czwartek, 19 kwietnia 2018

#3

- Gdzie jesteś? - Kiedy Adelina odebrała telefon i usłyszała po drugiej stronie irytujący głos Victora, pożałowała, że w ogóle zgodziła się mu pomóc.
- Właśnie skończyłam zajęcia - odburknęła i zebrała książki z ławki. Wsadziła do plecaka i wyszła, jako ostatnia z sali. Wieczorny wykład z anatomii właśnie dobiegł końca.
Bycie pierwszorocznym studentem medycyny wcale nie było takie łatwe, jak jej się wydawało. Okazało się, że aby zostać lekarzem trzeba się bardzo przykładać do nauki. W końcu później życie jest się odpowiedzialnym za życie pacjenta.
- Czekam na zewnątrz. Pośpiesz się, bo jest zimno. - Tymi słowami zakończył rozmowę.
Dziewczyna zabrała płaszcz z szatni i ruszyła do wyjścia. Nie dość, że była zmęczona studiowaniem, pilnowaniem brata, to zgodziła się jeszcze pomóc chłopakowi we wniknięciu w szeregi buntowników. Wymagało to od niej niemałego wysiłku.
Założyła płaszcz i mocno obtuliła się szalikiem. Faktycznie, na polu było zimno. Mimo, że były to początki wiosny, to niskie temperatury nadal się utrzymywały. Ruszyła w stronę chłopaka, który stał oparty o czarny samochód.
- Nowe auto? - zapytała ciekawa. Ostatnio, kiedy widziała Victora w aucie, to miało ono kolor czerwony. Nie pamiętała już marki, ale to było nieważne.
- Niestety. - Pokręcił głową z żałością. - Ze starego musiałem zrezygnować. I to wszystko przez twoją przyjaciółkę!
Przyjaciółkę? Nigdy nie miała takowej. Tak się składało, że dziewczyna zawsze czuła się lepiej w towarzystwie chłopaków. Może było to spowodowane posiadaniem starszego brata? Przecież dwa lata, które dzieliły ją i Iwo, nie były straszną przepaścią.
Wszystko zmieniło się, kiedy poznała Anielę. To była jedyna dziewczyna, z którą umiała się dogadać. Na początku nie mogły znaleźć wspólnego języka, ale z czasem wszystko się zmieniło. Zaczęły ze sobą rozmawiać i przeżywać różne przygody. Czasami było ich za wiele i nie należały one do kategorii tych bezpiecznych, ale przynajmniej nie było nudno. Adelina do dzisiaj żałowała, że Aniela musiała wracać. Bez niej było jakoś tak pusto.
- Co Cię tu sprowadza? - zapytała. - Albo nie, czekaj. Możemy porozmawiać w aucie? - Liczyła na twierdzącą odpowiedź, ponieważ nie czuła już palców. Stała na polu krótką chwilę, ale mróz już ją dopadł.
- Miałem właśnie proponować - oznajmił Victor i wsiadł do auta. Adelina pokręciła głową ze zrezygnowaniem. Prawdziwy z niego gentlemen, który martwi się tylko o siebie. Obeszła samochód i wsiadła na miejsce pasażera. Od razu poczuła się lepiej. - Nie słyszałaś co powiedziałem? Aniela wróciła!
Zatrzymała swoją dotychczasową czynność, którą było chuchanie w zamarznięte palce i zerknęła na chłopaka. Mówił prawdę?
- Powiedziałeś, że straciłeś auto przez moją przyjaciółkę - powtórzyła chcąc się upewnić, co do jego wcześniejszych słów. Nie powiedział, że Aniela wróciła, tylko jej przyjaciółka. A takiej nie posiadała, od czasów odejścia dziewczyny. Była też pewna, że nie było sposobu na dłuższy pobyt Anieli w ich świecie. Gdyby taki był, to dziewczyna nie odeszłaby tak łatwo.
- A weź mi nawet nie przypominaj - zaczął Victor i przekręcił kluczyk, który wsadził do stacyjki. Następnie włączył ogrzewanie. - Liliana musi czuć się zagrożona, skoro od razu zaczęła działać. Gdy tylko Adelina się pojawiła, to pionki Liliany, które przyprowadziła z Makumonii od razu nas znalazły. Przez to musiałem poświęcić swój samochód - tłumaczył zawzięcie. - Nie pytaj o więcej, bo serce mi się łamie na wspomnienie o moim czerwoniutkim maleństwie, które zostało z tymi bandytami!
Wcale nie zamierzała pytać o auto. To była tylko rzecz, których chłopak mógł mieć na pęczki. Miał wystarczająco dużo pieniędzy. Zwłaszcza teraz, kiedy objął pozycję prezesa i królewskiego doradcy. Mógł sobie kupić dziesięć takich samych samochodzików.
- Aniela wróciła? - zapytała ponownie, żeby się upewnić. - Mówisz poważnie?
- Dlaczego miałbym Cię kłamać? - popatrzył na nią z rozbawieniem. - Tak, wróciła i z tego co słyszałem, to już zaczęła rozrabiać w pałacu.
Słysząc te słowa Adelina poczuła, jak z jej serca spada ogromny ciężar. Czuła się po części winna, że to przez wypadek jej brata, dziewczyna zdecydowała się poświęcić i odejść. Gdyby została, to prawdopodobnie teraz Aniela, była by na miejscu Liliany.
- Chciałabym się z nią spotkać - poinformowała chłopaka, ponieważ była pewna, że wiedział gdzie przebywa teraz Aniela.
- Nie widzę żadnego problemu - odpowiedział z uśmiechem. - Może być jutro? - zaproponował, a Adelina od razu kiwnęła twierdząco głową. - I tak chciałem żeby spotkała się z informatorem, bo tak się składa, że Aniela została moją prawą ręką.
- Wciągnąłeś ją do pałacu? - zapytała z rozczarowaniem. Nie była pewna, czy to najlepszy pomysł. Skoro Liliana od razu chciała się jej pozbyć, to będzie chciała ponownie to zrobić. 
- Nic się nie bój. Wszystko pod kontrolą - zapewnił ją chłopak. - Jako moja sekretarka będzie bezpieczna. Więc proponuję spotkanie jutro, to opowiesz jej co i jak z buntownikami.
- Nie udało mi się zebrać na ich temat za dużo informacji - powiedziała z żalem. - Oczywiście udało mi się przeniknąć w ich szeregi, ale nie mam jeszcze takiej pozycji, żeby znać ich plany.
Udało jej się wkręcić do tego tajemniczego zgromadzenia, które podobno sprawia ostatnio kłopoty. Nie zdobyła na razie na to żadnych dowodów. Miała nadzieje, że za niedługo stanie się to możliwe.
- Wiem, do tego potrzeba więcej czasu. - Po jego minie widać było, że na razie nie oczekuje od niej cudów. Odetchnęła z ulgą. Ciężko było coś zdziałać przez zaledwie tydzień. - Chodzi mi o to, żebyś mniej więcej wprowadziła ją w temat.
- Ok, to jutro wpadnę - zgodziła się. - Tylko, że nie wiem gdzie...
- Do mnie, do domu.
- Trzymasz ją u siebie w domu? - Zdziwiła się jeszcze bardziej niż wtedy, kiedy usłyszała o tym, że Aniela została wciągnięta do pałacu.
- Po pierwsze nie trzymam, bo przebywa u mnie dobrowolnie. Po drugie nie mów do mnie takim tonem jakbyś uważała mnie za psychola - wyliczał chłopak. - A po trzecie, to co miałem z nią niby zrobić? Pozwolić jej zamieszkać z Lilianą, czy w apartamencie królewskim z Ksawierem?
- Ok, spokojnie, rozumiem. - Starała się uspokoić chłopaka, któremu ewidentnie podniosło się ciśnienie. - Dobrze, więc spotkajmy się jutro u Ciebie.
- Odwiozę Cię - zaproponował Victor, kiedy chwyciła za klamkę i chciała wysiąść.
Cofnęła się z powrotem na siedzenie i usiadła wygonie. Własnie na to po cichu liczyła. Ostatnią rzeczą, której trzeba jej było dzisiaj, to samotniej wycieczki w nocy, do domu.
- Skręć w prawo - poinstruowała Victora.
- Myślisz, że nie wiem gdzie mieszkasz? - zapytał ją z niesmakiem. - Za kogo Ty mnie masz?
- Naprawdę chcesz żebym powiedziała to na głos?
Uśmiechnęła się pod nosem. Lepiej żeby jej myśli na temat chłopaka pozostały tylko i wyłącznie w jej głowie. Jeśli by je usłyszał, to mógłby się zdenerwować, a w najlepszym wypadku obrazić. To nie było im potrzebne w tej chwili, ponieważ prowadził auto.
- Cięty język, jak u braciszka. Widać, że rodzeństwo - cmoknął ustami. Obróciła się zszokowana w jego stronę. Chyba pierwszy raz w życiu, ktoś porównał ją do brata. - Jak tam jego pamięć?
- Wróci. - Nie wiedziała kiedy to nastąpi, ale już nie mogła doczekać się chwili, w której Iwo wróci do normalności. 
- Fajnie by było gdyby, z powrotem pamięci, wrócił do pałacu - zaproponował Victor. - Sama rozumiesz, że w tak napiętej sytuacji przydałby się zaufany człowiek. 
Rozumiała wszystko doskonale. Pałac podobno aż roił się od szumowin z Makumonii, które po sprowadzała ze sobą Liliana. To miejsce musiało być teraz straszne. 
Ponieważ mieszkała niedaleko, już po chwili Victor zatrzymał się pod jej domem. 
- Dziękuję za podwiezienie i do jutra - powiedziała, kiedy wysiadła z auta. 
Zamknęła za sobą drzwi. Victor odjechał, ale za to pojawił się Iwo.
- Ja naprawdę nie rozumiem co Ci faceci w Tobie widzą. - Jego głos wyrażał zupełne niedowierzanie. - Jak z takim wyglądem wyrywasz takich bogatych frajerów?
- Bogatych frajerów? - powtórzyła za chłopakiem, myśląc że się przesłyszała. 
- To już drugi w ciągu jednego dnia. Najpierw ten spod szkoły, a teraz odwozi Cię do domu inny - wyliczał na palcach. 
Adelina przewróciła oczami i ruszyła w stronę domu. Gdyby tylko wiedział, że i on bardzo dobrze znał tych bogatych frajerów. Westchnęła bezradnie. Amnezja brata naprawdę dawała jej w kość. Nie mogła się doczekać aż to wszystko w końcu się skończy. 
- A ty gdzie włóczyłeś się po nocy? - Próbowała wydobyć tym pytaniem, gdzie jej brat spędził te kilka godzin wolnego. Skończył zajęcia dużo wcześniej niż ona. Co więc robił tyle czasu?
- Nie interesuj się - mruknął i wszedł pierwszy do domu. Ruszyła za nim. - Takie maluchy jak ty powinny już dawno spać, a ja jeździć na bajery z jakimiś gogusiami.
Maluchy jak ona? Była od niego młodsza tylko o dwa lata. Niech nie przesadza. 
Jeździć na bajery? Nigdy nie miała chłopaka. Nigdy nie była zakochana. Nigdy nie była na randce i nigdy się nie całowała. 
Gogusiami? Jeden z nich był królem, a drugi prezesem najpotężniejszej firmy w państwie i królewskim doradcą za jednym razem. 
Oj gdyby tylko był świadomy co mówił...



