wtorek, 15 maja 2018

#9

Iwo spędził dzisiejszy poranek na siłowni. Jego ciało po dwóch miesiącach przerwy, która spowodowana była amnezją, miało fatalną kondycję. Musiał doprowadzić się do porządku, więc dobre trzy godziny spędził na intensywnym treningu. Jeśli miał wrócić do pałacu, na swoje poprzednie stanowisko, to nie mógł być bolkiem, którego powali jedno uderzenie. Nie mógł przeżyć tego, jak bardzo się zaniedbał. Sport, nigdy nie był dla niego męczący. Lubił kiedy lał się po nim pot, bo wtedy czuł, że żył. A teraz? Po tak długiej przerwie? Nawet nie chciał myśleć na ten temat.
- Widzę, że dojebałeś konkretny trening - Victor klepnął Iwo w ramię i otworzył auto kluczykiem.
Iwo popatrzył na jego plecy i ruszył za chłopakiem. Skrzywił się lekko, kiedy poczuł ciężar w nogach. Czyżby przesadził z ćwiczeniami? Nadal nie czuł sympatii do chłopaka, ale nie przeszkodziło mu to we wspólnym wypadzie na siłownię. 
- Trzeba trzymać formę - powiedział i wsiadł do auta. - Dzisiaj wracam do pałacu.
- Znowu będziesz odlotowym ochroniarzem? - zapytał z ironią Victor i wyjechał z parkingu.
Iwo nie skomentował tego. W zasadzie nawet nie wiedział, co mógłby mu odpowiedzieć. Nie mógł rozgryźć chłopaka. Nie znali się na tyle długo, żeby miał ku temu powód. Wiedział o nim tylko tyle, co powiedział mu kiedyś Ksawier, a to nie były dobre rzeczy. 
- Wynosimy się też od Ciebie z Adeliną - oznajmił chłopakowi. 
Minął już tydzień odkąd zamieszkali w domu Victora, który stał się dla niech azylem. Teraz wszystko miało wrócić na swoje pierwotne miejsce, więc nie musieli już się ukrywać. Nic im już nie groziło. 
- Nie wyganiam was. - Victor brzmiał na zaskoczonego. - Możecie zostać ile chcecie.
- Nie ma takiej potrzeby - stwierdził Iwo wzruszając ramionami. 
Skoro wracał do pałacu, to dostanie swój własny apartament. Tak było poprzednim razem. W końcu jako szef ochroniarzy, powinien być zawsze na miejscu w razie jakiegoś zagrożenia.
- Rozmawiałeś ze swoją bandą rozbójników? - spytał Victor, który był teraz w swoim żywiole. Ironia i sarkazm były jego nieodłącznymi cechami. - Iwo i czterdziestu rozbójników.
Iwo zacisnął zęby, żeby nie skomentować tego w złośliwy sposób. Naprawdę powstrzymywał się ogromnie, bo riposta aż cisnęła mu się na usta. Na szczęście właśnie podjechali pod dom, a w zasadzie willę Victora. Iwo wysiadł z prędkością światła, nie mogąc dłużej słuchać zaczepek Victora, bo czuł, że zaraz może wybuchnąć. Nie należał do cierpliwych osób, dlatego mogłoby to skończyć się bitką.
- Poczekaj - Victor dogonił go w momencie, kiedy Iwo chwytał klamkę do drzwi wejściowych. - Chciałbym żeby sprawa sojuszu z buntownikami została między nami.
Iwo przyglądnął się Victorowi. Jak miał zatrzymać to dla siebie, skoro to wszystko zaplanowała Aniela? Była więc jedną z wtajemniczonych osób.
- Chodzi Ci o Ksawiera? - dopytał, aby rozwiać niepewność.
- Tak! - odparł zbyt entuzjastycznie. 
Popatrzył z zażenowaniem na Victora. Jaki z niego doradca królewski, skoro chce przemilczeć tak ważną rzecz? Współpraca z buntownikami nie powinna zostawać tajemnicą. Było to po prostu nie fair wobec Ksawiera, który też powinien o tym wiedzieć.
Iwo nacisnął klamkę i ruszył w stronę pokoju Anieli, która nadal walczyła z chorobą, która dosłownie ją rozłożyła. Dziewczyna od kilku dni leżała w łóżku i przyjmowała leki. Zwykłe przeziębienie zmieniło się w zapalenia krtani, a potem anginę. Iwo sam nie wierzył w to, jak Aniela przyciągała nieszczęścia. 
- Iwan! - wybuchła Aniela od razu jak go zobaczyła. - Gdzieś Ty się podziewał?
Iwo skrzywił się słysząc słowo Iwan. Co ona znowu wymyśliła? Czyżby choroba wyżarła jej mózg?
- Nie znam żadnego Iwana. Mam na imię Iwo - mruknął i wszedł do środka. -  Wydaje mi się, że musimy zawieźć Cię do szpitala. Choroba przerzuciła się na twój mózg, który nigdy nie był w najlepszej kondycji, a teraz to tragedia!
Aniela wzięła głęboki oddech, jakby chciała wyrecytować mu wiązankę epitetów, ale skończyło się to zwykłym kaszlnięciem. 
- Gdzie byłeś, kiedy Cię nie było? - zapytała i przykryła się szczelniej kołdrą.
- Sprawiłem, że twój szatański plan się ziścił - poinformował i czekał na jej reakcję. Stał przed jej łóżkiem i uważnie obserwował jej reakcję. 
Na chwilę wyglądała, jakby nie zrozumiała. Miała taką minę, jakby mówił do niej w innym języku, ale już po chwili dotarł do niej sens jego słów.
- Udało Ci się przekonać buntowników żeby przeszli na naszą stronę?!
Tym by tego nie nazwał. Spotkanie z ludźmi, którzy wciągnęli go w swoje szeregi jak do sekty nie należało do najłatwiejszych. Nie było łatwo ich przekonać. Rozmawiał z nimi przez trzy dni. Niestety, stracił pozycję lidera, kiedy dowiedzieli się o jego powiązaniach z pałacem. Czyli już wtedy, kiedy porwali Adelinę, to nie uważali go za dowódcę. Iwo dziękował za to Bogu, ponieważ miał z głowy formalności. Nie musiał rzucać tej posady.
- Pomogą nam pozbyć się Liliany - wykrztusił w końcu. 
Tylko i wyłącznie Liliany, ale to przemilczał. Buntownicy od początku nie zgadzali się z unią z Makumonią, więc tylko do takiego działania można było ich wykorzystać. 
- Iwciu! Spisałeś się na medal!!! 
Iwo skrzywił się słysząc idiotyczne zdrobnienie. 
- Aniela, masz gorączkę? - podszedł do niej i przyłożył dłoń do jej czoła. Nie wyczuł żadnej różnicy temperatur. 
- Zabieraj łapska - burknęła i odsunęła się od jego dłoni. - O co Ci chodzi?
- To ja się pytam o co Ci chodzi - poprawił dziewczynę. - Nazywam się Iwo. Tylko i wyłącznie Iwo. Nie Iwan, ani nie Iwciu.
- A co za różnica?! Iwan czy Iwo? Oba rosyjskie, więc posadę w jakiejś telenoweli masz jak w banku.
Pokręcił głową ze zwątpieniem i ruszył do wyjścia. Nie lubił, kiedy ludzie czepiali się jego imienia. Miał na imię Iwo i tyle. Koniec kropka. 
- Pozdrowić od Ciebie Ksawiera? - zapytał zanim wyszedł. Nie obrócił się jednak, ponieważ nie chciał widzieć jej twarzy.
Bardzo ją lubił. Czasami wydawało mu się, że aż za bardzo. Sam nie mógł uwierzyć jak ta wkurzająca i niebojąca się śmierci dziewczyna zamieszkała w jego myślach. Dobrze czuł się w jej towarzystwie, ale to nie zmieniało faktu, że była kobietą jego przyjaciela. Nie mógł dopuścić, by poczuć do niej coś więcej niż sympatię.
- Nie - powiedziała tak cicho, że ledwo ją usłyszał. - Nie mów mu o buntownikach, dobrze?
Skinął głową na zgodę i wyszedł. Męczyła go tylko pytanie, dlaczego Aniela i Victor chcą ukryć to przed Ksawierem? Przecież nie było w tym nic złego. Sojusz mógł okazać się bardzo pomocny.
- A Ty znowu tutaj?! - Głos siostry skutecznie przywrócił do rzeczywistości. - Nie za często się ostatnio widujecie? 
Spuścił wzrok na dziewczynę, która wyglądała prze komicznie w tym momencie. Założyła ręce na biodra i wlepiała w niego oczy, oczekując wyjaśnienia. Miał ochotę zaśmiać się jej w twarz.
- O co Ci chodzi młoda? - zapytał, ale oczywiście nie mógł się powstrzymać od użycia przymiotnika, którego tak bardzo nie cierpiała jego siostra.
- Nie udawaj głupa! - Zęby zacisnęły się jej, kiedy odpowiadała. Iwo widział jak walczyła ze wściekłością. - Co myślisz, że nie widziałam jak spaliście ze sobą w łóżku?
Iwo parsknął śmiechem. Już nie mógł wytrzymać, tego jak bardzo przejęła się tym Adelina. Przecież nie zrobili nic złego, a dziewczyna robiła z igły widły. To, że przysnęło im się razem nie oznaczało, że mają jakiś romans.
- Sama zaprosiła mnie do łóżka. - Poruszył śmiesznie brwiami i położył dłoń na jej ramieniu. 
- Prosiła też żebyś tak ją przytulał? - warknęła i strzepnęła jego rękę.
- Mówiła, że jest jej zimno...
- Iwo, Ty nie możesz jej chcieć! Ona nigdy nie będzie Twoja - powiedziała zbyt głośno Adelina. Iwo miał wrażenie, że zaraz zacznie go bić. - Mówię Ci to, bo się martwię!
- Spokojnie. - Uniósł ręce w obronie. - Nigdy jej nie chciałem. Dobrze wiem, że jest kobietą Ksawiera. A teraz muszę już iść, bo zaraz muszę pojawić się w pałacu.
Wystarczyła jedna informacja, by przekierować jej myśli w inną stronę. Przestała wydzierać się na niego i wymawiać mu miłość do Anieli.
- Wracasz? - zapytała z wyraźną euforią w głosie. 
- Wracam - odpowiedział twierdząco. - A Ty wracasz do domu, więc też się spakuj.
- Powiedziałeś już tacie?
- Jeszcze nie - mruknął i zostawił siostrę z mnóstwem pytań za sobą. 
Przed wyjściem musiał wstąpić jeszcze do tymczasowego pokoju, który zajmował w domu Victora. Chciał zostawić torbę, którą ciągle nosił na ramieniu. Musiał też się przebrać. Nie mógł iść na spotkanie z królem w dżinsach i bluzie. Nieważne, że Ksawier był jego przyjacielem. Szacunek to szacunek.



