wtorek, 10 kwietnia 2018

#1

Pakowałam wszystkie potrzebne mi rzeczy do plecaka. Nie wiedziałam, co powinnam zabrać ze sobą, więc wszystko, co wpadło mi w ręce lądowało w środku. Kiedy wrócę będę nic nie znaczącym człowiekiem, więc muszę się zabezpieczyć. 
Łapię w przelocie telefon i sprawdzam jaki miesiąc mamy, bo nie mam pojęcia ile czasu minęło, kiedy byłam w książce. Boże...W ogóle jak to brzmi. Nikt normalny na umyśle nie uwierzyłby w to, a jednak. Na ekranie widnieje data początku września. Oddycham z ulgą. Świetnie! Mam jeszcze sporo czasu, zanim zaczną się zajęcia na uczelni.
Zakładam na siebie mój ulubiony chabrowy sweter. Wiem, że na polu się w nim zapalę, ponieważ początki jesieni są zwykle słoneczne, ale kiedy odchodziłam, to w świecie Ksawiera zaczynała się zima. Nie chcę więc marznąć i zostaję przy swetrze. Zakładam buty i czarną kurtkę i wychodzę z mieszkania.
- Aniela! Dlaczego nie odbierasz telefonów? Musimy porozmawiać... - Pod drzwiami spotykam Błażeja- mojego byłego chłopaka. Zabawne, bo jeszcze jakąś godzinę temu martwiłam się, że nie mam go na tapecie. Wraz z odzyskaniem pamięci przypomniałam sobie wszystko.
- Nie mamy już o czym - odpowiadam i wymijam go. Szkoda mi czasu na tego zdradzieckiego dupka. Muszę jak najszybciej znaleźć się w domu staruchy, a on tylko zmarnuje mój czas.
- Wybacz mi kochanie. - Nie podoba mi się, że chłopak schodzi za mną schodami. Niech sobie daruje już tą szopkę. Skoro znalazł sobie inną, to niech się jej trzyma, a mnie zostawi w spokoju. - Myślałem o nas i żałuję tego co się stało...
- Tego co się stało? Chyba tego co zrobiłeś - poprawiam go zdenerwowana, że stara się umniejszyć fakt, że mnie zdradził. Zrobił to bezwstydnie. Nawet nie pofatygował się żeby to jakoś ukryć. - Nie marnuj mojego czasu. Między nami wszystko skończone.
- Dlaczego mówisz to tak łatwo? Jak możesz zakończyć naszą miłość, tak szybko?!
- Przepraszam bardzo, ale to ty zakończyłeś tą naszą rzekomą miłość, kiedy pukałeś sobie tamtą laskę -oznajmiam mu i liczę na to, że to do niego dotrze. - Wracaj więc do niej. Na prawdę życzę wam wszystkiego dobrego - mówię to szczerze, chociaż wątpię żeby faktycznie udało im się stworzyć trwały związek. Skoro Błażej zdradził mnie, to zdradzi też ją, ale sama się na to pisała.
- Skąd wiesz, że z nią spałem? Widziałaś tylko jak się całowaliśmy.
- Masz mnie za głupią czy niedorozwiniętą? - Spoglądam na niego i to jest mój największy błąd. Nie patrzę wtedy pod nogi, które jakoś niefortunnie się układają i czuję, że lecę. Chłopak szybkim ruchem łapie mnie za ramie. Jest jednak za późno żeby całkowicie uratować mnie przed urazem. Jego pomoc sprawia tylko, że nie padam jak kłoda. Za to moja nieuwaga powoduje, że coś strzela mi w kostce i odczuwam nagle ból. - Dzięki - mówię i wyrywam ramię z jego uścisku. Nie chcę żeby kładł na mnie swoje łapy. 
- Aniela, masz coś z głową. - Patrzy na mnie z niedowierzaniem. - Jest koniec lata! Dlaczego masz na sobie zimowe rzeczy?
Spoglądam na siebie. Faktycznie. Nie pomyślałam, że może to wyglądać dziwnie. Nie mam zamiaru się tym przejmować. Prostuję się i odważnie patrzę mu w oczy.
- Wyjeżdżam - odpowiadam i liczę, że dzięki temu oszczędzę sobie dalszej rozmowy.
- Gdzie? Na biegun? - pyta wyraźnie rozbawiony. Mam ochotę zetrzeć mu ten uśmieszek z twarzy.
- Im dalej od Ciebie tym lepiej. - Uśmiecham się wrednie. - Do niezobaczenia! Życzę szczęścia z nową dziewczyną. - Moje słowa sprawiają, że chłopak kamienieje.
Nie rusza się i chyba nie może wymyślić nic, czym mógłby mi odpowiedzieć. Dzięki temu udaje mi się od kuśtykać, ponieważ nie mogę tego nazwać chodzeniem. Ból, który odczuwam w kostce jest mocny, ale będę się tym martwić później.
Plusem lokalizacji mojego mieszkanie jest przystanek tramwajowy przy ulicy. Mam szczęście, ponieważ tramwaj w pobliże domu staruchy właśnie podjeżdża. Wsiadam do niego i zajmuję miejsce dla staruchów. W sumie mnie można teraz zaliczyć do kalek, ponieważ ledwo mogę stać na nodze, dlatego mam prawo tu siedzieć. Droga mija mi w zamyśleniu. W moich myślach gromadzi się masa obaw dotycząca powrotu. A jeśli mi się nie uda? A jeżeli mi się uda, to co na mnie czeka po powrocie? Dzięki temu czas szybciej mi mija i w mgnieniu oka wysiadam z tramwaju.
Po cichu liczę na to, że nie zastanę staruchy. Jestem pewna, że kobieta nie pozwoliłaby mi wrócić. Muszę poradzić sobie sama. Otwieram zręcznie drzwi, które prowadzą do środka. Dobrze, że mam klucz, który dostałam, bo pracuję dla właścicielki. Po prostu dbam o czystość w środku. Zamykam cichutko za sobą drzwi i od razu ruszam do gabinetu, w którym poprzednim razem znalazłam książkę. To tutaj wszystko się zaczęło. Otwieram drzwi i dosłownie na palcach wślizguję się do środka.
- Nie ładnie tak się włamywać. - Krzesło stojące za biurkiem obraca się i ukazuje mi nieznajomą kobietę, która patrzy na mnie rozbawiona. Próbuję wyszukać w pamięci, czy już kiedyś ją spotkałam. Niestety widzę ją pierwszy raz. - Czy szukasz może tego? - kładzie książkę na stół.
Ostrożnie podchodzę do biurka i spoglądam, co to za książka. Widnieje na niej napis Czy mogę Cię mieć?. Jestem prawie pewna, że to ta książka przeniosła mnie ostatnim razem, ale nie jestem pewna w stu procentach, bo nie pamiętam, co pisało na okładce.
- Czy my się znamy? - pytam, chcąc wybadać, jak wiele wie ta kobieta i kim w ogóle jest. W mojej głowie kłębi się wiele pytań, które chciałabym jej zadać.