Victor tak jak obiecał zaopatrzył moją szafę w ubrania. Tymczasowy pokój gościnny, w którym przebywałam zapełnił się różnymi niepotrzebnymi rzeczami, o które wcale nie prosiłam. Widocznie chłopak stwierdził, że są mi niezbędne. Tak więc skończyłam z szafami pełnymi ubrań i ilością butów, dzięki której mogłabym otworzyć obuwniczy. Nie brakowało też torebek i biżuterii. Moja toaletka uginała się pod ilością przeróżnych perfum i kosmetyków. Sama Liliana mogłaby mi pozazdrościć tego widoku.
Za to mi to tylko przysparzało problemów. Która normalna kobieta mając taki wybór, byłaby w stanie zdecydować się co powinna dzisiaj ubrać? No właśnie...
Poprawiam różową bluzę, którą udało mi się znaleźć pomiędzy koszulami, sukienkami, sweterkami i nie wiadomo czym jeszcze. Do kompletu dopasowuję jeansy i najprostsze buty, które wyglądają na wygodne, chociaż na pewno nie są. Łapię puchową kurtkę i wychodzę z pokoju. 
Przechodząc koło kuchni, nie mogę oprzeć się cudownemu zapachowi i wchodzę do środka.
- Co tak ładnie pachnie? - pytam, licząc na to że kucharka mi odpowie i przy dobrych lotach załapię się na te pyszności.
- Naleśniki. Siadaj do stołu, zaraz je podam. - Widok ojca Victora w różowym fartuszku jest mocny. Bez słowa siadam przy stole i zastanawiam się, czy nie trafiłam do wariatkowa.
Czy to na pewno ten sam mężczyzna, który ugodził swojego syna nożem? Który wykupił całe lekarstwo na epidemię i sprytnie je schował, powodując śmierć sporej liczby osób? 
- W coś Ty się ubrała? - Victorowi, który pojawia się w kuchni, opadają ręce na mój widok. - Jeśli myślisz, że pójdziesz tak ubrana do pracy, to jesteś w dużym błędzie. Marsz do pokoju i się przebierz! 
Chłopak myśli, że może mnie musztrować. Niestety to nie jest średniowiecze, a ja nie jestem jego giermkiem. 
- A no tak, bo Ty nic nie wiesz...- Przypomina mi się, że nie poinformowałam go, że nie wybieram się dzisiaj do pracy. - Szukałam Cię wczoraj, ale nie mogłam Cię znaleźć. 
- No przepraszam bardzo! - Udawana przesada w jego głosie aż mnie rozśmiesza. Prycham sobie pod nosem i przyglądam się chłopakowi, który siada naprzeciwko mnie. - Niektórzy z nas mają wiele spraw na głowie. Musiałem wstąpić do firmy, a potem miałem jeszcze spotkanie - tłumaczy się chłopak.
Wcale nie interesuje mnie, to co robił wczoraj wieczorem. To tylko i wyłącznie jego sprawa. 
- No więc, dlatego nie mogłam Ci powiedzieć, że biorę wolne - oznajmiam mu i uśmiecham się zadowolona, kiedy pan Harold stawia przede mną talerz z naleśnikami.
- Jakie wolne?! - oburza się Victor.
Ignoruję go i nakładam sobie naleśnika na talerz. Smaruję go czekoladą, zawijam i biorę gryza. Pychota. 
- Jest pan najlepszym kucharzem jakiego znam - chwalę naleśniki przygotowane przez mężczyznę. - Pałacowi kucharze, to przy panu amatorzy.
- Dziękuję - uśmiecha się z wdzięcznością. - To wy sobie zjedzcie i rozmawiajcie w spokoju. - Ściąga fartuch i wychodzi.
- Wczoraj zaczęłaś pracę i już chcesz wolne?! - Victor dalej przeżywa fakt, że dzisiaj nie będę mu towarzyszyć w pałacu. - Mogłabyś o nie prosić jakbyś była super pracownicą, a Ty!? Zamiast siedzieć przy biurku i informować mnie o spotkaniach, to latałaś po pałacu siejąc zamęt.
- Trzeba było mnie poinformować o moich obowiązkach - bronię się i zjadam ostatni kęs naleśnika.
- Czego nie rozumiesz w pracy sekretarki? 
- Nie powiedziałeś mi, że mam siedzieć przyklejona do biurka. - Wzruszam ramionami i nakładam sobie kolejnego naleśnika. - Będziesz coś jadł? - pytam, ponieważ nie tknął ani jednego naleśnika. Szkoda żeby takie pyszności się zmarnowały. Sama nie dam rady zjeść wszystkiego, chociaż mogłabym spróbować...
- To chyba rozumie się samo przez się!? Sekretarka ma pomagać szefowi. - Gestykulacja jaką włącza w swoją wypowiedź robi wrażenie. Kiwam z uznaniem głową. Jest w tym dobry. - A Ciebie nie było dłużej niż dziesięć minut przy biurku! 
- Poprawię się - proponuję żeby go uspokoić. - Chcesz dżem, czy czekoladę? - pytam, ponieważ postanawiam mu zrobić naleśnika na załagodzenie sytuacji.
- Dżem. - Krzywię się. Chłopak nie wie co dobre. Taka była jednak jego prośba, więc podaję mu skręconego naleśnika z dżemem. - Chcę żebyś dzisiaj wieczorem poznała mojego informatora, który wprowadzi Cię w temat buntowników.
- Nie ma problemu - Kiwam twierdząco głową, dając mu znak że rozumiem.
- Z byciem sekretarką też miało nie być problemu...- mruczy pod nosem. - A potem słyszę, że zastraszałaś królową!
A więc jego wywiad działa bez zarzutów. Zastraszałam Lilianę zaledwie wczoraj, a on już o wszystkim wiedział. Dojadam naleśnika i podnoszę się z krzesła. Zakładam kurtkę i ruszam do wyjścia.
- Gdzie się wybierasz? - woła za mną Victor.
- Mam do załatwienia swoje sprawy - odkrzykuję i wychodzę najpierw z kuchni, a potem z domu, który przypomina twierdzę.
Nie chciałam mu mówić, że wybieram się odwiedzić grób Dantego. Musiałam go kiedyś odwiedzić, a raczej powinnam była to zrobić. Nie byliśmy sobie obcy. Czasami wydawało mi się, że za bardzo mu się narzucałam. No ale co mogłam zrobić, kiedy włączył mi się instynkt i czułam się po prostu za niego odpowiedzialna. Nie udało mi się uratować jego rodziców, więc postanowiłam się nim zająć, kiedy został sam. On za to postanowił się zemścić za swoją stratę i wpakował się przez to w ogromne kłopoty. Musiał się ukrywać, a i tak mi pomagał. Był naprawdę dobrym dzieciakiem. Uśmiechnęłam się smutno. Ciągle pamiętałam, jak bardzo złościł się, kiedy wytykałam mu, że jest młodszy. Ostatnim razem nie byłam w stanie, go odwiedzić. Mogłam to zrobić dopiero teraz, kiedy poprzysięgłam zemścić się za niego. Liliana pożałuje wszystkiego, czego się dopuściła.