Ksawier nie oczekiwał, że Aniela będzie z nim dwadzieścia cztery godziny na dobę, ale kiedy zachorowała i nie widział jej prawie przez cały tydzień, to czuł się jakby umierał z tęsknoty. Każdy dzień bez dziewczyny dłużył mu się niemiłosiernie. Nie dałby rady zliczyć ile razy chciał ją odwiedzić, ale nie miał na to czasu. Próba przywrócenia wizerunku idealnego władcy, wymagała od niego ogromnego poświęcenia i niesamowitej pracy. Dlatego kontakt z dziewczyną utrzymywał tylko przez codzienne rozmowy telefoniczne, więc kiedy Aniela stanęła przed nim w króciutkiej spódniczce, która odsłaniała więcej niż powinna, to miał ochotę rzucić się na nią i za razem otulić dokładnie ciepłym kocem. Te dwie czynności walczyły ze sobą w jego myślach. 
Uśmiechnął się pod nosem i ruszył w jej stronę. Już po chwili zamknął ją w niedźwiedzim uścisku i delektował się słodkim zapachem dziewczyny. Nie mógł uwierzyć w to, jak idealnie pasowała do jego ciała. Dodatkowo dzisiaj pasowała też do niego kolorystycznie. Oboje mieli na sobie szare koszule.
- Może przeprowadzisz się do mnie? - zaproponował przerywając ciszę.
Ksawier myślał nad tym od czasu, kiedy dowiedział się, że Aniela mieszka u Victora. Ta informacja, tak siadła mu na psychice, że nie mogła z niej wyjść, dopóki nie wymyślił na nią rozwiązania. Okazało się, że było one banalnie proste.
- Nie jestem pewna, czy to najlepszy pomysł...
- Z Tobą przy boku od razu zasypiałoby mi się lepiej - przekonywał ją. Chciał żeby się zgodziła i był w stanie użyć wszelkich sposobów żeby się zdecydowała. 
- A co na to Twoja żona? - Odchyliła się do tyłu i spojrzała na niego.
Ksawier poczuł się, jakby ktoś oblał go zimną wodą. W jednej chwili jego marzenie o wspólnym mieszkaniu zniknęło, tak jak przebita bańka mydlana. A miało być tak pięknie...Ale Liliana jak zawsze psuła mu szyki. 
- Rozumiem, że dopóki Liliana będzie moją żoną, to o wspólnym mieszkaniu mogę pomarzyć? - postanowił wybadać zdanie swojej ukochanej na ten temat.
- Słyszysz w ogóle jak to brzmi? - odparła od razu dziewczyna. Nie zastanawiała się nawet minuty. - Ksawier masz żonę, więc nie rób ze mnie swojej kochanki.
Musiał przyznać, że widok złoszczącej się Anieli był słodki. W dodatku nadal ją obejmował, więc doskonale czuł jej przyśpieszony puls, który zwiększył swoją częstotliwość wraz z tematem Liliany. 
- Czyli najpierw muszę pozbyć się żony - pomyślał na głos. Nie było to żadnym odkryciem. - Już nad tym pracuję. Nie będziesz musiała długo czekać.
Dziewczyna słysząc te słowa wyglądała, jakby chciała zacząć skakać ze szczęścia. Przyciągnęła Ksaiwera do siebie i pocałowała z niezwykłą czułością. Sprawiła tym, że wszystkie rozbite kawałki złączyły się w całość. Ona tak po prostu na niego działała. Chłopak przyciągnął ją bliżej siebie, bo tego właśnie potrzebował. Dzień w dzień i nawet teraz. Chciał po prostu jej bliskości.
- A z jakiej to okazji? - Ksawier uśmiechnął się i wypowiedział te kilka słów między pocałunkiem.
- Poranny pocałunek. - Aniela oderwała się od jego ust i uniosła na niego wzrok.
- Nie tak się to robi - poinformował dziewczynę. - Powinnaś to zrobić tak, żebym myślał o tym pocałunku cały dzień - skończył i przyciągnął ją do siebie. 
Złączył ich usta w szalenie namiętnym pocałunku, który miał sprawić, że dziewczyna będzie wspominać go cały boży dzień i sama do niego wróci po więcej. Zarzuciła mu ręce na szyje, a on obniżył swoje na jej biodra. Fizyczna bliskość sprawiała, że pragnął jej więcej. Było mu coraz bardziej gorąco i własnie wtedy Aniela przerwała pocałunek. Odsunęła się kilka kroków do tyłu i patrzyła na niego zadziornie.
Ona właśnie taka była. Wyjątkowo lubiła go prowokować. Tylko tym razem Ksawier widział jej przyśpieszony oddech i doskonale wiedział, że miała na niego taką samą ochotę, jak on na nią. Umówili się jednak żeby poczekać z dalszymi krokami, tak więc robił. Kiedy Aniela będzie chciała posunąć się dalej, to mu powie. Nie zanosiło się na to dopóki Liliana nadal była jego żoną.
- Pomyślę nad wspólnym mieszkaniem. - Mrugnęła do niego okiem i wyszła mijając się w drzwiach z Iwo. 
Wtedy do Ksawiera dotarło, że zapomniał zapytać się, dlaczego jej jedna dłoń była owinięta bandażem. Podobno była chora, więc skąd wziął się ten bandaż?
- Jesteś? - zagadnął Iwo gawędziarsko, kiedy wszedł do pomieszczenia. 
Od kiedy jego ochroniarz wrócił na swoje stanowisko wszystko zaczęło się lepiej układać. Ksawier czekał na niego, ponieważ Iwo był zawsze jego prawą ręką. Przy nim czuł się bezpieczny. Poznali się kilka lat temu, kiedy Ksawier przeżywał rozstanie z Lilianą. Miał wtedy potwornego doła i zaczął się buntować. Uciekał z pałacu na różne imprezy i właśnie na jednej z nich poznał Iwo, który najpierw został jego przyjacielem, a później jego osobistym ochroniarzem. Ich znajomość była trudna i dziwna, ale zawsze towarzyszyło jej dużo humoru. Ksawier do dzisiaj, kiedy wspominał ich pierwsze spotkanie, to jedyne co mógł zrobić, to śmiać się. Iwo narzygał mu wtedy na buty. Jego nowiutkie buty, które wyszły spod ręki projektanta. 
- Nie było mnie dwa miesiące, a w pałacu jest taki bałagan, że nie wiem w co ręce włożyć - wysapał Iwo i zajął jeden z foteli. - Ja nie wiem, jak to się stało, że twoja żonka zastąpiła mnie i moich ludzi takimi amatorami.
Ksawier wzdrygnął się na wzmiankę o swojej żonie. Dlaczego wszyscy przypominali mu o niej na każdym kroku? Iwo miał jednak co do jednego rację- Liliana obróciła pałac do góry nogami. Zatroszczyła się o to, by otoczyć Ksawiera nieodpowiednimi ludźmi, którzy byli na jej skinienie. Dlatego powrót Iwo tak bardzo go ucieszył. Wcale nie był zły, kiedy chłopak przyznał się do swoich powiązań z buntownikami. Był tylko lekko zdziwiony, ale cieszył się, że Iwo powiedział mu prawdę.