- Nie miałyśmy jeszcze okazji się poznać, dlatego postanowiłam ją nam stworzyć - uśmiecha się i lustruje mnie wzrokiem. Mam wrażenie, że przegląda moją duszę. - Nie mogę pozwolić żeby mój syn stoczył się jeszcze bardziej niż teraz. Dlatego pomogę Ci wrócić. - Kładzie na stole kolejną książkę, która tym razem nosi tytuł Czy mogę Cię chcieć?. Czy to ona jest moim biletem na powrót? 
- Kim Pani jest?
- Słyszałam, że jesteś bystra. Powinnaś już to wiedzieć. - Zakłada nogę na nogę i patrzy na mnie z wyczekiwaniem.
Nie spuszczam z niej wzroku. Wygląda jak typowa kobieta sukcesu. Świadczy o tym jej ubiór i sposób bycia. Tak właśnie chciałabym wyglądać w przyszłości. Mogłaby zostać moim autorytetem. Mój mózg zaczyna działać na najwyższych obrotach. Ponownie analizuję naszą rozmowę. I dociera do mnie, że umknęło mi jedno słowo, którym jest syn.
- Jadwiga? - zadane pytanie zawisa w powietrzu. Kobieta milczy, ale już po chwili posyła mi promienny uśmiech.
- Brawo! - Wstaje energicznie z krzesła i zaczyna bić mi brawo. - Myślę, że na pewno masz do mnie wiele pytań. Niestety odpowiem na nie innym razem, ponieważ nie mamy czasu. Musisz wrócić i zająć się moim synem.
- Dlaczego Pani nie może tego zrobić? - Nie mówię tego, ponieważ nie chcę wracać. Bo chcę. Tęsknię za wszystkim, a szczególnie za Ksawierem, którego musiałam porzucić. Jestem po prostu ciekawa, dlaczego to ona jako jego matka, nie mogła by mu pomóc.
- Mój czas już minął. - Uśmiecha się smutno i kieruje wzrok w stronę okna. Myślami jest wyraźnie gdzieś indziej.
- Muszę Panią poinformować, że ze mną było to samo - oznajmiam jej. Nie wiem, czy jest świadoma tego, że mnie książka też zmusiła do powrotu. - Może mój czas się skończył, ale chcę go przedłużyć! Muszę wrócić! Czy może mi Pani pomóc? - pytam zdesperowana.
- Oczywiście, dlatego przyniosłam Ci książkę. - Zabiera ją ze stołu i podchodzi do mnie. - Na razie postaraj utrzymać w tajemnicy przed moją matką, że wróciłaś. Postaram się ją jakoś przekonać żeby pozwoliła Ci zostać. Musisz mi dać na to trochę czasu. - Podaje mi książkę. Chwytam ją mocno w ręce i kiwam głową dając jej znać, że zrozumiałam.
Pora wracać.



- Dlaczego on niczego nie pamięta? - Adelina siedziała przy kuchennym stole. Wpatrywała się w niedawno zaparzoną kawę i zastanawiała, co ma dalej robić.
Odkąd Aniela wróciła do swojego świata nie miała żadnych obowiązków. Może poza pilnowaniem starszego brata, który niedawno cudownie ozdrowiał. Pamiętał tylko rodzinę i swoje życie sprzed dwóch lat. Według niego nadal studiował medycynę, co było przecież niedorzeczne, ponieważ rzucił ją i twierdził, że to nie jest dla niego. Poprawiły się także jego relacje z ojce, z którym wiecznie tylko się kłócił.
- To normalne. Daj mu trochę czasu. - Ojciec usiadł na przeciwko niej z kubkiem wody. - Ma teraz amnezję powypadkową, a odzyskanie pamięci w tym wypadku będzie tylko i wyłącznie kwestią indywidualną.
- Tato! On nie pamięta ponad roku swojego życia - oznajmiła oburzona. Denerwował ją fakt, że Iwo stał się teraz przykładnym synem. Wolała go w buntowniczej wersji. Wtedy przynajmniej dało się z nim porozmawiać. A teraz? Teraz siedział tylko w książkach i przeżywał, że stracił rok nauki. - Chce też wrócić na medycynę!
- Ma prawo robić to, na co ma ochotę. - Uśmiechnął się pod nosem. Adelina zacisnęła pięści. Szkoda, że ojciec nie mówił tego samego ponad rok temu, kiedy to Iwo rzucił studia. - Medycyna jest przyszłością.
- Dobrze wiesz, że Iwo wcale tak nie myśli - zaprzeczyła. - Robi to tylko wyłącznie, dlatego że nic nie pamięta - mówiła pewnie. Wiedziała, że jak tylko jej brat odzyska wspomnienia to ponownie rzuci te studia, ponieważ nie były w jego stylu. Rola lekarza w ogóle do niego nie pasowała.
- Wiem - przytaknął. - Dlatego chcę się tym nacieszyć puki mogę.
- Aż tak bardzo chcesz mieć dziecko, które podąża tą samą ścieżką co ty?
- Nie zaprzeczę, że miło by było. - Patrzył na nią badawczo, jakby oceniał. - Może i Ty byś o tym pomyślała?
- Żartujesz sobie? - oburzyła się. Nie chciała, by ktokolwiek podejmował za nią decyzję dotycząca jej przyszłości. To była tylko i wyłącznie indywidualna sprawa, którą zamierzała się zająć, jak wszystko wróci do normalności. - Jakbyś miał oszacować, to ile jeszcze zejdzie żeby wróciła mu pamięć?
- Nie wiem.
- Podobno jesteś świetnym lekarzem - zadrwiła z ojca, którego tak wielu ludzi wychwalało. A teraz? Nie miał nawet pojęcia o stanie zdrowia swojego syna.
- Wątpisz w to? - poprawił okulary, które leciutko opadły mu na nos. Jego twarz nie wyrażała złości z powodu słów wypowiedzianych przez córkę. - Jestem świetnym lekarzem, ale w swojej specjalizacji.
- Więc chirurg nie wie nic na temat amnezji?
- Pamięć będzie wracała mu stopniowo - powiedział w końcu, kiedy napił się wody. - Powracać będzie według kolejności zdarzeń, albo osób najbardziej utrwalonych.
Dziewczyna westchnęła bezradnie. Przecież to oni, jako rodzina byli osobami, które powinny być najbardziej utrwaleni w pamięci Iwo. Dlaczego więc jego pamięć nadal nie powracała? Aniela poświęciła się i wróciła, żeby mógł żyć. To była cena, za to żeby Iwo wrócił do zdrowia. Powinien więc jak najszybciej wyzdrowieć. Był jej to winien.
- Naprawdę nie rozumiem, co podkusiło mnie żeby brać urlop dziekański...- Adelina i ojciec podnieśli wzrok i zobaczyli Iwo, który pojawił się w kuchni. - Powinniście byli mnie powstrzymać! Wiecie ile mam teraz do nadrobienia?!