Zasuwam kurtkę i wsadzam dłonie w kieszenie. Doskonale pamiętałam drogę na cmentarz, ponieważ wracaliśmy z niego na piechotę, kiedy ostatnim razem tam byliśmy. Żeby do niego dotrzeć miałam jakieś piętnaście minut spaceru, który pozwoli mi na spokojne przemyślenie kilku rzeczy. Miałam dwie sprawy, które musiały zostać załatwione. Najlepiej w tempie natychmiastowym.
Pierwszą rzeczą było sprawienie by Ksawier przejrzał na oczy i obudził się z amoku w którym trwał. Przez swoje zachowanie zaniedbał własne państwo i oddał władzę w ręce Liliany, która robiła co jej się żywnie podobało. 
Drugą sprawą, było pozbycie się złej królowej albo sprawienie by zapłaciła za wszystko. Za długo jej się dobrze żyło. Pora by odeszła w cień i by ona poczuła ogromny ból straty. 
Stanęłam przed bramą cmentarną, która była zrobiona z jakiegoś metalu. Wyglądała na bardzo starą i skrzypiała z każdym ruchem, który wykonywała. Przygryzłam wargę. Miałam ogromny problem, ponieważ nie zapytałam Victora gdzie jest pochowany Dante. Cmentarz był ogromny. Było na nim kilkaset tysięcy grobów, więc miałam marne szanse na znalezienie, tego którego szukałam. Nie miałam też telefonu, bo Victor po pozbyciu się mojego, nie zaopatrzył mnie w nowy. Jak to było, że zatroszczył się o wszystko inne, tylko nie telefon?
Westchnęłam i obróciłam się zbyt energicznie. Przez to wpadłam na kogoś z impetem, odbiłam się i runęłam na ziemię. Spotkanie z ziemią nie było przyjemne. Poczułam ogromny ból w kolanie, które zapewne zostało obite i w kostce, którą nadszarpnęłam jeszcze podczas wizyty w moim świecie. 
- Nic Ci nie jest? - Spojrzałam ze złością, na osobę od której się odbiłam i zobaczyłam piękne oczy, które aż przyciągały wzrok. Znałam tylko jedną osobę, która mogła być właścicielem tych tęczówek i był nią Iwo, we własnej osobie. - Wszystko w porządku? - zapytał i podał mi rękę, której chwyciłam się podczas wstawania.
Zmarszczyłam brwi. To z pewnością był Iwo, ale zachowywał się jak zupełnie inna osoba. Chłopak którego znałam wydarłby się na mnie i kazałby zainwestować w okulary jeśli nie widzę, jak chodzę. Ten tutaj przyglądał mi się zaniepokojony, jakby bał się czy wszystko ze mną ok.
- Jasne - zapewniłam i stanęłam prosto. - Przepraszam, że na Ciebie wpadłam.
- Nie ma sprawy - uśmiechnął się przyjaźnie i podrapał się niepewnie po głowie. - Jestem Iwo. - Wyciągnął do mnie rękę. - A Ty?
Patrzyłam na niego osłupiała. Dlaczego przedstawiał mi się jakbyśmy byli obcymi dla siebie ludźmi? Przecież znaliśmy się trochę i spędziliśmy ze sobą dużo czasu. Dlaczego zachowywał się jakby mnie nie znał? Czy on stroi sobie ze mnie żarty?
Nagle przypomina mi się, że Victor przecież mówił mi, że Iwo ma amnezję powypadkową. Dlatego zachowuje się jakby mnie nie znał, bo on po prostu mnie nie pamięta!
- Aniela. - Chwytam jego dłoń niepewnie. 
- To niespotykane imię! - powiedział z zaskoczeniem i puścił moją dłoń. Aniela niespotykane? Gościu ty nazywasz się jak król ruskiej telenoweli, więc kto tutaj ma bardziej niespotykane imię? - Więc Anielo, gdzie się teraz wybierasz? Odprowadzę Cię.
- W zasadzie to nie mam konkretnych planów - odpowiedziałam zgodnie z prawdą, ponieważ odwiedziny na cmentarzu musiały zostać przełożone. Przestąpiłam z nogi na nogę i to był mój błąd. Skrzywiłam się z bólu, który wybuchł w mojej kostce.
- Coś nie tak? - kucnął z niepokojem i zaczął oglądać moją kostkę. - Może być skręcona. Musimy udać się do szpitala.
- Żadnego szpitala - wybuchłam. Mój drugi pobyt w tym świecie musi odbyć się bez wizyt w szpitalu. Poprzednim razem było ich zbyt wiele, więc tym razem powinno się obyć bez nich. - Wystarczy jakiś zimny okład i zaraz mi przejdzie.
- Dobrze więc odstawię Cię do jakieś knajpki, tam powinni mieć coś zimnego - zaproponował. Kiwnęłam głową i przystałam na tą propozycję. Chłopak przełożył plecak, który miał na sobie, na brzuch i kucnął przede mną. - Wskakuj. Poniosę Cię.
- Obejdzie się bez tego. - Nie wiem, czy jego forma była aż taka dobra żeby mógł mnie nieść na plecach. Ostatnim razem, kiedy go widziałam, to leżał w śpiączce.
- Nie dasz rady iść o własnych siłach - przekonywał mnie. - Uwierz mi, może nie wyglądam, ale jestem silny. - Uśmiechnął się zachęcająco.
Oczywiście, że był silny i bardzo wysportowany. Był szefem ochroniarzy królewskich. Osoba na tym stanowisku nie mogła być jakimś bolkiem, który ledwo biegał. Założyłam mu ręce na szyję i przylgnęłam do jego pleców. Iwo złapał mnie za nogi i owinął je sobie wokół pasa, po czym wstał i zaczął iść.
- Przepraszam, że zajmuję Twój czas - powiedziałam zamyślona. Kiedy na niego wpadłam, to gdzieś szedł, więc musiał być zajęty. 
- Nic nie szkodzi. W sumie to nawet cieszę się, że dzisiaj wybrałem tą drogę na uniwersytet - odpowiedział. - Zawsze chodzę inną, ale dzisiaj poczułem, że powinienem tędy przejść. Widocznie było nam pisane, żeby na siebie wpaść.
Iwo to twój najgorszy los, że znowu na mnie wpadłeś. Powinieneś już nigdy więcej mnie nie spotkać. Wtedy żyłbyś swoim życiem, a teraz? Wszystko tylko się skomplikuje.
- Co studiujesz? - pytam chcąc zmienić temat. Oczywiście od dawna wiem, że medycynę, ale udaję że jestem tego bardzo ciekawa.
- Medycynę. - W jego głosie słychać dumę. 
Faktycznie nie każdy może zostać lekarzem i nie każdy dostaje się na medycynę, dlatego jego zachwyt jest zrozumiały.
- Wow. - Udaję, że jestem mega zaskoczona. Powinni przyznać mi za to Oskara. - Można więc powiedzieć, że trafiłam w dobre ręce - podsumowuję.
- Dosłownie - mówi i leciutko podrzuca mnie w górę, przypominając mi, że faktycznie niesie mnie teraz na własnych plecach.



