czwartek, 10 maja 2018

#8

Adelina siedziała w kuchni. Zajmowała miejsce przy stole. Była w trakcie obiadu, który konsumowała w swoim własnym towarzystwie. Rodzice byli w pracy, a Iwo znajdował się poza domem. Od czasu, kiedy dwa dni temu kazała mu wypuścić Anielę nie zamienili ze sobą ani słowa. Brat miał jej to za złe, ale wtedy nie widziała innego wyjścia. Poza tym wstydziła się za niego. Aniela zrezygnowała poprzednim razem z własnego szczęścia, żeby mógł żyć, a on odpłacił się jej w ten sposób. 
Uniosła do góry widelec, na którym znajdował się kawałek mięsa. Popatrzyła na niego obojętnym wzrokiem. Nie była głodna, ale nie miała też co robić. Victor po wypuszczeniu Anieli zadzwonił do niej i kazał się wycofać, więc jej rola ograniczała się teraz do bycia zwykłym, szarym studentem. 
Jej rozmyślania przerwał dźwięk otwierania drzwi. Po chwili w kuchni pojawił się Iwo, który od razu podszedł do lodówki. Wyciągną z niej chyba każdą możliwą rzecz. Od jajka, szynki, kilku rodzajów serów aż po sałatę. Musiał być głodny.
- Nie umyjesz rąk? - zapytała zdziwiona. Jako student medycyny, powinien mieć nawyk mycia rąk, po powrocie do domu.
- Nie zajmiesz się swoimi sprawami? - odburknął. 
Adelina wywiercała mu dziurę w plecach. Nadal stał do niej tyłem i przygotowywał sobie posiłek.
- Mama zostawiła obiad w lodówce - poinformowała go dziewczyna. - Po prostu go sobie odgrzej.
- Nie. - To była jedyna odpowiedź, jaką usłyszała dziewczyna. Zmarszczyła brwi i westchnęła bezradnie. Jej brat, jak zwykle musiał zrobić po swojemu. - Wtedy musiałbym go zjeść z Tobą.
- Tak bardzo Ci przeszkadzam? - zapytała i odłożyła widelec, na którym znajdowało się mięso, którego nadal go nie zjadła. 
- Tak.
Jedno słowna odpowiedź świadczyła o tym, że Iwo był na nią zły. I bardzo dobrze. Szkoda tylko, że nie widział w tym wszystkim swojej własnej winy. Gdyby żył jak normalny człowiek z dala od kłopotów, to nie byłoby teraz problemów. Aniela nie zdradziła Victorowi tożsamości lidera buntowników. Mimo tego wszystkiego, ona nadal go chroniła. Tym samym wciągnęła wszystkich w jedno wielkie kłamstwo. Kiedy Ksawier i Victor dowiedzą się o wszystkim, to nie będzie już tak kolorowo.
- Wyrzuć mnie z domu skoro tak Ci przeszkadzam - odparła i wstała od stołu. 
Chciała zakończyć tą namiastkę rozmowy i wyjść w spokoju, ale kiedy nadchodzi kłótnia rodzeństwa, to nie da się jej po prostu zakończyć. Zawsze któreś ma coś do powiedzenia.
- Chętnie bym tak zrobił, ale postanowiłem ograniczyć kontakt z tobą do minimum - powiedział. Adelina obróciła się wściekła. Zmierzyli się wzrokiem, ponieważ Iwo skończył przygotowywanie swojego posiłku i stał z talerzem kanapek w ręce. - Rozumiem, że skończyłaś już swój posiłek?
Nie czekał na odpowiedź i usiadł przy stole. Ten widok podziałał na Adelinę, jak płachta na byka. Chłopak czekał, aż wstanie od stołu, a więc nie mogła dać mu takiej okazji. Podeszła do niego i usiadła przy stole. 
- Jeszcze nie skończyłam! - warknęła. 
- W takim razie, ja pójdę do swojego pokoju.
- Jasne, unikajmy rozmowy panie tajemniczy szefie - ostatnie słowa zamieściła w cudzysłowie który zrobiła rękami. 
Iwo, który miał już wstawać momentalnie zastygł. Przeniósł wolno wzrok na siostrę. Nie był pewny czy ona mu teraz groziła.
- Ostatnio masz strasznie dużo do powiedzenia - Iwo wziął głęboki oddech i powoli wypuścił powietrze. - Zawsze byłaś małomówna. Może wrócisz do tych czasów? 
- Nie - zaśmiała się sucho. Od czasu kiedy poznała Anielę to zmieniła się diametralnie. Z cichej osoby obudziła w sobie mistrza retoryki. Wypowiadanie się nie sprawiało jej kłopotu. Tylko, że Iwo o tym nie wiedział, bo nie pamiętał. - Zamierzam przywrócić Ci pamięć, która schowała się w tym twoim zakutym łbie!
- Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy. - Iwo agresywnie wstał od stołu aż krzesło się przewróciło. - Myślę, że namieszałaś już wystarczająco. 
Zmarszczyła brwi i obserwowała, jak chłopak wychodzi z kuchni. To by było na tyle rozmowy. 
- Ja dopiero zaczęłam mieszać! - zawołała za nim, ale nie wiedziała czy usłyszał.
Podniosła talerz, który zostawiła wcześniej. Mama nie była by zadowolona, gdyby zastała go na stole. Wstała i zaniosła go do zlewu. 
Ruszyła w stronę swojego pokoju, ale zatrzymała się by wyciągnąć dzwoniący telefon.
- Halo - odebrała z uśmiechem widząc na wyświetlaczu imię Anieli. - Co tam?
- Możemy się spotkać? Musimy porozmawiać - usłyszała po drugiej stronie. 
Dziewczyna pewnie chciała porozmawiać o Iwo. Nie miały czasu jeszcze o tym porozmawiać.
- Jasne - zgodziła się Adelina. - Kiedy Ci pasuje?
- Nawet teraz. Spotkajmy się za chwilę, w tej kawiarni, w której kiedyś pracowałam.
Adelina ubrała buty i chwyciła tylko bomberkę, która wisiała na korytarzu. Wiedziała, że kurtka się nie przyda, ale wolała być zabezpieczona. Na zewnątrz było ciepło, ponieważ wiosenna pogoda ostatnio bardzo ich rozpieszczała. Temperatury były tak wysokie, że w zasadzie można było nazwać je letnimi. Dziewczyna przymrużyła oczy, kiedy promienie słoneczne przyświeciły jej w twarz. Było późne popołudnie, ale słońce nadal się nie poddawało i świeciło z podobną mocą jak w południe.
Mimo, że była piękna pogoda, to Adelina nie miała dobrego humoru. Kłótnia z bratem nie poprawiła jej go, a nadchodząca rozmowa z Anielą też nie była zachęcająca. Była pewna, że będzie musiała ogromnie wstydzić się za brata, który nic sobie z tego wszystkiego nie robił.
Kopnęła kamyka, który stanął jej na drodze. Trafił on w czyjeś buty. Podniosła wzrok z ziemi i napotkała mężczyznę ubranego całego na czarno. W tak słoneczny dzień musiał się bardzo grzać.
- Przepraszam - powiedziała i chciała go wyminąć. 
- Ależ nie musisz. - Złapał ją za ramię.
Dziewczyna okręciła głowę i chciała go porazić wzrokiem, no bo dlaczego dotykał jej bez zgody. Niestety jedyne co zobaczyła to ciemność. Facet założył jej jakiś worek na głowę. Zrobił to tak szybko, że nawet nie miała okazji go powstrzymać. Poczuła jak unosi się nad ziemią i wtedy do niej dotarło. Właśnie została porwana.