Nikt, nie poinformował chłopaka, że on w zasadzie to rzucił studia. Ojciec chciał żeby je kontynuował, dlatego załatwił mu na uczelni powrót. Pieniądze i pozycja bardzo dużo dają. Zwłaszcza prośba ordynatora chirurgi, który w tym samym czasie zajmuje się zdrowiem królewskiej rodziny.
- Spokojnie, wszystko jest do nadrobienia - zapewnił go ojciec.
- A Ty? - Iwo zwrócił się do siostry. - Dlaczego jeszcze nic sobie nie znalazłaś? Zamierzasz zawsze pracować u tej baby?
Adelina zmarszczyła brwi i upiła łyk kawy, która stała tak długo, że była już całkowicie zimna. Kolejna osoba wtrąca się dzisiaj w jej życie. Czy to takie dziwne, że zrobiła sobie przerwę żeby zarobić i zastanowić się, co chce dalej robić?
- To nie twój interes - odpowiedziała i odłożyła kubek. - Lepiej wracaj do książek.
- A właśnie, że mój! - odparł i otworzył lodówkę. Wyciągnął z niej kilka rzeczy, więc zanosiło się, że zostanie w kuchni na dłużej. To nie wróżyło nic dobrego. - Martwię się o twoją przyszłość. Przecież z takim wyglądem nie możesz liczyć na to, że poznasz jakiegoś bogacza. Musisz liczyć tylko na papier, który po ukończeniach studiów zapewni Ci pracę.
Ojciec, który do tej pory milczał i przyglądał się jak jego rodzone dzieci walczą słownie, wybuchnął śmiechem. 
- Widziałeś się dzisiaj w lustrze? - prychnęła. Jej brat wyglądał tragicznie. Przez to, że cały czas spędzał przy książkach, to był typowym łaziorem. Ubrany był w jakieś dresy, koszulkę i wyciągnięty sweter na guziki. Włosy sterczały mu w każdą stronę i prosiły o umycie. Jednym słowem istna tragedia. - Przed powrotem na uniwerek lepiej się wykąp i oszczędź innym tego zapachu i widoku - dodała i zatkała sobie nos z obrzydzeniem.
- Jesteś głupia - Usiadł przy stole, przy którym brakowało jeszcze mamy, która była w pracy.
- Nie możesz mówić, że jestem głupia! - oburzyła się. - Tato siedzisz przy stole i nic nie mówisz!
- Iwo, nie możesz mówić, że twoja siostra jest głupia. - Ojciec uśmiechnął się i obserwował swoje dzieci, które kłóciły się tak, jak za dawnych lat. Jak dobrze, że rodzina żyła w końcu w zgodzie. Tylko, czy żeby to osiągnąć musiało się wydarzyć tyle strasznych rzeczy?
- W takim razie...Adelina, moim zdaniem jesteś głupia - poprawił się Iwo i zaczął zajadać kanapkami, które sobie przyrządził. Ojciec popatrzył na niego srogim wzrokiem. - No co? Powiedzieliście, że nie mogę mówić, ale mogę tak myśleć.
- Twoje zdanie mam w dupie - mruknęła i podniosła się od stołu. - Aha i tak się składa, że zdecydowałam już co będę robić.
- Co takiego?- zapytali razem syn z ojcem.
Uśmiechnęła się pod nosem. To co miała zamiar zaraz ogłosić, zupełnie nie przypominało w najmniejszym stopniu tego, co lubiła. Była to ostatnia rzecz, którą chciała by robić, ale ktoś zawsze musi się poświęcić.
- Wybieram się na medycynę - poinformowała i patrzyła na twarze swoich bliskich, które zmieniły się w błyskawicznym tempie.
Ojciec najpierw był zdezorientowany. Pewnie przez fakt, że przed chwilą sam proponował jej taką opcję, a ona wtedy zdecydowanie ją odrzuciła. Po chwili na jego twarzy pojawił się ogromny uśmiech, który wyrażał dumę. W końcu dostał to o czym marzył, czyli dzieci idące jego ścieżką.
Iwo zaś wydawał się wnerwiony. Nie chciał żeby młodsza siostra pałętała mu się na wydziale. Adelina patrzyła na niego z wyższością. Wiedziała, że jej decyzja bardzo zdenerwowała brata. Ktoś przecież musiał go pilnować. Kto wie, kiedy jego pamięć zechce wrócić?



Pierwszy dzień jako królewski doradca zaczął się całkiem przyjemnie dla Victora. Dostał własny apartament w pałacu, w którym znajdowała się masa niepotrzebnych pokoi. Łazienka, sypialnia, garderoba, pokój dla relaksu i biblioteka z której zrobił biuro królewskiego doradcy.
Rozsiadł się wygodnie w fotelu i wyłożył nogi na biurko. Nie wiedział za bardzo, co będzie należało do jego obowiązków. Powinien pomagać królowi, który aktualnie nie był w najlepszej formie. Załamany Ksawier zatapiał swoje smutki w alkoholu, a rządy w pałacu przejęła jego żona Liliana. Victor sam nie wiedział, dlaczego do tego wszystkiego doszło. Przecież gdyby chłopak poczekał chwilę, to może dało się uniknąć tego małżeństwa, ale on załamany po rozstaniu z dziewczyną postąpił emocjonalnie i zgodził się na wszystko.
- A jednak, to prawda! - Chłopak uniósł wzrok i zobaczył Lilianę, która stała przed jego biurkiem. Tak bardzo się zamyślił, że nie zauważył nawet, kiedy weszła.
- Jeżeli chciałaś się ze mną spotkać, to powinnaś umówić spotkanie z moją sekretarką - mruknął w odpowiedzi i założył dłonie za głową. Nie robił sobie nic z tego, że dziewczyna aktualnie miała wyższą pozycję od niego. Była królową, której należał się szacunek. On jednak znał ją zbyt długo, by składać jej pokłony.
- Ty nie masz sekretarki - poinformowała go i popatrzyła na niego rozbawiona. - Poza tym powinieneś okazać mi jakiś szacunek. W końcu jestem królową.
Zignorował jej słowa. Skupił się na tym, że faktycznie nie miał sekretarki. Pomyliły mu się miejsca. Nie był teraz w firmie, w której zajmował stanowisko prezesa. Znajdował się w pałacu, dlatego był teraz skazany na przebywanie ze swoją byłą dziewczyną, na co nie miał najmniejszej ochoty.
- Jesteś też moją byłą dziewczyną, kochanką, przyjaciółką, partnerem w interesach - zaczął wyliczać i zniesmaczył go fakt, że mieli ze sobą bardzo dużo wspólnego. Aż za dużo ich łączyło. - Mam kontynuować dalej?
- Przestań! Przeszłość to przeszłość!!! - Liliana uniosła głos, a do Victora dotarło, że dziewczyna nie chce żeby ktokolwiek się dowiedział, co łączyło ich kiedyś. Świetnie. On też nie chciał tego wspominać.