Ja nie wiem, jak byłam w stanie przeżyć postrzelenie, ranę ciętą nożem i wypadek samochodowy.  Strasznie mnie to zastanawia, ponieważ ledwo daję radę z urazem kostki. Może faktycznie powinnam była udać się z nią do szpitala? Tam pewnie by coś poradzili, na tą opuchliznę i ból.
Ledwo wchodzę do domu Victora i od razu za drzwiami siadam na tyłku. Pora odpocząć. Kuśtykanie na jednej nodze, wbrew pozorom, jest bardzo wyczerpujące. Opieram się głową o ścianę i rozmyślam o dzisiejszym spotkaniu z Iwo. Dobrze zrobiłam, że się z nim tak spoufaliłam? Na koniec jeszcze chciał dostać mój numer, ale nie mogłam mu go dać, ponieważ nie mam telefonu.
- Wygodnie Ci? - pyta Victor, który właśnie wchodzi przez drzwi. - Gdzie byłaś cały boży dzień?
- Zadawaj mi jedno pytanie, a nie milion naraz - powiedziałam, próbując podnieść się z ziemi. - Możesz mi pomóc?
Victor podaje mi dłoń i jednym pociągnięciem podnosi mnie do pionu. Przekłada moją rękę przez swoją głowę i chwyta mnie w pasie.
- Co Ty robisz? - spoglądam zdziwiona w bok. Chłopak jest tak blisko mnie, że kiedy się schyla to dzielą nas zaledwie centymetry. Przełykam głośno ślinę.
- Pomagam Ci, dlatego stój spokojnie - informuje mnie, ale nie zmniejsza odległości, która nas dzieli. - Skoro poprosiłaś mnie o pomoc we wstawaniu, to musi Cię coś boleć. Poza tym siedziałaś na ziemi, czyli coś musiało Cię zmęczyć. - Dzieli się ze mną swoimi wnioskami, dotyczącymi mojego staniu zdrowia. - Normalnie radzisz sobie ze wszystkim sama, a teraz poprosiłaś o pomoc. Pytanie brzmi, co Ci się stało?
- Kostka. - Unoszę lekko nogę. 
Kiwa głową, że rozumie, o co chodzi.
- Co robiłaś cały dzień? - dopytuje.
- Chciałam wybrać się na cmentarz do Dantego, ale zapomniałam zapytać, gdzie leży. Nie miałam też telefonu, żeby zadzwonić i zapytać - tłumaczę chłopakowi. - A z kostką jakoś tak wyszło... - Nie chcę dzielić się z nim informacją o spotkaniu Iwo. Wolę żeby zostało to tajemnicą.
- Co do telefonu, to nie musisz się martwić. Jutro rano będziesz go miała - informuje mnie. Tak jak czułam, dla niego nie ma rzeczy niemożliwych. - A jeśli chcesz, to do Dantego możemy wybrać się razem, bo nie będę w stanie Ci wytłumaczyć, gdzie znajduje się jego grób. Jak widziałaś cmentarz jest ogromny.
Przytakuję z chęcią głową. Niech i tak będzie. Zawsze to lepiej wybrać się tam we dwoje. Będę się czuła pewniej. Przypatruję się chłopakowi. Wygląda na bardzo zmęczonego.
- Przepraszam, że przerywam... - Odrywam wzrok od chłopaka i spoglądam w stronę dochodzącego głosu. Przed nami stoi Adelina.
Buzia aż szczerzy mi się na jej widok.
- Nie umiesz pukać? - warczy na nią Victor.
- Pukałam, ale nikt nie otwierał - rzuciła Adelina z nonszalancją. 
Tak jest, to była moja przyjaciółka, która pobierała nauki ode mnie. Logiczne, że nie czekała aż ktoś jej otworzy. Z resztą nikt by tego nie zrobił, bo ja i Victor byliśmy zajęci czymś innym.
- Aniela, poznaj mojego informatora - Victor przedstawia mi Adelinę w nowym świetle. A więc to ona. Patrzę na dziewczynę z uznaniem. Nikt inny nie nadawał by się bardziej, do tego zadania niż ona. - Adelina, poznaj moją sekretarkę.
- Będziemy stali w korytarzu? - Adelina krzyżuje ręce i patrzy na nas z wyczekiwaniem. Nieźle.
- Przejdźmy do salonu - proponuje Victor. Obie chętnie zgadzamy się na tą propozycję.
Próbuję odsunąć od chłopaka, ale nie pozwala mi na to. Obniża się i łapie mnie pod kolanami. W jednej chwili czuję, jak ziemia oddala mi się spod nóg. Ląduje na rękach u chłopaka. Czemu wszyscy dzisiaj chcą mnie nosić? Decyduję darować sobie protesty, bo chłopak i tak by mnie nie puścił, a ja i tak nie dałabym rady dokuśtykać do salonu. Nawet nie wiem, gdzie on się znajduje.
- Między wami coś jest? - pyta Adelina, kiedy Victor zrównuje się z nią. 
Patrzy na nas wymownym wzrokiem, jakby oczekiwała wyjaśnień.
- To się nazywa integracją pracowników - odpowiada jej Victor.
Podoba mi się jego odpowiedź, ale nie wiem, czy była ona trafna. Sama nie wiedziałam, jakie mamy ze sobą relacje. To była naprawdę ciężka sprawa. Od mojego powrotu bardzo mi pomagał i byłam mu za to wdzięczna. Wiedziałam jednak, że jeżeli nasze relacje dalej będę się rozwijać, to coś zacznie się między nami dziać. A tak być nie powinno, bo w moim sercu był tylko jeden facet. Ksawier, za którym tęskniłam tak bardzo, że serce aż mnie bolało.
- Rozumiem, że stapiasz lód, który panuje w relacji szef-podwładna? - prycha Adelina, która nie do końca wierzy w słowa chłopaka.
W końcu docieramy do salonu. Jest potężny. My zajmujemy miejsca przy stoliku kawowym, którego na około otaczają fotele i sofy. Victor sadza mnie na jednej z nich, a sam zajmuje fotel. Wyciągam bolącą nogę, na długości kanapy.
- Kontuzja - odpowiadam Adelinie, widząc jej pytający wzrok.
- Napijecie się czegoś? - pyta Victor.
Zachowuje się jak dobry gospodarz domu. Prosimy więc o dwie herbaty i dzięki temu pozbywamy się na chwilę chłopaka, który poszedł po nasze zamówienie.
- Jak udało Ci się wrócić? Myślałam, że to niemożliwe.
- Jadwiga, matka Ksawiera mi pomogła. Prosiła mnie żebym zajęła się jej synem, który po mału rujnuje państwo - streszczam jej historię mojego powrotu.
- Poznałaś królową?! I jesteście ze sobą na Ty?!
- Można tak powiedzieć - zbywam jej pytania, które teraz są bezsensowne.
- Są jakieś warunki, które określają twój pobyt tutaj? No wiesz poprzednim razem musiałaś wracać, kiedy wykonałaś zadanie. Tym razem będzie tak samo?