- Teraz wróciłeś, więc nie muszę się o nic martwić - odpowiedział mu spokojnie Ksawier.
- Żartujesz sobie ze mnie? - powiedział Iwo odwracając się w jego stronę. - Zacząłem śledztwo w sprawie ludzi podłożonych przez Lilianę, teraz to dopiero zacznie się jazda.
- Tak szybko? Dopiero wróciłeś. - Zdziwił się Ksawier.
- Ktoś musi przywrócić ten rozpierdol do porządku - westchnął Iwo. - A jak nie zrobi tego taki profesjonalista- jak ja, to nadal będą problemy. 
Ksawier skomentował to tylko głośnym westchnięciem. Skoro Iwo twierdził, że jazda dopiero teraz się zacznie, to tak zapewne będzie. Chłopak miał zawsze dobre przeczucia. 
- Dobrze profesjonalisto - parsknął Ksawier. - Teraz musimy się zbierać, bo zaraz mam spotkanie z Radą Ministrów.
- Wymyśliłem! - Ksawier i Iwo gwałtownie odwrócili głowy w stronę drzwi, które otworzyły się z hukiem. Stał w nich Victor, który zbyt energicznie je otworzył i uderzyły w ścianę. - Mówicie mi geniuszu. 
Ksawier przez chwilę milczał. To był ten moment, kiedy nie wiedział, jak ma traktować Victora. Za każdym razem, kiedy się do niego przekonywał, to chłopak wchodził mu w paradę. Tak było też tym razem, kiedy dowiedział się, że Aniela u niego mieszka. Na szczęście znalazł już sposób by zlikwidować ten problem, więc mógł znowu przekonywać się do Victora.
- Podzielisz się z nami swoim pomysłem? Czy dalej będziesz stał i podskakiwał z radości? - mruknął Iwo, który zdążył już wstać.
- Ksaiwer urządzi bal dla swoich poddanych - poinformował ich Victor. - Dla wszystkich obywateli. Nie tylko wyższych sfer, ale także najbiedniejszych.
Iwo skrzywił się słysząc ten pomysł. Ksawier zastanowił się, czy to dlatego, że obawiał się tak wielkiego wydarzenia, którego nie widział nigdy pałac? Bale zwykle urządzane były tylko dla wpływowych osób, dlatego wydarzenie dla wszystkich było dosyć ryzykowne i należało do kolejnych złotych pomysłów Victora, które miały pomóc mu odzyskać przychylność swoich poddanych.
- Właściwie to skąd ten pomysł? - zapytał Iwo, który nadal był podejrzliwy.
- Król powinien otwierać się na poddanych - zaczął tłumaczyć mu Victor, ale Ksawier mu przerwał.
- Niech będzie - zgodził się na ten pomysł. - Później wydam rozkaz żeby wszystko przygotowano, a teraz przepraszam, ale jestem już spóźniony. Moi ministrowie na mnie czekają.
- Roześlę informację do mediów - powiedział Victor.
Cała trójka opuściła apartament Ksawiera i ruszyli w stronę Sali Narad. Victor tak jak zwykle towarzyszył królowi jako doradca, a Iwo był jego ochroniarzem przyczepionym do króla jak cień. 
- Zaraz was dogonię - oznajmił Iwo i został z tyłu żeby odebrać telefon.
- No cóż Victorze oficjalnie jesteś moim doradcą, więc muszę mieć z Tobą dobre relacje - zaczął Ksawier, ponieważ chciał wybadać, czy po ich ostatniej bójce wszystko było ok. Od tego czasu raczej nie rozmawiali ze sobą. - Nie zmienia to faktu, że denerwuje mnie, kiedy kręcisz się koło mojej kobiety.
- Od kiedy Aniela jest twoja? - zapytał Victor z kpiną w głosie. - Przecież nie jest rzeczą którą można posiadać.
- Aniela jest moja i tylko moja. Nie pozwolę by ktoś mi ją odebrał. 
Stali i mierzyli się wzrokiem. Ksawier podziękował Bogu, że Iwo do nich dołączył, bo zapowiadała się kolejna sprzeczka, która znowu mogła skończyć się bójką. 
- Powiem wam od razu - odezwał się po chwili Iwo. - Zdobyłem listę osób, które pracują dla Liliany. Jest to między innymi pokojówka, która często pojawia się w twoim apartamencie.
- Mówiłem!!! - wybuchnął Victor, który ucieszył się, bo już kiedyś mówił Ksawierowi, że ta dziewczyna jest podejrzana.
Liliana musiała wysłać ją do Ksawiera, żeby dziewczyna go szpiegowała i wiedziała o wszystkim co się dzieje w jego otoczeniu. Sprytnie to wymyśliła, ale teraz cały ten cyrk dobiegnie końca.
- Kto jeszcze? - dopytał młody król.
- Połowa twojej Rady Ministrów jest przekupiona - poinformował go Iwo.
Ksawier czuł jak coś się w nim kotłuje. Zacisnął mocno pięści. Nie wiedział, co bardziej go zdenerwowało. Czy informacja o podwójnej grze ludzi, którzy byli w jego Radzie? A może potworna strona jego żony? W co on się władował?
- Musimy wymyślić, jak mądrze to wykorzystać - zaproponował Victor.
Ksawier pokręcił głową po chwili namysłu. Nie widział sensu żeby wykorzystywać takich ludzi. Ich po prostu trzeba było się pozbyć.
- Nie - zaprzeczył. - Pora posprzątać ten bałagan - oznajmił i pchnął mocno drzwi do Sali Narad. 
Wszedł do środka z piorunami w oczach. Ministrowie już na niego czekali. Był spóźniony kilkanaście minut. Może nie powinien tak długo kazać im czekać, ale nie żałował tego. Dzięki temu dowiedział się o ich zakłamaniu.
- Wasza Wysokość - wszyscy wstali i ukłonili się okazując mu szacunek.
Ksawier skrzywił się widząc ten gest. Miał on przekazać mu szacunek, ale czuł się nim tylko obrażany. Po co ludzie, którzy działali przeciwko niemu składali mu wyrazy szacunku, skoro go nim nie obdarzali? Stanął za krzesłem, które powinien zająć. Nie usiadł. Wolał stać, bo wtedy miał nad nimi przewagę. Dobrze, że za swoimi plecami miał Iwo i Victora. Dodawali mu tylko pewności, której ostatnio mu brakowało.
- Nie ma potrzeby żebyście siadali - odezwał się po chwili ciszy i mocno zacisnął palce na oparciu krzesła. Zdążył wypowiedzieć słowa zanim mężczyźni usiedli. - Wszyscy którzy współpracują z królową niech wyjdą. - Wszysycy popatrzyli po sobie z niedowierzaniem. Słowa które przekazał król jeszcze do niech nie dotarły. - Lepiej żebyście sami się przyznali i wyszli, bo ja i tak doskonale wiem kto nie jest po mojej stronie. Jeśli tego sami nie zrobicie, to skończy się to gorszymi konsekwencjami.