- Kiedyś nie byłaś taka nerwowa, jak teraz... - zauważył. Przyglądał się dziewczynie, którą tak dobrze znał. Była bardzo ładna. Zawsze mu się podobała i zawsze zazdrościł Ksawierowi, kiedy była jego dziewczyną. A teraz? Zmieniła się całkowicie. Stała się przerażającą osobą, która nie wahała się w decyzjach śmierci.
- Nie mów o mnie jakbyś mnie znał. - Tupnęła nogą, co wywołało uśmiech na jego twarzy. Zachowywała się jak małe dziecko.
- A nie znam? - Postanowił się z nią podroczyć. I tak nie miał teraz nic do roboty, więc testowanie cierpliwości Liliany było interesującą opcją. - Wydaje mi się, że poznałem Cię dokładnie i dogłębnie. - Oblizał usta i uważnie jej się przyglądał. Widać było po niej, że w środku aż się gotuje.
- To był błąd! I nigdy więcej już się nie zdarzy - Patrzyła na niego wyzywająco, więc chłopak nie mógł zrobić nic innego, jak przyjąć to wyzwanie. Podniósł się z krzesła i wolnym krokiem zaczął zbliżać do dziewczyny. - Wróć na to cholerne krzesło! - pisnęła, kiedy był coraz bliżej.
- Błąd mówisz...- zaczął i przechylił głowę. Dziewczyna cofała się do tyłu z każdym jego krokiem. - A mnie się wydaje, że gdybym chciał to mógłbym Cię mieć tu i teraz.- Przyszpilił ją do szafki z książkami, kiedy już nie mogła uciec od niego do tyłu.
Zabawnie było patrzeć, jak dziewczyna walczy sama ze sobą. Zacisnęła tak mocno pięści, że miał wrażenie, że swoimi paznokciami przebije sobie skórę.
- Uważam, że nasza relacja była błędem - powiedziała zagryzając wargę.
Chłopak spoglądał na nią z góry, ponieważ miał przewagę wysokościową.
- Kiedy wiłaś się pode mną, to twierdziłaś inaczej - powiedział wpatrując się w dziewczynę, którą oblały rumieńce. Chyba w jej głowie pojawiło się wspomnienie ich upojnych nocy, które zwykli byli spędzać ze sobą. - Masz szczęście, bo pałacowy romans mnie nie kręci - powiedział zgodnie z prawdą i zostawił dziewczynę przy szafce. Wrócił na swoje miejsce, którym było krzesło.
Dziewczyna była dla niego interesująca, kiedy była z Ksawierem. Jego pasją była rywalizacja z chłopakiem. Jeżeli on coś miał, to Victor od razu starał się mu to odebrać. Tak samo było z Lilianą, która nigdy nie znaczyła dla niego zbyt wiele.
- Pałacowy romans? - prychnęła i podeszła bliżej. - Jestem królową i mam męża.
- Wyobraź sobie, że wiem o tym - Przymrużył oczy i zmierzył dziewczynę wzrokiem. - Słyszałem, że nie układa wam się za dobrze?
- O co Ci chodzi?! - zapytała z wyrzutem.
- Ksawier kochał tylko jedną dziewczynę i to się nadal nie zmieniło. Mimo, że wzięłaś z nim ślub, to nadal go nie zdobyłaś - wyjaśnił. - Wszyscy wiedzą, że król zatapia swoje smutki w alkoholu, a Ty wprowadzasz swoje rządy.
- Prawda - zgodziła się z chłopakiem niechętnie. - Ludzie jednak myślą, że król nie jest w najlepszej formie po stracie ojca. Nikt nie wie, o jego rozstaniu z Anielą. 
I w tym jednym miała rację. Ludzie tak myśleli. Minęło zaledwie dwa miesiące odkąd ojciec Ksawiera odszedł. Nikt nie wiedział, że odeszła też druga najważniejsza osoba w jego życiu. Owszem ludzie znali Anielę z gazet, kiedy pojawiała się kilka razy w skandalu z Ksawierem, który wtedy był księciem. Myśleli jednak, że przepadała jak kamień w wodę i nikt jej nie szukał, ponieważ nie była nikim ważnym, dla tego świata.
- Nie podoba mi się, co się dzieje w państwie i pałacu - odezwał się po chwili. Odkąd dziewczyna przejęła władzę za męża nieudacznika, w pałacu pałętało się za dużo ludzi z Makumonii. Próbowała też wsadzić ich na wysokie stanowiska państwowe. - Miałaś ograniczenie, co do ludzi z Makumonii, których mogłaś przywieźć ze sobą. Dlaczego się do niego nie stosujesz?
- Bo jestem królową i to ja tutaj rządzę - odpowiedziała z błyskiem w oku. Victor poczuł, że Ksawier jak najszybciej musi wrócić do normalności, ponieważ jak tak dalej pójdzie, to całe państwo zostanie wcielone do Makumonii, a tak nie miało być. - Nie podoba mi się, że to właśnie Ty przejąłeś stanowisko królewskiego doradcy.
- Akuratnie w tym nie masz nic o gadania - Spojrzał na nią i z diabelskim uśmiechem wyciągnął z szuflady zgodę, którą podpisał mu Ksawier.
 - Twój spryt znowu wygrał - patrzyła na niego z podziwem.
Victor był pewny, że to nie spryt pomógł zdobyć mu tą zgodę, tylko podstęp, którym się posłużył. Ważne jednak, że zadziałało i teraz siedział w tym fotelu. Musiał jednak zacząć działać żeby uratować to państwo, które chyliło się ku upadkowi.
- Co to ma być!? - Victor spojrzał zdziwiony na Ksawiera, który pojawił się nagle. Chyba faktycznie powinien postarać się o sekretarkę. Oszczędził by sobie takich niespodziewanych wizyt. - Jakim prawem zostałeś moim doradcą?!
- Akuratnie trafiłeś idealnie w czasie - Victor podsunął mu zgodę, którą przed chwilą pokazywał Lilianie. - Sam się na to zgodziłeś.
- Cofam to!!! - warknął zdenerwowany król.
- Prawo nie działa w wstecz - Victor uśmiechnął się widząc zdenerwowanego Ksawiera. To był bardzo miły widok dla jego oczu. - Aha! I jeśli chciałbyś przypadkiem to podrzeć, to mam tysiące kopii - dodał na koniec.
- Jebie mnie ile masz kopii! Wynoś się stąd - warczał chłopak, od którego czuć było alkohol.
- A więc umiesz mówić... - włączyła się Liliana, która milczała do tej pory. - Szkoda, że ze mną tak nie rozmawiasz.
- Nie mamy o czym ze sobą rozmawiać - odwarknął i obdarzył ją nienawistnym spojrzeniem. Widać było, że nie układa im się w małżeństwie.
- Zapomnij o niej i skup się na teraźniejszości - kontynuowała Liliana.
Victor wyłączył się, ponieważ słuchanie sprzeczki małżeńskiej było typową telenowelą, którą mógł oglądnąć w każdej chwili, jeśli włączyłby telewizor. Wyciągnął więc telefon i sprawdził, czy przypadkiem Aniela nie wróciła.
Pamiętał, że dostała kiedyś w prezencie telefon od Ksawiera, który miał opcje śledzenia. To dzięki niej Iwo uratował ją, kiedy została porwana. Jeśli miałaby zamiar wrócić, to na pewno telefon byłby jedną rzeczą, którą powinna mieć przy sobie. Włączył więc program śledczy i kiedy zobaczył wielką zieloną kropkę na ekranie, która oznaczała, że dziewczyna właśnie wróciła, to ucieszył się ogromnie.
- Jest!!!! - wrzasnął i wstał energicznie z krzesła, które aż się przewróciło.
- Co to ma być?! - zwrócił się do niego Ksawier. - Nie jesteś u siebie, więc przestań robić z mojego domu cyrk i łaskawie zamknij tą mordę.
Vicotr nie miał nawet czasu żeby mu odpowiedzieć. Zablokował telefon, zabrał płaszcz i wybiegł. Musiał spotkać się z Anielą pierwszy, zanim znajdzie ją ktoś inny.



Stałam. Woda otaczała mnie z każdej strony. Znajdowałam się w jeziorze, a dokładniej stałam zanurzona w nim po kolana. Temperatura wody była zbyt niska, jak na kąpiel. Rozglądam się i z uśmiechem stwierdzam, że udało mi się wrócić.
To miejsce jest mi tak dobrze znane, że aż przywołuje uśmiech na mojej twarzy. To właśnie tutaj pierwszy raz spotkałam Ksawiera, który przegrawszy zakład musiał wykąpać się nago w jeziorku, które znajdowało się w centralnej części parku. To tutaj też oświadczył mi się, a ja zgodziłam się zostać jego żoną. Nasza miłość była krótka i musiała zostać przerwana, ale wróciłam i zamierzam wszystko naprawić.
Wychodzę z wody i ze zdziwieniem stwierdzam, że pogoda jest znacznie cieplejsza niż oczekiwałam. Wcale nie ma zimy, a ja grzeję się w zimowej kurtce, którą przytargałam tutaj ze sobą.
Wyciągam telefon z kieszeni i zastanawiam się do kogo pierwszego powinnam zadzwonić.
Ksawier? Kręcę głową ze zrezygnowaniem. Jego muszę zostawić sobie na później.
Iwo? Ciekawe czy wrócił do zdrowia...
Adelina? Tak, ona na pewno mi pomoże. Z uśmiechem szukam jej w kontaktach.
- To naprawdę Ty! - Odwracam się w stronę dochodzącego wzroku. Widzę Victora, który znajduje się kilka metrów przede mną i patrzy na mnie z niedowierzająco. - Aniela, wróciłaś!
- Hej Victor - uśmiecham się, ciesząc się, że widzę kogoś znajomego. - Dawno się nie widzieliśmy.
- Jak udało Ci się wrócić? Starucha Ci pozwoliła? Napisała nową książkę czy jak? - atakuje mnie milionem pytań, ale ja wyłączam się na momencie nowej książki. To on wie?
- Skąd wiesz?
- Mam swojego informatora, który powinien pozostać anonimowy - odpowiada i podchodzi do mnie. - Jak dobrze Cię widzieć. To jak opowiesz mi, co się stało, że wróciłaś?
- Też mam osobę, która mi pomaga - oznajmiam i uśmiecham się na myśl o Jadwidze, która jest po mojej stronie. Może dzięki niej uda mi się wygrać z przeznaczeniem, które spadło na mnie i Ksawiera. - Lepiej Ty opowiedz mi, co u was się zmieniło. Aha i dlaczego już nie ma zimy?
- Zaraz, najpierw muszę zrobić jedną rzecz - patrzy na mnie przepraszająco i wyrywa mi telefon z dłoni. Po czym wrzuca do jeziora. Urządzenie ląduje na środku zbiornika wodnego, więc nawet nie mam szansy, żeby je znaleźć. - No, teraz możemy rozmawiać.
- Ogłupiałeś?! To nie są tanie rzeczy! - wrzeszczę na niego wściekła. Przecież to był mój telefon, a w dodatku był prezentem od Ksawiera.
- Nie ogłupiałem tylko właśnie włączyłem myślenie. - Klepie mnie po ramieniu. - Przypominam Ci, że w telefonie masz GPS. Chcesz żeby Cię znaleźli?
- Niech mnie znajdą, przecież po to wróciłam - mówię z uśmiechem, ale po minie chłopaka widzę, że coś źle zrozumiałam. Jemu chyba nie chodziło o to, że znajdzie mnie Ksawier, Adelina albo Iwo. - Co miałeś na myśli?
- Powiedzmy, że twój kochaś nie jest ostatnio w najlepszej kondycji i rządzi Liliana. Wątpię żebyś chciała żeby znaleźli Cię jej ludzie, których ostatnio jest tutaj aż za dużo - informuje mnie chłopak.
Marszczę brwi i zastanawiam się jak do tego doszło? Dlaczego wszystko potoczyło się tak źle. Przecież nie było mnie tylko chwilę.
- Jak długo mnie nie było? - dopytuję.
- Jakieś dwa miesiące i uwierz mi, że wiele rzeczy się zmieniło. Już nie jest, jak dawniej...- zaczyna mi streszczać, co mnie ominęło. A ja zaciskam pięści ze złości. Liliana, to jej wina. - I dlatego dostałaś przypisanego anioła stróża, którym jestem ja.
- Iwo się obudził? - pomijam jego słowa, o aniele stróżu i dopytuję o ważniejsze rzeczy, które pominął streszczając mi te dwa miesiące. Ten świat jest niemożliwy. Mi wydaje się, że odeszłam zaledwie dwa dni temu, bo tyle minęło w normalnym świecie. A tutaj okazuje się, że były to dwa miesiące. To się nazywa przyśpieszenie.
- Tak, ale nie pamięta niczego z przed roku. Ma amnezję powypadkową - tłumaczy. - Z tego, co wiem, to aktualnie wrócił na medycynę.
Wow, a jednak. Mój powrót zapewnił Iwo życie. Starucha miała racje, twierdząc, że książka zrobi wszystko, by się mnie pozbyć. Żebym wróciła uderzono w mój najsłabszy punkt, którym jest bezpieczeństwo bliskich mi osób. To był cios poniżej pasa.
Uśmiecham się pod nosem, ponieważ wyobrażam sobie Iwo w białym kitlu. Ten chłopak jako lekarz, przecież to byłaby istna komedia. Jego ojciec musi się teraz naprawdę cieszyć.
- Co z Adeliną?
- Jak na razie pilnuje Iwo. - Pokiwałam głową dając znak, że rozumiem. To naprawdę jest rodzeństwo, które troszczy się o siebie. Adelina zapewne zostaje przy boku brata, bo liczy na to, ze prędzej czy później odzyska on pamięć.
Ja za to wolałabym żeby jej nie odzyskiwał i nie musiał przeżywać w pamięci jeszcze raz tego tragicznego wypadku, kiedy ratował mnie, a sam mało nie zginął. Ten chłopak zasługuje na dobre życie. Tak długo, jak nie pamięta niczego, ma na to szansę.
- A więc mówisz, że zostałeś moim aniołem stróżem - zaczynam. - A więc panie opiekunie, co będziemy robić?
- Najpierw zabiorę Cię w bezpieczne miejsce - opowiedział po dłuższym przemyśleniu. - Nikt nie wie, że wróciłaś i na razie niech tak zostanie. Musimy wszystko przemyśleć i ułożyć jakiś sensowny plan.
Patrzę na niego zdziwiona. Minęły dwa miesiące, a Victor jakby wydoroślał. Ten chłopak, którego znałam lubił iść na żywioł, a plan dopracowywał w trakcie. Tak było pamiętnego dnia, kiedy znaleźliśmy lekarstwo. Musieliśmy je jakoś wynieść i nie mieliśmy żadnego pomysłu. Nasze pójście na żywioł skończyło się pobytem w szpitalu dla chłopaka. Victor, który stoi przede mną i uśmiecha się przyjaźnie, stał się odpowiedzialny.
- W takim razie chodźmy - proponuję.
- Chciałaś powiedzieć jedźmy - poprawia mnie. - Czy ty myślisz, że ja poruszam się na piechotę?
- Nie, myślałam, że umiesz się teleportować - ironizuję i ruszam do przodu.
- Wiesz w ogóle, gdzie iść? - dogania mnie. - Jak zwykle nie wiesz, ale drzesz do przodu.
- Przecież zostałeś moim aniołem stróżem. Nie wiesz z czym wiąże się ta funkcja?
- Bycie twoim aniołem stróżem oznacza, że muszę stać się nieśmiertelny - wybucha śmiechem.
Ja za to się nie śmieję. Chłopak ma sto procent racji. Wróciłam i czeka przede mną nowe wyzwanie. Poprzednim razem miałam ogromne szczęście, a mój współczynnik przeżycia był bardzo wysoki. Wiele przeżyłam, chociaż nie powinnam. Ciekawe, czy tym razem też mi się uda?
Dochodzimy do pięknego czerwonego Mercedesa, który wita mnie swoim błyskiem.
- Mogę? - patrzę na niego błagalnym wzrokiem.
- Przestań, to na mnie nie działa.
- Proszę! Tylko kawałek...Taki malusi. Proszę, proszę, proszę - nie mogę się powstrzymać. Po prostu jak patrzę na to auto, to widzę siebie za kierownicą.
- Dobra, ale musisz być ostrożna - zgadza się z niechęcią. Podaje mi kluczyk, a kiedy chcę po niego chwycić, to cofa rękę. - Ekstremalnie ostrożna! To mój skarbuś!
Przewracam oczami i zwinnie wyrywam mu kluczyk. Mam wrażenie, że chłopak zaraz się rozpłacze. Co faceci mają z autami? Ksawier kiedyś tak samo przeżywał i nie chciał pozwolić mi prowadzić swojego auta. Po chwili Victor wsiada do auta, na miejsce pasażera, a ja obchodzę je dookoła. Ściągam plecak, który ze sobą przyniosłam i wsadzam go na tylne siedzenie.
- No to jedziemy! - mówię ucieszona, kiedy wsiadam.
- Jednak się rozmyśliłem. Przesiadamy się! - Victor odpina pas i chwyta za klamkę żeby wysiąść.
- Za późno - śmieje się i ruszam z piskiem.
- Zwariowałaś?! Zwolnij - mówi, a ja widzę jak wbija go w fotel.
- To gdzie mam jechać?
- Najpierw zwolnij! Tu jest ograniczenie prędkości! Poza tym jesteś w mieście. Chcesz kogoś rozjechać?
- Ale przeżywasz - powiedziałam i spuściłam nogę z gazu. Miał rację. Ostatnią rzeczą, której chciałam się dorobić było potrącenie pieszego. - To gdzie mam jechać?
- Skręć w prawo - wydaje mi instrukcję. Robię tak jak mówi. - Aniela kierunkowskaz!
- Przecież włączyłam! - oburzam się, że zwraca mi uwagę, jak instruktor na jazdach. Tak się składa, że zdałam prawko za pierwszym razem, więc niech nie traktuje mnie jak amatora.
- Włączyłaś lewy! Skręcaliśmy w prawo...
- Pomyłki zdarzają się każdemu - mówię w swojej obronie.
Wjeżdżamy na most, który prowadzi nas przez rzekę. Od kiedy tutaj była rzeka? O morzu wiedziałam, bo Ksawier mnie nad nie zabrał. Ale rzeka? Cudowne widoki towarzyszą nam z każdej strony, ponieważ jest już ciemno i wszędzie świecą się światła. Fajną sprawą też jest fakt, że mało osób przejeżdża przez most, który jest prawie pusty.
- Hamuj!!! - krzyczy nagle chłopak, więc wciskam hamulec najmocniej jak się da.
- Co jest? - pytam zdezorientowana.
- Znaleźli nas - mruczy Victor. Spogląda we wsteczne lusterko i widzę w nim to samo co z przodu. Jakieś samochody zablokowały nam drogę. Zostaliśmy zaklinowani. Nie możemy przejechać ani z przodu ani z tyłu. - Wysiadamy!!!
Odpinam pas i wysiadam zgodnie z rozkazem chłopaka. Dobrze, że przejął dowodzenie, bo ja nie byłabym w stanie normalnie myśleć. Myślę, że ciąży nade mną jakieś fatum. Zawsze jak prowadzę auto w tym świecie, to coś złego się przydarza. Tak samo było, kiedy Ksawier pozwolił mi prowadzić swoje auto. Tak samo jest też teraz.
- Kto to? - pytam Victora, który stoi tak blisko, że stykamy się ramionami.
- Przypatrz się, bo to są właśnie ludzie Liliany.
Ponownie wykonuję, to co mówi mi chłopak. Przyglądam się mężczyznom, którzy powysiadali z samochodów. Każdy z nich wygląda jak typowy przestępca. Są łysi, wąsaci, goście z tatuażami, a nawet kolczykami. Skąd ona ich wzięła? 
- Co teraz? - kieruję pytanie do Victora.
Chłopak łapie mnie i ciągnie w stronę barierki. W normalnych okolicznościach, nie pozwoliłabym żeby trzymał mnie za rękę, ale to jest sytuacja awaryjna. Dopiero co wróciłam, a kłopoty same mnie znalazły. Albo ktoś się o to postarał. Mam na myśli Lilianę. Niech tylko ją spotkam, to zobaczy co to znaczy gniew.
- Ufasz mi? - pyta Victor i patrzy głęboko w oczy, a ja już wiem co się szykuje. Kiwam głową dając mu zgodę i oboje przekładamy nogi przez barierki. W myślach modlę się żeby żaden z gangsterów nie miał broni. Obracam się w ich stronę i widzę, że już do nas biegną. - Skaczemy! - krzyczy chłopak i łapie mnie za rękę.
I skaczemy. Oby spisał się jako mój anioł stróż, bo spotkanie z wodą nie będzie przyjemne.

_________________________________________________________________

Podsyłam pierwszy rozdział, który jest jeszcze troszeczkę wprowadzający. Od następnego przejdziemy do właściwej akcji.
Zapomniałam ostatnio dodać, że jeżeli ktoś widzi gdzieś błąd lub literówkę to śmiało zgłaszać. Chętnie poprawię, bo moje oko nie zawsze wszystko dojrzy. 
Zapowiedź z boku. Następny rozdział w niedzielę.
Pozdrawiam cieplutko,
N

10 komentarzy:

  1. No to zaczęła się prawdziwa akcja. 🤣 Aniela wróciła i znowu daje czadu. Jak mi tego brakowało!
    Na szczęście udało jej się bezproblemowo i z małą pomocą Jadwigi znaleźć sposób na powrót do świata Ksawiera. Oby tym razem jej pobyt zakończył się szczęśliwiej niż ostatni. Ale na to przyjdzie jeszcze pora.
    Byłemu Anieli stanowczo mówię - Nie. Także Błażejowi mówimy papa. 🤗 Nie polubiłam typka.
    Iwo się obudził i jest zdrowy. To najlepsza wiadomość rozdziału na równi z powrotem Anieli.
    Szkoda tylko, że nie pamięta nic z ostatniego czasu. Przez co, został znowu przykładnym studentem medycyny. Jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić. 😂 Podejrzewam, że jak odzyska pamięć, nie będzie z tego zadowolony. Hahahaha.
    Jego kłótnie z Adeliną są przezabawne i od razu kojarzą mi się z moimi, które toczę z własną siostrą. W końcu, nie ma to jak rodzeństwo. 😀😁
    W dodatku dziewczyna także wybiera się na medycynę. Jakaś ją łatwiej mi jest sobie wyobrazić w tej roli.
    Victor rozpoczął pracę doradcy królewskiego i gra na nerwach Lilianie i Ksawierowi. Coraz bardziej go lubię! Za to Liliana nadal jest tak samo wredna i irytująca. Dodatkowo przejęła praktycznie władzę nad Królestwem. Czas najwyższy, aby Ksawier naprawdę się ogarnął, bo jego "wspaniała żona", zbyt mocno się ponoszy. Dążąc do rozpadu państwa.
    Victor odnalazł Anielę i zgodnie z poleceniem ojca, ma zamiar jej pomagać. Ciekawe, co wyniknie z połączenia tego duetu.
    Oczywiście Aniela już na wstępnie wpakowała się w kłopoty, może niech ona lepiej więcej nie prowadzi samochodu bo przynosi to pecha. 😅Znaleźli ich szemrane typy Liliany. Ich opis był po prostu boski. 😍 Nie mogłam się przestać śmiać.
    Skok do rzeki, to nie najprzyjemniejsza rzecz pod słońcem, ale mam nadzieję że będzie skuteczny i uda im się uciec tym zbiorom.
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział, ciesząc się że pojawi się on szybkiej, bo już w niedzielę. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. No i Aniela jest w miejscu w którym powinna. Dzięki Ci Jadwigo za tą drobną pomoc 😉 Oby tylko tym razem nie musiała już wracać.Mam nadzieję że Jadwiga znajdzie na to sposób.I przekona jakoś do tego Staruchę. Boże święty co Ty mi zrobiłaś z moim Iwo 😂 Student medycyny? Nie ja po prostu się na to nie zgadzam. Oddaj mi go jak najszybciej😁.Mam nadzieję że jak tylko zobaczy Aniele wszystko mu się przypomni. Nie wyobrażam sobie żeby było inaczej.Co nie zmienia faktu , że bardzo się cieszę że się obudził i nic mu nie jest, po za tym nieszczęsnym zanikiem pamięci.Jego kłótnia z siostrą bomba.Juz widzę ich razem na tej medycynie.😂
    Liliana jest jeszcze gorsza niż była.Nie cierpię jej i nie wiem co musiałoby się tutaj stać żebym zmieniła zdanie.Chyba nie ma takiej rzeczy.Victor świetnie się odnajduje w nowej roli.I nieźle już od samego początku wkurza Lilianę .Uwielbiam go .
    Super że tak Szybko znalazł Aniele. Jego pomoc na pewno będzie jej potrzebna .Ona jak to ona.Tylko się pojawiła i już wpakował się w kłopoty 🙃 Ona je po prostu przyciąga jak magnez. Mam nadzieję że ucieczka mimo że nienajprzyjemniejsza im się uda.
    Super że kolejny rozdział w niedzielę.bo już nie mogę się to doczekać.Pozdrawiam.😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Dopiero pierwszy rozdział, a ja już wciągnęła się w akcje. Wszystko jest trochę tajemnicze, trochę niepewnie, co tylko potęguje chęć czytania dalej.
    Aniela w końcu wróciła. Nie spodziewałam się, że to Jadwiga jej pomoże, ale to nawet dobrze. Teraz ma kogoś "swojego" także po drugiej stronie. I może dzięki temu będzie mogła zostać u swojego ukochanego na zawsze. W końcu prawdziwą miłość trzeba wspierać.
    Imo na medycynie? To może być komiczne. Dobrze, że ma przy sobie siostrę, która będzie pilnować, by nie zrobił nic głupiego. Mam też nadzieję, że chłopak niedługo odzyska pamięć - w końcu będzie potrzebny Anieli.
    Liliana z każdym kolejnym zdaniem jest coraz bardziej irytująca. Naprawdę, mam jej serdecznie dosyć. Z wielką siostrą przeczytam, jak dostaje od kogoś w tyłek i wylatuje z hukiem z pałacu. Mogę nawet urządzić jej przyjęcie pożegnalne xd.
    Victor to spryciarz. Dobrze, że Aniela ma go po swojej stronie. Taki anioł stróż będzie bardzo, ale to bardzo potrzebny. Dziewczyna potrzebuje ochrony, a chłopak idealnie się do tego nadaje.
    Już nie mogę się doczekać momentu, w którym Ksawier spotka Anielę. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  4. Już na początku taka petarda! Już mi się podoba! :D
    Jeżeli uważasz, że akcja się jeszcze nie zaczęła i nic się tu nie dzieje, to jesteś w wielkim błędzie. Dzieje się i to ile!
    Skąd Jadwiga wie o tym wszystkim? Bardzo się cieszę, że Aniela ma jakiegoś sprzymierzeńca. Oby Jadwidze udało się przekonać staruchę i Aniela mogła zostać i zaopiekować się Ksawierem. (I dopiec Lilianie!) Chociaż myślę, że starucha nie będzie zadowolona z takiego obrotu sprawy. A może ona wiedziała, że tak będzie? Przecież ona wie wszystko i o wszystkich.
    Iwo się wybudził! Miałam niedosyt po prologu, ponieważ nadal nie wiedziałam, co się z nim stało. Tylko mam nadzieję, że szybko sobie wszystko przypomni i rzuci medycynę. Nie zapomianjac oczywiście o powrocie do zamku na swoje zasłużone stanowisko. Tym bardziej, że skoro Aniela wróciła, to będzie potrzebowała jak najwięcej zaufanych ludzi.
    Jedną z takich osób jest oczywiście Victor - Anioł stróż. Dobrze, że od razu pobiegł zająć się dziewczyną. Czyżby wydoroślał? Niee. Tylko nie Victor. Uwielbiałam go takiego, jakim był.
    Aniela nie byłaby Anielą, jeżeli już na wstępie nie wpakowałaby się w kłopoty. Zdecydowanie trzeba zabrać jej prawko i powinna mieć dożywotni zakaz siadania za kółkiem! To się zawsze źle kończy.
    Fajnie, że następny rozdział pojawi się szybciej, dlatego nie mogę się doczekać, co szykujesz dalej. Dużo weny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie napisany rozdział z dużą ilością akcji :D Nareszcie Aniela wróciła i teraz będzie mogła odzyskać Ksawiera i generalnie wszystko naprawić. Hm... prowadzenie auta w tym świecie coś nie bardzo wychodzi jej na dobre. Ledwo wróciła, a tu już kolejne kłopoty. Dobrze, że ma sprzymierzeńców w postaci Jadwigi i Victora :D Oby Jadwiga przekonała staruchę, żeby pozwoliła jej zostać. Jak to dobrze, ze Ivo się wybudził, tylko błagam, żeby szybko wróciła mu pamięć i rzucił tą medycynę. To zupełnie do niego nie pasuje. Już nie mogę się doczekać co będzie dalej i z niecierpliwością czekam na następny rozdział ;) :D Miłego wieczoru i dużo weny! :D ;* Pozdrawiam :) ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć ;)
    Jestem Twoją nową czytelniczką i od razu dodam, że niestety nie czytałam Twojego pierwszego opowiadanie, ale piszesz na tyle pojętnie, że wydaję mi się, iż zdołam co nieco pojąć. Po zaledwie jednym i pół rozdziale można było mniej więcej skojarzyć postacie. Bardzo fajnie, że z taką lekkością prowadzisz to opowiadanie!
    Ja na błędy za bardzo uwagi nie zwracam, bo każdy je robi. Kilka literówek było, jednak jedynie bym się doczepiła tej w imieniu – Vicotr zamiast Victor*. I jeszcze błędu ortograficznego – „chcę się tym nacieszyć puki mogę”, a powinno być póki*. :) Nic innego nie burzyło u mnie płynności czytania. Napomknęłabym tylko, że w opowiadaniach zwrotów grzecznościowych raczej nie piszę się z dużej litery, chyba, że tekst jest listem. Ale miło, że swój szacunek przelewasz na opowiadanie ^^
    Dopiero poznaję postacie, więc moje pierwsze wrażenie zawsze może być mylne, niemniej o każdej postaci napiszę jedno zdanie. Tak, jakbyś chciała wiedzieć, co sądzi świeżak ;)
    Victor – tak, od razu otrzymał moją sympatię poprzez swój charakterek cwaniaczka :) Ja to jestem dosyć prosta kobieta i uwielbiam tych silnych i apatycznych~!
    Ksawier – hm… nie wiem co o nim sądzić, bo jeśli bardzo, bardzo kochał Anielę, to mogę przymknąć ok na jego pijaństwo i robienie syfu z własnego kraju ;) Jednak, jeśli dobrze zrozumiałam, to dziewczyna zniknęła na dwa miesiące, a ten się zdążył ożenić z inną…?...?...? Co do cholery :P :P
    Liliana – o rany, lalunia jak się patrzy :D jej cech;y od razu się rzuciły w wyobrażenie - piękność, pragnąca władzy, pieniędzy, miłości wszystkich wokół i biednego Victora (choć zaprzecza!)
    Adelina – jak na razie jedyna dziewczyna, która cieszy się moją aprobatą :P cóż rzec, wydaje się dość urzekająca i bardzo kocha bratia, choć ją wkurza <3 urocze!
    Iwo – intrygująca postać, z jednej strony ułożony kujon, a z drugiej buntownik… właściwie to liczę na to, że pamięć mu szybko wróci.
    Aniela – ją to w sumie niespecjalnie lubię. Trochę taka nieprzyjemna, ale to głównie ze względu na akcje w autobusie, kiedy nazywała starszych ludzi staruchami, a niesprawnych fizycznie kalekami. Drobna rzecz można powiedzieć, a od razu wpływa na postrzeganie człowieka ;)
    Mam nadzieję, że nikogo jednak nie pominęłam… Jak coś, to będziesz się pewnie potem wszystkiego na bieżąco dowiadywać, dlatego pozwolę sobie ciutkę obgadać fabułę :D
    Za wiele nie powiem, bo dopiero zaczęłaś, ale podoba mi się ten motyw z przeniesieniem w światy poprzez książkę… chyba nawet czytałam coś podobnego w jakiejś książce… Atramentowe serce? Co prawda wszystko jest inne prócz powiązania książki z podróżami. No mniejsza ;) mnie się bardzo podoba współczesność i rządy króla – wiem, że królowanie występuje do dzisiaj, ale dla takiego polaczka jak ja, to zawsze będzie abstrakcyjne :D pościg furą z królewską strażą robi wrażenie (w mojej głowie straż jeździła na koniach, więc no, przemilczmy to :P) No ja się wprost nie mogę doczekać następnego rozdziału!
    Życzę bardzo dużo weny, ochoty i czasu na pisanie!

    PS: Chciałabym cię też zaprosić do siebie https://sili-naruhina-lovestory.blogspot.com/ - niech cię nie przeraża fanfik, nie potrzeba znać pierwowzoru, bo nie ma on kompletnie nic wspólnego z fabułą. To romans, mam nadzieję, że komedia romantyczna ściślej mówiąc. Będzie mi miło, jeśli zajrzysz ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć!
    Czy do czytania jest konieczna znajomość poprzedniej części opowiadania? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się żeby nie 🙂 Ale w jakim stopniu mi to wyjdzie...Zobaczymy 😉

      Usuń
    2. Rozumiem i dziękuję za odpowiedź ;D.
      Najpewniej zostanę tutaj na dłużej <3

      Usuń
  8. No, to dopiero pierwszy rozdział a tyle się dzieje. Fajnie. Lubię takie opowiadania. Zastanawiają nnie te podróże Anieli.

    OdpowiedzUsuń