- Nie wiem, nic o tym nie wspominała - przyznaję się do faktu, że nie dopytałam o tak ważny szczegół. Jest to jednak mało istotne, ponieważ tym razem nie zamierzam wracać. - Jedynym warunkiem jest to, że starucha nie może się o mnie dowiedzieć.
- Będzie ciężko, ponieważ ona ma ogromne wpływy. Prędzej, czy później dowie się o Tobie. - Nie mogła ukryć przede mną wyrazu twarzy, który mówił, że nie uda nam się sprawić, by starucha się o mnie nie dowiedziała. Byłam tego świadoma. Ona na pewno się dowie. Narazie jednak muszę liczyć na to, że będzie to później niż wcześniej. - Słyszałam, że zdążyłaś już narobić rozróby w pałacu.
- Musiałam - przyznaję się bez bicia. - Najpierw spotkałam się z Ksawierem i próbowałam postawić go do pionu. Byłam już blisko osiągnięcia tego, ale chłopak jeszcze ma opory. Nie martwię się jednak, bo wiem, że akuratnie z nim nie będę miała problemu. -  Z okiełznaniem Ksawiera nie będę miała trudności. Posłużę się relacją i uczuciami jakie nas łączą. To one odegrają tutaj główną rolę. - Gorzej z Lilianą. Muszę się jej pozbyć, ale na razie jestem zbyt mała żeby to zrobić.
- Poczekaj więc aż urośniesz, a nie próbujesz zabić olbrzyma będąc mrówką - powiedziała zamyślona. - Z resztą myślę, że chwila spokoju Ci się przyda. Twoje wyczyny w pałacu już stały się sławne. Jeżeli nadal będziesz rozrabiać, to myślisz, że starucha się nie dowie?
Zgadza się. Poczekanie aż zyskam jakąś znaczącą pozycję było dobrym i przemyślanym planem. Na razie byłam zwykłym pionkiem, który nie mógł pozbyć się królowej. Z czasem powinno stać się to możliwe, więc wtedy ją zniszczę. Rozszarpię na kawałki.
Wracający Victor stawia na stole trzy białe kubki, w których znajduje się pachnąca herbata. Sam zapach gwarantuje już dobry smak. Mam ochotę sięgnąć po garnuszek i upić kilka łyków, ale powstrzymuję się. Ostatnim razem kiedy byłam taka zachłanna, to poparzyłam sobie język. Na dzisiaj zdecydowanie wystarczy mi uszkodzona kostka.
- Widzisz, co ja muszę z nią przeżywać ? - zwraca się Victor do Adeliny. 
- To dopiero początek - ostrzega go Adelina. Wiedziała co mówiła, bo znała mnie bardzo dobrze. - Przypomina Ci, że ja wyciągałam ją dwa razy z więzienia. Na Ciebie jeszcze to wszystko czeka.
Chłopak odchyla głowę do tyłu i wpatruje się sufit. Ja za to przypominam sobie, że faktycznie Adelina wyciągała mnie dwa razy z więzienia. Pobytu w tamtych miejscach, przypominających lochy, nie wspominam za dobrze. Przechodzą mnie ciarki na samą myśl o tym. 
- Spróbuj tylko trafić do więzienia - grozi mi Victor, który po chwili wraca do normalności. - To zostaniesz tam na zawsze. Nie dość, że jesteś kiepską sekretarką, którą powinienem zwolnić, to jeszcze jakbyś trafiła do więzienia... - chłopak zaczyna strasznie histeryzować. 
- Uspokój się. - Unoszę ręce do góry w geście pokoju. - Nie wybieram się do żadnych więzień i szpitali. Poza tym, ile razy mam wspominać, że wcale nie dałeś mi wytycznych, które kazały siedzieć przy biurku!?
- Nie dałem Ci też wytycznych, które mówiły, że masz latać jak szalona i zastraszać królową! 
Adelina obserwuje rodzącą się sprzeczkę, która zaraz może przerodzić się w kłótnie. Z tego wszystkiego sięgam, po herbatę i upijam bezmyślnie łyka. Na szczęście płyn, który ląduje w moich ustach, nie jest aż taki gorący. 
- Skończyliście? - dopytuje znudzona dziewczyna.
- Nie moja wina, to Victor zaczął! 
- Ja zacząłem?! W takim razie zwalniam Cię! - Uśmiecham się na te słowa. Wcale nie prosiłam o pozycję sekretarki doradcy królewskiego. Nawet mnie nie rusza to, że już mnie zwolnił. To on sam błagał, żebym nią została. - Adelina chcesz dostać jej fuchę?
- Medycyna, pilnowanie brata z amnezją, grupa buntowników - zaczyna wyliczać na palcach. Udaje przy tym mega skupioną. - Nie sądzę, żebym była w stanie podołać jeszcze temu.
Patrzę na Victora z wygraną w oczach. Nie ma tak łatwo. Nie pozbędzie się mnie. 
- Aniela przywracam Cię - ogłasza niechętnie. Szybki jest. Chyba ta sekretarka jest mu potrzebna. - Tym razem będziesz pod moim nadzorem, bo nie mogę pozwolić byś latała po pałacu i zastraszała ludzi!
- Co z tymi buntownikami? - wracam do celu naszego spotkania, bo jakoś ani razu jeszcze nie został poruszony. - To jak to z nimi jest?
- Na razie dochodziło do protestów i drobnych akcji - wyjaśnia mi Victor. - Trzeba jednak dmuchać na zimne. Kto wie, co tym oszołomom może przyjść do głowy?
Oczywiście. Zostawienie ich samych sobie, bez obserwacji mogłoby być niebezpieczne. 
- I Adelina pod przykrywką dostała się w ich szeregi? 
- Akuratnie tak się składa, że większość tych rebeliantów to studenci. Udało mi się dostać w ich szeregi, ale w dalszym ciągu nie widziałam przywódcy. - Zamilkła na chwilę, jakby potrzebowała momentu na przemyślenie. - Wydaje mi się, że tylko zaufane osoby mogą się z nim spotkać. 
- Pewnie mają jakąś hierarchię - podsumowuje Victor. - Zwykły studencik nie może poznać guru.
- Zwykły studencik? - prycha Adelina. - Dajcie mi tylko trochę czasu.
- Bez problemu - zgadzam się i piję herbatę. - Może się okazać, że to oni będą kluczem do pozbycia się Liliany - dzielę się z nimi moimi wnioskami. 
Buntownicy powstają, kiedy nie zgadzają się z czymś, a zwykle jest to polityka państwa. Myślę, że i w tym przypadku jest tak samo. Złączenie z nimi sił może być przydatne w przyszłości.
- Daję Ci czas do momentu aż nie zaczną przeginać i sprawiać większych problemów - zgadza się także Victor zakładając nogę na nogę. - Puki robią sobie zwykłe spotkania kółka różańcowego są niegroźni. Zobaczymy co będzie dalej. 



