wtorek, 24 kwietnia 2018

#4

Ciuchy które zorganizował mi Victor nie były w moim stylu, ale dzisiejsza koszula w róże nawet przypadła mi do gustu. Pomijając fakt, że było mi ciasno pod szyją, przez dokładnie zapięty biały kołnierz, to strój gwarantował mi pełny zakres ruchów. W końcu miałam na sobie spodnie, oczywiście eleganckie żeby Victor nie zawracał mi gitary
Zostawiłam Ksawiera samego, żeby w spokoju się przebrał ze swojego szlafrokowego wdzianka, w którym mnie przywitał. Dzięki temu spotkaniu mój humor znacznie się poprawił. Udało mi się przywrócić go do normalności. Mam nadzieję, że teraz chłopak zajmie się swoimi obowiązkami. Miałam ochotę skakać. Byłam bardzo zadowolona, że w końcu oprzytomniał i miał zamiar wszystkim się zająć.
- Gdzie żeś polazła? - pyta Victor, który czeka na mnie w drzwiach. Stoi oparty, a rękach trzyma dwa kubki. Zapewne z kawą. - Tak ciężko wysiedzieć Ci w miejscu? Mam cię przykleić do krzesła?!
- Musiałam coś załatwić - wzruszyłam ramionami i umiejętnie przecisnęłam się między chłopakiem a futryną. Weszłam do środka i usiadłam przy swoim biurku.
- Wstań - powiedział chłopak, który nagle znalazł się nade mną. Spoglądnęłam w górę i to był błąd, bo zobaczyłam jego niebieskie oczy. Zapatrzyłam się w nie, jak w obrazek.
- Dopiero przeszkadzało Ci, że nie siedzę na swoim miejscu. - Odsuwam się i wstaję. Im dalej od niego, tym lepiej. - A znowu jak na nim siedzę, to też jest źle! Czego Ty ode mnie chcesz?!
- Mam kilka pomysłów, co mógłbym od ciebie chcieć, ale zatrzymam je dla siebie - oznajmił i popatrzył na mnie znacząco wzrokiem. Przełknęłam ślinę, bo aż zaschło mi w ustach. - Na razie weź kawę i chodź za mną.
- Nie pijam kawy.
- Wydawało mi się, że kiedyś widziałem Cię, jak ją pijesz...
- Pijam ją tylko w wyjątkowych sytuacjach - poinformowałam go o moich zwyczajach. 
Kawa nie była moim ulubionym napojem. Sięgałam po nią tylko w wyjątkowych sytuacjach, którym było zmęczenie podczas gdy musiałam się czymś jeszcze zająć. Albo gdy przebywałam w towarzystwie, bo głupio było mi pić herbatę, kiedy inni sięgali po kawę. Dzisiaj już widziałam się z Ksawierem i to wystarczyło by mnie rozbudzić. Jego widok zdecydowanie mnie ożywił. Wystarczyło, że zobaczyłam chłopaka, a moje serce zaczynało bić jak szalone, pobudzając każdy kawałek mojego ciała.
- Nie to nie - wyminął mnie i wyrzuca kubek kawy do kosza. Otworzyłam szeroko oczy, nie wierząc w to co zobaczyłam. Ten kubek wyglądał tak, że za jego sprzedaż można by spokojnie  zarobić, a on wyrzucił go do kosza. Czyżbym go uraziła? - Ile mam na Ciebie czekać? - zawołał z pokoju, do którego wszedł.
Pokręciłam głową i weszłam do środka. Jak to jest, że biuro królewskiego doradcy było takie ogromne? W dodatku jego gabinet składał się z kilku pokoi. Rozglądałam się jak dziecko w sklepie z zabawkami. 
Victor siedział i czekał na mnie przy jakimś biurku, które znajdowało się w kącie.
- Co to ma być? - pytam unosząc brew do góry.
- Twoje nowe stanowisko. I jak podoba Ci się?
- Dlaczego moje biurko nagle znajduje się w tym samym pomieszczeniu co Twoje? - dopytuję. Z tego co wiem, to sekretarki mają stanowiska raczej w osobnym pomieszczeniu niż szef. 
- Bo muszę mieć na Ciebie oko! - Kładzie dłoń na biurku i klepie je po blacie. - Dzięki temu będę mógł wykonywać swoją pracę i jednocześnie Cię pilnować.
- Nie jestem dzieckiem! - Tupię oburzona nogą. 
Przez to moje plany legną w gruzach. Nie będę mogła wymykać się do Ksawiera niezauważona, bo Victor będzie mnie bacznie obserwował. Jestem tego pewna, ponieważ z jego biurka, ma doskonały widok. Nieźle sobie to wymyślił.
- Masz rację - zgodził się ze mną. - Jesteś znacznie gorsza od dziecka! Jak tylko nie ma mnie w pobliżu, to latasz jak szalona i zastraszasz ludzi.
- Raz mi się zdarzyło i będziesz mi to ciągle wypominał... - Przewracam teatralnie oczami. 
Dlaczego ludzie mają tendencję do wypominania złych rzeczy? Mógłby wspomnieć o tym, że go uratowałam, jak wskoczyliśmy do rzeki, ale nie...On wolał wypominać mi, że raz postraszyłam Lilianę. 
Odsuwam krzesło i siadam na nim. Zaskoczona stwierdzam, że jest bardzo wygodne i takie mięciutkie. W dodatku na kółkach, więc będę mogła śmigać na nim bez wstawania. A co! Niech się chłopak podenerwuje, bo na pewno widząc mnie jeżdżącą na tym krześle nie będzie szczęśliwy.
- O raz za dużo! Takie rzeczy nie mogą mieć więcej miejsca. - Patrzy na mnie i czeka aż dam mu potwierdzenie. Nie robię tego jednak, no bo to oczywiste, że jeszcze nie raz zdarzy mi się wnerwić Lilianę. - Rozumiemy się?!
- Nie będę Ci tego obiecywać.
- A to dlaczego? - Zakłada ręce na biodra i patrzy na mnie wyczekując odpowiedzi.
- Bo jest to dla mnie nie do spełnienia. - Spojrzałam na niego rozdrażniona. Niech da mi spokój i zajmie się swoją robotą, bo pewnie ma wiele rzeczy do zrobienia. - Nie będę miła dla Liliany. Nigdy.
- Możesz jej nie lubić, ale to nie zmienia faktu, że aktualnie jest królową.
Królową? Do czasu. Niech poczeka jeszcze chwilę, to ją zniszczę i będzie wracała biegiem do tej swojej Makumonii. 
- Nie chcę.
- Nikogo nie obchodzi, że nie chcesz. Musisz na razie zaakceptować tą sytuację i poczekać na odpowiedni moment - tłumaczy mi jak małemu dziecku. Tylko, że ja to wszystko dobrze wiem. Denerwuje mnie po prostu fakt, że muszę czekać. Najchętniej to już teraz pozbyłabym się tej jędzy. - Aniela już czas żebyś stała się mądrzejsza i przestała działać pod wpływem impulsu.
- Victor, nie masz przypadkiem jakiś papierów do wypełnienia? - pytam chcąc żeby dał mi w końcu spokój.
- Pamiętaj, że teraz będziesz zmuszona zmierzyć się z całym państwem, w którym formalnie rządzi Liliana, bo jej brat jest podobno chory. - Marszczę brwi. Jej brat jest królem i jest chory. Oznacza to, że jeżeli nie ma dzieci, to władze obejmie Liliana. - Do cholery! Nie dasz rady przeciwko całej armii!
- Ale nie emocjonuj się tak - patrzę na niego z dołu, ponieważ poziom mojego krzesła, tylko na to mi pozwala. - Zrozumiałam. Dotarło do mnie. Spokojnie.
Nie odzywam się. Akuratnie to rozumiem. Żaden człowiek nie miałby szans w starciu z potężną armią. W dodatku wojsko Makumonii było zasilane przez nielegalne porwania, które odkryłam podczas mojego pierwszego pobytu w tym świecie. Czy oni już wtedy planowali jakiś atak? O co do cholery wtedy chodziło? Sprawy polityki państwowej nie były moją mocną stroną. 
- Nie był bym tego taki pewny...Możesz rozumieć to tylko dzisiaj, a jutro i tak zrobisz po swojemu. - Odchodzi od mojego biurka i rusza w stronę swojego. - Posegreguj alfabetycznie papiery, które leżą na twoim biurku. 
Spoglądam jeszcze na chłopaka, który ma większe doświadczenie w takich sprawach polityki. Ufam mu i mam nadzieję, że pomoże mi, kiedy sytuacja nie będzie za ciekawa, bo właśnie na taką się zapowiada.
Sięgam po dokumenty. Czas się wziąć do pracy i udowodnić, jak wspaniałą sekretarką jestem.