Farmakologia była jedną ze zmór studenta medycyny. To właśnie jej nie lubił Iwo. Była dla niego kulą u nogi, a przecież jako przyszły lekarz powinien znać na pamięć wszystkie rzeczy związane z lekarstwami. Nieznajomość mogła tylko zaszkodzić.
Zmrużył oczy. Światło ostatnich promieni słonecznych, właśnie znikało. Zaświecił lampkę stojącą na biurku i spoglądnął przez okno. Niebo pokrywały przeróżne odcienie różowego i pomarańczowego. Gdyby miał więcej czasu, to mógłby nawet się tym zachwycić, bo widok był nieziemski, ale miał jeszcze sporo materiału do przerobienia przed jutrzejszym kolokwium. Nauki nie ułatwiała mu też sprawa Anieli. Co chwilę myślał o dziewczynie. Był zły, że siostra zmanipulowała go i musiał ją wypuścić. Ta sytuacja spowodowała, że musiał porządnie się tłumaczyć przed resztą. Miał przesłuchać dziewczynę, a w zamian za to on wypuścił ją pod wpływem siostry. To nie wyglądało dobrze. Przez to stracił wiarygodność.
Sięgnął po wibrujący telefon. Wyciszył go na czas nauki.
- Siostra na Ciebie czeka - poinformował go głos w słuchawce.
Iwo nawet nie zdążył odpowiedzieć, bo rozmówca już się rozłączył. Przyglądnął się nieznanemu numerowi i zastanawiał się, czy to nie była przypadkiem jakaś pomyłka. W dupie miał czekającą na niego siostrę. Adelina jest na tyle dorosła, że umie o siebie zadbać. Poza tym są obecnie w stanie wojny.
Odłożył telefon i wrócił do czytania podręcznika. Zaraz sięgnął po niego z powrotem, bo dostał SMS. Wiadomość została wysłana, przez ten sam numer, który przed chwilą do niego dzwonił. Przedstawiała zdjęcie Adeliny, która siedziała przywiązana do krzesła, tak samo jak kiedyś Aniela.
- Kurwa - przeklął i najszybciej jak umiał zbiegł na dół do wyjścia.
Ubrał tylko buty i wybiegł. Wychodziło na to, że byli ludzie, którzy nie uwierzy w jego ostatnie tłumaczenie, dlaczego wypuścił Anielę. Widocznie chcą z nim zadrzeć i wykorzystują do tego jego siostrę. Tylko skąd tak szybko się o niej dowiedzieli?
Nadal pełnił funkcję szefa buntowników, ale nie wiedział, że obracania się w tym towarzystwie może być tak niebezpieczne. A jednak, Adelina może miała racje, kiedy na niego wrzeszczała. Ruszył biegiem w kierunku podziemi, gdzie kiedyś przetrzymywali broń. Była to ich pierwsza kryjówka.
Biegł w miarę równym tempem, ale nie mógł nazwać go truchtaniem. Bardziej przypominało to sprint, ponieważ musiał jak najszybciej uwolnić siostrę. Był w tak ogromnym szoku, że nawet bieg go nie zmęczył. Od kiedy miał tak dobrą kondycję? Nie przypominał sobie, żeby ostatnio coś ćwiczył.
Ostatnie metry dosłownie przeleciał. Zbiegł po stromych schodach i wpadł jak burza do pokoju, w którym nie zastał Adeliny, tylko kilka osób, które najwyraźniej na niego czekały.
- Gdzie Adelina? - zapytał przez zęby. Dopiero teraz odczuł strach, ale nie o siebie, a o siostrę. Rodzina to rodzina. Może jeszcze kilka godzin temu kłócił się z nią, ale teraz dałby się zabić byleby ją stąd wydostać. - Gdzie ona kurwa jest?!
- Dlaczego nie pochwaliłeś się wcześniej, że masz taką ładną siostrę? - powiedział jeden z obecnych chłopaków.
Iwo zacisnął pięści i rozglądnął się dookoła. Był otoczony, ale chciało mu się śmiać. Właśnie dotarło do niego, jak bezsensowne było ładowanie się do grupy buntowników. Może był jakimś liderem, ale został nim przypadkiem i w zasadzie to nie znał wielu ludzi. Zwłaszcza tych, którzy go tutaj zwabili.
- Nie wydaje mi się żebyśmy byli aż tak blisko, żebym musiał Ci się spowiadać - odpowiedział Iwo, chociaż nie wiedział do kogo kierował te słowa.
- No widzisz szefie. - W głosie osoby mówiącej dało się wyczuć wyraźną drwinę. Oznaczało to, że robi się coraz bardziej niebezpiecznie. Iwo nie miał autorytetu pośród obecnych tu ludzi. - My też nie znaliśmy Cię od tego strony...Nie pochwaliłeś się też swoją ciekawą przeszłością.
Iwo przełknął ślinę. Jego przeszłość była jego słabością. Z ust innych osób wiedział, że nie pamiętał prawie roku, dlatego to nie był najlepszy temat do rozmowy.
- Jeśli chciałeś poznać moje życie, to mogłeś zaprosić mnie na piwo albo kebaba, a nie porywać moją siostrę!
- Takiej opcji już się nie doczekasz - zaczął ktoś z tłumu. Iwo westchnął, bo to było naprawdę denerwujące. Ludzie do niego mówili, jakby go znali, a on nie wiedział z kim ma przyjemność rozmawiać. Pośród szeregów ludzi, którzy nie zgadzali się z aktualną polityką, było wiele osób. Może one miały okazję go poznać, ale on ich niekoniecznie. - Widzisz, okazuje się, że masz sporo wspólnego z pałacem. Kiedyś miałeś całkiem dobrą posadę szefa ochroniarzy i byłeś tym samym osobistym ochroniarzem króla.
- Skąd mamy wiedzieć, że nie jesteś z nami pod przykrywką? - dodała kolejna osoba.
Iwo prychnął. Nie mógł się powstrzymać. Już kiedyś słyszał o tym, że był ochroniarzem w pałacu. Co nie zmienia faktu, że skoro był taki ważny, to dlaczego miał działać pod przykrywką? Wtedy miałby inne ważniejsze problemy, bo w pałacu i tak się dzieje. Nie sądził, że miałby czas na zabawę w rebeliantów.
- Nic mi na ten temat nie wiadomo - odparł zgodnie z prawdą. W tym temacie nie miał nic do powiedzenia. Nie było sensu nawet się tłumaczyć, bo i tak by mu nie uwierzyli. - Gdzie moja siostra? Mama prosiła żebym wrócił z nią na kolację - zażartował mimo napiętej sytuacji.
- Może być wam ciężko wrócić - zaczął ktoś i zbliżył się do niego.
Chłopak zobaczył, że mówiąca osoba kieruje w jego stronę pięść. Patrzył na zbliżający się cios i normalnie się uchylił sprawiając, że jego oprawca poleciał za niego. Otworzył oczy ze zdziwienia. Kiedy się tego nauczył?
I wtedy się zaczęło. Reszta osób znajdujących się w pomieszczeniu rzuciła się na niego, jak rój pszczół. Iwo przeklną pod nosem. Może z jednym gościem mu się udało, ale z kilkorgiem na raz może być ciężko. Zwłaszcza, że było to nie fair.
- Może będziemy walczyć fair? - zapytał z nadzieją w głosie.
W odpowiedzi dostał masę ciosów, których starał się unikać, ale nie było to łatwe. Niektóre musiał przyjąć, żeby w tym samym czasie uderzyć. Coś czuł, że jutrzejsze kolokwium z farmakologi może zostać przez niego nienapisane.
Złapał jednego chłopaka, uderzył go pięścią w szczękę i brzuch, po czym wykorzystał go, jako własną tarczę. Kopnął dziewczynę, która próbowała złapać go od tyłu. Zdziwił się, że nie miał przy tym oporu, bo jakby to nie było to sprzedał kopa dziewczynie. Nie chciałby zostać damskim bokserem, ale była to obrona własna. Mogła z nim nie zaczynać. Pchnął chłopaka na dwóch lecących w jego stronę gości i zyskał trochę czasu żeby się cofnąć.
Poskoczył do góry i złapał się belki, która znajdowała się pod sufitem. Miał ochotę sobie pogratulować, za ten pomysł. Podciągnął się lekko i sprzedał buta w twarz chłopakowi, który próbował złapać go za nogi. Wow, był prawie pewien, że dawniej miał kłopot z wykonaniem prostego podciągnięcia na drążku, a teraz wisiał sobie jak małpa i prawie się przy tym nie męczył.
Wybił się z rąk i spadł na gościa. Pod wpływam siły oboje zlecieli na ziemię. Ponieważ to Iwo wylądował na górze, to uderzył go dwa razy w szczękę, żeby upewnić się, że będzie miał go na chwilę z głowy. Podniósł głowę i policzył, że zostało mu jeszcze trzy osoby, bo resztę udało mu się znokautować.
Chwila nieuwagi, którą poświęcił na zorientowanie się w aktualnej sytuacji wystarczyła, by nie zauważył chłopaka za sobą. Konsekwencją nieuwagi było mocne kopnięcie w brzuch, które sprowadziło go na ziemię. Złapał się w pasie i skulił. Popatrzył w sufit i starał się złapać oddech.
- Kiedyś walka szła Ci lepiej... - Przeniósł wzrok na Anielę, która stała nad nim z metalową miską, którą przed chwilą ogłuszyła jego oprawcę. - Wystarczyła Ci krótka przerwa i widzisz?! Już leżysz!
Patrzył na nią oniemiały. Stała sobie jakby nic. W dodatku ubrana była w elegancki kombinezon, który odsłaniał sporą część jej ciała. W normalnych warunkach ucieszyłby się na taki widok, ale teraz było to nie na miejscu. Poza tym to wszystko była jej wina. To przez nią Adelina była w tarapatach. Gdyby wtedy nie kazała mu jej wypuścić, to teraz nie zajmowała by jej miejsca.
- Adelina - mruknął i się podniósł. Miał nadzieję, że te słowa wyjaśnią Anieli wszystko.
Nie usłyszał jej odpowiedzi, bo musiał zająć się chłopakiem, który leciał na nich jak czołg. Kilka ciosów wystarczyło, by leżał na ziemi. Zmierzył wzrokiem ostatniego, który został. Chłopak, który przed chwilą stał z boku i wszystkiemu się przyglądał, był teraz bardzo blisko.
- Uważaj! - Usłyszał tylko krzyk Anieli, a potem zobaczył, jak dziewczyna zatrzymuje cios nożem wycelowany w jego stronę.
Teraz to dopiero było nie fair. Nie było mowy o broni. Patrzył z przerażeniem, na dziewczynę, która zatrzymała narzędzie łapiąc je w dłoń. Złapała je cholerną dłonią, z której teraz leciała krew. Normalnie lała się ciurkiem na ziemię.
- Ty idiotko! - warknął Iwo. 
Musiał jak najszybciej ją stąd zabrać i zatamować krwawienie, bo mogło się to źle dla niej skończyć.
- Spoko, trzymam mocno - uśmiechnęła się krzywo. Iwo poczuł, że gdzieś już to widział. Wystarczył jeden moment i odpowiednia osoba, a jego zapomniana pamięć wróciła. Pojawiła się w jego głowie jak kadr z filmu. - Długo mam jeszcze tak stać? Załatw go! - starała się mówić pewnie, ale jej głos drżał.
Iwo jednym ruchem wykręcił mu wolną rękę. Złapał za głowę i uderzył z kolana w nos. Aż się skrzywił. To musiało boleć, ale należało mu się! Kopnął go jeszcze kilka razy i odwrócił w stronę Anieli, która wpatrywała się w rozciętą dłoń. Stała i patrzyła się w ranę.
- Coś ty narobiła?! - wrzasnął na nią. Był zły, że znowu ryzykowała w tak głupi sposób życie.
Miał jej tez za złe, że wtedy odeszła i zrezygnowała z walki, o Ksawiera. Przez to, że się poddała wszystko się zawaliło. Oczywiście nie powinien tak na nią warczeć, bo on też nie popisał się niczym szczególnym, ale to i tak nie zmieniało faktu, że była głupia. Najpierw robiła, potem myślała.
Zacisnął jej ranę na dłoni, z której sączyła się krew. Powinni jak najszybciej zatamować krwawienie, ale nie mieli niczego, co by w tym pomogło.
- A co miałam zrobić?! Patrzeć jak znowu coś Ci się stanie?! - krzyknęła, a że Iwo stał blisko, bo ciągle tamował jej krew, to na chwilę stracił słuch.
- Nie drzyj się! Stoję obok! Wszystko słyszę.
- Wydaje mi się, że powinniśmy się stąd zmywać. Chyba, że chcesz powtórkę - dziewczyna wykonała ruch głową i wskazała, na ludzi, którzy po mału zaczynali wracać do siebie.
Iwo przyznał jej rację przytakując. Puścił ją pierwszą, a on odwrócił się i kopnął jeszcze raz chłopaka, który zaatakował ich nożem. To było tak na wszelki wypadek, poza tym należało mu się. Aniela może nie pokazuje, ale ręka musi ja okropnie boleć. Ruszył biegiem za dziewczyną, która już czekała na niego przed budynkiem. Na zewnątrz było już ciemno i chłodno. Aniela wyciągnęła z kieszeni kluczyki samochodowe i rzuciła nimi w niego. Dobrze, że miał refleks i sprytnie je złapał.
- Masz auto? - zapytał zdziwiony.
- A co myślałeś, że będę biegła tutaj z buta? - prychnęła. Iwo milczał, ponieważ on właśnie tak zrobił. Niestety jemu nie powodziło się tak dobrze, żeby było go stać na auto. Był biednym studentem, a nie chciał brać pieniędzy od rodziców. - Jest Victora - sprostowała Aniela. - W takim stanie nie mogę prowadzić, bo ubabrałabym pół auta, a tego by mi nie wybaczył.
W jej oczach pojawił się strach. Nie bała się o swój stan, który nie był najlepszy. Ona martwiła się o auto. Dłoń nadal jej krwawiła, a ona uciskała ją i trzymała blisko piersi. Cała była ubrudzona krwią. Wyglądała strasznie.
Otworzył auto kluczykiem, a potem otworzył też drzwi dziewczynie. Poczekał aż wsiądzie po czym ruszył na miejsce kierowcy. Pozostała jeszcze kwestia jego siostry.
- Adelina... - zaczął i otworzył przerażony oczy. 
- Spokojnie Victor się już wszystkim zajął - uspokoiła go dziewczyna. - Kiedy Adelina nie dotarła na spotkanie ze mną, to od razu wiedziałam, że coś jest nie tak - zaczęła tłumaczyć. Chłopak słuchał jej z uwagą. - A bo ja tak cały czas mówię o Victorze, a Ty nie wiesz kto to jest!
- Wiem - odpowiedział spokojnie. Dopiero po chwili przypomniał sobie, że dziewczyna nie wiedziała, że wróciła mi pamięć. - Jak odstawiłaś ten cyrk z ręką, to wróciła mi pamięć.
- No w końcu!!! - westchnęła tak głośno, jakby na jej ramionach spoczywał los całego świata. Iwo przewrócił oczami. - A więc kontynuuję. Podzieliliśmy się z Victorem. On pojechał po Adelinę, a ja szukać Ciebie.
- Nie mogliście zrobić na odwrót? - mruknął, kiedy zatrzymał się na światłach. - Nie wiedzieliście, że to była pułapka?
- Ty chyba też nie wiedziałeś - zauważyła. - Nie chcę tutaj przypominać, kogo znalazłam na ziemi...
Odchrząknął. Teraz będzie mu to wypominała do usranej śmierci. Był tego więcej niż pewny.



Otwieram oczy i widzę piękne promienie słoneczne. Obracam się na plecy i unoszę rękę, którą zdobi bandaż. Jak tylko wróciłam do domu Victora z Iwo, to od razu pojawił się lekarz, który umiejętnie zszył moją zranioną dłoń. Co strzeliło mi do głowy żeby złapać ten nóż? Nigdy więcej tego nie zrobię! Szycie rany kosmicznie bolało. Opuszczam dłoń zrezygnowana. Czuję się naprawdę fatalnie. Jest mi gorąco i okropnie boli mnie głowa. Czyżby złapała mnie jakaś grypa? 
Słyszę lekkie pukanie do drzwi, po czym pojawia się Iwo. Ma na sobie czarną bluzę z kapturem, którą pewnie pożyczył mu Victor. Wczoraj ustaliliśmy, że Iwo i Adelina zostaną w domu Victora w razie gdyby ich szukano. 
- Czemu zawdzięczam tę przyjemność? - pytam nie podnosząc się z łóżka. 
- Przyszedłem Cię odwiedzić - mówi i nie czeka na moje zaproszenie, tylko włazi do środka. Typowo. Tutaj nikt nie czekał na zaproszenie. - Jak się czujesz?
- Źle - mruczę i przykrywam kołdrą ponieważ robi mi się zimno. - Twoje odwiedziny są ostatnią rzeczą, którą teraz pragnę.
- Przestań kłamać, bo dobrze wiem, że moje odwiedziny były twoim marzeniem.
Siada na fotelu, który znajduje się przy ścianie. Rozgląda się po pokoju.
- Iwo, po co przylazłeś? - Teraz już nie muszę przejmować się co do niego mówię. Jego pamięć wróciła i wszystko będzie, jak dawniej. - Mogłeś chociaż dać znać, że przyjdziesz. Jak widzisz jeszcze śpię. 
- Wysłałem Ci SMS. - Spoglądam na niego zdziwiona. Macha mi telefonem. - Nie moja wina, że ty sypiasz do południa...
Otwieram z przerażeniem oczy. Jakie południe?! Dopiero pamiętam, jak kładłam się do łóżka po zszywaniu ręki. Czyżbym przespała całą noc? Sięgam po telefon, który leży na szafce nocnej i faktycznie, jest grubo po dwunastej. Spałam więcej niż dwanaście godzin, ale super! 
- Faktycznie wysłałeś mi wiadomość -mówię, kiedy otwieram SMS. 
- Musiałem to zrobić, bo gdybym zjawił się bez ostrzeżenia, to umarłabyś ze szczęścia. - Na jego twarzy pojawia się cwaniacki uśmiech. 
To jest Iwo, którego brakowało. 
- Nudzi Ci się i przyszedłeś mnie podenerwować? 
- Tak, to jest niezła rozrywka - przytakuje. - Ale chciałem też porozmawiać, bo czuję się trochę zagubiony. No wiesz niedawno wróciła mi pamięć i nie wiem co ze sobą zrobić.
Mrugam kilka razy oczami. Dzieli nas lekki dystans, a moje złe samopoczucie nie pomaga. Nie wiem, czy mam go brać na poważnie. Iwo, który nie wie co robić? Czyżby przyszedł do mnie po poradę?
- Przybliż się - proszę chłopaka. - Ciężko mi z Tobą rozmawiać, kiedy jesteś tak daleko.
- Zapraszasz mnie do łóżka? - Podnosi się i idzie zadowolony. Nawet sposób jego chodzenia się zmienił odkąd wszystko pamięta. Wow. - Najpierw powinny być randki, a potem takie propozycje.
- Z tego co wiem, to Ty chciałeś się ze mną umówić - wypominam mu.
- Ja?! Niby kiedy? Musiałbym być ślepy!
- Jeśli nadal chcesz się ze mną umówić, to ponownie odmawiam - przerywam mu.
- Przestań! Grzecznie mówiąc...Nie jesteś w moim typie. - Otrzepuje przy tym całym ciałem, jakby się brzydził tym pomysłem.
- A to niby czemu? - wybucham śmiechem. Unoszę się do pozycji siedzącej. - A wiec jaki jest twój typ?
- Na pewno nie taki jak ty - mówi i siada na moim łóżku. Patrzę na to niezadowolona. Kazałam mu tylko podejść, a nie rozwalać się na mojej kołdrze. - Dziewczyna, która nie boi się śmierci, nie jest w moim typie. Musiałbym cały czas ją ratować.
Krzywię się. Poprzednim razem właśnie to robił i był w tym dobry. Wiele razy mnie uratował, ale nie mam mu za złe, że nie jest mną zainteresowany. Jakoś nie wyobrażam sobie siebie i Iwo. To by była jedna wielka mieszanka wybuchowa.
- Świetnie! - Klaskam w dłonie zadowolona, że wyjaśniliśmy sobie kwestię uczuć. - To teraz powiem Ci, co masz ze sobą zrobić. Wrócisz ze mną do pałacu. Wyjaśnisz wszystko Ksawierowi i znowu będziesz szefem ochroniarzy. Potrzebujemy Cię!
- Nie wiem, czy to będzie takie łatwe... - zaczyna niesmiało. - Najpierw muszę znowu rzucić studia. Potem zająć się tą bandą, która nas zaatakowała. Poza tym trochę głupio mi przed Ksawierem.
Chce mi się śmiać na wzmiankę o ponownym rzuceniu studiów. Który to już raz? Drugi? Jego ojciec chyba się załamie, gdy jego syn ponownie oznajmi mu, że medycyna nie będzie jego przyszłością.
- Jakie głupio!? - powtarzam za nim. - Ksawier na Ciebie czeka. Brakuje mu przyjaciela.
- Przyjaciel, który go zostawił z tym wszystkim, to nie przyjaciel - westchnął.
Wyglądał na przygnębionego. Obwiniał się o wszystko. Nie mogłam pozwolić, by utrzymywał dystans od Ksawiera. Iwo był mu potrzebny tak samo, jak nam wszystkim. Był niezastąpioną osobą.
- To wszystko przez ten nieszczęśliwy wypadek... - wspominam o tym, chociaż robię to niechętnie. 
Nie chcę wspominać tamtego wydarzenia, które wywróciło wszystko do góry nogami. Niestety niefortunnie całe wydarzenie miga mi przed oczami. Oświadczyny Ksawiera, wypadek i porwanie. Iwo przybywający na ratunek i kiedy wszystko miało się dobrze skończyć, to ponownie widzę moment, w którym Iwo zostaje potrącony autem. Kręcę głową, bo ten moment jest dla mnie jednym wielkim koszmarem. Do dzisiaj pamiętam dźwięk, jaki wydało jego bezwładne ciało uderzające o ziemię.
- Właśnie! Coś ty narobiła?! - Patrzy na mnie z wyrzutem. Wygląda na to, że oczekuje ode mnie wyjaśnienia. - Adelina mówiła, że przeze mnie zniknęłaś i zostawiłaś z tym wszystkim Ksawiera.
- Za długo by tłumaczyć... - odpowiadam wymijająco.
- Mam czas - zachęca mnie.
Zaciskam mocno szczękę. Nie chcę rozmawiać o tym wszystkim. Jest to dla mnie zbyt bolesne. Tamte czasy to przeszłość, którą doskonale pamiętam, ale nie po to żeby o nich rozmawiać. 
- Nie chcę o tym mówić - wyznaję mu i liczę na zrozumienie. - Mam za to pomysł, jak rozwiązać problem buntowników. 
- Nie powinnaś się w to mieszać - przerywa mi. - Nie wystarczy Ci ręka?
Zawsze był zły, kiedy ładowałam się w kłopoty. Najbardziej się martwił, gdy byłam ranna. Tym razem też mi nie odpuszcza. Po powrocie do domu i wizycie lekarza dostałam kazanie od Victora, a potem włączył się Iwo. Jednym słowem dostałam niezłą zjebkę. 
- Nadal jesteś ich przywódcą - próbuje go przekonać, do mojego genialnego planu, którego nie chciał słuchać. - Musisz się z nimi spotkać i spróbować przekonać, że pałac jest po ich stronie. Pora pozbyć się królowej.
- Nie będzie to łatwe. - Zamyślił się na chwilę. - Jeśli się postaram, to może się udać. Buntownicy byli by doskonałą pomocą.
Oczywiście. Mój plan był doskonały. Oni też nie zgadzali się na rządy Liliany, dlatego powinni pomóc mi się jej pozbyć. 
Nagle Iwo przykłada rękę do mojego czoła.
- Masz gorączkę - informuje mnie po chwili. - Jesteś chora!
- Wiem i wyobraź sobie, że nie musiałam studiować medycyny żeby to stwierdzić - nabijam się z chłopaka, który zabiera rękę z mojego czoła.
Faktem jednak było, że nie byłam w najlepszym stanie. Źle się czułam. 
- Czy to nie Ty twierdziłaś, że jesteś nieśmiertelna? - prycha. - Wyglądasz jakbyś umierała.
Patrzę na niego poważnym wzrokiem. On nie wie, co to znaczy widzieć, jak ktoś umiera. Ja za to widziałam i niestety to on był bohaterem który cierpiał. W moich myślach ponownie pojawia się Iwo, który został potrącony przez auto. Jego ciało lecące w górę... Mam ochotę płakać.
- Człowiek z biegiem czasu się psuje - mruczę.
Prawdą było, że tym razem chyba nie byłam nieśmiertelna. Mogło mi się coś stać w każdej chwili. Mój obecny stan by to wyjaśniał. Wkurzało mnie to, bo dawniej mogłam władować się w największe gówno, a i tak wychodziłam z tego cała. A teraz? Przegrywam ze zwykłą grypą.
- Zadzwonię po lekarza - chłopak wstaje, ale łapię go za rękę.
- To tylko gorączka - próbuję go przekonać, że to zwykłe przeziębienie, bo taką mam też nadzieję. - Po prostu zostań ze mną.
Wzdycha zrezygnowany i przykrywa mnie szczelnie kołdrą. Sam siada obok i posłusznie wykonuje moją prośbę. 



Tęsknota była dla niego dziwnym uczuciem. Z jednej strony czuł jak umiera, ponieważ przyzwyczaił się do Anieli przy której budził się każdego ranka. Ostatnimi czasy dziewczyna niemal zamieszkała w jego apartamencie. Poprzedniej nocy jednak się nie pojawiła. Jej nieobecność sprawiała, że Ksawier nie mógł normalnie funkcjonować. Jego myśli cały czas były przy niej i dzięki temu po raz kolejny przekonał się, jak ważną częścią jego życia była Aniela.
Wszedł do biura Victora, w którym powinien zobaczyć dziewczynę. Jako przykładna sekretarka powinna siedzieć za biurkiem, a jej w ogóle nie było. Chciał zapytać, co takiego robiła, że nie zastał jej w środku.
- Gdzie Aniela? - zapytał Victora, który w przeciwieństwie do Anieli był obecny.
- Jest chora. - Victor podniósł ociężale wzrok znad dokumentów. - Została w domu.
Ta wiadomość ogromnie zmartwiła chłopaka. Skoro nie było jej tutaj, to nie mogła to być zwykła choroba. Dziewczyna przy zwykłym przeziębieniu na pewno by tutaj była. Była jedną z osób, które nie troszczyły się zbytnio o swoje zdrowie.
- Gdzie dokładnie się znajduje? - dopytał, ponieważ chciał ją odwiedzić.
- U mnie w domu - odpowiedział mu chłopak. - Chyba nie myślisz, że ją odwiedzisz?
- Jak to u Ciebie w domu?! - wybuchł Ksawier. 
Nie był do końca pewny, które ze zdań go tak rozzłościło. Czy wiadomość o pobycie dziewczyny w domu jego rywala- Victora, czy pytanie, które od razu zabierało przeczenie. Niby dlaczego nie mógł jej odwiedzić? Bo co!? Bo Victor tak zadecydował?
- Normalnie? Od początku tam mieszkała - wzruszył ramionami Victor. Nic sobie nie robił z tego, że młody król coraz bardziej się gotował.
Zamiast awantury, która się szykowała, Ksawier wycofał się i wrócił z powrotem do swojej komnaty. Nie chciał robić zamieszania, chociaż nie podobało mu się, że Aniela zatrzymała się u Victora. Był po prostu zazdrosny o to, że Victor mógł ją widywać wtedy, kiedy on nie mógł.
Może powinien się wrócić i mu przyłożyć? Tak żeby zrozumiał, że ma się trzymać od niej z daleka.
Od razu rzucił się na łóżko, bo dzisiaj nie miał nic innego w planach, dlatego tak bardzo chciał zobaczyć się z Anielą i przeznaczyć cały wolny czas dziewczynie. Jej choroba popsuła cały plan.
- Wyszedłeś tak szybko, że nie zdążyłem Ci powiedzieć o moim genialnym planie zmiany Twojego wizerunku - Victor stał nad nim i patrzył na niego wesołymi oczami. Ksawier zazgrzytał zębami zły, że Victor przylazł tu za nim. - Gwarantuję, że tym razem nie dostaniesz kamieniem w łeb!
Ksawier naprawdę powstrzymywał się żeby mu nie przyłożyć. Victor ewidentnie był świadomy, zazdrości króla o Anielę. W dodatku nabijał się z niego, z poprzedniej próby integracji z poddanymi. 
- Spierdalaj - mruknął i zakrył sobie twarz poduszką.
Mógł posłuchać o planie, kiedy indziej. Teraz miał ochotę pobyć sam. Widok Victora coraz bardziej go denerwował. 
- Nie mogę, bo muszę dbać o twój wizerunek - westchnął Victor. Po co w takim razie zostawał doradcą króla skoro tak bardzo nie podobały się mu jego zadania? - Musisz wyjść z cienia beznadziejnego władcy, a w tym pomogę Ci ja!
- Powiedź co wymyśliłeś i spadaj...
- Może trochę grzeczniej? - Victor nachylił się nad Ksawierem. I to był jego błąd.
Ksawier nie wytrzymał, podniósł się z łóżka i rzucił się na chłopaka. Miał go serdecznie dość. Nie dość, że miał za bliskie kontakty z jego Anielą, to jeszcze miał czelność go pouczać.
Pięść chłopaka zderzyła się ze szczęką Victora, który pod wpływem uderzenia aż się cofnął. Popatrzył zdezorientowany jakby nie wierzył w to, co właśnie się stało. Uniósł dłoń do szczęki, która musiała go zaboleć i dotknął stróżkę krwi, która zaczęła płynąć z rozciętej wargi.
Ksawier patrzył na niego ucieszony i rozmasowywał sobie obolałą dłoń. Niestety nie miał za dużego doświadczenia w bójkach, ponieważ nie wielu ludzi odważyło się go uderzyć. Był w końcu księciem, a teraz królem. Kto śmiałby dotknąć palcem władcę?
Victor podszedł do chłopaka i plunął w twarz królowi. Ksawier zamknął oczy i wziął głęboki oddech. Starł dłonią ślinę Victora, która znalazła się na jego twarzy. Skrzywił się z obrzydzenia, które go naszło. Chwila zawahania wystarczyła, by Victor zdążył mu oddać. Uderzenie zwaliło Ksaiwera z nóg- dosłownie. Chłopak upadł na ziemię. Złapał się za obolały policzek, na którym jutro będzie widniał kolor fioletowy. Tylko Victor odważyłby się go dotknąć. Nie martwił się o konsekwencje z tym związane. Szybko wstał i już miał z powrotem rzucać się na swojego doradce, ale przeszkodziło mu wejście służącej. Oboje zmierzyli ją wzrokiem.
- Przepraszam. - Ukłoniła się pośpiesznie. - Wrócę później - powiedziała i zniknęła, tak szybko jak się pojawiła.
- Czy Ty przed chwilą mnie uderzyłeś? - Ksawier sam nie wiedział, dlaczego zadał tak idiotyczne pytanie. Przecież wyraźnie poczuł cios, który go powalił. - Wiesz co za to Ci grozi?
- Sam zacząłeś - Victor wzruszył ramionami i użył najdurniejszej wymówki. - Jak chcesz, mogę Ci poprawić pamięć. Wyrównałbym Ci też śliwę, żebyś miał z obu stron, bo z jednej to tak głupio.
Co z tego że Ksawier zaczął? W przeciwieństwie do Victora, miał do tego prawo. 
- Podniosłeś rękę na władcę narodu. Jakbym chciał, to mógłbym Cię niej pozbawić - Ksawier zaczął myśleć na głos. Wymyślenie gróźb całkiem dobrze mu szło. - Ciekawe czy bez jednej ręki nadal byłbyś taki sprawny...
- Jedną ręką powaliłbym Cię tak samo.
Ksawier zmarszczył brwi. Bolał go fakt, że walka została zakończona i to on ją przegrał. Jego męska duma bardzo cierpiała. Zwłaszcza, że jego przeciwnikiem zawsze był Victor.
- Tym razem wygrałeś - przyznał Victorowi z niechęcią. - Z Anielą tak łatwo Ci nie pójdzie. Masz trzymać się z daleka od mojej kobiety.
- Twojej kobiety? Chciałbym Ci przypomnieć, że nadal masz żonę.
Ksawier zacisnął pięści. Chyba zaraz będzie zmuszony użyć ich po raz drugi. Wypominanie mu faktu posiadania żony było bardzo słabe. On sam doskonale wiedział, że był żonaty.
- Już niedługo...
- Na razie nadal ją masz, a twierdząc, że Aniela jest twoją kobietą robisz z niej zwykłą nałożnicę - zauważył i usiadł na łóżku. - Myślisz, że ona tego właśnie chce? Być traktowaną przez cały naród jako dziwka króla?
Ksawier zacisnął szczękę. Denerwowała go nonszalancja Victora, który czuł się w jego apartamencie, jak u siebie. Najpierw jego kobieta, a teraz siedział na jego łóżku. Pomijając już fakt, że go uderzył w twarz. 
- Dziwka króla?! - powtórzył za chłopakiem. - A myślisz, że była by zadowolona słysząc, jak o niej mówisz?! - Podszedł kilka kroków w kierunku Victora, który siedział rozłożony, na jego łóżku. -Wyjdź stąd bo zaraz wybiję Ci zęby - rozkazał powstrzymując się od rękoczynów.
- I tak już miałem się zbierać. - Wstał i przeciągnął się. Zachowywał się jakby ich kłótnia nie miała wcale miejsca. Ksawier zazdrościł mu jego luzackiego podejścia. - Dzisiaj odwiedzisz szpital, jako wolontariusz.
- Wydaje Ci się, że możesz mi rozkazywać? - warknął.
- Wydaje mi się, że jestem od tego żeby Ci pomagać, a zmiana twojego wizerunku jest konieczna. - Podszedł do drzwi i się zatrzymał. - Nie martw się, w szpitalu nie przywalą ci kamieniem. - Ksawier zacisnął pięści słysząc te słowa. Ta szydera w głosie zadziałała na niego, jak płachta na byka. - Aha i uważaj na tą służącą. Jestem prawie pewien, że ma wiele wspólnego z Lilianą.
Ksawier chciał dopytać dokładnie, co Victor miał na myśli, ale chłopak już wyszedł. Kto tutaj był królem, a kto doradcą? Victor nie okazywał mu należytego szacunku. W przyszłości trzeba będzie to zmienić.
Król opadł na łóżko i zasłonił twarz jedną z poduszek, które znajdowały się na nim. Czekał go męczący dzień, bo wizyta w szpitalu, jako wolontariusz na pewno będzie wymagała od niego wielu rzeczy. Przecież nie wejdzie tam, nie zrobi sobie zdjęć i nie wyjdzie. Musi pokazać się z jak najlepszej strony i zająć poddanymi.
Gorszą sprawą, była jednak kwestia służącej. Dziewczyna wiele razy kręciła się w jego pokoju. Nie był w stanie stwierdzić od kiedy tu pracowała, bo przez pałac przewijało się mnóstwo osób. Poza tym od początku małżeństwa nie był sprawny, ponieważ alkohol nie pomagał mu w spostrzeganiu, dlatego nie wiedział, czy służąca przybyła wraz ze świtą Liliany z Makumonii.
- Dlaczego jeszcze leżysz?! - Wrzask jego żony sprawił, że aż zatkał sobie uszy. - Wstawaj!
- Co tutaj robisz? - mruknął i odsunął poduszkę z twarzy.
Nie miał już nawet siły żeby kolejny raz zbesztać ją za wtargnięcie do jego apartamentu. Dziewczyna i tak robiła to co chciała. Była nie do okiełznania.
- Dlaczego masz podbite oko!? - Złapała jego twarz w dłonie i zaczęła się jej przyglądać. - Jak Ty teraz pokażesz się w szpitalu!?
Ksawier ściągnął jej dłonie ze swojej twarzy. Jedyną kobietą, która mogła go dotykać bez jego zgody była Aniela. Zmarszczył brwi i zastanowił się skąd Liliana wiedziała o planowanej wizycie w szpitalu? Victor dopiero niedawno poinformował go o swoim planie.
- Rozmawiałaś z Victorem? - zapytał, chcąc dowiedzieć się skąd miała informacje.
- Nie - zaprzeczyła i wtedy Ksawier zaczął wierzyć w podejrzenia Victora co do sprzątaczki. Tylko ona była tutaj podczas ich sprzeczki, więc po wyjściu musiała podsłuchiwać. Ciekawe czy usłyszała też o podejrzeniach, co do niej? - Dlaczego masz podbite oko?!
Chłopak wstał i sprytnie uniknął dłoni Liliany, które znowu ruszyły w jego stronę. 
- Trzymaj ręce przy sobie - powiedział. - Poza tym nie muszę Ci się spowiadać!
Patrzyła na niego przez chwilę, po czym ruszyła w stronę drzwi. Ksawier odetchnął z ulgą, ponieważ miał ją już z głowy.
- Zastanów się, jak to zakryjesz - powiedziała na odchodne. - Nie zrób z nas pośmiewiska w szpitalu.
Miał ochotę walnąć głową w ścianę. Liliana powiedziała o nich w liczbie mnogiej, więc oznaczało to, że będzie mu towarzyszyła w szpitalu. Co gorsze będzie musiał być dla niej tam miły i z powrotem założyć obrączkę, ponieważ wiele oczu będzie na nich patrzeć.

_________________________________________________________________

Dodaję rozdzialik w to słoneczne (przynajmniej u mnie) popołudnie. Następny we wtoreczek.
Co do Anieli i łapania w rękę noża, to chciałam wyjaśnić, że nie mogłam się powstrzymać żeby znowu tego nie umieścić w opowiadaniu. Ten nóż w ręce po prostu za mną chodzi, bo kiedyś  przez przypadek sama złapałam spadający nóż ze stołu. NIE POLECAM.
Ymm no i pamięć Iwa wróciła! Świętujemy :D
Do następnego,
N

6 komentarzy:

  1. Nareszcie wrócił stary dobry Iwo :D Tego właśnie brakowało. Szkoda tylko, że Aniela znowu musiała złapać nóż w rękę, żeby to nastąpiło. Trochę się o nią martwię. Mam nadzieję, że szybko wyzdrowieje. I dobrze też, że Adelinie nic się nie stało. Oby Iwo udało się dogadać z buntownikami. Trochę współczuję jego ojcu. Znowu się załamie, jak się dowie, że Iwo po raz drugi rzuci studia. Uwielbiam utarczki słowne Anieli z Iwo :) Miło, że też się o nią martwi. Mamy też bójkę Victora z Ksawierem. W sumie Ksawier sam się o to prosił. Powinien umieć powściągnąć swoje emocje. Najważniejsza jest współpraca oraz to, żeby pozbyć się Liliany i poprawić jego wizerunek wśród poddanych. Naprawdę muszą uważać na tą służkę Liliany. Za bardzo się tam kręci. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział ;) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nastąpił w końcu przełomowy moment! 😄Kochany Iwo, znów jest sobą. 😆
    Pamięć wróciła w odpowiedniej chwili. I jednak odzyskał ją dzięki obecności Anieli. Bez pomocy, której mogłoby być z nim bardzo źle.
    Teraz chłopak musi sobie wszystko szybciutko poukładać i niech wraca do pałacu, tam gdzie jest jego miejsce.
    Wygląda także na to, że zostanie ex studentem po raz drugi. 😂😁
    Jego ojciec może nie być z tego zadowolony. Mam tylko nadzieję, że tym razem się go nie wyprze i postara się zrozumieć decyzję syna.
    Aniela, jak zawsze wciela się nam w superbohaterkę, która próbuje zbawić świat. Znowu miała przykre spotkanie z nożem. Ciekawi mnie tylko, czy to ta sama ręką, czy i na drugiej dorobi się blizny. 🤔
    Na szczęście Adelinie nic się nie stało i jest cała i zdrowa. Martwiłam się o nią, gdy została porwana przez tych narwanych buntowników. Iwo naprawdę powinien zrobić z nimi porządek i ustawić ich do pionu. Mam nadzieję, że plan Anieli zadziała i faktycznie zyskają w nich sprzymierzeńców w pozbyciu się Liliany z pałacu.
    Która nadal nie odpuszcza i próbuje przekonać do siebie Ksawiera na wszelkie możliwe sposoby. Ta ich wspólna wizyta w szpitalu, może być całkiem interesująca. Liliana, wyglądała na autentycznie zmartwioną wyglądam Ksawiera po bójce. Czyżby jej naprawdę na nim zależało? Ma tylko marne szansę, bo on nie widzi świata poza Anielą.
    Bójka z Victorem, była niepotrzebna. Choć nie ukrywam, że cieszy mnie zwycięstwo Victora. 😉
    Ksawier powinien nad sobą bardziej panować i powstrzymać swoją zazdrość. Bo akurat ty razem Victor miał rację. Jego relacja z Anielą może stawiać ją w złym świetle w oczach poddanych. On nadal ma w końcu żonę i jak na razie nic nie robi, aby się jej pozbyć.
    Jak najszybciej powinien coś a tej kwestii zdziałać, a nie liczyć tylko na innych. Czas także bardziej rozglądać się dookoła i obserwować swoje otoczenie, które zrobiło się bardzo nieprzyjazne. Ta służąca wie zdecydowanie za dużo.
    Potem chyba też powinien popracować bardziej nad "związkiem" z Anielą. Bo na razie panuje w nim, zbyt dużo niedomówień. Serio, on nie wiedział gdzie jego ukochana mieszka? Widać jak bardzo się nią przejmuje. Kolejny minus dla niego.
    Ja naprawdę się staram, ale nie mogę się jakoś przekonać do tej dwójki razem. 😏
    Wciąż mam cichą nadzieję, że jednak komuś innemu uda się zdobyć serce Aneiel, choć wydaje się to na razie niewykonalne.
    Czekam na następny rodział z niecierpliwością. 😊 Nie mogąc się już doczekać dalszego ciągu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaaaaa , czy ja już pisałam że Cię uwielbiam ? ;) Nareszcie wrócił Iwo, mój Iwo :) Strasznie mi go tutaj brakowało ;) Wrócił oczywiście dzięki Anieli. Która nie byłaby sobą , jakby czegoś sobie nie zrobiła ;) Nóż ręką? To w jej stylu ;) Ale dzięki temu mamy w końcu Iwo :) Hahaha chciałabym widzieć jego minę, jak usłyszał , że chciał się umówić z Anielą ;) On sobie tam może gadać co chce, że ona nie jest w jego typie itp. Ja i tak wiem swoje :)
    Dobrze , że Adelinie nic się nie stało. Dziewczyna zaczyna się ostatnio pakować w tarapaty prawie tak często jak Aniela ;) Mam nadzieję , że wypali plan Anieli co do buntowników. Wtedy jeden problem byłby już mniej.
    Bójka Victora i Ksawiera, niezła ;) I tak jak Camilla , cieszę się z tego kto wygrał. Kurcze strasznie mnie denerwuje myślenie Ksawiera o Anieli - moja kobieta. Mam wrażenie , że on ją traktuje jak przedmiot, rzecz która jest jego własnością. On ciągle ma żonę, a chciałby mieć Anielę tylko dla siebie. To trochę nie w porządku. Niech w końcu zrobi coś w kierunku rozwiązania swojego małżeństwa , które istnieje tylko na papierze. Bo niby kocha Anielę całym sercem, a w ogóle nie stara się pozbyć Liliany. Której faktycznie na nim zależy. Już czekam na ich wspólną wizytę w tym szpitalu. Zapewne będzie interesująco ;)
    Czy ja już pisałam , że cieszę się z powrotu Iwa ;)
    Z niecierpliwością czekam na wtorek :) Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. W końcu! Nareszcie Iwo odzyskał pamięć, przynajmniej częściowo i znów jest sobą. Już się bałam, że ten moment nigdy nie nastąpi. Chłopak naprawdę zaczynał mnie denerwować. Tym wstąpieniem do Buntowników i szefowaniem, podniósł mi ciśnienie. Przecież doskonale wiedział, że są niebezpieczni. A potem miał jeszcze pretensje do siostry, że ta chce ratować przyjaciółkę. Ta opryskliwość w stosunku do niej była zdecydowanie zbędna. Mógł sobie darować takie uwagi.
    Jak przeczytałam, że Adelina została porwana, to przyznam, że aż mnie zmroziło. Serio, strasznie się bałam, że Buntownicy zrobią jej coś złego, że poważnie ją skrzywdzą. Ale na szczęście w pogotowiu zawsze gotowa jest Aniela, która w porę zareagowała. I oczywiście Iwo. Jeju, jaki on był w tym fragmencie uroczy, jak się martwił o siostrę i w ogóle. W końcu postawa godna prawdziwego brata.
    Rozmowa Anieli i Iwo była rozbrajająca. Szczególnie początek. Te ich przekomarzania są uroczę. Naprawdę, kochane, ale i tak jakoś nie widzę ich razem. Po prostu nie pasują do siebie i tyle.
    Potem zrobiło się trochę poważniej. Przyznam, że szkoda mi Iwo. Biedak obwinia się o to co się stało, o to, że zostawił Ksawiera. A przecież to nie jego wina. Dobrze, że Aniela spróbuje mu to wybić z głowy.
    Strasznie ciekawi mnie, jak będzie ewentualnie wyglądać współpraca Buntowników z pałacem. Wszyscy chcą pozbyć się królowej, ale coś czuję, że może być gorąco.
    Ksawier jest na swój sposób rozkoszny z tą tęsknotą za Anielą. Oczywiście może też irytować, ale kurczę, on ją naprawdę kocha. A jak się wkurzył na Victora, że dziewczyna mieszka u niego. To znaczy, nie wkurzył się, ale nie od razu to zaprezentował.
    Przyznam, że lekkie obrzydzenie wzbudziła we mnie „bójka” chłopaków. Serio, to dorośli faceci, nie mogli sobie tego wyjaśnić w inny sposób? Oczywiście to Ksawier jako pierwszy zachował się jak idiota i rozumiem, że Victor mu oddał, w końcu nie można sobie pozwoli w kasze dmuchać, nawet królowi.
    Liliana jak zwykle irytuje wszystkich wokół. Jak ja jej nie znoszę. Mam nadzieję, że już niedługo zniknie z pałacu.
    Ode mnie to tyle. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i dużo weny życzę.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, hej! :D :D
    Wróciłam do mojego introwertycznego świata i zabieram się za ciebie ;) Wpierw dzięki, że czekasz aż nadrobię, trochę się bałam, ze dasz wczoraj/dzisiaj rozdział i będę do tyłu. Bo strasznie szybko i dobrze piszesz, musisz mnie tego nauczyć :P

    Hm, właściwie spodziewałam się nie lada awantury pomiędzy Iwo, a Adeliiną, a tu karą było ignorowanie. Nie powiem, że to źle, ale ja bym była zadowolona ;) Poza tym już odczułam, że Iwo wróci pamięć, był strasznie opryskliwy dla siostry! xD Ech, bracia… jednak wystawiłaś jego *ograniczenie kontaktów do minimum* na próbę :D który brat pozwoli na porwanie swojej młodszej siostrzyczki ;)

    Oczywiście ruszył jej na pomoc, buntownicy się jak śmiecie zachowali :/ narzekają na króla, a sami nie lepsze zagrywki stosują na tak czy siak jednym ze swoich :/ W ogóle to wow, wow, wow… co tu się odpierdzieliło :O szef ochrony w pełnej kasie! Co tam jeden przeciwnik czy dwóch lub nawet pięciu :P Imponoujące!
    „- Kiedyś walka szła Ci lepiej... - Przeniósł wzrok na Anielę
    (…)
    - Adelina – mruknął i się podniósł.”
    Nie wiem czy miałaś na myśli, to, że nie dokończył wypowiedzi czy niechcący pomyliłaś imiona bohaterów? Ale zdarza się, spoko, ja kiedyś zamiast kropki napisałam xD :P
    Ale wracając do akcji, to Aniela naprawdę się popisała chwytając ten nóż, dobrze, że obie (tak, ty też, mistrzu :P} nie ścisnęłyście go na tyle, by nie naciąć sobie nerwów i zniepełnosprawnić sobie dłonie :O
    „– Ty idiotko!
    (…)
    – Spoko, trzymam mocno!”
    F A C E P A L M xD ona nawet w tak poważnych momentach zachowuje się „tak bardzo, Aniela” kocham ją <3 Niemniej wydaje mi się, że tak w stu procentach cało się z tego nie wyliże… Chyba będąc w książce nie stała się nieśmiertelna, nie? Nawet Iwo nie jest w stanie jej ogarnąć, przez swój charakterek nikt nie da rady jej uchronić od złego :<
    No i odzyskał pamięć :D tak, jak obiecałaś – w spektakularnym momencie, właściwie to tyle się działo;, że podczas czytania nawet się nie miało czasu tym cieszyć :P

    Aniela i wo, mówiąc szczerze miałam nadzieje na jakiś słodki dialog między rodzeństwem, coś typu: Adelina: Hej Iwo… możemy pogadać? Iwo: Czego chcesz? A: Podziękować. I: Za co? A: Za ratunek. I: Nie ja cię uratowałem, tylko Victor. A; Gdybyś się w porę domyślił, że to pułapka… *Iwo patrzy na nią z mordem* ekhm, po prostu dziękuję. I: Nie musisz mi dziękować. Spełniałem obowiązek starszego brata. A: *uśmiecha się* Kocham cię braciszku. I: *patrzy dziwnie* Fuj? Spadaj młoda, bo robisz się dziwna.
    … wiesz co? Mogę sobie wyobrazić, że ich gadka mniej więcej tak wyglądała :P to teraz przejdę do rzeczy:
    No i ewidentnie coś się Anieli dzieję, ale po stwierdzeniu „wyglądasz, jakbyś umierała” nie wydaje mi się, że to z powodu ręki. Może zaczęła mieć jakiś limit przebywania w książce? Ciekawe to i trochę niepokojące D: zaś Iwo i jego zmartwienia są nieuzasadnione, musi się przełamać. Sam Ksawier z uciechy odzyskania przyjaciela będzie go nosił na rękach :P miałam wspomnieć o czymś jeszcze.. ach!
    „- Przestań! Grzecznie mówiąc...Nie jesteś w moim typie. - Otrzepuje przy tym całym ciałem, jakby się brzydził tym pomysłem.”
    Hah, ty to potrafisz być okropna :P wzbudziłaś w czytelniku nadzieje, że Aniela i Iwo, że Aniela i Victor (<3) a potem się z tego tak dosłownie wypisujesz okrutniku ty :P Niemniej ja nadal sobie będę shipować AxV xD Ksawier jest bee :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A propos chłopaków :D ja się nie wypowiem po prostu, jakbym oglądała moje bijące się bratanice :D przed czytaniem twoich rozdziałów zacznę sobie przygotowywać popcorn ^^ jednak nie sama walka mnie rozbawiła, a to zdziwienie Ksawiera potem, haha :D wszystko fajne i śmieszne, kiedy to on wygrywa, a Victor dostaje po buzi, ale kiedy mu oddał… (brakowało mi tu: Maaaaamooo! ;( Victor mnie bije! ;( hahahah xD) to już nie było spoko, pojawił się argument na wszystko „jestem królem!” co przedstawiło Ksawiera jako mega gówniaka… ale żeby nie było, Victor też jest szczeniakiem, ale nie w walce, ale tym wspomnieniem, że Aniela z nim mieszka i, że Ksawier nie może się z nią zobaczyć… - No panowie (wszyscy) miejcie trochę honoru :P
      Co do Lili, skoro ma towarzyszyć Ksawerowi w wolontariacie, to chyba musiała wiedzieć o tym wcześniej i niekoniecznie od służki… Mam nadzieje, że Victor z nią nie spiskuje D: I mam też nadzieje, że Aniela nie trafi akurat do szpitala 9choć wszystko mówi, że tak) zważywszy, że jest tam mnóstwo niebezpiecznych rzeczy + Liliana.

      Tyle ode mnie, znowu nie zmieściłam się w jednym komentarzu…
      Wybacz!
      Dużo weny, pozdrawiam cieplutko :D

      Usuń