Z każdym dniem bez Anieli, coraz ciężej było mu wstać z łóżka i funkcjonować, jak człowiek. Alkohol był jego stałym towarzyszem, który ułatwiał mu przetrwanie tych monotonnych dni, które ciągnęły się w nieskończoność. Ciągle wracał pamięcią do momentu w którym się rozstawali. Chciał wrócić do tamtej chwili i zatrzymać dziewczynę przy sobie. Jego agonia trwała w kółko i w kółko, ale dzisiaj było inaczej. Wstał szczęśliwy. Nie przeszkadzał mu nawet towarzyszący ból głowy. Wiedział, że dziewczyna ponownie się z nim spotka. W końcu mu to obiecała.
Ruszył żwawym krokiem do łazienki i od razu wszedł pod prysznic. Odkręcił zimną wodę, która skutecznie go rozbudziła. Krew zaczęła krążyć i dało się żyć. Oczywiście stanie pod lodowatą cieczą nie było łatwym zadaniem, ale wystarczyło tylko się przyzwyczaić, na chwilę spiąć i było w porządku. Umył włosy i ciało żeby nie pachniało od niego, jak od żula, którym ostatnio się stawał. Dobrze, że dziewczyna wróciła w odpowiednim momencie.
Wychodząc z kabiny złapał, za pierwszy ręcznik, który akuratnie był koloru różowego. W sumie nie miał z tym problemu. Niektórzy uważają różowy kolor za mało męski, ale to była tylko szmatka, którą wycierał ciało. Po wytarciu ciała, obwinął się dookoła pasa i wyszedł.
Wszedł do garderoby, której pozazdrościłaby mu niejedna kobieta. Niestety nie znalazłaby tutaj dla siebie nic ciekawego, bo w pomieszczeniu znajdowały się tylko męskie rzeczy.
Co powinien ubrać? W każdej chwili mogła znowu pojawić się Aniela, więc chciał się prezentować dobrze. Popukał się palcem po brodzie i zaczął swoje rozmyślania.
- Przepraszam bardzo, nie wiedziałam, że Wasza Wysokość już wstał. - Skłoniła się przepraszająco kobieta, która po stroju wyglądała na pokojówkę, albo kogoś w tym rodzaju. - Przyjdę potem.
- Nic się nie stało - powiedział spokojnie i zauważył, że dziewczyna panicznie się go boi. Czyżby już wcześniej miała z nim do czynienia? Może był wtedy nie w formie i potraktował ją okropnie. - Chciałaś tutaj posprzątać? - zapytał z uśmiechem. Nie chciał jeszcze bardziej jej przestraszyć.
- Tak, ale mogę to zrobić później. Przepraszam - powiedziała i zerknęła na niego. Widział, że jej wzrok powędrował do różowiutkiego ręcznika, który zakrywał dolną część jego ciała.
Cholera. On nie miał z tym problemu, bo nie wstydził się swojego ciała. Młoda dziewczyna wyglądała za to na bardzo zakłopotaną i rozbawioną w jednym momencie.
- Skoro możesz posprzątać później, to czy mogłabyś najpierw przynieść mi śniadanie? - zaproponował.
Chciał żeby zniknęła na chwilę, podczas której on mógłby znaleźć szlafrok.
- Wasza Wysokość będzie jadł śniadanie? - W jej głosie usłyszał ogromne zdziwienie. Pokiwał jej twierdząco głową. - W takim razie za chwilę wrócę z jedzeniem. - Skłoniła się i wyszła.
Śniadania były jednym z posiłków, które jadał bardzo rzadko. Widocznie nawet jego służba o tym wiedziała. No, ale co miał poradzić? Musiał się jej pozbyć, żeby w spokoju się czymś zakryć, nie robiąc przy tym niezłego cyrku. Gdyby zaczął szaleć i latać nagle w poszukiwaniu jakiegoś okrycia, to przestraszył by ją jeszcze bardziej.
Sięgnął po bieliznę i pierwszy lepszy komplet, który składał się z dresów i koszulki w kolorze purpury. Tak król też mógł chodzić w takich ciuchach. Szybko się przebrał i zarzucił na to szlafrok z granatowego jedwabiu. Nie był to może strój na wybieg pokazu mody, ale przynajmniej zakrywał go dokładnie.
Wyszedł z garderoby i usiadł przy stoliku w salonie. Nie czekał długo, ponieważ dziewczyna wróciła z tacą pełną jedzenia. Wyczuł też świeżo parzoną kawę.
- Proszę. - Rozłożyła przed nim na stole tyle jedzenia, że spokojnie najadły by się ze trzy osoby. Cóż był królem, więc zasługiwał na różnorodne rzeczy. - Ktoś zostawił to przed drzwiami - oznajmiła i podała mu gazety.
- Dziękuję. - Zabrał pisma i położył obok kubka na stole. - Jeśli chcesz, to teraz możesz posprzątać w garderobie. - Dziewczyna od razu ruszyła w tamtym kierunku. - Przepraszam za wcześniejsze złośliwości - dodał, ale nie wiedział, czy usłyszała.
Złapał rogalika w rękę i wziął soczystego gryza. Czekoladowe nadzienie bardzo przypadło mu do gustu. Dlaczego wcześniej ich nie jadał? Wziął łyka kawy i znowu przegryzł rogalikiem. Spoglądnął na gazety, które leżały i aż prosiły żeby je przejrzeć.
Sięgnął po jedną i już pierwsza strona go zdenerwowała. Główny nagłówek nosił tytuł Malowany król. Przeszedł do strony, na której znajdował się cały artykuł opisujący jego nieudolne rządy. Dziennikarz, który to napisał musiał mieć niezłe jaja, ponieważ nie zostawiał na nim suchej nitki. Zgiął brukowiec na pół i rzucił na ziemię. Skończył ostatni gryz rogalika i przepił kawą. Kolejne czasopismo rozpisywało się na temat Króla pod pantoflem. Zazgrzytał zębami i ścisnął mocno szczękę. Akuratnie tutaj pisano prawdę, tylko nie wiedział, że jego poddani są tego świadomi. Faktycznie, to jego żona rządziła aktualnie krajem, a w zasadzie to dwoma, bo przez małżeństwo zaszła unia, ale do tej pory nie uważał tego za coś złego. Dorzucił kolejną gazetę do kolekcji rozpałki do kominka i sięgnął po następną. I to był przełom, ponieważ dzięki temu coś sobie uświadomił. Nie mógł dopuścić do tego, by ukochane państwo jego ojca, który poświęcił wszystko na rzecz tego narodu zostało wchłonięte przez Makumonię. Dzięki lekturze tych kilku słów dowiedział się, co robi jego własna żona. Jej czyny i rządy były karygodne. Musiał je przerwać.
Zacisnął mocno ręce na gazecie.
- Co ta gazeta takiego Ci zrobiła, że tak ją torturujesz? - Usłyszał głos na który czekał. Podniósł oczy i trafił nimi na Anielę. - A może gazety? - zamyśliła się i wpatrywała się w pozostałe czasopisma, które zdobiły ziemię.
Faktycznie podczas zapoznawaniem się z artykułami troszeczkę nabałaganił. Rzucał te, które mu nie pasowały na ziemię, dlatego podłoga wyglądała teraz nieestetycznie. Aniela podeszła kilka kroków i podniosła gazety.
- Zostaw! Od tego są ludzie. - Dziwnie było mu patrzeć, jak jego ukochana sprzątała bałagan, który sam narobił.
- Aż tak bardzo nie spodobały Ci się te artykuły? - zapytała i zajęła miejsce przy stoliku. Siedziała naprzeciwko niego. - To ja przysłałam Ci gazety. Chciałam żebyś zobaczył, co dzieje się poza ścianami twojego apartamentu.
Spodziewał się wszystkiego, ale na pewno nie tego, że to Aniela podrzuciła mu gazety. Czyli jednak podjęła się misji żeby go nawrócić. 
- Zjedz ze mną śniadanie - zaproponował. Sam dopiero zaczął jeść i dotknął tylko jednego rogalika, więc jedzenia było pod dostatkiem.
- Masz zamiar unikać rozmowy? 
- Mam zamiar zjeść, a potem zająć się sprawami tego świata. Chyba nic się nie stanie, jeżeli zajmę się tym dwadzieścia minut później? - Jej mina mówiła, co innego. Nie była zadowolona z tego, co usłyszała. On za to nie mógł uwierzyć, do czego doprowadziło jego zaniedbanie i pozwolenie na rządy Liliany. - Częstuj się - zachęcał dziewczynę, która nadal siedziała i mierzyła go wzrokiem. On za to złapał za kolejnego rogalika.
- Nie będziesz jadła? - Ksawier nie potrafił zrozumieć, jak to jest możliwe. Dziewczyna nigdy nie unikała posiłków. Było wręcz przeciwnie. Kiedyś przez jej głód wpadli w niezłe tarapaty, które skończyły się tym, że stracili przytomność. Przystanek w restauracji, ponieważ Aniela była głodna, miał tragiczne konsekwencje. To były piękne czasy. Wtedy to się działo. - Jesteś na diecie?
- Widziałeś kiedykolwiek żebym była na diecie? - parsknęła śmiechem. I to była dziewczyna, którą pamiętał. - Po prostu już jadłam śniadanie i nie zmieszczę nic więcej.
- Czekałem na Ciebie - Nie potrafił powstrzymać pretensji, w swoim głosie. Dlatego zajął się jedzeniem.
- Byłam lekko zajęta. - Zamyśliła się na chwile, sprawiając, że i on zaczął nieźle główkować, co takiego zajęło jej czas, że nie mogła się z nim spotkać. - Swoją drogą...Niezłe wdzianko.
Cholera. Spuścił wzrok na dół i zobaczył swoją stylizację ze szlafrokiem. Starał się wyglądać świetnie, a tu taka wtopa.
- Jestem królem - odpowiedział jej spokojnie. - Nie mów, że nie podobam Ci się w tej wersji. Jestem pewien, że nawet kiedy założyłbym zwykłą szmatę na siebie, to i tak dziewczyny by za mną szalały.
- Dziewczyny? - zaakcentowała słowo.
Na jej twarzy pojawiła się lekka dezorientacja.
- Spokojnie, nie ma żadnych dziewczyn. - Chciał ją uspokoić, bo słowa o innych kobietach w jego życiu bardzo ją zaniepokoiły. - Cały czas czekałem, aż Ty się zjawisz i wrócisz do mnie na dobre.
- Nie ma innych dziewczyn, poza żonką z piekła rodem... - Zacisnął szczękę na wspomnienie o jego żonie. Musiał jak najszybciej się nią zająć. - Kiedy zamierzasz ją troszeczkę uspokoić? Nie wiem, czy wyczytałeś w gazetach, ale ostatnio twoja małżonka troszeczkę szaleje.
- Spokojnie. Zamierzam ją uspokoić i się jej pozbyć - poinformował Anielę, o swoim planie. - Nie po to czekałem na Ciebie, żeby teraz tylko na Ciebie patrzeć. Chcę żebyś została przy moim boku.