Choroba członka rodziny to nic przyjemnego. Zwłaszcza jeśli to jedyna bliska osoba, która została Ci na tym świecie. Liliana dowiedziawszy się, że stan jej brata z każdym dniem jest coraz gorszy, nie wiedziała czy ma płakać, czy śmiać się z bezradności.
Ich rodzice odeszli kilka lat temu. Oboje przegrali z chorobą, z którą teraz walczył jej brat. Jak to jest, że osoby na ważnych stanowiskach, kończyły swoje życie po tak krótkim czasie? 
Ścisnęła mocniej telefon w ręce. Musiała się pośpieszyć ze swoim planem. Chciała by jej państwo wchłonęło kraj Ksawiera. Już zaczęła działać w tym kierunku. Sprowadzała do pałacu i na te tereny coraz więcej Makumończyków. Zobowiązała się spełnić marzenie jej rodziców i jak na razie bardzo dobrze jej szło. 
Ksawier, który przeżywał załamanie po rozstaniu z Anielą, dosłownie oddał władzę w jej ręce. Dzięki temu mogła robić, co tylko jej się podobało. Czy było jej go szkoda? Może na początku. Wtedy, kiedy marzyła jeszcze o wspólnej przyszłości z chłopakiem. On jednak nie podzielał jej zdania. Nie darzył jej już takimi uczuciami, jak za starych, dobrych czasów. Wtedy był w stanie zrobić dla niej wszystko. Był na każde jej skinienie, a ona wtedy zapragnęła czegoś innego i się rozstali. Może gdyby wtedy została przy jego boku, to ich relacje byłyby o niebo lepsze? Może wtedy byliby prawdziwym małżeństwem?
Czuła jednak, że powinna się śpieszyć, ponieważ powrót Anieli, mógł wszystko zepsuć. Nie tak dawno temu pozbyła jej się, a ona wróciła jak bumerang. Chcąc nie chcąc musiała przyznać, że dziewczyna nie była łatwym przeciwnikiem. Bardzo wiele się natrudziła by zniknęła, ale jak widać jej starania poszły na marne.
- Wasza Wysokość - W drzwiach salonu pojawiła się jej osobista służka, która oczywiście przybyła z nią z Makumonii. Nie mogła pozwolić by byle kto jej pomagał. - Tak jak chciałaś zdobyłam informacje o dziewczynie. Od niedawna pracuje jako sekretarka doradcy królewskiego. 
Wciągnęła powietrze ustami. Sekretarka doradcy królewskiego? Od kiedy to było takie stanowisko? Co ten Victor znowu wymyślił? I dlaczego rzucał jej kłody pod nogi? Dawniej chętnie jej pomagał, a teraz?
Zarzuciła marynarkę na różową sukienkę i wyszła w pośpiechu ze swojego apartamentu. Pokonanie drogi do biura Victora minęło jej w mgnieniu oka. Otworzyła drzwi i faktycznie, w kącie przy biurku siedziała Aniela. Układała jakieś papiery.
- W czym mogę pomóc? - Odwróciła się i uśmiechnęła złośliwie widząc Lilianę w drzwiach. Nawet nie podniosła się z krzesła żeby okazać jej szacunek. - Przepraszam, ale nie była pani wcześniej umówiona. Jeżeli chce się pani spotkać z moim szefem, to proszę o wcześniejszy telefon.
- Żartujesz sobie ze mnie? - Liliana zwróciła się o chłopaka. Podeszła i uderzyła dłońmi w jego biurko. - Co ona tu robi?
- Potrzebna mi była sekretarka. - Chłopak podniósł wzrok znad dokumentów, które czytał. - Nie moja wina, że tylko ona była chętna na to stanowisko.
To było tragiczne. Nie dość, że dziewczyna zabrała jej całego Ksawiera, to teraz kładła łapy na Victorze. 
- Mogłeś powiedzieć, to bym Ci kogoś podesłała!
- Z Makumonii? - Uniósł brew w geście zapytania. - Poza tym moja sekretarka musi spełniać pewne standardy. To nie może być byle kto.
To nie mogła być prawda. Absolutnie tak nie mogło być. Przecież teraz wszystko posypie się, jak domek z kart. Aniela nie została bez powodu jego sekretarką. Oznacza to, że muszą razem coś planować. Liliana poczuła ukłucie zazdrości. Czuła się zdradzona. Cofnęła się kilka kroków.
- Tam są drzwi - wskazała jej Aniela, a uśmieszek nadal nie schodził jej z twarzy. - Następnym razem ,proszę umówić się na spotkanie.
- Wiem, gdzie są drzwi - warknęła Liliana. - To mój dom! - Na wyjście trzasnęła za sobą drzwiami.
I co teraz? Żeby zrealizować swoje plany, nie mogły pojawiać się przeszkody. Aniela jest jedną wielką  i najgorszą z możliwych przeszkód, która zapewne spowoduje kłopoty.
Maszerowała dzielnie przez korytarz zastanawiając się, co ma teraz począć.
- Wasza Wysokość. - Kolejny raz pojawiła się jej służka. Oznaczało to, coś ważnego, ponieważ dziewczyna nie pojawiała się bez potrzeby. - Król prosił żebyś do niego przyszła.
Ksawier? A co on może od niej chcieć o tej porze? Powinien jeszcze spać, bo tak robił zazwyczaj. Jego codzienne dni były jedną wielką rutyną. Wstawał późnym popołudniem. Czasami gdzieś znikał, a jeżeli zostawał to albo jadł obiad, albo zaczynał pić. Przy dobrym szczęściu Liliana go widziała, ale zdarzało się to bardzo rzadko, ponieważ chłopak przebywał tylko w swoim apartamencie. Potem znowu pił do późna i na końcu zasypiał kompletnie pijany. I tak w kółko.
Zapukała do drzwi i weszła do środka nie czekając na pozwolenie. Ogromnie się zdziwiła widząc chłopaka, który wyglądał jak dawniej. Stał wpatrzony w okno, więc miała okazję aby mu się przyjrzeć. Był ubrany w elegancką czarną koszulę i szare spodnie. Prezentował się bardzo dobrze. To był chłopak w którym kiedyś się zakochała.
- Podobno chciałeś się ze mną widzieć - zaczęła i zajęła miejsce na jednym z foteli. 
Chłopak oderwał się od okna i podszedł w jej stronę.
- Nie musisz się rozsiadać. To nie będzie długa rozmowa. - Uśmiechnął się unosząc lekko kąciki ust. Liliana poczuła jak jej policzki płoną ze wstydu i złości. Kolejny raz pokazywał jej, jak bardzo jej nie chciał. To nie było miłe uczucie. - Chciałem poinformować Cię, że od jutra to ja będę spotykał się z Radą Ministrów.
Dziewczynę dosłownie wcisnęło w fotel. Problemy właśnie się zaczęły. Nie chciała żeby widział, jak bardzo ją to zaskoczyło, więc zachowywała kamienną twarz. Co się z nim stało? Wcześniej nie interesowało go, co dzieje się w jego państwie. 
Te zmiany...
- Czy to przez nią? - zapytała mając na myśli Anielę.
- Nie, to przez Ciebie - odpowiedział i usiadł jedną nogą na podłokietniku fotela, na którym ona siedziała. Nachylił się nad nią i spojrzał prosto w oczy. Lilianę przeszły dreszcze. Dawno nie byli ze sobą tak blisko. Z reguły trzymali się od siebie w odległości kilku metrów. Teraz chłopak wyraźnie przekraczał jej granicę intymną. - Nie mogę pozwolić, by ktoś taki jak ty rządził państwem.
Ktoś taki jak ona? Dlaczego ją obrażał? I skąd wiedział? Dlaczego tak nagle się obudził i chciał wszystko zmieniać i naprawiać?
- Może nie pamiętasz, ale jestem twoją żoną i królową!
- Co nie uprawnia Cię do podejmowania tak poważnych decyzji - powiedział pewnym głosem. - Jestem świadomy, że to ja oddałem Ci władzę i obciążyłem tak odpowiedzialnym stanowiskiem. Wybacz mi, nie byłem w formie - odchrząknął. - Dlatego teraz zabieram od Ciebie ten ciężar.
- To wszystko przez nią! - Wstała z fotela, ponieważ nie mogła znieść jego bliskości i sztucznej troski, z którą do niej mówił. - Wróciła i znowu namieszała Ci w głowie!
- Aniela otworzyła mi tylko oczy. - Chłopak zajął zwolniony przez nią fotel. Założył nogę na nogę i przyglądał się dziewczynie.
Liliana krążyła po pokoju niespokojnie. Musiała coś wymyślić inaczej jej plany legną w gruzach. Skoro Aniela otworzyła mu oczy, to i ona mogła oświecić własnego męża. Niech wie co się szykuje. Skoro Aniela pracuje z Victorem, to Ksawier nie powinien być taki spokojny. 
- Wróciła jako sekretarka Victora i już szaleje - powiedziała i spojrzała na chłopaka. Ksawier aż się wyprostował słysząc te nowości. - Czyżby twoja ukochana nie poinformowała Cię o swojej nowej pracy? Kiedyś była też Twoją sekretarką i zobacz, jak to się skończyło. Oddałeś jej własne serce - uśmiechnęła się zwycięsko. 
Ksawier nie był zadowolony.
- Nigdy nie była moją sekretarką, a nasze relacje nie powinny Cię interesować - warknął. 
Tak jak podejrzewała już był niespokojny. Świetnie. O to jej chodziło. Udało jej się zasiać ziarno niepewności, które powinno tylko rozkwitnąć i spowodować wiele nieporozumień. 
- Nawet mają wspólne biuro - dodała żeby podniecić jego złość.
Victor z Ksawierem nigdy za sobą nie przepadali. Gdy tylko mieli okazję, to zawsze ze sobą rywalizowali, w każdej możliwej dziedzinie. Podejrzewała, że było to spowodowane zwykłą zazdrością. Dlatego, kiedy zostawiła Ksawiera dla Victora, był to dla niego ogromny cios. Przez to ich dotychczasowe relacje, które były na etapie rozmowy, zmieniły się w czystą nienawiść.
- A my mamy wspólny dom i jesteśmy małżeństwem, a to wcale nie oznacza, że darzymy się uczuciem - odparował, chcąc się jakoś bronić i nie okazywać dziewczynie swojej zazdrości.
Ależ on musi kochać Anielę. Do tego stopnia, że gotowało się w nim w środku słysząc, że dziewczyna przebywa w towarzystwie innego chłopaka, a i tak próbował jej bronić. Czy to można było nazwać prawdziwą miłością?
Liliana nigdy takiej nie poznała. Kiedy była z Ksawierem to były to szczenięce uczucia. Dopiero kiedy zabawiała się z Victorem poznała niektóre sposoby miłości. Chodziło tutaj o cielesne rozkosze, które ich nie opuszczały. Brakowało jednak w tym wszystkim uczuć. Dzięki temu tak łatwo pozbyła się chłopaka, kiedy miała wyjść za Ksawiera.
- Moglibyśmy, tylko ty nie chcesz mnie do siebie dopuścić - burknęła i po chwili dotarło do niej, że powiedziała to na głos.
- Bo Cię nie kocham - odpowiedział bez mrugnięcia okiem. - Już raz mnie zostawiłaś dla innego, więc zrobiłabyś to ponownie. Poza tym w moim sercu jest tylko jedna kobieta.
Te słowa ogromnie ją zraniły, ale nie było to dla niej nowością. Ich małżeństwo składało się z samych nieprzyjemnych uczuć, więc nie oczekiwała za wiele.
- A czy tylko Ty jesteś w jej sercu? - zapytała z uśmiechem. - Skoro taka jest twoja wola, to od jutra zacznij spotykać się z Radą Ministrów, jak prawdziwy król - oznajmiła i wyszła z jego pokoju. 
Ich rozmowa nie miała dłużej sensu. Chłopak już opowiadał tylko o swojej miłości do Anieli, a Liliana nie miała ochoty tego słuchać. Musiała zacząć szykować się do wojny, którą stoczy nie tylko z Anielą.



Wczesna wiosna była różna. Raz było tak zimno, że nie dało się wyjść na zewnątrz bez rękawiczek i szalika, a raz było tak ciepło, że człowiek dosłownie się topił. Dzisiejsza pogoda była za to w sam raz. Nadawała się na spacer lub chwilę odpoczynku na tarasie. 
Tak właśnie spędzał wolną chwilę Ksawier. Słońce przyjemnie świeciło mu w twarz, więc odchylił się jeszcze bardziej na krześle, które zajmował. Wziął kilka spokojnych oddechów, żeby uspokoić myśli, które od czasu usłyszenia nowości od Liliany, ciągle szalały. Wiedział, że dziewczyna specjalnie mu o tym powiedziała, ale nie był jej za to wdzięczny. Wolałby żeby to sama Aniela poinformowała go o wspólnej pracy z Victorem. Może wtedy byłby troszeczkę mniej zdenerwowany.
Victor był osobą, która nadzwyczaj go irytowała. Sam widok chłopaka wprawiał go w zły humor. Od małego nie przepadali za sobą. Jedyną relacją jaka ich łączyła, była ciągła rywalizacja. Oboje chcieli być od siebie lepsi. Było to spowodowane przez relacje ich ojców, którzy także za sobą nie przepadali.
Czarka jednak się przebrała, kiedy Victor odbił Ksawierowi dziewczynę. Liliana była jego pierwszą miłością i skończyła się jak każde pierwsze miłostki, czyli nieszczęśliwie. Odeszła, zostawiając go właśnie dla Victora. Dla Ksawiera, który myślał o wspólnej przyszłości z dziewczyną był to ogromny cios. Przez długi czas to przeżywał, ale potem musiał wrócić do normalności. 
- Opalenizna nie jest zdrowa.
Ksawier otworzył przymknięte przedtem oczy i zobaczył znienawidzonego Victora, o którym rozmyślał przed chwilą. 
- Co robisz w moim apartamencie? Wyjdź - rozkazał i z powrotem zamknął oczy licząc na to, że chłopak zastosuje się do jego słów. To właśnie powinien zrobić, bo Ksaiwer był królem.
- Jeśli mamy nazywać miejsca po imieniu, to znajdujemy się na tarasie - poprawił go Victor. 
- Który znajduje się w moim apartamencie, do którego Cię nie zapraszałem, więc wyjdź.
Podniesiony głos i rozkazy nie wpłynęły w żaden sposób na Vicotra, który zajął wolne krzesło. 
- Przyszedłem tu w sprawach biznesowych, jako twój doradca.
Ksawier skrzywił się słysząc te słowa. No tak...Victor został przez przypadek jego doradcą i nie dało się tego odkręcić. Ogólnie to nie miałby nic przeciwko temu, ponieważ ojciec w liście zostawił mu wskazówkę, która mówiła, że może zaufać chłopakowi. Może by to zrobił, gdyby chłopak nie został królewskim doradcą przez podstęp, który zastosował gdy młody król był pijany. Dochodziła do tego jeszcze sprawa Anieli, która była jego sekretarką, a to było nie do przyjęcia. 
- Mów, więc szybko to, co masz do powiedzenia i wyjdź - powiedział Ksawier i wyprostował się na krześle. Chciał wyglądać poważnie. 
- Chciałem Cię poinformować, że obserwuje ostatnio niedawno powstałych buntowników, którzy są przeciwni polityce pro-makumońskiej - zdawał mu raport Victor. Ksawier aż nadstawił uszy. Buntownicy w jego państwie? Z czasem mogli stać się niebezpieczną organizacją. - Na razie nie są groźni, ale warto mieć na nich oko w razie gdyby coś strzeliło im do głowy. 
- Słusznie - zgodził się młody król. - Chciałbym żebyś informował mnie na bieżąco, na ich temat.
- Tak się składa, że wysłałem już do nich szpiega - oznajmił Victor. Ksawier musiał przyznać, że było to bardzo mądre posunięcie. - Na razie informator próbuje dostać się w otoczenie ich przywódcy, ale nie jest to takie łatwe. Jeżeli czegoś się dowiem, to złożę Ci raport.
- Będę czekał. Jutro wybieram się na posiedzenie Rady Ministrów - rzucił od niechcenia Ksawier. Pomyślał jednak, że Victor jako jego doradca powinien wiedzieć o takich sprawach. - Po spotkaniu przyjdę do Twojego biura i omówimy wszystko.
- Najpierw musisz umówić spotkanie z moją sekretarką.
- Jestem królem - przerwał mu Ksawier. - Nie muszę umawiać się na spotkania z moim doradcą.
- Musisz się umówić - powtórzył chłopak. - Jestem prezesem w rodzinnej firmie i dodatkowo pracuję jako twój doradca. Zrozum, że nie zawsze jestem na miejscu - wytłumaczył po chwili.
Gdyby Ksawier przyszedł na spotkanie bez umówionej wizyty i nie zastał Victora, to może przynajmniej spotkałby Anielę. Ta perspektywa bardzo mu się podobała.
- Słyszałem, że masz sekretarkę...
- Tak, jest nią Aniela - odpowiedział bez żadnych sekretów Victor. - Byłem pewny, że będzie chciała wrócić do pałacu, więc zostanie moją sekretarką tylko jej w tym pomogło. Dzięki temu mogę ją mieć na oku.
- Chcesz jej pilnować? 
- Ktoś musi - wzruszył ramionami Vicotr i odchylił się na krześle. - Dobrze wiemy, że ona często działa pod wpływem impulsu. Lepiej więc jeśli ktoś będzie miał ją na oku.
Ksawier nie mógł się z nim nie zgodzić. Dziewczyna wiele razy udowodniła mu, że najpierw coś robi, a potem myśli o konsekwencjach. Dobrze więc, że tym razem miała opiekuna. Szkoda tylko, że był nim Victor. Gdzieś głęboko w głowie, Ksawier miał przeczucie, że historia może się powtórzyć i Victor będzie chciał mu ją ukraść. 
- Nie udawaj, że tak dużo o niej wiesz - mruknął król.
- Czyżby Wasza Wysokość był zazdrosny? - Victor przeniósł wzrok na niego i wpatrywał się z uśmieszkiem. 
Ksawier zacisnął ręce w pięści. Oczywiście, że był zazdrosny, o każdą osobą, która mogła spędzać czas z Anielą, w momencie kiedy on tak bardzo tego pragnął. Najchętniej to zamknął by ją w klatce. Wtedy mógłby mieć ją tylko dla siebie.
- Dlaczego miałbym być o Ciebie zazdrosny? - skłamał, ale Victor niekoniecznie musiał o tym wiedzieć. - Ty jesteś dla niej za słaby. Ja za to jestem wszystkim, czego Aniela chce i potrzebuje.
- Jesteś strasznie pewny siebie. - Królewski doradca podniósł się z krzesła i przeciągnął. Jego kości wydały, tak głośny dźwięk, że oboje aż się skrzywili. - Uważaj, bo to może Cię zgubić.
- Lepiej martw się o siebie.
- Tak się składa, że mam taką pracę, która wymaga ode mnie, bym to o Ciebie się martwił. Uwierz mi, że jest to ostatnią rzeczą, na którą mam ochotę - mrugnął do niego okiem. 
- Za to Ci w końcu płacą.
- I to niezłe pieniądze, więc nie rozumiem dlaczego królewski doradca i prezes firmy miałby być za słaby dla Anieli. - Ksawier nie wiedział, czy Victor wiedział, że mówił to na głos. Chłopak był wpatrzony gdzieś w dal, więc wyglądało to jakby po prostu myślał na głos. - Dlatego Twoja zazdrość jest zrozumiała. Pewnie boisz się, że mógłbym traktować ją lepiej od Ciebie.
- Nie jestem o nią zazdrosny! - Ksawier uderzył ręką o stół, tak mocno, że stracił na chwilę czucie. - Nie mam o co się martwić, bo ona chce tylko mnie!
- Przypominam Ci, że w dalszym ciągu jesteś żonaty...
Słowa te zadziałały na Ksawiera jak płachta na byka. Wstał tak energicznie, że aż krzesło się przewróciło. To prawda, że był żonaty, ale jego małżeństwo to była jakaś kpina. Jedyne czym darzył swoją żonę, to niechęcią.
- Spokojnie, już niedługo - oznajmił Victorowi. Niech wie, że nie odda mu Anieli, za żadne skarby.
- No właśnie, żeby nie trwało to za długo, bo jeśli się nią nie zajmiesz, to mogę mieć ochotę Ci ją ukraść - pogroził mu Victor i ruszył w stronę wyjścia z tarasu.
Ksawier został sam. Stał i zaciskał mocno pięści, które powinny wylądować na twarzy Victora. Może wtedy udałoby mu się wybić, ten chory pomysł. Ukraść Anielę? Nigdy mu na to nie pozwoli.



- Nie czekaj na mnie - poinformował Adelinę Iwo. - Wrócę późnym wieczorem.
Dziewczyna starała się mieć brata na oku, w razie gdyby jakimś cudem jego pamięć magicznie wróciła. Nie chciała żeby był wtedy sam. Przydałby mu się ktoś, kto wytłumaczyłby mu, co przegapił i jak wszystko się zmieniło. Niestety jego amnezja nie chciała go opuścić. 
Może powinna przedstawić mu Anielę? Ciekawe czy widząc dziewczynę, jego wspomnienia wróciłyby? Przecież to z nią spędził ostatnie chwile przed wypadkiem, więc może to ona by go uleczyła. 
- Nie musisz mi się spowiadać - mruknęła i przystanęła by zawiązać buta. Nieznośne sznurówki u jej adidasów, nie chciały z nią współpracować. 
- Muszę, żebyś nie łaziła za mną, jak rzep. - Chłopak również zatrzymał się i czekał na siostrę. - Myślałem, że te chłopaczki z którymi ostatnio Cię widziałem zajmą Ci trochę czasu, ale nie...Ty ciągle jesteś przyklejona do mnie. 
Adelina wzięła głęboki oddech żeby nie wybuchnąć. Nie dość, że próbowała nieudolnie zawiązać buta, to jeszcze Iwo dokładał jej swoje złośliwości. Nie ruszałyby jej, jego słowa, gdyby robiła to z własnej woli. W normalnych okolicznościach nigdy nie łaziłaby za swoim starszym bratem, ale sytuacja tego od niej wymagała. 
- Jakbym miała czas na spotkania z chłopaczkami, to bym się z nimi widywała!
Wyprostowała się i ruszyła przed siebie z rozwiązanym butem. Nie miała cierpliwości do tych sznurówek. 
- Zatrzymaj się - zawołał Iwo, ale kiedy nie zareagowała to podbiegł do niej i sam ją przyhamował. Kucnął i sam, własnymi rękami zawiązał jej buta. Patrzyła na niego oniemiała. - Rozwiązane sznurówki mogą spowodować upadek, a upadek równa się urazowi, który wiązałby się z wizytą w szpitalu, a ja nie mam na to czasu - zaczął tłumaczyć, kiedy starannie zawiązał jej kokardkę. Wyprostował się i uśmiechnął. - Jeśli nie masz czasu na spotkania, to po prostu jesteś źle zorganizowana. 
Albo miała tysiąc pięćset spraw na głowie, które wymagały jej uwagi. A wtedy ciężko jakoś sensownie zorganizować swój własny czas. 
- Jestem na pierwszym roku medycyny...
- Co nie oznacza, że nie możesz mieć wolnego czasu - skwitował. - Zmień swoje priorytety, a wtedy wolny czas sam do Ciebie przyjdzie - mówił jakby było to dla niego oczywiste.
- Pomyślę nad tym - pokiwała głową. Może to faktycznie było jakieś rozwiązanie? - Gdzie się wybierasz skoro masz wrócić późno? 
- Powiedziałaś, że nie muszę Ci się spowiadać, więc przy tym zostańmy - wyciągnął rękę i poczochrał ją po włosach. Poczuła się jak małe dziecko, którym zapewne nadal była dla starszego o dwa lata Iwo. Zawsze uważał siebie za dojrzalszego. Może faktycznie był, ale bez przesady. To były tylko dwa lata. - Idę - poinformował i ruszył przed siebie.
Adelina stała wpatrzona w znikającą sylwetkę swojego brata. Nie mogła się zdecydować, którą wersję bardziej wolała. Czy tą sprzed kilku miesięcy, kiedy był niezależnym i złośliwym człowiekiem? Czy tą obecną miłą wersję starszego brata?
Zerknęła na zawiązanego przez niego przed chwilą buta i uśmiechnęła się promiennie. A gdyby tak złączyć jego obie wersje? Ciekawe, co by z tego wyszło.
Włożyła ręce do kieszeni płaszcza i ruszyła w stronę budynku, w którym mieściła się siedziba buntowników. Obiecała Victorowi i Anieli, że będzie kontrolowała sytuację. Tak się złożyło, że dzisiaj odwołali jej jeden wykład. Dzięki temu miała więcej czasu i postanowiła trochę powęszyć.
Weszła przez starą, zardzewiałą już bramę, która oddzielała ceglastą budowlę od kampusu uniwersyteckiego. To tutaj mieściło się centrum dowodzenia buntowników, którzy ukrywali się pod pseudonimem koła naukowego. Cóż nawet sprytnie to wymyślili. Przeszła przez dziedziniec i ucieszyła się, że jej but został zawiązany. Każda płytka chodnikowa była uszkodzona. Jedne wychodziły za wysoko, w innych były dziury, a jeszcze w innych miejscach zupełnie ich brakowało. Rozwiązany but i taka droga mogłaby równać się wybitymi zębami. 
Weszła przez czarne masywne drzwi do środka, ale to nie był koniec. Czekały na nią jeszcze kamieniste schody, które należały do tych stromych. Trzeba było zejść nimi na dół, ponieważ pomieszczenie do którego zmierzała znajdowało się w piwnicy. Złapała się więc poręczy, która ulokowana była przy ścianie i małymi krokami zeszła na dół. 
To tutaj odbywały się wszystkie spotkania. Adelinę interesowało jednak inne pomieszczenie, do którego nie wolno było im wchodzić. Skoro było zabronione, to oznaczało, że w tym pokoju było coś, czego nie mogli widzieć niewtajemniczeni. 
Dziewczyna nie wkradła się jeszcze w łaski szefostwa, którego w zasadzie nie znała. Nie wiedziała, kto odpowiedzialny jest za grupę ludzi, którzy działają tak, że sam pałac zaczął nimi się interesować. Kto mógł być odpowiedzialny za taki bałagan? 
Szła wolnymi krokami i rozglądała się czy aby na pewno była tutaj tylko sama. Nie słyszała nic poza własnym oddechem i dźwiękami kapiącej wody, której nie mogła zlokalizować. Podeszła do drzwi i chwyciła za klamkę. Ulżyło jej, kiedy drzwi otworzyły się bez oporu. Myślała, że będzie zmuszona wydziwiać coś wsuwką do włosów. Nigdy nie używała tego sposobu, ale na filmach zawsze działało. Mogłaby więc spróbować go użyć, ale skoro drzwi były otwarte, to zaakceptowała ten fakt z radością.
Ostrożnie weszła do środka i przymknęła za sobą wejście. W pokoju znajdywało się kilka skrzyń, które aż prosiły by do nich zajrzeć. Szybkim krokiem podeszła i rozchyliła wieko, które ukazało jej oczom zbiór pistoletów. Zamrugała by upewnić się, że oczy nie płatają jej figli. Spojrzała jeszcze raz i w środku nadal leżały różne spluwy.
Zamknęła pudło i odsunęła się do tyłu. 
Po co im broń? 
- Zostawiłam je otwarte tylko na chwilę. Nic się nie martw - Adelina usłyszała zbliżający się głos. Przełknęła ślinę i zaczęła intensywnie myśleć. Nie miała gdzie się schować, a jeśli teraz by wyszła to wyda się to podejrzane. - Oddzwonię za chwilę - powiedziała dziewczyna, która weszła do pomieszczenia i zobaczyła Adelinę. - Co Ty tutaj robisz?
Patrzyła na nią bardzo podejrzliwie. 
- Przyszłam na spotkanie wcześniej, ale nie mogłam znaleźć łazienki - Adelina próbowała jakoś się wytłumaczyć grając głupią. - Czy mogłabyś mnie do niej zaprowadzić?
Dziewczyna uwierzyła w jej słowa z niewiadomych powodów. Wyszły obie z pokoju, a Adelina zyskała wskazówki, gdzie może znaleźć szukaną przez nią łazienkę. Nie to jednak było teraz dla niej ważne. Musiała jak najszybciej skontaktować się z Victorem i Anielą. Broń, którą znalazła nie wróżyła nic dobrego.

_________________________________________________________________

Wrzucam rozdział dosłownie z językiem na brodzie. Dzisiaj mam tyle rzeczy na głowie, że myślałam, że się nie wyrobię, ale obiecałam więc dodaję.
Pojawiła się Liliana, pojawiła się też broń? Czyżby szykowała się jakaś akcja?
Następny rozdział w niedzielę, zapowiedź z boku :)
N

8 komentarzy:

  1. Z każdym rozdziałem, coraz bardziej pochłania mnie, stworzony przez Ciebie świat. To się chce czytać i czytać. Rozdział mógłby się po prostu nie kończyć. 😊
    Relacja Anieli i Victora robi się naprawdę interesująca. Wszystko wskazuje na to, że dla chłopaka jest ona kimś znacznie więcej niż znajomą, czy nawet przyjaciółką. Troszczy się o nią, dba i stara się pilnować, aby nie narobiła sobie problemów. Jestem pod dużym wrażeniem jego przemiany.
    Victor w niczym nie przypomina już tego irytującego panicza, którym był w poprzedniej części. Został mu tylko cięty język. Jego sprzeczki z Anielą są świetne! Ogromnie mnie ciekawi, jak dalej rozwinie się relacja tej dwójki.
    Aniela nadal niby nie widzi świata poza Ksawierem. Uważa,że jej serce należy wyłącznie do niego. Ale kto wie, jak akcja dalej się potoczy.
    Jeśli mam być szczera to kibicuję bardziej Victorowi. 😉
    Ksawier mimo że, także się bardzo zmienił. Nadal czasami jest, zbyt egoistyczny i strasznie zaborczy. Myśli, że z góry mu się wszystko należy i nie musi się o to starać. Próbuję, ale jakoś nie mogę się do niego, nadal do końca przekonać.
    Plus, że zaczął na nowo myśleć o swoim Królestwie i stara się odsunąć od władzy Lilianę.
    Co do niej, pojawiła się po raz pierwszy jej perspektywa. Dzięki, której dowiedzieliśmy się nowych rzeczy o niej.
    Jej rodzina choruje na tajemniczą chorobę. Rodzice nie żyją, brat jest nie zdolny do sprawowania władzy. Więc to ona rządzi Makomunią.
    Bardzo niepokojące są jej plany, wchłonięcia państwa Ksawiera przez jej własne.
    Wszystko wskazuje na to, że szykuje się wojna. 😥😣 Oby ktoś ją powstrzymał!
    Okazuje się, że Liliana ma jakieś uczucia. Jest zazdrosna i czuje się odrzucona przez Ksawiera. Nie radzi sobie z tym, że ich małżeństwo istnieje tylko na papierze i tak naprawdę jest sama. Przez swoją wredność nie ma nikogo bliskiego. Nie potrafię jej jednak współczuć. Zbyt wiele krzywd i złego wyrządziła.
    Iwo nadal walczy o odzyskanie pamięci, na razie bezskutecznie. Zgadzam się z Adeliną, że połączenie jego poprzedniej i obecnej wersji mogłoby być interesujące.
    Ale na razie jest troskliwym bratem, który wiąże sisotrze buty. Ten moment był uroczy. 😃😍
    Zaczynam się martwić o Adalinę. Próby odkrycia planów buntowników, mogą być dla niej bardzo niebezpieczne. Oby nic się jej tylko nie stało. 😨
    Sparawa z tą bronią jest bardzo niepokojąca. Pokój w państwie jest naprawdę zagrożony. Przed Ksawierem naprawdę ogrom pracy, aby to wszystko poukładać i powstrzymać upadek państwa. Oby Aniela i inni mu w tym pomogli.
    Już od teraz czekam z niecierpliwością na następny rozdział. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam w nocy , ale już nie miałam siły pisać ;)
    Ksawier nareszcie wziął się w garść. No bo ileż można pić i poddawać się temu co robi Liliana z jego królestwem. Mam nadzieję , że znów mu coś nie odwali i tak już zostanie. Perspektywa Liliany (w ogóle strasznie mi się podoba ,że dodajesz teraz perspektywy innych ;) ) Może ta tajemnicza choroba która nęka jej rodzinę dopadnie też ją? ;) Proszęęęęęę :) Jej plany wchłonięcia państwa Ksawiera są okropne, dobrze ,że chłopak postanowił się w końcu ogarnąć.
    Mam nadzieję,że nic z tego nie wyjdzie.
    Aniela i Victor - no co tu się wyprawia ;) , te jego oczęta muszą być naprawdę cudne że Aniela tak się w nie zapatrzyła :) Zastanawiam się czy z jego strony to zwykła przyjaźń i troska o dziewczynę czy może coś więcej. Z każdym rozdziałem dochodzę jednak do wniosku że chyba coś więcej ;) Wydaje mi się ,że byliby dość interesującą parą :) Mój Iwo nadal nie jest mój ;) Ale moment wiązania sznurówek siostrze normalnie mnie powalił , taki uroczy :) Ja jednak wolą tamtą jego wersje , zakochałam się w niej bez pamięci i proszę o zwrot :)
    Mam nadzieję ,że Aniela poradzi sobie wśród buntowników, bo zaczyna się robić coraz niebezpieczniej. Dlatego oddawaj jej brata ,żeby trochę pomógł siostrze ;) Błaaaaaagam :) Pozdrawiam i już czekam na niedzielę :) Z niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, hej! ;) ;*
    Moja kolej *odchrząkuję*

    Victor to mi przypomniał nauczycieli z podstawówki, wtedy groźba z przyklejaniem uczniów do krzeseł była modna, bo wiadomo, takich gówniaków wszędzie było pełno :D. Rozumiem oburzenie Anieli w sprawie wyrzucania drogich rzeczy do śmieci, powinna wykorzystać kiedyś okazje do dania mu reprymendy na ten temat :P Niech szanuje to, że ma tyle kasy albo nie jej da :P bo widać, że Aniela by nie odmówiła :D hehehe, jako, że się uczę na administratorkę w różnych urzędach (w tym sekretarka) muszę się oburzyć na wieść o wspólnym gabinecie, ale skoro Victorowi nie będą przeszkadzać telefony do pracownicy i jej pogaduchy z klientami… proszę bardzo xD

    Przez chwilę od drugiej sceny miałam wrażenie, że chcesz przedstawić Lilianę w mimo wszystko dobrym świetle = bo martwi się o brata i chyba kocha Victora – choć sama nie potrafi tego przed sobą przyznać ;) Przykro mi było, że poczuła się zdradzona przez eks, bo wprowadził do pałacu Anielę! Naprawdę! Nie no, tak naprawdę to nie :P no bo z jakiej paki zdrada? On i ona to przeszłość. Ech, czarne charaktery to mają pokrętną logikę :D Sama Aniela, to się wręcz nie może powstrzymać przed niedokuczaniem Lilianie, śmiechłam, kiedy poleciła jej zadzwonić i się umówić na spotkanie xD Tym bardziej, że Liliana tam przecież mieszka :P {swoją drogą ta rozmowa przez telefon byłaby komiczna: Liliana – Chcę porozmawiać z Victorem. Aniela – Umówić się chcę z nim Pani na spotkanie, zgadza się? L – Nie muszę się umawiać, jestem królową! Powiedz mu, że to rozkaz. A – Moje kompetencje to umawianie z nim na spotkania, a nie papugowanie mu. L – Aleś ty irytująca! Dobra. Umów mnie na SPOTKANIE… A – W porządku, Pani godność? L – Jestem królową! A – Ok, ok… *zapisuje* Z krową… Pasuje Pani termin za dwa lata? XD)
    Natomiast w trakcie rozmowy z Ksawierem, to ojej, jaki on się stanowczy stał <3 ale jednak pozycja żony właśnie uprawnia ją do rządzenia, chyba, nie znam praw z tego świata :P manipulatorka z niej ej, jak mu pojechała sugerując romans Anieli z Victorem – strzał w kolano po prostu :O Będzie źle, jak zastanie ich teraz w niedwuznacznej sytuacji…

    :O :O :O :O :O Jaaaki dyym!
    Już myślałam, że facety nam się pobiją! A zaczynało się tak ładnie, tak niepozornie – że w końcu jakaś kwestia sprawi, że zapomną o wzajemnej nienawiści; i wspólnie podziałają dla dobra państwa… Ja nie wiem, ten Victor to też się nie może ugryźć w język i powstrzymać przed złośliwościami :P musiał pogrozić królowi? Musiał? Niech no Aniela się o tym dowie, a wtedy nie będzie mógł się czepiać jej spin z Lilianą XD
    Sam Ksawier trochę mnie przeraził myślami o trzymaniu Anieli w klatce :P ale nie no, wiem, że nie mówił poważnie, mimo wszystko jego zazdrość jest odrobinę niepokojąca ^^”

    Och, troskliwi bracia są kochani, ja takowych nie posiadam, więc mogę ich kochać tylko w opowiadaniach czy serialach (z mojej autopsji: Mój starszy brat się nudził i wziął ze stołu jabłko i mówi: Brat – Aga… Aga...! Ej, grubasie! Ja – *parzę na niego z mordem w oczach* Cze-go? B – Rzucę w ciebie tym oto jabłkiem. J - *przewracam oczami* Ta, jasne. Nie odważysz się…) (Rzucił D: ) Tak czy siak ja nie znam poprzedniej wersji Iwo, ale braciak wiążący siostrze bucika…Mogę się przekonać do takiego wizerunku co jest teraz :D
    Ojej broń?! To tacy poważni buntownicy, co chcą zrobić zamach? O.o No nie, zabierz ją stamtąd, to dziecko, aż dwa lata młodsze od Iwo! D: (sorki, bawi mnie to jej oburzenie, jak Iwo ją tak traktuje :D) Kochana, tego co ja się naczytałam między wierszami o przeżyciach twoich bohaterów w szpitalach, więzieniach, wbitych nożach i nie wiadomo co jeszcze, zadałam sobie pytanie: CIEKAWE KTO ZAROBI KULKĘ? XD

    Tyle ode mnie, czekam z niecierpliwością na następny rozdział!
    Mnóstwa weny i mnóstwa czasu ;)

    PS: Napisałam komentarz o 02:33 i śmiali mi łajzy odebrać internet. Dodam późniejszym rankiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwykle nie odpisuję na komentarze, ale na twój musiałam, bo niezwykle rozbawiła mnie historia z bratem XD też mam młodszego brata i często mamy ze sobą wojny :') czasami takie dziecinne, że całe mieszkanie pływa w wodzie, bo ktoś kogoś oblał i trzeba było oddać XDDD Z upływającymi latami tylko nam się pogarsza hahaha, ale co byśmy zrobili bez rodzeństwa c nie? :)))

      Usuń
  4. Jestem i ja! Jak zwykle z drobnym opóźnieniem i jak zwykle zachwycona kolejnym rozdziałem. Cała ta historia jest po prostu genialna. Stworzyłaś niesamowity świat, który z dnia na dzień coraz bardziej wciąga.
    Ale przejdę może do bieżących wydarzeń. Widać, że Victor nie postrzega Anieli tylko jako przyjaciółkę. Opiekuje się nią, pilnuje, by nie wpakowała się w kłopoty i mam wrażenie, że podświadomie czuje do niej coś więcej. Możliwe, że jeszcze sam o tym nie wie. Oczywiście nie przeszkadza mu to w sprzeczaniu się z Anielą. Ich "kłótnie" są genialne. Cięty język to chyba najwspanialsza cecha Victora.
    Poznaliśmy historię Liliany. Powiem szczerze, że przez ułamek sekundy nawet zrobiło mi się jej żal. Ale tylko przez ułamek, to uczucie szybko minęło. Zastanawia mnie, czy ona przypadkiem nie czuje czegoś do Victora i jak to ewentualnie wpłynie na dalszą fabułę. Oczywiście martwią mnie też jej plany, co do królestwa. Miejmy nadzieję, że szybko zostanie odsunięta od władzy.
    Ksawier powoli zaczyna się ogarniać, ale nadam mam wrażenie, że zostało w nim coś z aroganckiego dupka. Taka nieprzyjemna cecha wszystkich książąt. Miejmy jednak nadzieję, że przynajmniej odsunie Lilianę od władzy i zapobiegnie wojnie. Inaczej będzie naprawdę kiepsko.
    Zastanawia mnie, kiedy Iwo w końcu odzyska pamięć. Coś czuję, że to może być bardzo interesujące.
    Zaczynam martwić się o Adelinę. Bardzo ją lubię i boję się, że coś może się jej stać. W końcu podjęła się bardzo trudnego zadania. Musi uważać, bo inaczej wszystko skończy się tragicznie.
    Ode mnie to tyle. Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, hej :) Bardzo przyjemnie czytało mi się rozdział. Coraz bardziej wciągający i pochłaniający jest świat, który stworzyłaś :) Niepokoją mnie plany Liliany odnośnie wciągnięcia państwa Ksawiera do Makumonii. Co ta jędza znowu kombinuje??!! Nie jest mi jej żal. Może i ma jakieś uczucia, ale sama sobie zasłużyła na takie traktowanie. Strasznie się cieszę, że Ksawier wkońcu się ogarnął i ukróci rządy tej wiedźmy. Oby też szybko się jej pozbył i był z Anielą ;) Sprzeczki Anieli z Victorem są świetne. Całkiem niewykluczone, że podświadomie czuje do Anieli coś więcej niż tylko przyjaźń, ale i tak jestem za Ksawierem i Anielą :) Niepokoję się o Adelinę :/ Broń to już nie przelewki. Oby tylko nic się jej nie stało. Czyżby szykowała się wojna? Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i dużo weny życzę ;) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Zapomniałam jeszcze wypowiedzieć się o Iwo. Bardzo bym chciała, żeby odzyskał pamięć i wrócił w starej wersji, ale, żeby zachował dobre cechy z obecnej wersji ;) Takie połączenie ;) Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Przepraszam za moje opóźnienie, ale ostatnio mam problem z za małą ilością wolnego czasu. Jednak staram się wszystko nadrobić, dlatego jestem.
    Dziewczyno! Podziwiam Cię! Piszesz na prawdę BARDZO długie rozdziały i nie jest to wcale proste. Ciężko napisać coś długiego, żeby było to ciekawe, wciągnęło i nie nużyło już gdzieś w połowie. Twoje rozdziały zawsze przyjemnie się czyta i z każdym słowem coraz bardziej się wciągam. A dodatkowo świat, jtryk stworzyłaś jest po prostu boski. Obmyśliłaś tyle szczegółów i wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Szacun!
    A teraz przejdę do rozdziału...
    Cały czas wyczekuję powrotu do zdrowia Iwo... A tu ciągle nic! Strasznie mi brakuje starego Iwo. Najbardziej odczuwam jego brak w zamku. Był najlepszy w swoim fachu i nikt lepiej niż on nie zaopiekowałby się Anielą.
    Co to babsko znowu kombinuje? Niech ona zabiera swoje żałosne cztery litery i jej przydupasów spowrotem do Makumonii. Nikt jej tu nie chce. W tym rozdziale wydawało mi się, że Liliana trochę się otwierała i pokazywała, że ma jakieś tam "uczucia". Jednak mimo wszystko i tak jej nie współczuję. Zrobiła zbyt wiele złego w swoim życiu i ta przysłowiowa karma wróciła.
    Uuu Ksawier zazdrosny😎 Mrau, mrau. Ale zamiast gadać sam ze sobą, niech lepiej weźmie się do roboty. Niby przejrzał na oczy, ale nadal nic nie zrobił, żeby ratować swój kraj.
    Mało było Anieli. Tym razem trochę się uspokoiła. Oprócz oczywiście spotkania z Lilianą, ale to już żadna nowość.
    Broń? To się źle zapowiada. Oby Adelina szybko odkryła ich zamiary.
    Robi się coraz ciekawiej. Czekam na kolejny rozdział i życzę dużo weny! ;*

    OdpowiedzUsuń