Liliana czuła się niezręcznie, ponieważ od dwóch dni nie miała żadnych informacji od swoich ludzi, którzy szpiegowali dla niej Ksawiera i resztę. Ta niewiedza doprowadzała ją do szału. Przysiadła na kanapie i założyła nogę na nogę. Bez swoich informatorów nie miała nic do roboty, ponieważ oni zawsze zdawali jej relacje i dzięki temu mogła skupić się na knuciu. A teraz? Było gorzej niż tragedia. 
Może powinna znaleźć sobie jakieś hobby?
- Jesteś w końcu! - powiedziała z ulgą, kiedy w jej pokoju zjawiła się służąca. - Gdzieś ty się podziewała? - spytała nie mogąc ukryć swojego zdenerwowania. 
Służąca także należała do osób, które zbierały dla niej informację i tak samo jak inni nie dawała żadnego znaku życia. Owszem mogła w tym czasie szpiegować jej męża, ale nie zeszłoby jej to aż dwa dni? Co takiego robiła dziewczyna, że zajęło jej to tyle czasu? Zwykle zdawała jej raport codziennie.
- Przepraszam - odpowiedziała niemrawo. - Król wszystko odkrył. Musiałam się tłumaczyć, ale nie martw się Wasza Wysokość nic o Tobie nie wspomniałam.
Liliana otworzyła szeroko oczy. Co powinna zrobić, kiedy Ksawier o wszystkim się dowiedział? Powinna się tłumaczyć? A może udawać, że nie wie o co chodzi? Pierwszy raz nie wiedziała, co ma zrobić. Wstała z kanapy, na której nie posiedziała nawet kilkunastu minut i zaczęła nerwowo krążyć po pokoju. Chodzenie pomagało jej w myśleniu. 
- Ministrowie też? - spytała, chociaż doskonale znała odpowiedź.
- Tak. Dostali ultimatum albo odejdą i nie będą utrzymywać z Waszą Wysokością kontaktu albo poniosą konsekwencje swoich czynów.
Liliana zmarszczyła brwi. Niewierne barany. Jak zwykle musiała liczyć tylko na siebie, ponieważ wystarczyła zwykła groźba, a oni powkładali głowy w piasek. Przeniosła wzrok na dziewczynę, która stała jak sierotka Marysia i wpatrywała się w swoje buty.
- Naprawdę nic nie wyjawiłaś? - zapytała służącą. Dziewczyna często jej towarzyszyła, więc mogła wiedzieć sporo rzeczy. 
Nastąpił huk. Królowa podniosła wzrok, by zobaczyć Anielę stojącą w drzwiach i szczerzącą się jak głupi do sera. Lilianie zrzedła mina na jej widok.
- Mało miałaś tak wiernych osób - głos Anieli brzmiał jak kpina. - Lepiej szanuj tą dziewczynę, bo wszyscy inni już od Ciebie uciekli.
Liliana zignorowała jej uwagę na temat wiernych osób. Zauważyła, że służąca się ulatnia. Może to i lepiej, że nie będzie mieszała się w starcie, które się właśnie szykowało. 
Niestosownie do sytuacji musiała przyznać, że Aniela aż promieniała. Ostatnimi czasy wyglądała bardzo dobrze. Dzisiaj było tak samo. Aż zaczęła jej zazdrościć różowej sukienki, która mimo że była sportowa, to na dziewczynie prezentowała się jak dzieło sztuki. Do całości nie pasował tylko bandaż, który ledwo zauważyła przez długie rękawy sukienki, którą podziwiała. Biały opatrunek zdobił jej dłoń. Znowu musiała się w coś wpakować, bo to była specjalność Anieli. 
- Co tutaj robisz? - spytała wskazując na nią palcem. Jej głos był spokojny, chociaż była wściekła. Dziewczyna wchodziła do jej apartamentu jak do siebie. Gdzie się podział szacunek dla królowej?
- Stoję.
Liliana zmrużyła oczy na tą oczywistą i jakże idiotyczną odpowiedź, która była dokładnie w stylu Anieli. Ta dziewczyna była mistrzynią szybkich ripost. 
- To wyjdź i zamknij za sobą drzwi. 
- Nie mogę. - Twarz Anieli zmieniła się z uśmiechu w pełną pogardy. - Przyszłam zobaczyć jak się trzymasz. Zaczęłaś się już bać? 
- Czego miałabym się bać?
- Tracisz pozycję królowo - coraz wyraźniejsza kpina pojawiała się w głosie Anieli, która była przecież zwykłą sekretarką. I ta zwykła sekretarka miała czelność ubliżać królowej. - Jak to jest gdy wszystkie plany się rozpadają? 
- Nie musisz się tak o mnie martwić - mruknęła Liliana. - Jeszcze jestem w grze.
Nie pojawiły się jeszcze problemy, których nie mogłaby rozwiązać. Ludzi zawsze można zastąpić innymi, więc się nie stresowała. 
- Zobaczymy jak długo - Aniela prychnęła i odrzuciła włosy, po czym odwróciła się i chciała wyjść. - Aha zapomniałam Ci wspomnieć, że za niedługo będziemy sąsiadkami.
- Jakimi sąsiadkami? - Liliana mruknęła przez zęby. W myślach pojawiła się jej myśl, o co może chodzić, ale wolała dopytać. 
- Ksawier poprosił mnie żebym się do niego wprowadziła - powiedziała i wyszła. - Do zobaczenia na balu!
Liliana zacisnęła mocno pięści. Czuła dokładnie, jak wbijają jej się paznokcie. Jakim balu? Odkąd straciła ludzi nie wiedziała o niczym, co dzieje się w pałacu. Za to jednego była pewna- musiała się pozbyć Anieli, ale tym razem nie mogła celować w nią, tylko w jej bliskich. Nie musiała się nawet zastanawiać, kto powinien być celem. Odpowiedź była łatwa- Ksawier. Kiedy zabraknie chłopaka, to władza zostanie w jej rękach, ponieważ nadal jest jego żoną i nie mają potomka. Wtedy plan wchłonięcia tego państwa stanie się zabawnie prosty. Owszem będzie musiała poświęcić miłość, ale jakoś to zniesie. To wszystko wina Ksawiera, który jej nie wybrał. A mogło być tak pięknie.
Odblokowała telefon i wybrała numer, który miała użyć w ostateczności. I to właśnie była taka okazja.
- Proszę przygotować ludzi. Będziemy kończyć tą zabawę - powiedziała, kiedy osoba po drugiej stronie odebrała. 
Dzisiaj był ostatni dzień, kiedy pozwoliła Anieli, tak się traktować.



- Coś Ty tu wpakowała?! - zapytał Iwo i cierpliwie poczekał aż otworzyłam drzwi do apartamentu królewskiego.
Zdecydowałam się wprowadzić do Ksawiera. I tak w jakiś zakręcony sposób tworzyliśmy parę, więc nie widziałam żadnych przeciwwskazań. Wnerwienie Liliany było kolejnym argumentem. A jeszcze jednym było moje zamiłowanie do wygody, a w tak ogromnym apartamencie, który składał się z kilkunastu pokoi mogłam na nią właśnie liczyć.
- I tak nie zabrałam wszystkiego - macham ręką i wchodzę do środka.
Rozglądam się w poszukiwaniu Ksawiera chociaż i tak wiem, że nie będzie go w środku. Za niecałe trzy godziny rozpocznie się bal, który szykowali z Victorem od kilku dni. Będzie to największe wydarzenie w historii, więc na pewno lata i sprawdza, czy wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Od tego będzie zależała poprawa jego wizerunku.
- Czyli to prawda, że szafa jest dla kobiety jak lekarstwo, na którym się nie oszczędza... - mruczy chłopak i wchodzi za mną.
Wybór Iwo na swojego tragarza był świetnym pomysłem. Zerknęłam na chłopaka. Wniósł dwie ogromne walizki, do których i tak ledwo zmieściłam jedną piątą ciuchów, które kupił dla mnie Victor na samym początku. On miał nie po kolei w głowie, bo z takim asortymentem mogłabym spokojnie otworzyć galerię handlową. Ale czego nie robi się dla swojej sekretarki...
- Miałeś pomagać, a nie marudzić - cmokam z niesmakiem. Przez kilkanaście minut, które zajęło nam przewiezienie moich rzeczy z domu Victora, Iwo prowadził monolog, który dotyczył szafy kobiety.
- Jakbym wiedział, że wnoszenie twoich walizek jest równe z moim treningiem, to przestałbym chodzić na siłownię - wzdycha udając zmęczonego.
Przewracam teatralnie oczami i siadam na jednym z foteli, które tak bardzo podobają mi się w apartamencie. Są takie mięciutkie, że mogłabym nawet na nich spać.
A więc od teraz będę mieszkać z Ksawierem. Ciekawe jak to będzie.
- Lepiej zacznij się szykować, a nie szczerzysz się jak głupia. - Iwo pokręcił głową z dezaprobatą, a ja obdarzam go pięknym krzywusem. - Zostawiam walizki tutaj. Wrócę po Ciebie za dwie godziny.
- Dwie godziny? - Unoszę brew zdezorientowana.
- Za mało?! Ile potrzeba Ci czasu żeby się ogarnąć?
Patrzy na mnie z niedowierzaniem. Wtedy przypomina mi się, że muszę pojawić się na balu. Nie jestem do końca przekonana, ponieważ nie wiem czy będę mogła spędzić czas z Ksawierem. Dużo ludzi będzie mu się przyglądać, więc to jego żona powinna być przy nim.
- Wystarczy - odpowiadam i podnoszę się z fotela. To byłoby na tyle z odpoczynku.
Iwo skinął głową i zostawił mnie samą znikając za drzwiami. Swoją drogą ciekawe dlaczego to on po mnie przyjdzie?
Okrążyłam ogromną kanapę i podeszłam do walizek. Chciałam zanieść je do garderoby, którą od teraz będziemy dzielić z Ksawierem razem. Wyciągnęłam rączki i zaczęłam siłować się z moimi bagażami. Troszeczkę mi to zajęło, ale dzięki temu mogłam stać w ogromnym pomieszczeniu i podziwiać kolekcję ubrań Ksawiera. Wszędzie widziały kolorowe koszule, setki kurtek i marynarek. Otworzyłam jedną z szuflad w której znajdowały się zegarki z najwyższej półki. Nie brakowało nawet okularów przeciwsłonecznych, czapek i szalików. Tysiące spodni i garniturów.
Zakręciłam głową z niedowierzaniem. Pytaniem było gdzie ja tutaj się zmieszczę?
Ułożyłam walizki na podłodze i otworzyłam ich zawartość. Co powinna ubrać? Przerzuciłam kilka ciuchów i westchnęłam. Liliana będzie wyglądać jak milion dolców, a ja nie wzięłam nic odpowiedniego na tę okazję. Co teraz?
Kątem oka zobaczyłam jeszcze jedne drzwi, na których przyklejona była karteczka. Wstałam z kolan i podeszłam do tajemniczego wejścia. Zerwałam karteczkę, na której znajdowało się polecenie Otwórz.
Wykonałam je i po chwili musiałam zebrać szczękę z ziemi. Drzwi były przejściem do kolnego pomieszczenia, którym okazała się garderoba stworzona specjalnie dla mnie. Miałam ochotę skakać z radości. Jak każda kobieta uwielbiałam ubrania. Ciekawe kiedy Ksawier miał okazję to dla mnie przygotować.
Podeszłam do sukni balowej, która zawieszona była na środku. Wieszak zahaczony był o żyrandol, tak żebym na pewno ją zauważyła. Dotknęłam dłonią mieniącego się materiału w kolorze szampańskiego różu. Miałam ochotę się rozpłakać. Sukienka była cudowna! Na stoliku znalazłam jeszcze dwa pudełka. W jednym znajdowały się buty na wysokim obcasie, a w drugim komplet diamentowej biżuterii z karteczką mówiącą, że to prezent z okazji moich wprowadzin.
- Kocham go - powiedziałam sama do siebie i zajęłam się szykowaniem na nadchodzący bal.
Całość zajęła mi około dwóch godzin, jak zakładał Iwo. Nie powiem miałam kilka problemów z założeniem sukienki, ale teraz stałam gotowa i czekałam aż zjawi się moja eskorta. Wygładziłam dłonią kaskady fal, które udało mi się zrobić za pomocą prostownicy. Nie potrzebna mi była żadna kosmetyczka i fryzjerka. Ze wszystkim dałam sobie radę sama i jestem pewna, że wyglądam lepiej niż Liliana.
- Błyszczysz się jak kula dyskotekowa - powiedział Iwo, który właśnie się pojawił. Uśmiechnęłam się zadowolona. O taki efekt mi chodziło. Ludzie mieli nie odrywać ode mnie wzroku. - Żeby na Ciebie patrzeć muszę aż mrużyć oczy.
- Dziękuję. Ty też dobrze wyglądasz w garniturze - chwalę chłopaka, który stał przede mną w zwykłym, najprostszym czarnym garniturze z muszką pod szyją. Wygląda jakby uciekł z wybiegu. 
Iwo jest przystojnym chłopakiem, ale jeśli widzi się go w wersji eleganckiej to ręce same opadają. Podszedł do mnie i wystawił ramię za które się załapałam. Byłam mu za to wdzięczna, ponieważ było to pomocne w pokonaniu drogi. Szliśmy wolno, ramię w ramię, a ja dodatkowo oplatałam jego ramię jak bluszcz.
- Jak Ty chcesz zostać królową? - wzdycha Iwo, kiedy potykam się jakiś setny raz.
- Może się zamienimy i to Ty będziesz paradował w tej sukni i butach? - warczę zła na samą siebie. Chodzenie powinno mi lepiej iść. Nie mogę wejść jak łamaga do sali, w której wszyscy się będą patrzeć.
Przystaję na chwilę i tym samym zatrzymuję Iwo, który jest do mnie przywiązany. Łapię kilka oddechów na uspokojenie, ponieważ zaczyna łapać mnie stres. Spoglądam na lakierkowe buty Iwo, w których mogę dojrzeć swoje odbicie. No nieźle. Ciekawe ile je polerował.
- Jak tak dalej będziemy stać to nadejdzie zima - popędza mnie chłopak wyraźnie zniecierpliwiony.
- Daj mi chwilę! - puszczam jego pomocne ramię.
- Nie ma na co czekać - odpowiada i zakłada sobie z powrotem moją rękę. Wbrew mojej woli wprowadza mnie do sali, w której zabawa trwa w najlepsze.
Jest pełno ludzi. Każdy elegancko ubrany. Spora ilość osób już tańczy w rytm orkiestry grającej na żywo. Ten bal nie przypomina niczym, tego z okazji urodzin Ksawiera, na którym miałam okazję być. Wtedy wszyscy byli tak sztywni jakby połknęli kołki, a teraz? Wystarczyło zaprosić prostych ludzi i zabawa trwała w najlepsze. Przypominało to coś w stylu biesiady. Mam nadzieję, że zmarły król nie przewraca się teraz w grobie widząc te harce.
- Jesteś! - podchodzi do mnie ucieszony Victor i bez niczego przyciąga mnie do siebie. Przytula mocno. Za mocno i zbyt nagle żebym mogła zareagować. - Dlaczego dowiaduję się ostatni, że się wyprowadzasz? - szepcze mi na ucho.
Odsuwam się od niego z uśmiechem na ustach. Oczywiście ten człowiek nie mógł wyglądać dzisiaj normalnie. Miał na sobie czerwony garnitur, który aż raził w oczy. Czarna koszula tylko chowała się pod spodem zapiętej marynarki.
- Oryginalne wdzianko - podsumowuję mierząc go wzrokiem.
- Patrzysz tak na mnie, bo nie widziałaś mnie od kilku dni i się stęskniłaś?
Rozglądam się w poszukiwaniu ratunku u Iwo, ale chłopak zdążył już zniknąć. No tak, praca go wzywała. Dzisiaj będzie miał ręce pełne roboty. Musiałam zmierzyć się z Victorem sama, a nie było to łatwe. Jakoś nie zdążyłam poinformować go o planach mojej przeprowadzki. Po prostu nie było na to czasu, bo chłopak był ostatnio bardzo zabiegany.
- Parzę na Ciebie, bo ta czerwień bije po oczach.
- Myślałem, że szukasz we mnie jakiś zmian - upił łyk szampana z kieliszka, który cały czas trzymał.
- Jakich zmian? Nic się nie zmieniłeś - parsknęłam rozbawiona. Nie widziałam go tylko kilka dni, więc niech nie przesadza.
- Jak to nie?! - udaje oburzonego. - Jestem przystojniejszy, nie zauważyłaś?!
Spoglądam na niego zażenowana, ale po chwili się uśmiecham. No bo jak ja mam brać tego człowieka na poważnie, kiedy paraduje przede mną od stóp do głów w kolorze cegły. Co pieniądze robią z człowiekiem? Na przykładzie Victora mogę śmiało odpowiedzieć, że bogaci ludzie wcale nie myślą o pieniądzach. Bogaci chcą się wyróżniać i pokazać swoją oryginalność. 
- Ten garnitur gwarantuje Ci, że dzisiaj nikt nie zgasi twojego blasku - podsumowuję, bo widzę jak wielu ludzi przygląda się chłopakowi.
- Właśnie, że nie. Tworzysz mi sporą konkurencję - mówi załamany. Dopija ostatni łyk szampana i odkłada kieliszek - Wyglądasz naprawdę pięknie.
Czuję jak na moich policzkach pojawiają się rumieńce. Nigdy nie umiałam przyjmować komplementów, a słysząc je z ust Victora...
- Dziękuję - odpowiadam.
- Zatańczysz? - pyta i wyciąga w moją stronę rękę.
Już chciałam się zgodzić, ale wtedy mój wzrok dojrzał osobę, na którą naprawdę czekałam. Zobaczyłam Ksawiera, który z każdą sekundą był coraz bliżej. Szedł z poważną miną w naszą stronę, a ludzie sami schodzili mu z drogi. W końcu to sam król szedł obok nich. Miał na sobie białą marynarkę i czarne garniturowe spodnie. Z pod szyi zwisał mu długi żabot. Może nie wyróżniał się jak Victor, ale miał w sobie to coś, co przyciągało do niego wzrok.
Złapał mnie za dłoń, którą podawałam w kierunku Victora i pociągnął za sobą. Obrócił mnie do siebie twarzą, tak że stałam tyłem do Victora.
- Dopiero przyszłaś? - zapytał, a na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Tak - odpowiedziałam po chwili.
- Miło Cię widzieć - powiedział i przyciągnął mnie do siebie. Staliśmy na środku i przytulaliśmy się przy wszystkich. - Wyglądasz tak pięknie, że nadal nie mogę uwierzyć, że jesteś moja - szepnął mi na ucho, a ja nie mogłam się skoncentrować. Jego bliskość i wspaniała woń perfum mieszały mi w głowie. - Tęskniłem za tobą - opuścił dłonie, którymi oplatał mnie w pasie i złapał mnie za policzki, po czym wpił się w moje usta.
Otworzyłam szeroko oczy. Nie wierzyłam w to, co własnie zrobił, ale dotarło do mnie, że całujemy się przy wszystkich. Nawet muzyka przestała grać. 
Ja i Ksawier. 
Ja i król, który miał żonę.
Zamknęłam oczy marząc by zniknąć, a on gładził mnie kciukiem po policzku. Miałam ochotę odsunąć się od niego. On nadal miał żonę i odstawił takie przedstawienie przy wszystkich. Co Ci ludzie teraz o mnie pomyślą? Pewnie, że jestem jego kochanką! 
Chciałam przestać oddawać mu pocałunek. Naprawdę chciałam, ale nie mogłam, bo byłam zakochaną idiotką, która zrobiłaby dla niego wszystko. Nie obchodziło mnie nic innego oprócz Ksawiera.

_________________________________________________________________

Ogólnie to dzisiaj oddałam moją pierwszą pracę na studiach, więc świętuję. W końcu mogę złapać oddech, bo ciągle mi ciążyła. Przez to też nie dopisywała mi wena, bo głupio było mi klikać sobie w klawisze pisząc rozdział, jak rzygałam już tą pracą, która ciągle była nieskończona.
Strasznie lubię czytać wasze domysły w komentarzach na temat tego, co będzie działo się dalej. Jest mi też przykro, ponieważ rzadko udaje mi się spełnić wasze oczekiwania gdyż iż zawsze mam napisane przynajmniej trzy rozdziały do przodu. Musicie mi wybaczyć, że nie było historii wizyty Liliany i Ksawiera w szpitalu XD
Mam też wrażenie, że opowiadanie stoi cały czas w miejscu, ale myślę, że w następnym rozdziale ruszymy do przodu. Bal się dopiero zaczął, c nie? Co ta Liliana przyszykowała?
Następny rozdział w niedzielę. Życzcie mi weny,
N

8 komentarzy:

  1. Rozdział jak zawsze świetnie napisany :) Po pierwsze cieszę się, że Iwo (kurcze 3 godziny treningu do tego intensywnego po takiej przerwie to na prawdę duży wysiłek, a nie korzystnym byłoby gdyby naderwał sobie jakiś mięsień :/) wrócił do pałacu i nareszcie rozpoczęło się sprzątanie tego bałaganu, który stworzyła Liliana. Odsunięcie ludzi z Rady Ministrów to dobry krok naprzód ;) Choć może to trochę lekkomyślne to mimo wszystko cieszę się, że Aniela wprowadziła się do Ksawiera <3 Na pewno wygląda pięknie w różowej sukience na balu. Uwielbiam czytać fragmenty o Anieli i Ksawierze, kiedy są ze sobą bardzo blisko <3 Top takie romantyczne i urocze! <3 Martwi mnie tylko plan Liliany :/ Co znowu knuje ta wiedźma? Czyżby chciała rozpocząć wojnę? I co ma na myśli, mówiąc, że poświęci Ksawiera? Chce go porwać / zabić / zranić??? Oj nie wiem jak ja wytrzymam do niedzieli z tą niepewnością. Z niecierpliwością czekam na next i życzę dużo weny ;) :) :D
    Pozdrawiam ;) ;*
    PS. Mogę zapytać jaki kierunek studiujesz? ;) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Filologię polską przez przypadek 😂 nie polecam

      Usuń
  2. Świetnie rozumiem, jak to jest mieć coś nieskończonego do napisania, czy oddania. Nie ma się chęci, choćby do rozpoczęcia, a terminy gonią. Sama mam dwie takie prace. Nawet nie zaczęte, ale to mały szczegół. 😉
    Wracając jednak do rozdziału, to
    dla mnie w żadnym wypadku, nic nie stoi w miejscu. Każdy rodział jest świetny i zawiera, coraz to nowsze wydarzenia. Jednakże w tym wyjątkowo zirytowało mnie, postępowanie niektórych bohaterów.
    Zacznę jednak od Iwa, a może Iwana? 😂 Dobrze, że wrócił do pałacu i zaczął robić tam porządek. Odkrył szpiegów Liliany i w mig połapał się, co tak właściwie się tam dzieje. Poza tym, porozumiał się z buntownikami w kwestii pozbycia się Liliany. Mogą się oni przydać, szczególnie że ona chyba naprawdę planuje wprowadzić swoje wojska i rozpocząć regularną wojnę. 😑
    Oby tylko do tego niedoszło.
    Rozmowa Adeliny z bratem mnie rozbawiła. To jak upominała go, żeby pilnował się w relacji z Anielą. No cóż, akurat w tej kwestii się z nią nie zgodzę. 😉 Może gdyby spróbował zawalczyć, to by coś z tego wyszło?
    Aniela się nam rozchorowała i przez kilka dni musiała zostać w łóżku. Toż to dla niej musiała być prawdziwa tragedia. Ona przecież nie umie usiedzieć w jednym miejscu przez pięć minut.
    Dobrze, że wyzdrowiała. Ale już to, że przeprowadziła się do Ksawiera mnie nie cieszy. Wolałam, jak mieszkała u Victora. Dlaczego mi to zrobiłaś? 😅 Ogólnie to nie najlepiej to wygląda, chociażby w oczach służby. Ksawier mógłby się nad tym zastanowić. No i rzeczywiście coś zrobić w kwestii swojego małżeństwa, a nie tylko mówić że coś zrobi. Bo od pierwszego rozdziału coś niby z tym robi i efektów żadnych. Król powinien być przykadem, a jakby nie było jawne romansowanie i zdradzanie żony mu nie przystoją. Nie ważne, czy jest z miłości z Lilianą czy nie.
    Pomysł zorganizowania balu dla wszystkich, może się okazać dobrym pomysłem, choć nie do końca bezpiecznym w zaistniałych okolicznościach.
    Victor w czerwonym garniturze. 🤣
    To musiał być zacny widok. 😍
    No i dlaczego Ksawier się tam wtedy przypałętał? Przez to nie doszło do tańca Anieli i Victora. 😣😫
    Ale już ostatnia scena mnie naprawdę wkurzyła. Co ten Ksawier sobie myśli? W jakim on świetle stawia Anielę? Całować się nią publicznie przy wszystkich? Całkowicie go pogięło? Znowu wyszedł na wierzch jego egoizm. Liczy się tylko on i jego potrzeby. Jak to w ogóle musiało wyglądać? Liliana na pewno mu tego nie daruje i będzie chciała się zemścić. Sam przysparza sobie tylko problemów. I przy okazji, także Anieli.
    Czekam na następny rozdział z ogromną ciekawością, bo skoro mówisz, żę akcja ruszy do przodu. To jestem pewna, żę wydarzy sie bardzo wiele. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie zauważyłam żeby opowiadanie stało w miejscu ;) W każdym rozdziale dzieje się coś interesującego i nie mogę wprost doczekać się kolejnego :)
    Iwciu :D No normalnie padłam ;) Bardzo się cieszę , że chłopak jest w końcu tam gdzie powinien czyli w pałacu. Że dogadał się z buntownikami w sprawie pozbycia się Liliany. I że za dużo myśli o Anieli ;)
    Jego rozmowa w tym temacie z Adeliną , bomba ;) Już nawet ona zauważyła, że coś wisi w powietrzu :) Oj jak ja bym tego chciała :)
    Fajnie , że Aniela już doszła do siebie. Musiała się biedna koszmarnie męczyć przez tyle czasu w łóżku ;)
    Jednak nie podoba mi się , że wprowadziła się do Ksawiera. Trochę to słabe, przecież on ciągle ma żonę( jakoś pozbycie się jej niezbyt mu wychodzi) i stawia to Anielę w trochę złym świetle przed wszystkimi. Jako zwykłą kochankę króla i nic więcej. Oboje powinni jednak bardziej to przemyśleć.
    Uuuuuu jak ja bym chciała przeczytać o tym tańcu Victora i Anieli. Czy Ksawier naprawdę nie mógł chwilę poczekać? :D
    Ogólnie to na koniec przegiął całkowicie.Ja pierniczę , ten chłopak myśli czasem o kimś innym niż o sobie? Naprawdę nie mógł się powstrzymać? Nie mógł pomyśleć co wszyscy sobie pomyślą o Anieli. Naprawdę takie to ciężkie dla niego. Ważne , że on chciał ją pocałować i pocałował, nic innego się nie liczy.
    Do tego Liliana na pewno jeszcze bardziej się wścieknie na ten widok. Co do niej , jestem strasznie ciekawa co znów okropnego planuje? Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, hej! :D :D

    Nie, nie, nie – trzy razy na nie dla związku Anieli z Ksawierem! Jedyne co ich łączy to zaślepienie wzajemną miłością i w żadnym razie to nie jest tutaj okej. No dobra może jeszcze łączy ich taka niedojrzałość, że chcą robić wszystko kompletnie nie zważając na konsekwencje swoich zachowań… :/ ta wyprowadzka do Ksawiera, miało wyjść fajnie, spontanicznie i z niejakim romantyzmem, lecz to nie miało prawa wyjść, bo ON MA ŻONĘ… Aniela jest strasznie naiwna i przez to będzie cierpieć… :/ Na dodatek ten ich pocałunek na koniec, z ust wyrwało mi się głośne „co?!” nie mogę… użyję określenia, które ci się ostatnio spodobało: Ręce i cycki opadają… Liczę, że w końcu Ksawiera dościgną jakieś konsekwencje i się chłop ogarnie, bo to co wyprawia jest cholernie krzywdzące i toksyczne dla Anieli…
    - tyle o nich ogółem mówiąc, dawno się tak nie emocjonowałam podczas czytania :P Choć trochę hejtuję ci główną parę, to się tym nie przejmuj, świetnie piszesz, skoro wywołujesz w czytelnikach takie emocje. Plus nie będę pokazywać palcem, ale kto mi robi nadzieje na Aniela x Victor…? ;]

    Trzygodzinny trening Iwo po tak długiej przerwie, ja sobie nie wyobrażam jego zakwasów o poranku… musiały być bolesne :/ Victor i Iwo – raczej przyjaciółmi ni1e zostaną, mogliby, bo w sumie są do siebie podobni, ale nie, jest między nimi taki niewidzialny zgrzyt ^^’. Trochę mnie dziwi, że i Victor i Aniela nie chcą powiadamiać Ksawiera o postępach, domyślam się, że to papla, ale hm… czyżby podejrzewali, że on nie pozwoli skrzywdzić Liliany…? Może tak naprawdę jakaś część uczucia do niej mu pozostała i dlatego ciągle nie kończy tego małżeństwa? Ciekawe to by było :P
    Mam nadzieje, że ostatni wybryk Ksawiera w żaden sposób nie wpłynie na sojusz z buntownikami.
    No i Adelina, haha, jaka słodka z tym zakazem trzymania się z dala od Anieli :D Ja też bym nie chciała by mój brat i moja najlepsza przyjaciółka… brrr :/ Spowinowacenie spoko, ale reszta nie bardzo…

    Kurde, też się wkurzyłam na Victora, kiedy wpadł sobie jak do siebie do Ksawiera, podczas, gdy on rozmawiał sobie z przyjacielem i ich relacja r2obiła się coraz cieplejsza. No, ja pierdzielę. Victor, ty tępaku :P W dodatku ten jego genialny plan… chujowy moim zdaniem (za przeproszeniem) xD dobrze, że mnie nie ma w tej książce xD W każdym razie co do planu Victora, przypomniało mi się, jak prezydent jakiegoś miasta w Polsce, zrobił tą wigilę dla mieszkańców, a ludzie kradli ze stołu byli podejrzliwi i obcesowi wobec siebie – dlatego nie uważałam, że mieszanie statusów społecznych to dobry pomysł, ale w twoim opowiadaniu na szczęście było inaczej :)

    W scenie z Lilianą, Aniela się trochę brzydko zachowała, jak żałosny dzieciak. Ja rozumiem, że jej nie lubi, ale trochę więcej wyrafinowania mogła pokazać i tym samym swoją wyższość, a tu było coś w stylu „ej Liliana patrz na mnie, jestem fajna i mam Kawiera, a ty niee~”, w ten sposób to odebrałam i wolę teraz by to Lili sobie miała Ksawiera i nie wszczynała gówno-wartej wojny…

    Pojechałaś tu z tymi strojami balowymi xD Aniela jako kula dyskotekowa, a Victor jako cegła <3 – no kurde, jak dla mnie oni są tacy do siebie dobrani, nawet w kwestii mody :P (na koncercie jak byłam, to wokalista miał czarny elegancki garnitur, ale bez marynarki, ale fest czerwone, oczojebne skarpetki – powiedziałam mu „twoje czerwone skarpetki, to coś, co na pewno zapamiętam z tego koncertu” [pomiędzy tym, że go kocham i poczekam aż zerwie z dziewczyną xD – nie no żarcik, tego mu nie powiedziałam :P], a on mi, że „wiem, specjalnie je założyłem byś zwróciła na mnie uwagę” XD)
    „(…) - Wyglądasz naprawdę pięknie.
    Czuję jak na moich policzkach pojawiają się rumieńce. Nigdy nie umiałam przyjmować komplementów, a słysząc je z ust Victora...”
    AWWWWW~! Normalnie piszczę w duchu i jaram się, jak jakaś pochodnia <3 niewiele mi trzeba, by ich wielbić :P szkoda, że z ich tańca nici, a cały plam Victora na poprawienie stosunków króla z poddanymi szlag trafił :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Historia nie stoi w miejscu, jeśli jest super prowadzona, to może być tasiemcem, ja nie mam nic przeciwko :D wow, w sumie nie pomyślałabym, że studiujesz, a jednocześnie masz czas na tak częste pisanie :O Podziwiam!

      Tyle ode mnie, zgodnie z zaleceniem, życzę weny, weny i jeszcze raz weny!

      Usuń
  5. Jestem i ja, jak zwykle z opóźnieniem ( za co bardzo przepraszam), ale jestem.
    Przede wszystkim strasznie się cieszę, że wrócił dawny Iwo. W tym całym szaleństwie na pewno się przyda, szczególnie, że udało mu się dogadać z buntownikami. Z ich pomocą obalenie Liliany na pewno będzie łatwiejsze. Jakoś nie specjalnie martwi mnie to, że Iwo wydaje się być zainteresowany Anielą. Sam doskonale wie, że z tego nic nie będzie i wątpię, by w ogóle próbował się do niej jeszcze bardziej zbliżyć. W razie czego Adelina wybije mu to z głowy.
    Przyznam szczerze, że zachowanie Ksawiera zaczyna mnie trochę irytować. Już zaczynam przewracać oczami, jak po raz kolejny rozpływa się nad Anielą i swoją miłością do niej. No hej, wszyscy już zrozumieli, że ją kochasz!
    Iwo wrócił do pałacu i od razu wziął się do roboty. Bardzo dobrze, wygląda na to, że mamy już początek końca Liliany. Miałam niesamowitą satysfakcje, czytając jak opuścili ją jej ludzie. Dobrze jej tak, niech ma za swoje. Przejmowanie władzy od tak i zerowanie na innym państwie, nikomu nie może ujść na sucho. Liczę na to, że jak ją już ostatecznie zrzucą z tronu, to jeszcze porządnie dostanie za swoje.
    Ale martwię się, co nasza „królowa” planuje w stosunku do Anieli. Boję się, że dziewczyna powinna teraz naprawdę bardzo uważać, bo Liliana zdolna jest do wszystkiego.
    Cegła i kula dyskotekowa xd Nie powiem, nieźle się dobrali. Ale pomysł z balem genialny. Może to pozytywnie nastroi mieszkańców i ich obraz króla trochę złagodnieje. Gdy znów obejmie pełnię władzy, będzie potrzebował ich wsparcia. W końcu, co to a król bez poddanych?
    I znów wracamy do Ksawiera. Mówiłam już, że w tym rozdziale mnie irytuje? Nie? To powtórzę to jeszcze raz. Co to w ogóle za pomysł z tym wspólnym mieszkaniem? A potem ten pocałunek na balu? Czy on robi to tylko po to, by wkurzyć Lilianę. Ja rozumiem, że kocha Anielę, ale jest też królem i dopóki nie pozbędzie się swojej żony, powinien się mimo wszystko wstrzymać z tak wylewnym okazywaniem uczuć. On jest jedną z tych osób, które powinny sobie zadać pytanie „co ludzie pomyślą?”.
    Historia zaczyna chyba wchodzić w punkt kulminacyjny. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Pozdrawiam i dużo weny życzę.
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezu, nawet nie wiesz jak mi głupio. Kiedy zobaczyłam, że nie skomentowałam u Ciebie AŻ trzech ostatnich rozdziałów to złapałam się za głowę. Strasznie Cię za to przepraszam! Przepraszam, przepraszam, przez, przepraszam, przepraszam! Starałam się wszystko wyjaśniać pod rozdziałami u mnie, ale wiem, że tłumaczenie się nic tu nie da, bo stało się. Od teraz powinnam wrócić na dawny tor i regularnie komentować. Obiecuję.
    Zacznę od najważniejszego, ponkepon tego to się nie da pominąć. Iwo odzyskał pamięć! Jejciu aaaa nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę :D Tyle na to czekaliśmy i w końcu się to stało. Dobrze, że Iwo wrócił w tym momencie, bo na pewno bardzo się przyda na zamku. Jedyną godną osobą, żeby zastąpić miejsce Iwo, jest on sam. To on zawsze wiedział o wszystkim i potrafił wytropić Anielę i Ksawiera, ktoszh uciekli w ciągu niecałej godziny. To on zawsze ratował Anielę z wszelkich opresji. Bardzo często przybywał na pomoc bez żadnego wsparcia, a jego przeciwników było co najmniej dziesięć razy więcej. To potrafił zrobić tylko Iwo i właśnie za to go tak uwielbiam <3 Teraz, kiedy wrócił ma z pewnością ręce pełne roboty, bo wszędzie w pałacu są te szuje z Makumonii i szpiedzy Liliany. A w dodatku upilnowanie takiego balu nie jest łatwym zadaniem. Do komentowania balu wrócę jednak potem.
    Iwo myślący o Anieli jako ktoś więcej i śpiący z nią w jednym łóżku? Mry mry 😎
    Będę oryginalna i napiszę, że chcę, aby Ksawier i Aniela byli razem. Od samego początku im kibicuję i to się już nie zmieni. Iwo i Victor też byliby na pewno świetni w tej roli, więc chętnie bym się zgodziła na kwadracik! XDD Aniela - Ksawier - Iwo - Victor. Co ty na to? Idealne rozwiązanie. Mi się podoba.
    Boskie byli to jak Ksawier wszedł na obrady z tymi swoimi ministrami, nawet nie usiadł i tylko powiedział, że zdrajcy mają wyjść. To było świetne 😂😂😂 Chciałabym zobaczyć ich miny, kiedy to powiedział. Bezcenne.
    Mam nadzieję, że buntownicy pomogą w wywaleniu Liliany i nie będzie z nimi żadnego problemu.
    Aniela teraz powinna mieć się na baczność i przydałaby się jej jakaś ochrona, ponieważ Liliana zaczyna coś knuć. "Królowa" od siedmiu boleści... Widzi, że jest na przegranej pozycji. Zresztą nawet jej szpiedzy ją opuścili i nie ma swoich informatorów. Boję się tego, co planuje Liliana i myślę, że to wcale jeszcze nie jest koniec, tylko początek. Początek i to niestety czegoś bardzo złego.
    Wspólne mieszkanie Anieli i Ksawiera? Z jednej strony bardzo mnie to cieszy, a z drugiej... HALO ON MA ŻONĘ. Nie powinien chociaż trochę pograć porządnego i kochanego męża? Ale co tam z żoną. Ważne, że ze sobą zamieszkali. Może teraz będzie więcej uroczych scen między nimi.
    A teraz powracam do balu...
    Cegła i kula dyskotekowa? No nie powiem, nieźle się dobrali xDD
    Jednak nie jest to najważniejsze.
    Pocałunek Ksawiera i Anieli. O MÓJ BOŻE. I znowu... Z jednej strony awwwwwwwww jak słodkoooooooo cukiereczki i jednorożce, a z drugiej strony HALO ON MA ŻONĘ! Uwielbiam takie sceny między nimi, ale to już chyba lekkie przecięcie. I to słowo lekkie również jest za lekkie. Rozumiem jeszcze na korytarzach zamku, ale na sali pełnej jego poddanych? Oni myśleli, że on jest szczęśliwy z Lilianą i teraz co? Nagle pojawia się jakaś nowa? Mógł pomyśleć, w jakim świetle stawia swoją ukochaną decydując się na taki krok.
    W następnym rozdziale na 100% będzie się działo, a to wszystko będzie wywołane przez ten pocałunek. Już nie mogę się doczekać!
    Dużo, dużo, dużo weny! ;*

    OdpowiedzUsuń