_________________________________________________________________

Konsekwentnie jedziemy z koksem i jak obiecałam, wrzucam kolejny rozdział. Musze przyznać, że odpowiada mi to tempo. Jestem osobą, która zawsze ma napisane kilka rozdziałów do przodu, także zapraszam na następny we wtorek!
Pojawił się Iwo. Dzisiaj troszeczkę więcej niż ostatnio, ale na jego perspektywę poczekacie jeszcze trochę. Przez to, że tak go lubicie, po poprzedniej części, to czuję presję XDDD
Aniela i Victor? Aniela i Iwo? Aniela i Ksawier? Który paring wybieracie? 
Czekam na komentarze i dziękuję za poprzednie :D!
N

7 komentarzy:

  1. Kolejny świetny rozdział, który umilił mi czas,npodczas choroby. Aż
    poczułam się lepiej! 😊
    Zacznę od Victora i tęsknoty za jego "maleństwem". Nieźle się z tego uśmiałam. Zresztą jego całe spotkanie z Adeliną było przezabawne. A najlepsze były komenatrze jej brata, jakoby Ksawier i Victor to byli jej adoratorzy. Kocham te sprzeczki rodzeństwa.
    Postać Victora, coraz bardziej mnie intryguje i szturmem zdobywa moją, jeszcze większą sympatię. Jego sposób bycia i wypowiedzi, to po prostu mistrzostwo.
    Adalina szpiegiem w szeregach buntowników. To mnie zaskoczyło. Mam nadzieję, że dziewczynie uda się zdobyć ich zaufanie i pozna przywódcę tego "kółka różańcowego" hahaha. Kocham to opowiadanie między innym, właśnie za takie teksty, które zawsze przyprawiają mnie o wybuch śmiechu. No i za Harolda w różowym fartuchu, przygotowującego naleśniki. Zmiana jaka w nim zaszła, jest wprost nie do opisania.
    Wspnienie o Dante za to, znów wywołało we mnie smutek. 😔
    Nie potrafię pogodzić się z jego śmiercią. Był kimś, kto zawsze wprowadzał coś ciekawego do historii.
    Przeklęta Liliana. Oby dostała już niedługo za swoje.
    Aniela, jak zawsze nie byłaby sobą, gdyby czegoś sobie nie zrobiła. Tym razem skręciła kostkę... Ale przynajmniej spotkała Iwo. Który nadal zachowuje się, jak nie on. Myślałam, że po spotkaniu Anieli jego pamięć, zacznie stopniowo wracać. Ale nic z tego. Widocznie będziemy musieli na to, jeszcze poczekać.
    Tymaczasem nadal jest przykładnym studentem, przygotowującym się do roli lekarza...Zawsze też może się pofatygować o angaż w rosyjskiej telenoweli, z takim imieniem. Miejsce ma gwarantowane. 😂
    Ksawier dzięki pojawieniu się Anieli. Zaczął się ogarniać. Dobrze, że podrzuciła mu te gazety. Może teraz nareszcie zrozumie, że musi się wziąć w garść, jeśli nie chce, aby Liliana do reszty zniszczyła jego państwo.
    Czas, żeby wyszedł spod jej pantofla i sam zajął się rządzeniem. Jest w końcu Królem.
    Na koniec odniosę się do kwestii z kim widziałabym Anielę. Oczywiście, że z Iwo. <3 💜💖😍 To byłoby mistrzostwo. Chociaż paring z Victorem, też mógłby być ciekawy. Zwłaszcza ze względu na ich obecną relację. Chłopak być może rzeczywiście czuje do niej coś więcej...
    Najmniej jestem za jej byciem z Ksawierem. (Jakoś najmniej go lubię z tej trójki. Wciąż nie mogę się do niego w pełni przekonać.)
    Oczywiście to wyłącznie Twoja decyzja, jak to wszystko się potoczy. I cokolwiek nie będzie i tak mi się spodoba. 😃
    Czekam już na wtorek, kiedy to pojawi się nowy rodział. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiktor i jego maleństwo to jest dla mnie temat na osobną historię ;) Naprawdę ;) A jego ojciec w różowym fartuszku to po prostu mistrzostwo świata ;) (właśnie przed chwilą jadłam naleśniki i widziałam go w swojej kuchni :D )Nie spodziewałam się tego,że Adelina będzie szpiegiem. Mam nadzieję ,że uda jej się wszystkiego dowiedzieć. Aniela jak to ona nawet tak prosta rzecz jak wizyta na cmentarzu skończyła się zwichnięciem kostki. Ta dziewczyna jest po prostu niemożliwa. Oj jaką ja miałam nadzieję ,że gdy Iwo ją ujrzy wszystko sobie przypomni i będzie z powrotem "moim" Iwo :) Ale będę na to cierpliwie czekać mając nadzieję ,że w końcu odzyska pamięć. Bo strasznie mi go tutaj brakuje w tamtej wersji.
    Dzięki Ci Aniela za te gazety w pokoju Ksawiera. Może w końcu coś do niego dotarło.I weźmie się w garść. Przestanie pić i zajmie się w końcu tym czym powinien od dawna.
    Co do Twojego pytania. To ja nie mam wątpliwości Aniela i Iwo :) Ja od początku widzę ich razem. I dołączam się do Camilli ,że późnej widziałabym ją z Victorem a na końcu z Ksawierem. Nie mam pojęcia czemu on najmniej mi do niej pasuje ;) Cieszę się bardzo ,że już we wtorek kolejny rozdział :) Którego jak zawsze nie mogę się już doczekać. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na początku bardzo, ale to bardzo chcę Cię przeprosić za to, że nie skomentowałam ostatniego rozdziału. Niestety ostatnio mam strasznie dużo na głowie i po prostu zapomniałam o tym, by go skomentować.
    Przejdę jednak do bieżącej akcji. Victor i jego "maleństwo" są rozbrajający, naprawdę :D Nigdy nie zrozumiem miłości facetów do samochodów, po prostu to dla mnie niepojęte. Sprzeczki Victora z Adelina są rozczulające, po prostu prawdziwe rodzeństwo. Trochę zaskoczyło mnie to, że dziewczyna została szpiegiem w szeregach buntowników. Martwię się, że coś może jej się stać.
    Powiem szczerze, że nadal nie dociera do mnie, że Dante nie żyję. Będę za nim tęsknić, był naprawdę ciekawą postacią. Mam nadzieję, że Liliana szybko dostanie za swoje.
    Aniela ma pecha, zawsze coś musi sobie zrobić. Ale przynajmniej spotkała Iwo. Trochę irytuje mnie to, że chłopak nadal nic nie pamięta. Może z czasem zacznie odzyskiwać pamięć, bo na pewno będzie jeszcze potrzebny.
    Ksawier w końcu zaczął się ogarniać. Przestanie być aż tak strasznie nieznośny i spróbuje sam rządzić krajem, bo jeśli Liliana będzie dalej siedzieć na tronie, to państwo zupełnie się stoczy.
    Co do twojego pytania, to ja akurat nie wiem jak odpowiedzieć. Przyznam, że jest mi zupełnie obojętnie z kim będzie Aniela, byleby tylko była szczęśliwa. I żeby mogła zostać w tym świecie.
    Ode mnie to tyle.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj, witaj!

    Ja wiem, że jestem skandalicznie spóźniona, ale, ale mam wytłumaczenie! Rozdział przeczytałam wczoraj i dostałam po nim takiej dawki weny, że nie mogłam jej zignorować. Rany boskie, jak mnie ta historia wciąga… Ja chyba przeczytam poprzednią część, bo aż mnie korci poznać Dantego i buntowniczą stronę Iwo, którą twoi czytelnicy, widzę, się zachwycają ;)
    Strasznie mi głupio wypominać ci twoje i tak nieliczne błędy, podczas gdy ty u mnie ładnie wybrnęłaś, przemilczając je, dlatego postanowiłam się odczepić od literówek :P
    - Fajnie by było gdyby, z powrotem pamięci, wrócił do pałacu - zaproponował Victor. <---> – Byłoby fajnie, gdyby odzyskał pamięć i wrócił do pałacu. – gdybał Victor.*

    Strasznie mi przykro z powodu samochodu Victora (tak naprawdę to nie), ale pewnie niedługo wszczepi swoją miłość w inny model #TypowyFacet. Zresztą jak powiedziała Adelina, mógłby sobie kupić dziesięć zapasowych :D podoba mi się jej postać, taka charakterna feministka mi się wydaję (w dobrym tego słowa znaczeniu). No i jej podejrzliwe teksty do Victora (śmiesznie, że widzi w nim zboczeńca xD)
    „…co miałem z nią niby zrobić? Pozwolić jej zamieszkać (…) w apartamencie królewskim z Ksawierem?” – no, a dlaczego nie? ;> ;> Wiedziałam, że on coś do niej czuje! Zazdrośnik <3
    Myślę, że Adelina świetnie się nadaje na bycie informatorem, to dla niej nic w porównaniu z zapewne studiowaniem medycyny ^^

    Hm, no facet dźga nożem syna, a w efekcie robi się z niego gosposia na medal… Ewidentnie Haroldowi poszło na psychikę albo usilnie chce zagłuszać wyrzuty sumienia, usługując synowi. Aniela i jej stosunek do jedzenia, tak bardzo ją rozumiem. Chyba wszyscy rozumieją, bo kto nie kocha jeść :D i uwielbiam jej przekomarzania Victorem, to jest obłędne i śmiałam się jak głupia wobec tego jego zdziwienia „nie wiesz na czym polega praca sekretarki?” hahaha! Punkt dla niego mimo wszystko :P tylko, żeby nie wyszło, że Aniela będzie tylko DOSŁOWNIE siedzieć przy tym biurku :D taka to ma dobrze, posmaruje szefowi naleśnika i już ma wolne ;)
    Spotkanie przy cmentarzu z Iwo było intrygujące, skoro Aniela zwraca uwagę na jego wygląd, to pociąga ją fizycznie. Ty tu jakiś trójkąt miłosny nam serwujesz! Kto wygra? :D tu też mogę zahaczyć o twoje pytane na końcu~! Ja jestem za Victorem. Nie znam poprzedniej wersji Ivo, ale ta obecna niespecjalnie do mnie przemawia… Natomiast Ksawiera jest mi zwyczajnie żal, ale to niezbyt dobry powód do dania mu dziewczyny :P

    „- Nie umiesz pukać? – warczy na nią Victor”
    Hahahahahahahahahahahahahaaa! Przepraszam, że tak od środka, ale mega mnie to rozwaliło, no bo kurde! xD kto to mówi, przecież sam nie pukał :P
    Dobra, ja nie wierzę, że on tak odważnie decyduje się postępować z Anielą :O ale nie sądzę, by to było coś złego, ktoś w ich relacji musi nosić spodnie, chociaż często się o nie kłócą, nawet Adelina to zauważyła :D jest bardzo odważna i nie zważa na taktowność pytając o nich razem, a nie odciągając jednego na stronę :D ona w ogóle jest bardzo dorosła w tym opowiadaniu :O wszyscy darzą ją jakimś respektem – prócz brata, ale braciaki tak mają względem młodszych sióstr <3 że niby trochę pośledzone jesteśmy ;) w każdym razie mam nadzieję, że nie wpakuje się w żadne kłopoty. Chociaż czytając o szpitalach, więzieniach i innych masakrach Anieli, to kolejne przygody są nieuniknione ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ksawier jak nie pije, to zachowuje się mniej żałośnie, ale z drugiej strony, to straszny z niego panicz – nie jest to złe, ale hm, nie wiem. Ciężko mi załapać co takiego widziała w nim Aniela. Przynajmniej teraz zaczyna do niego docierać, że rujnował państwo, a właściwie jego żoneczka ;) Rozśmieszyło mnie jak czytał gazety i się burzył na ich treść, taki foszek, jeszcze tupnąłby nogą, to bym poległa :D w kwestii tego ręcznika… ta jego sprzątaczka mnie rozwaliła, bo pomimo swoich słów chyba nie chciała wychodzić i zostawiać go samego :P
      W rozmowie Ksawier x Aniela nie czułam między nimi żadnej chemii, natomiast wierze, że on ją kocha, ale ona… jakie to smutne dla niego :( oby przez to nie przeszedł na ciemną stronę.

      Tyle ode mnie, nie mogę się doczekać wtorku~!
      Dużo, dużo weny życzę!

      Usuń
  5. Ja również przybywam! I również powtórzę jedną rzecz po wszystkich...
    Nie mogę z Victora i jego bólu, tęsknoty po jego "maleństwie". Absolutny hit!😂
    Trochę mnie zaskoczyło nowe zadanie Adeliny... Szpieg w szeregach buntowników? Mam nadzieję, że nic jej się nie stanie, bo jest to dość ryzykowne. Coś mogłoby pójść nie tak i mogłaby znaleźć się w niebezpieczeństwie. Teraz już nie ma Iwo, na którego zawsze można było liczyć, i który pojawiał się za każdym razem, gdy ktoś wpadał w kłopoty oraz potrzebował pomocy.
    No właśnie... Iwo. Jego spotkanie z Anielą... Dlaczego wydawało mi się, że ona mu wpadła w oko? Chciał nawet wyciągnąć od niej numer telefonu. Podryw na uraz kostki? Muszę spróbować :D Oby jak najszybciej sobie wszystko przypomniał i powrócił na swoje miejsce w zamku. Bardzo go tam brakuje. Nie tylko Aniela go potrzebuje, bo Ksawier także.
    Przez to, że nie ma w zamku starych ludzi, Liliana ma pełne pole do popisu. Mam nadzieję, że Aniela ukróci to czym prędzej, bo nie mogę znieść tego zla wcielonego. Jest poteorna i nie zasłużyła na takiego faceta przy swoim boku. Faceta, który "należy" do Anieli.
    Dobrze, że Ksawier dowiedział się, co się dzieje w państwie i do czego doprowadził, zostawiając całą władzę swojej żonie od siedmiu boleści. Niech weźmie państwo w swoje ręce i pokaże jak się rządzi oraz jak zachowuje się prawdziwy król. Bo jak na razie to on jest trąba, a nie król.
    A różowy kolor jest bardzo męski przecież. Pokojówka przynajmniej miała niezłe widoki. Cała ta sytuacja bardzo mnie rozśmieszyła.
    Ja będę odmieńcem i powiem, że chciałabym, żeby Aniela była z Ksawierem. Od samego początku im kibicuję, wierzę w ich miłość i wiem, że są sobie przeznaczeni. Muszą być razem! Innej opcji nie widzę. No ewentualnie mogłabym rozważyć propozycję kwadracika... Co o tym myślisz?😂
    Czekam już z niecierpliwością na następny rozdział i mam nadzieję, że niektóre sprawy w końcu ruszą naprzód i coś się naprawi. Życzę dużo weny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie mi się czytało rozdział. Mnie również ubawiła rozpacz Victora nad jego "maleństwem" hahah :D To było dobre xD Adelina wstąpiła w szeregi buntowników? Mam tylko nadzieję, że nie wpakuje się w kłopoty. Aniela nie byłaby sobą, gdyby czegoś sobie nie zrobiła xD Kiedy Iwo w końcu odzyska pamięć? Ta jego nowa wersja mi nie za bardzo pasuje. Jego miejsce jest w pałacu jako ochroniarz Ksawiera i przede wszystkim jego przyjaciel. Myślę, że gdyby tam był, to Ksawier być może nie stoczyłby się tak bardzo. Dobrze, że Ksawiera oświeciło, że rządy jego "żonki" Liliany doprowadzają jego państwo w ruinę. Czas w końcu by się ogarnął i pozbył tej wiedźmy. Oczywiście, że kibicuje Anieli i Ksawierowi <3 Są sobie przeznaczeni i muszą by razem <3 Czekam z niecierpliwością na next i życzę dużo weny :D Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń