piątek, 25 maja 2018

#11

Strasznie ciężko było mu wstać z łóżka. Zwłaszcza, że Aniela dzieliła je z nim. Zupełnie inaczej wstawało się, kiedy miał ukochaną przy sobie. Wszystko nabrało innych kolorów. Dziewczyna jeszcze spała i wyglądała cudownie.
Odgarnął jej ręką kosmyk włosów, które zasłaniały jej twarz.
- Już wstałeś? - zapytała, ale nadal miała zamknięte oczy. 
Uśmiechnął się i pokręcił głową ze zrezygnowaniem. Ależ ona kochała spać.
- Muszę zająć się pewnymi sprawami - odpowiedział, ale nie wnikał w głębsze szczegóły. 
Minęło zaledwie dwa dni odkąd został porwany. Większość czasu spędzał na posiedzeniach ze swoją Radą. Próbowali wymyślić sposób żeby nie rozpoczynać wojny z Makumonią. Oczywiście Ksawier miał zamiar pozbyć się królowej i wziąć z nią rozwód, a potem resztę życia spędzić z Anielą przy swoim boku. Najpierw jednak sprawy państwowe, potem życie osobiste.
- Jakie to pewne sprawy? - Otworzyła w końcu oczy i przyglądała mu się z wyczekiwaniem.
Dlatego nie chciał jej budzić. Nie chciał jej wszystkiego tłumaczyć, ponieważ chciał najpierw rozwikłać problemy, które nad nim wisiały. Dopiero potem miał zamiar pochwalić się ich pozytywnym rozwiązaniem.
- No wiesz...sprawy państwowe - powiedział wymijająco i liczył na to, że Aniela nie będzie ciągnąć tematu.
- Nie możesz wziąć sobie jakiegoś wolnego? - westchnęła. - Ciągle Cię nie ma i muszę siedzieć sama...
- Jak król może wziąć wolne? - zaśmiał się. - Daj mi czas żebym poukładał kilka rzeczy, a potem będę cały Twój. - Pocałował ją w nagie ramię, które wystawało spod luźnej koszulki.
- A chorobowe też nie wchodzi w grę? - Dziewczyna nadal próbowała przekabacić go, żeby z nią został. - Ksawier niedawno zostałeś porwany....Myślę że wszyscy zrozumieliby, że chcesz odpocząć.
Uśmiechnął się do niej. Aniela była taką dziewczyną, że zawsze najpierw martwiła się o innych, a potem o samą siebie. Chociaż tym razem nie był dokładnie pewny, czy martwi się o niego, czy po prostu jej się nudzi. Po balu zrezygnowała z pracy u Victora, więc nie miała nic do roboty. Jako osoba, która lubi mieć zajęcie, musiała się bardzo nudzić.
- Obiecuję Ci, że jak tylko rozwiążę problemy z Makumonią, to wybierzemy się na jakieś wakacje. Tylko we dwoje. - Podniósł się z łóżka. - Zostajesz jeszcze w łóżku?
- I tak nie mam nic innego do roboty... - mruknęła niezadowolona i przekręciła się do niego plecami.
Miał wątpliwości czy była zła? Czy po prostu chciała wrócić do spania?
Ksawier ruszył do łazienki, gdzie wykonał wszystkie poranne czynności. Po czym wszedł do garderoby. Przewrócił oczami, kiedy zobaczył rozrzucone rzeczy Anieli. Widocznie jeszcze nie zdążyła się rozpakować. Przygotował dla niej osobne pomieszczenie, w którym mogłaby trzymać swoje rzeczy, ale ona i tak urządziła się jak chciała. 
Zgarnął z wieszaka luźną, różową koszulę i czarne spodnie w kantykę. Szybko się przebrał i wyszedł z apartamentu wpadając prosto na Victora, który stał przed drzwiami.
- Jeśli chciałeś się przytulić, to wystarczyło powiedzieć - powiedział chłopak i masował sobie obolałe ramię po zderzeniu.
- Dlaczego stałeś przed drzwiami? - zapytał w końcu Ksawier. - W czym mogę Ci pomóc?
- Muszę porozmawiać z Anielą.
Ksawier popatrzył na niego poważnym wzrokiem. Dlaczego miałby rozmawiać z jego Anielą? Myślał, że fakt, że dziewczyna się do niego wprowadziła, skutecznie wybije ją z głowy Victora. Jak widać stało się wręcz przeciwnie, skoro przylazł tutaj i chciał z nią rozmawiać.
- Dlaczego nie porozmawiasz ze mną? 
- Bo muszę porozmawiać z Anielą.
- Aniela jeszcze śpi - poinformował go Ksawier. - Więc może porozmawiasz ze mną? Albo nie inaczej... - zamyślił się na chwilę. - Potrzebuję żebyś zwołał mi na wieczór konferencję prasową.
- Postaram się - zgodził się Victor. - Jakieś preferencje godziny? Osiemnasta? 
- Super! - Ucieszył się Ksawier.
- Po co Ci konferencja?
- Ogłoszę detronizację Liliany - wyjaśnił chłopakowi. - A teraz wybacz, mam spotkanie z Radą. Idziesz ze mną? - zapytał.
Victor teoretycznie miał mu towarzyszyć w zebraniach rady, ale praktycznie jego obecność podczas nich była rzadkością. Ksawier nie był na niego zły, bo wiedział, że chłopak ma inne sprawy na głowie. Do czasu jak spełniał obowiązki królewskiego doradcy, to było dobrze.
- Niestety - zaprzeczył. - Zaniedbałem ostatnio firmę. Mam mnóstwo papierkowej roboty i dwa spotkania ze sponsorami. Zobaczymy się dopiero na konferencji prasowej.
Oboje rozeszli się w swoje strony. Dopóki nie rywalizowali ze sobą, to umieli się porozumieć. Ksawier wiedział, że prędzej czy później ich relacje znowu się ochłodzą z powodu Anieli, którą Victor darzył uczuciami. 
Kiedy wszedł do Sali Narad miał ochotę zwymiotować. Przez ostatnie dwa dni prawie z niej nie wychodził. Miał dość tego pomieszczenia i ministrów, którzy niby byli po jego stronie, ale nie do końca. Chyba się go bali po ostatniej akcji, kiedy usunął zdrajców. Podczas spotkań panował dziwny nastrój, ale Ksawier nie wymagał za wiele. Byleby wszystko było po jego myśli.
Zajął główne miejsce i przyglądnął się mężczyznom, którzy wyglądali jakby podzielali jego zdanie. Im mniej wspólnych spotkań, tym lepiej.
- Dzisiaj ogłoszę detronizację królowej - poinformował. - Chciałbym też żebyśmy dzisiaj zdecydowali co do sprawy Makumonii. Wolałbym żeby to było pokojowe rozwiązanie.
- Wasza Wysokość też chcieliśmy zaproponować pokojowe rozwiązanie - zabrał głos jeden z mężczyzn. - Proponujemy żeby oba państwa zrezygnowały z unii.
Ksawier przewrócił oczami. Nie było to nic czego nie ustaliliby wcześniej.
- Tak też będzie - zgodził się król. - Już jakiś czas temu wydałem rozkaz reorganizacji wojska, więc proponuję skierować więcej ludzi na granice.
- Słusznie. W razie ataku będą na miejscu.
Młody król zacisnął szczękę. Miał nadzieję, że nigdy nie dojdzie do takiej sytuacji. Chciał żeby jego żołnierze mieli tak samo pokojowe i spokojne życie, jak on. Wojna była najgorszym rozwiązaniem. Miał nadzieję, że Liliana nie była na tyle głupia żeby posunąć się do takiego rozwiązania. Prędzej czy później i tak będzie musiał się z nią spotkać, ale na razie mógł sobie oszczędzić jej widoku.
Pozostały czas aż do konferencji poświęcił na rozmowę dotyczącą problemów jego obywateli. Okazało się, że wyczyszczenie rady z nielojalnych ludzi było doskonałym posunięciem. Wszyscy którzy zostali byli odpowiednimi kandydatami na ludzi, którzy decydują o losie państwa. Mieli wiele dobrych pomysłów i rozwiązań.
- Stresujesz się? - zapytała go Aniela kilka minut przed konferencją.
- Dlaczego miałbym się stresować? - zdziwił się i przyglądnął dziewczynie zaciekawiony.
- No wiesz...W końcu to była twoja żona, a teraz będziesz musiał zdradzić całą prawdę...
- Nigdy nie chciałem żeby została moją żoną. - Skrzywił się. - Sama była sobie winna. Poza tym ludzie powinni poznać prawdę.
- Że ich królowa była psychopatką?
- Cholerną psychopatką! - poprawił dziewczynę. Nawet nie chciał wspominać dni, które musiał spędzać w jej towarzystwie. - Poddani powinni wiedzieć, jaką osobą była ich królowa. Mam nadzieję, że moja prawdziwa żona będzie zupełnie inną kobietą.
Popatrzył na Anielę wyzywająco. Zastanawiał się, czy te słowa ją zdenerwują. Miał taką nadzieję, ponieważ uwielbiał jak dziewczyna się denerwowała. 
- Nawet mnie do niej nie porównuj! 
- Czy to oznacza, że zostaniesz moją żoną?
- Jeśli to mają być oświadczyny, to możesz być pewny, że się nie zgodzę - warknęła jak pies. Ksawier uśmiechnął się na wspomnienie dnia, kiedy to oświadczał się jej po raz pierwszy. Była tak samo niezadowolona jak wtedy. - No i z czego się śmiejesz?
- Z Ciebie - odpowiedział i przyciągnął ją do siebie. - Nie martw się. Jak będę Ci się oświadczał, to to będzie coś niezapomnianego.
- Ostatnim razem też tak mówiłeś. - Wydęła usta niezadowolona.
- Nieprawda. Ostatnim razem miały być wyjątkowe, a teraz będą niezapomniane - poprawił dziewczynę.
Naprawdę miał nadzieję, że tym razem będą to ostatnie oświadczyny, które będzie kierował w stronę Anieli. Drugie i ostatnie. Ciągle miał pierścionek, który mu oddała i to tym samym miał zamiar się oświadczyć. Oczywiście, kiedy przyjdzie na to czas. Najpierw trzeba było załagodzić napięta sytuację. No i oczywiście wziąć rozwód. 
- Ksawier! Już pora. - Przerwał im Victor, który wparował do środka pokoju, w którym czekali przed konferencją. 
- Może po konferencji spotkamy się wszyscy? - zaproponowała Aniela.
Ksawier zmarszczył brwi. Nie był zadowolony, bo zaproponowała to Victorowi. Oczywiście pewnie zaproszeni będą też Iwo i Adelina, ale wolałby spędzić ten czas sam na sam z dziewczyną. Victor pokiwał głową zgadzając się i pogonił młodego króla, na którego wszyscy czekali.



Konferencja nie była jednak łatwą rzeczą. Ksawier przekonał się o tym doskonale, kiedy dotarło do niego, że cały czas okłamywał wszystkich włącznie z samym sobą. Łatwo było grać przed innymi wspaniałe małżeństwo, które tworzył z Lilianą. Pojawili się kilka razy jako para w mediach i kłamali ludziom w żywe oczy o swojej miłości. Każdy człowiek chciałby słuchać prawdy, więc kiedy musiał przyznać się przed dziennikarzami, że cały czas kłamał, poczuł się okropnie. Całe jego życie było jednym wielkim oszustwem, więc pewnie za takiego mieli go jego poddani. 
Wiadomość o detronizacji królowej szybko obiegła media i całe państwo. Mimo, że konferencja skończyła się kilkanaście minut temu, to dziennikarze nie chcieli mu odpuścić. Ciągle mieli mnóstwo pytań, na które chłopak nie miał siły odpowiadać. Wiele z nich dotyczyło jego życia prywatnego, a on nie chciał wciągać w to wszystko Anieli. Chciał poczekać aż wszystko ucichnie.
Po jakimś czasie udało mu się wydostać z pałacu. Podjechał autem pod miejsce, które wysłała mu Aniela SMS-em. Wychodząc z auta zdziwił się, że ich zaplanowane spotkanie odbywało się w tak zwykłym miejscu. Był w końcu królem, a po burzy jaką wywołał niecałą godzinę temu, pobyt w takim miejscu mógł być ryzykowny. 
Wyciągnął z kieszeni płaszcza dzwoniący telefon.
- Już wchodzę - odpowiedział, kiedy odebrał. 
Dopiero wtedy dotarło do niego, że przez cały czas stał i wpatrywał się w szyld noszący nazwę Ministerstwo wódki. Ten wieczór nie mógł się dobrze skończyć. Mógł to stwierdzić już po samej nazwie lokalu. 
Jeszcze raz nacisnął guzik zamykający, na pilocie od samochodu i wszedł do środka. Pochylił głowę martwiąc się, że ktoś może go rozpoznać, ale ku jego zdziwieniu w środku nie było zbyt wiele osób. A jeśli były, to byli zajęci piciem alkoholu i rozmową.
Od razu zobaczył Anielę, która machała do niego ze stolika przy którym siedziała z Victorem. Ten widok od razu mu nie spasował. Dlaczego siedzieli tylko we dwoje?
- Jesteś? - powiedział Victor od niechcenia, kiedy Ksawier zajął miejsce obok Anieli. 
- Gdzie reszta? - dopytał, ponieważ brakowało Iwo i Adeliny.
- Spóźnią się - odpowiedziała Aniela. - Adelina musi jeszcze się pouczyć do kolokwium, a Iwo ma coś jeszcze do załatwienia, ale obiecali, że przyjdą.
Ksawier doskonale rozumiał, co oznaczało bycie zajętym człowiekiem. Sam ledwo tutaj dotarł i martwił się, czy któryś z namolnych reporterów go nie śledził. Adelina ciągle studiowała medycynę z której nie zrezygnowała, więc nauka była jej nieodłączną częścią, co znowu nie podobało się Anieli. Przez ten krótki czas podczas, którego mieszkali razem zdążyła mu wspomnieć kilka razy, że przez studia Adeliny nie może się z nią zobaczyć. A Iwo? Cóż pozycja szefa ochroniarzy jednak go czegoś zobowiązywała.
- Ale jaja! - Zaśmiał się po chwili Victor. - Akuratnie trafiliśmy z lokalem w gusta Ksawiera. Czego napije się nasz król?
Ksawier zmarszczył brwi. Dlaczego mówił w liczbie mnogiej? Czyżby konsultował się w sprawie lokalu z Anielą? A może to ona z nim?
- Zapomniałam... - Aniela spuściła głowę. - Przepraszam.
- Nie będę pił - Wzruszył obojętnie ramionami. Nie dotknął alkoholu od bardzo długiego czasu i miał zamiar się tego trzymać. - Myślę, że ostatnimi czasy wypiłem taką ilość alkoholu, która starczy mi na resztę życia.
Victor uniósł brwi zdziwiony i napił się łyka drinka, którego prawie już kończył. Aniela zrobiła to samo.
- Nie będziesz pił drinków? - zaczął Victor, który ewidentnie chciał go sprowokować. - Masz rację! W twoim stylu jest bardziej cała flaszka. To jaką Ci zamówić?
- Powiedziałem, że w ogóle nie będę pił - poinformował jeszcze raz chłopaka.
Victor jeszcze kilka razy próbował wyprowadzić go z równowagi, ale Ksawier bardzo umiejętnie ignorował jego złośliwości. Mógł śmiało nazwać się mistrzem ignorancji. Martwiło go tylko to, że Victor i Aniela ciągle pili. I to nie były małe ilości. Koniec końców wszystko skończyło się tak, że Aniela była pijana, a Victor jeszcze się trzymał, ale jeszcze kilka drinków i on także będzie wstawiony. Najgorsze było to, że nadal nie było Iwo i Adeliny.
- Ty! - zawołała Aniela na cały lokal i wskazała na Ksawiera palcem. - Królu mój złoty! Jak to jest, że jestem z Tobą? A czuję się jakbym była sama? Ciągle tylko to twoje królowanie, a dla mnie nie masz czasu! A ja czekam i czekam i czekam i czekam na Ciebie, bo Cię tak mocno kocham. 
Aniela chcąc pokazać jak ogromną miłością darzyła chłopaka wykonała ogromny gest rękami i prawie spadła z krzesła. Ksawier podtrzymał ją za łokieć. 
Pierwszy raz usłyszał te słowa z jej ust. Tak długo na nie wyczekiwał. Znali się już jakiś czas. Naprawdę bardzo dużo ze sobą przeszli, a nadal nie wyznali sobie miłości. Dlatego jego serce aż mocniej zabiło słysząc to wyznanie. Szkoda tylko, że było ono po pijaku i wiedział o tym cały lokal.
- Aniela - zwrócił się do dziewczyny. - Spokojnie...
Chciał ją ucieszyć, a najlepiej to zabrać już do pałacu i położyć w ich łóżku, ale dziewczyna ciągle miała ochotę na imprezowanie.
- Co Ksawier? Jestem za głośno? - Popatrzyła na niego poważnym wzrokiem, a on nie mógł powstrzymać parsknięcia śmiechem. Była zalana w trupa. - Śmieszy Cię moja miłość? A ja tyle kurwa na Ciebie czekałam! 
Victor, który przez dłuży czas milczał i pił sam ze sobą, odżył i również parsknął śmiechem. 
- Czemu jesteś dzisiaj taka rozgadana - mruknął Ksawier pod nosem. 
- A może chcesz wrócić do swojej żonki? - wybuchła Aniela. Ksawier miał nadzieję, że zaraz skończą jej się baterie, ponieważ jak tak dalej pójdzie to wszyscy będą znali każdy szczegół z ich życia. - Jesteś tylko mój!!! Dlatego, dlatego...
Niestety nie dokończyła, ponieważ życzenie Ksawiera się spełniło i baterie dziewczyny padły i dosłownie zasnęła na stole. Ksawier sięgnął po swój płaszcz i podłożył jej pod głowę. Powinien zabrać ją do domu, ale nie mógł zostawić Victora samego. On także pił, a dwojgiem pijanych nie dałby rady się zająć. Postanowił poczekać na Iwo.
Victor odstawił z hukiem szklankę i wstał na równe nogi. Wyszarpnął płaszcz spod głowy Anieli i rzucił go daleko przed siebie. Ksawier aż się skrzywił, kiedy usłyszał jak głowa dziewczyny opada na stolik.
- Co Ty robisz? - warknął nie niego.
- Nie będziesz okazywał jej uczuć przy mnie! - oznajmił Victor i chwycił Ksawiera za kołnierz. 
- Co Ty powiedziałeś? - zapytał Ksawier żeby upewnić się, co do wypowiedzianych słów. 
- To co słyszałeś! Ty masz żonę, więc to ja zajmę się Anielą.
Ksawier wypuścił wszystkie negatywne emocje na zewnątrz i przyłożył w twarz Victorowi, którego aż odgięło w tył i puścił kołnierz chłopaka. Victor otrząsnął się i spojrzał na króla z czystą nienawiścią.
- Wyjdźmy na zewnątrz - zaproponował Ksawier, bo wiedział, że na jednym ciosie się nie skończy.
Tak też zrobili i po prostu bili się przed lokalem. Dzięki temu straty poniosły tylko ich twarze, które przyjęły kilka ciosów. Ksawier miał rozciętą wargę, z której leciała krew. Splunął kilka razy, chcąc usunąć metaliczny smak z ust. Bolał go też prawy policzek i czuł, że jutro będzie miał w tym miejscu śliwę.Victor za to miał rozkwaszony nos z którego również leciała krew. Ksawier podał mu chusteczki, które zdobył od jednego z przechodniów i pomógł mu zatamować krwotok. 
I tak siedzieli oboje na krawężniku chodnika przed lokalem. Król ze śliwą i rozbitą wargą oraz jego doradca i prezes największej firmy kraju z chusteczką w nosie. Widok był komiczny.
- Najlepsze co nam razem wychodzi, to wymiana ciosów - podsumował Victor.
- Dopóki nie chcesz ze mną rywalizować, to nie jest tak źle - poprawił do Ksawier. Ich relacje wcale nie były takie najgorsze. - Popatrz z perspektywy czasu. Zrobiliśmy razem kilka rzeczy dla tego kraju.
- To prawda, ale to długo nie potrwa...
- Chcesz zrezygnować? - zapytał Ksawier. Miał szczerą nadzieję, że chłopak tego nie zrobi.
- Muszę zająć się firmą, poza tym jest też jedna sprawa, którą muszę wyjaśnić z Anielą i na pewno Ci się to nie spodoba.
- Dopóki nie będziesz zalecał się do mojej kobiety, to wszystko będzie w porządku - oznajmił Ksawier. 
Był w stanie przeżyć wszystko tylko nie uczucia Victora do Anieli. Taka sytuacja tylko skomplikowałaby bardziej ich zagmatwaną relację. 
- Właśnie o to chodzi Ksawier - westchnął chłopak. - Nie mogę udawać, że nie oszalałem na jej punkcie. To najbardziej niespodziewana rzecz w moim życiu...
Zapadła cisza. Ksawier zaczął zastanawiać się nad ich dziwnym przeznaczeniem. Jak to się działo, że jeżeli zaczęli w końcu ze sobą normalnie żyć, to wszystko znowu się komplikowało. To była jedna z niewielu szczerych rozmów, jakie ze sobą przeprowadzili, a i tak musiała się szybko skończyć, bo Ksawier nie mógł tego słuchać.
- Chyba powinienem jeszcze raz Ci przyłożyć, żeby wybić Ci ją z głowy - powiedział i wstał z krawężnika. - Ona jest dla mnie wszystkim, więc nie daruję Ci jeśli będziesz próbował mi ją zabrać.
- Dlatego przepraszam z wyprzedzeniem. - Victor również się podniósł. - Nie obiecam Ci tego, ponieważ wiem, że nie będę w stanie o niej zapomnieć. Jakimś dziwnym trafem Aniela wywołuje u mnie szczęście, którego od dawna mi brakowało.
Ksawier mierzył go wzrokiem. Tak się składało, że żywił do dziewczyny bardzo podobne uczucia, tyle że one zaczęły się dużo, dużo wcześniej. Aniela była dla niego wszystkim i wiedział to już od ich pierwszego spotkania, kiedy zaczęła mu wygrażać. Już wtedy przeszło mu przez myśl, że z taką dziewczyną u boku nigdy by się nie nudził. 
- Jasna cholera! Widzę, że impreza trwa w najlepsze! - powiedziała Adelina, która znalazła się przy nich. - Mówiłam Ci żebyśmy się pośpieszyli, ale Ty musiałeś się grzebać! - zwróciła się do brata.
Ksawier przeniósł wzrok z dziewczyny na Iwo, który również się pojawił i przypatrywał na zmianę jemu i Victorowi. 
- Impreza właśnie się skończyła - oznajmił. - Iwo zawieź proszę Victora do domu, a ja zajmę się Anielą.
- Co? Tak szybko? - W głosie Adeliny słychać było zawód. - A gdzie jest Aniela?
- Aniela jest tam, gdzie nie powinna być - mruknął Ksawier.
Miał przez to na myśli, że dziewczyna znajduje się w głowie Victora, a nie powinna.
Zostawił resztę przed lokalem i wszedł do środka po dziewczynę, która smacznie spała i nie była świadoma, jak wielką ma moc. Ona po prostu zmieniała ludzi i przyciągała ich do siebie.



Victor wpatrywał się w dokumenty rozłożone na stole. Przeszedł do ojca żeby poradzić się w sprawie firmy, którą po nim przejął. Zaniedbał ją ostatnio i miał sporo zaległości. Za bardzo skupił się na pałacowych sprawach. Ostatnio miał też w głowie Anielę, która nie chciała z niej wyjść.
- Synu, czy Ty mnie słuchasz?
Victor przeniósł wzrok na tatę, który patrzył na niego pytającym wzrokiem.
- Przepraszam, zamyśliłem się - wyjaśnił i poprawił swoją pozycję.
Przysunął krzesło do stolika i chwycił kartki.
- Widzę, że dalsza rozmowa nie ma sensu, bo i tak myślisz o czymś innym. - Pokręcił głową jego ojciec i zabrał dokumenty. - Zostaw mi to, a ja się nimi zajmę.
- Nie, w porządku. Możemy kontynuować.
- Nie możemy - zaprzeczył ojciec. Przyglądnął mu się uważnie. - Jesteś myślami gdzieś indziej. Jak więc mamy rozmawiać o sprawach firmy?
Nie był myślami gdzieś indziej, tylko przy kimś innym. Zamiast skupić się na pracy, to skupiał się na Anieli, której już nie było w jego domu. Teraz naprawdę stała się kobietą króla, która ma przy nim miejsce. Jeśli nic nie zrobi, to dziewczyna wymknie mu się, bo zostanie królową.
- Nie powinieneś oddawać mi firmy - westchnął po chwili. - Jestem beznadziejnym prezesem. Nie radzę sobie z tym wszystkim. Ludzie oczekują ode mnie zbyt wiele. Chcą żebym zarządzał firmą tak dobrze jak Ty, a ja nie jestem w stanie tego zrobić.
- Victor - zaśmiał się mężczyzna. - Skup się na swoich celach, a nie na tym czego oczekują od Ciebie inni.
Chłopak popatrzył na ojca, który po raz pierwszy powiedział mu tak ważne słowa. Nigdy nie byli ze sobą blisko. Ojciec po śmierci matki umawiał się z tak wieloma kobietami, że nie miał czasu dla syna. Potem zaczął knuć przeciwko królowi i narodowi i skończyło się wyrokiem. Umierający król i tak potraktował ta zdradę z łaską i ojciec dostał dożywotni areszt domowy.
- Jak Ci się żyje? - zapytał Victor. Wcześniej nie interesowało go życie ojca, bo uważał, że powinien ponieść karę za swoje czyny. - No wiesz...Nie nudzi Ci się?
- To zaskakujące, ale nie. - Uśmiechnął się mężczyzna. - W końcu mam czas żeby odpocząć i poczytać książki.
Victor wyczuł kłamstwo w jego słowach. Wiedział, że areszt domowy był okropną karą dla jego ojca, który nudził się tak bardzo, że zastępował całą służbę, którą mieli w domu i wykonywał za nich ich obowiązki. Poza tym mężczyzna ucieszył się ogromnie, kiedy Victor przyszedł do niego poradzić się w sprawach firmy. Oznaczało to tylko, że strasznie się nudzi.
- A gdzie podziała się Eleonora? - zapytał Victor o ostatnią kochankę ojca, którą pamiętał. Dawno już jej nie widział, a zwykle często na nią wpadał.
- Kazałem jej odejść. - Wzruszył ramionami mężczyzna. Grał obojętnego, ale Victor wiedział, że tęsknił za kobietą. Jego ojciec już tak miał, że nie lubił być sam. Zawsze musiał mieć przy sobie jakąś kobietę. - Jak mógłbym kazać  zostać jej ze mną w takiej sytuacji?
Chłopak pokiwał głową rozumiejąc słowa ojca. Żadna kobieta nie wytrzymałaby, gdyby jej mężczyzna był zdrajcą narodu i ponosił taką karę.
- A gdzie podziała się Aniela? Dawno jej nie widziałem. - zapytał ojciec.
Victor posępniał na te słowa.
- Przeprowadziła się do pałacu.
- Dlaczego jesteś smutny? - drążył temat jego ojciec. - Przecież wiedziałeś, że to się tak skończy.
- Wiedziałem - potwierdził Victor. Był świadomy, że Aniela była kobietą Ksawiera, a mimo tego i tak pozwolił sobie na uczucia do dziewczyny.
- Zabawne, jak historia lubi się powtarzać - zaśmiał się mężczyzna, który doskonale już wiedział o co chodziło. - Ja i świętej pamięci zmarły król też darzyliśmy uczuciami tą samą kobietę.
Victor zmarszczył brwi. Dziwnie było mu słuchać o miłości jego ojca do kobiety, która nie była jego zmarłą matką.
- Jadwigę?
- Tak, dlatego ostrzegałem Cię, żebyś nie popełnił mojego błędu. Aniela nigdy nie będzie mogła być twoja. - Słowa jego taty były prawdziwe, ale Victor nie chciał ich zaakceptować.
- Wiem. Myślałem, że tylko ją lubię, a wyszło jak wyszło...
- A wyszło, że zakochałeś się do granic możliwości. - Victor oderwał wzrok od ojca i przeniósł na półkę pełną książek. Dziwnie było rozmawiać z nim o uczuciach. Czuł się strasznie nieswojo. - Synu, nie musisz się wstydzić.
- Ja się nie wstydzę - powiedział Victor. - Po prostu to dziwne...Rozmawiać z Tobą o takich rzeczach.
- Jestem twoim ojcem, jak nie ze mną, to z kim porozmawiasz o swoich pierwszych miłostkach?
Pierwszych miłostkach? To była stuprocentowa racja. Aniela była pierwszą dziewczyną, którą obdarzył tak silnymi uczuciami. Przed nią była Liliana, ale ona była zwykłą przygodą, którą musiał przeżyć, ponieważ chciał udowodnić coś Ksawierowi.
Uśmiechnął się pod nosem. W końcu przyszedł czas, w którym w pełni wybaczył ojcu, to że dźgnął go nożem. Nie sądził, że kiedyś to nadejdzie, ale tak się stało. Siedzieli teraz i rozmawiali ze sobą na tak błahe tematy. Jak ojciec z synem.
- To i tak dziwne...
- Victor jedno musisz pamiętać...Pierwsze miłości zwykle bywają nieszczęśliwe.
Zwykle mogły takie być, ale Victor wolałby taką szczęśliwą, czystą, prostą i odwzajemnioną miłość. To by była piękna sprawa.
- To jak to było z Jadwigą? - zapytał, chcąc zmienić temat.
- Może to ja Ci opowiem?
Ojciec z synem przenieśli wzrok na postać, która stała w drzwiach. Była to Jadwiga we własnej osobie.
- Już jesteś? - mężczyzna podniósł się z krzesła z blaskiem w oczach.
Victor zastanawiał się, czy on sam tak samo patrzył na Anielę? Jego ojciec zdecydowania czuł coś więcej niż sympatię w stosunku do kobiety, która właśnie zaszczyciła ich swoją obecnością.
- Spotykacie się? - wszedł w słowo Jadwidze, która chciała odpowiedzieć jego tacie na pytanie.
- To skomplikowane - zmieszał się ojciec.
Victor spojrzał na Jadwigę, która uśmiechała się szeroko. Nie wyglądała na zawstydzoną pytaniem, tak jak jego ojciec. Ona po prostu stała i nic sobie z tego nie robiła. Victorowi nie podobało się tylko to, że była ona matką Ksawiera. Nie chciał mieć króla za swojego przyrodniego brata.
- To jak? Porozmawiasz ze mną? - zapytała Victora. Pokiwał głową i wstał od stołu. - Haroldzie wrócę do ciebie.
- Nie śpieszcie się - Machnął ręką mężczyzna. - A i Victor nie martw się o te dokumenty! Wypełnię je za Ciebie, bo i tak mam dużo czasu.
Chłopak wyszedł za kobietą, która zaskakująco dobrze orientowała się w jego domu. Wglądało na to, że nie była tutaj pierwszy raz. Zaprowadziła ich do pokaźnych rozmiarów biblioteki i stanęła przy oknie. Milczała. Victor przestąpił z nogi na nogę zniecierpliwiony. Mieli przecież rozmawiać, a stali i wpatrywali się w ogród, który był widoczny przez okno.
- To dla Ciebie. - Wyciągnęła z torebki kilka zdjęć i podała mu je.
Chwycił je w ręce i zaczął przeglądać.
Jedno z nich przedstawiało jego ojca w młodości. Był bardzo przystojnym mężczyzną, ale to było jasne. W końcu Victor miał to po nim. Jaki ojciec, taki syn. Przyglądał się tacie, który ubrany w golf i płaszcz stroił śmieszną minę. Prychnął pod nosem i spoglądnął na następne zdjęcie, które przedstawiało dwie dziewczyny siedzące na masce samochodu. Zmarszczył brwi i spojrzał, na kobietę stojącą obok niego. Jedna z dziewczyn to na pewno ona.
- To pani? - zapytał i wskazał na dziewczynę z prawej strony.
- Dobrze kombinujesz. - Uśmiechnęła się i wzięła zdjęcie z jego ręki. - To ja, a to Twoja mama. - Wskazała palcem na drugą kobietę.
Jego mama. Jego zmarła mama. Victor zabrał jej zdjęcie i przysunął bliżej oczu. Chciał dokładnie zobaczyć swoją mamę. Dotknął dłonią jej twarz. Siedziała jak jakiś luzak na aucie i uśmiechała się w stronę aparatu. Czyżby charakter miał po mamie? Przewinął i na następnym zdjęciu znalazł swoją mamę, która tym razem sama pozowała do zdjęcia. Siedziała przy stoliku w restauracji. Blond włosy miała założone za ucho i wpatrywała się w miskę pełną jedzenia.
- Znała pani moją mamę? - zapytał.
- Julia i ja byłyśmy przyjaciółkami - odpowiedziała kobieta i nadal wpatrywała się za okno.
Jadwiga i Julia. Aniela i Adelina. Czyżby faktycznie historia się powtarzała?
Victor spojrzał na następne zdjęcie, które przedstawiało jego tatę i mamę na jakimś przyjęciu. Ojciec ubrany w garnitur trzymał w jednej ręce szklankę z whiskey, a drugą obejmował mamę, która ubrana była w sukienkę w kwiatki. Ona również trzymała w dłoni, ale kieliszek z winem. Zdecydowanie był ich synem, bo on także gustował w alkoholach.
- Będę mógł zatrzymać te zdjęcia? - zapytał. Naprawdę chciał je mieć, ponieważ po śmierci mamy ojciec pozbył się wszystkich jej zdjęć.
- Jasne, przyniosłam je dla Ciebie - powiedziała kobieta i obróciła w jego stronę. - Chcę też z Tobą porozmawiać i opowiedzieć pewną historię. Wysłuchasz mnie?
- Jasne. - Pokiwał głową.
- Jak wiesz twój ojciec i zmarły król byli we mnie zakochani. - Victor spojrzał na nią i skrzywił się lekko. Czy ona właśnie chwaliła się tym, że dwóch facetów za nią latało? - Skoro jestem matką Ksawiera to wiadomo, którego z nich wybrałam.
Victor patrzył na nią i nie wierzył. Kobieta milczała. A więc to tyle tej opowieści?
- Kawał dobrej opowieści... - westchnął przerywając ciszę.
- Bo muszę to zrobić inaczej - zaczęła. - Nie będę Cię przynudzać romansami z przeszłości. Tylko dam Ci radę.
- Jaką radę? - zapytał, chociaż nie bardzo wierzył, że rada od kobiety mogłaby mu w czymś pomóc.
- Historia waszej czwórki, która się powtarza, jest dla mnie jak deja vu - zaczęła kobieta. - Dlatego postanowiłam wkroczyć, żeby udzielić wam kilku rad. Kiedy ja byłam młoda, to brakowało mi osoby, która powiedziałaby mi, że wszystko się ułoży. Wiem, że jesteś teraz zauroczony Anielą i tylko ona się dla Ciebie liczy, ale wiesz mi, że powinieneś sobie ją odpuścić.
Victor skrzywił się słysząc te słowa. To wcale nie brzmiało jak rada, tylko wymądrzanie się kobiety, która przeszła swoje. Ok, nie miał nic przeciwko temu, że chciała się z nim tym podzielić i opowiedzieć mu swoją historię, ale nie musiał stosować się do jej słów. Miał swój własny mózg, który podpowiadał mu wybór innego rozwiązania.
- Tata już próbował przeprowadzić ze mną rozmowę w stylu 'odpuść ją sobie synu'. Ostrzegam, że nie zadziałała, więc pani wysiłki również pójdą na marne.
Kobieta zdziwiła się, dowiadując się, że ojciec przeprowadzał z nim taką rozmowę.
- Nie zadziałała, bo teraz jesteś oczarowany Anielą. Przykro mi to mówić, ale ona już ma kogoś innego w sercu i nie będzie w nim dla Ciebie miejsca. - Złapała chłopaka za bark. - Victor, jesteś taki sam jak ojciec. Nie będę Cię przekonywać żebyś zrezygnował z dziewczyny, jeśli chcesz możesz wyznać jej swoje uczucia, jeśli później miałbyś żałować, że tego nie zrobiłeś.
To właśnie zamierzał zrobić. Szykował się do tej rozmowy już od kilku dni i ciągle nie wiedział, jak ją przeprowadzić. Bał się odrzucenia, bo tak bardzo chciał żeby dziewczyna była jego.
- To właśnie zamierzam zrobić - powiedział pewnym głosem.
- Naprawdę mi przykro, ale i tak nie będziesz mógł jej mieć. - Na twarzy kobiety faktycznie zauważył cień zawodu. - Pamiętaj jednak, że ona będzie Cię potrzebowała, bo jesteś dla niej cennym przyjacielem.
Przyjacielem. Jak to w ogóle brzmiało? Nie chciał być jej przyjacielem! Chciał być dla niej kimś więcej. Kimś kto mógłby ją trzymać w objęciach, całować, widzieć jak płacze i spędzać z nią każdy wolny czas.
- A może będzie tak, że zaakceptuje moje uczucia i rzuci mi się w ramiona? - powiedział na głos, ale Jadwiga nie poparła jego propozycji entuzjazmem. - I tak spróbuję wszystkiego, by ją zdobyć.
- Widzę, że Cię nie zniechęciłam. - Pokręciła głową ze zrezygnowaniem. - Jesteś tak samo uparty jak ojciec.
- Cóż...To dziękuję za zdjęcia. - Podniósł rękę i podrapał się po głowie. Chciał już zakończyć tą nieszczęsną rozmowę, ale nie wiedział jak. - W sumie była mi pani je winna, za pożyczenie mojego auta.
- Przepraszam, że tak późno Ci je dałam - zignorowała fragment o pożyczeniu auta.
Chłopak odwrócił się i ruszył w stronę drzwi. Chciał teraz zobaczyć się z Anielą, a najlepiej wyznać jej miłość i mieć to z głowy. Dowie się wtedy na czym stoi i będzie po sprawie.
Chwycił za klamkę, ale powstrzymał się od wyjścia. Popatrzył na kobietę i zapytał:
- Jaka była moja mama? 
Patrzył na Jadwigę z wyczekiwaniem. Wiedział, że była jedyną osobą, którą mógł o to zapytać. Ojciec nie lubił wspominać o matce, która odeszła z tego świata w bardzo młodym wieku.
- Julia była zawsze uśmiechnięta i dzięki temu ogrzewała wszystko naokoło siebie.
- A czy mój ojciec kochał moją mamę? - Zadał jeszcze jedno pytanie, które wierciło dziurę w jego brzuchu. Skoro kochał Jadwigę, to jak potem mógł pokochać Julię? 
- Kochał ją. - Uśmiechnęła się i zwiesiła na chwilę. Chłopak zauważył, że kobieta jest myślami w innym świecie. Musiała coś wspominać. - Oczywiście, że ją kochał i to szalenie. Nawet on sam nie wiedział jak bardzo, dopóki nie odeszła.
Tyle mu wystarczyło. Ojciec kochał matkę. Szkoda tylko, że dotarło to do niego po fakcie. Ale o co chodziło z Jadwigą, która odwiedzała go tak często? Owszem, byli teraz wolni i oboje mogli umawiać się z kim tylko chcieli, ale czy powrót do przeszłościowych relacji był dobry?
- Dziękuję, że opowiedziała mi pani o mamie.
- Zawsze możesz mnie o nią zapytać - zapewniła chłopaka. - Była moją jedyną najlepszą przyjaciółką. Bardzo brakuje mi jej teraz...
Nie tylko jej. Victor także marzył by poznać swoją własną mamę. Chciałby z nią porozmawiać, przytulić się do niej i poznać matczyną miłość, której nigdy nie dostał. Przypomniało mu to o jeszcze jednej osobie, która także nigdy nie poznała własnej matki- był nią Ksawier.
- Myślę, że powinna pani porozmawiać z Ksawierem.
- Taki mam zamiar, ale jeszcze nie teraz.
Chłopak skinął głową. Nie miał zamiaru wchodzić z butami w życie innej rodziny. Jadwiga i Ksawier powinni sami załatwić własne problemy.



Najgorszym problemem po przeprowadzeniu do apartamentu Ksawiera było dla mnie podjęcie decyzji w co powinnam się ubrać. Czy powinnam założyć coś luźnego, czy lepiej coś elegantszego? No to był dla mnie kłopot, ponieważ po rzuceniu pracy u Victora każdy mój dzień wglądał tak samo. Moje problemy stały się tak błahe i śmieszne, że aż idiotyczne.
Dlaczego zrezygnowałam z pracy? Głównym argumentem było to, że Victor zaczął darzyć mnie uczuciami. Nie chciałam żeby to dłużej się ciągnęło, ponieważ ja do niego nic nie czułam. Był bardzo atrakcyjnym chłopakiem, ale nie był dla mnie. Ja już znalazłam partnera na resztę mojego życia i to jego zamierzałam się trzymać. Kolejną sprawą było to, że Ksawier chociaż nie okazywał mi tego, to wiedziałam, że był cholernie zazdrosny o Victora. A że nie miałam żadnego problemu z pozbyciem się pracy, w której i tak w zasadzie nic nie robiłam, to po prostu ją rzuciłam.
Nie było pracy, nie było też wymogu od namolnego szefa, który kazał ubierać się elegancko. Chwyciłam więc szarą, luźną marynarkę w kratkę i założyłam na siebie. Nawet nie była świadoma tego, że jeansy i zwykły podkoszulek tak mogły uszczęśliwić człowieka. W końcu mogłam być sobą, ale z dodatkiem lekkiej elegancji, no bo przecież była marynarka.
Wyszłam z garderoby, a później z apartamentu. Dzisiaj zamierzałam pozwiedzać pałac, ponieważ i tak miałam mnóstwo wolnego czasu. Aż za dużo. Ksawier ciągle gdzieś znikał i nie chciał mi powiedzieć dlaczego, ani co wtedy robił. Nie wnikałam w to głębiej, bo nie chciałam wyrządzać mu jakiś scen zazdrosnej dziewczyny, która musi wiedzieć, co jej chłopak robi w każdej minucie. Po prostu czekałam aż sam mi powie, co planuje. Chociaż to czekanie nie wychodziło mi najlepiej, bo gdzieś z tyłu głowy słyszałam głos, który mówił, ze tajemnice nie są najlepszą rzeczą w związku.
- Co Ty masz na sobie? - zapytał Victor, który nagle stanął mi na drodze. Zlustrował mnie wzrokiem z góry na dół i obdarzył miną wyrażającą niezadowolenie. - Twoje spodnie wyglądają, jakby pogryzł je pies.
Spojrzałam w dół na jeansy, które miałam na sobie. Miałam tylko poszarpane nogawki, do których zawsze miałam słabość. Jakoś tak miałam, że lubiłam kiedy spodnie miały coś ciekawego przy zakończeniach nogawek- zamek, nadruk, wcięcie czy cokolwiek.
- Przypominam, że już u Ciebie nie pracuję - powiedziałam urażonym głosem.
- Co nie zmienia faktu, że wyglądasz jak bezdomny - zarzucił mi.
Faktycznie, przy jego golfie i eleganckim bezrękawniku mogłam wyglądać gorzej, ale jak bezdomny? Nie każdy musiał mieć na sobie ciuchy od projektantów, żeby czuć się dobrze. Mi zależało na komforcie, a nie na stylu.
- Nie masz ważniejszych spraw niż mój out fit? - westchnęłam zrezygnowana. Nie miałam zamiaru się z nim kłócić.
- Chciałem z Tobą porozmawiać.
Nie mógł tak od razu? Oczywiście, że nie. On najpierw musiał zjechać mój styl, który nigdy mu się nie podobał.
- Muszę sprawdzić, czy mam dla Ciebie czas...
- Dobrze wiem, że teraz masz go aż za dużo - zakończył moją grę niedostępnej jednym zdaniem. Jednak nie byłam tak dobrą aktorką, jak mi się wydawało. - Chodźmy. Chcę Cię gdzieś zabrać.
Nie odpowiedział mi na żadne pytanie dotyczące miejsca, w które mnie zabiera. Milczał jak zaklęty i skupiał się na prowadzeniu auta, w którym się znajdowaliśmy.
- Co planujecie teraz z Ksawierem? - Próbowałam go podejść, żeby zdradził mi dlaczego Ksawier znikał. - No wiesz, z Makumonią i w ogóle?
- Co, Ksawier ma przed Tobą tajemnice? - zaśmiał się i zatrzymał na światłach, które zmieniły kolor na czerwony.
- Nie - skłamałam. Nie chciałam zdradzać mu szczegółów mojej relacji z Ksawierem. 
Odwróciłam głowę w stronę okna, ponieważ nie mogłam znieść jego wzroku.
- Ukrywa coś przed tobą? Natychmiast z nim zerwij!
Zerwać to ja mogłam tylko i wyłącznie ubrania z Ksawiera. Już długo wytrzymywaliśmy bez stosunku ze sobą, ale napięcie seksualne ostatnio między nami rosło. Szykowało się tylko jedno, które ciągle odkładaliśmy w czasie. Kiedyś powiedziałam mu, że nie zamierzam z nim współżyć dopóki ma żonę. Chciałam być po prostu jego jedyną kobietą i chciałam też mieć pewność, że seks będzie między nami narzędziem miłości, a nie zaspakajaniem potrzeb.
Nawet nie zauważyłam, kiedy Victor zatrzymał samochód. Znajdowaliśmy się na parkingu przed cmentarzem, a to oznaczało tylko jedno.
- Dante? - zająknęłam się.
- Mieliśmy go razem odwiedzić, ale przez wir spraw, którymi musieliśmy się zająć, nie było czasu - wyjaśnił Vicotr. - Myślę, że teraz jest odpowiednia chwila.
Wysiadł z auta, a ja jeszcze chwilę siedziałam. Jak mogłam zapomnieć o odwiedzeniu Dantego? Faktycznie ostatnio panowało straszne szaleństwo, ale myślę, że teraz śmiało mogłam go odwiedzić. Już prawie pozbyłam się Liliany, która zgotowała mu taki los, więc tak- powinnam go odwiedzić. Wysiadłam i podeszłam do Victora, który na mnie czekał. Na zewnątrz było strasznie duszno, a w aucie nie było tego w ogóle czuć. Jednak klimatyzacja robiła swoje.
- Daj mi pieniądze - mówię, kiedy podchodzimy i mijamy stanowisko, na którym sprzedają znicze i kwiaty. Skoro przyszliśmy odwiedzić grób, to wypadałoby zapalić jakiś znicz.
- Wyglądam jak bankomat?
Przewracam oczami słysząc tą żałosną uwagę. Niech lepiej wyskakuje z hajsu, bo ja nie mam przy sobie portfela, a nawet jakbym go miała, to i tak bym nic w nim nie znalazłam. Niby pracowałam, ale po wypłacie nie było widać śladu. Mój cały pobyt w tym świecie był jednym wielkim fuksem, bo za nic nie musiałam płacić.
- Szkoda ci pieniędzy na znicze? - warczę na chłopaka. Nie chcę robić scen przed kobietą stojącą przy stoisku. I tak już zwróciła na nas uwagę. - Victor daj te pieniądze, mówię poważnie. Nie mam przy sobie portfela, bo nie miałam w dzisiejszych planach wyjścia poza pałac.
Co najmniej jakbym kiedykolwiek miała takie plany...Ostatnio byłam uwiązana. Mogłam siedzieć w naszym apartamencie lub szwendać się po pałacu. 
Chłopak podszedł do stoiska i kupił dwa znicze. Zabrał je od pani i wrócił do mnie, wręczając jeden z nich.
- Co byś zrobiła gdybym nie miał gotówki przy sobie? Zwykle płacę kartą - zagaduje mnie przerywając ciszę, którą chciałam zachować, ponieważ weszliśmy na cmentarz.
- Po co zastanawiać się nad sytuacjami, które nie miały miejsca? 
- Jestem pewien, że nie uwierzyłabyś mi... - mruknął i w końcu ucichł. 
Szliśmy kamienistą drogą, która przedzielała sektory. Dobrze, że posłuchałam kiedyś Victora i zgodziłam się poczekać aż odwiedzimy Dantego razem. Gdybym wtedy poprosiła go o wytłumaczenia drogi do grobu chłopaka, to na pewno bym się zgubiła. Mijamy przeróżne grobowce, a od patrzenia na nie przechodził mnie dreszcz. 
Victor skręcił w prawo. Doszliśmy do końca uliczki i zatrzymaliśmy się przy grobie, obok ogromnego drzewa. Spoglądam na marmurową tabliczkę, na której znajduję imię Dantego. Victor zapalił oba znicze zapałkami, które musiał kupić na stoisku i ustawił je na płycie. Złapałam się za ramiona pod wpływem nagłego wiatru, który się zerwał. 
Stojąc tak naszło mnie na wspomnienia. Przed oczami przelatuje mi pierwsze spotkanie Dantego, który dzielił ze mną celę w więzieniu. Może to nieodpowiednie stwierdzenie, ale cieszę się, że był tam wtedy ze mną. Potem trochę poprzestawiało mu się w głowie, ale udało mi się go naprostować. On naprawdę przeżył w życiu bardzo dużo, ale umiał ukryć swoje cierpienie i cieszyć się z mniejszych rzeczy.
- Przykro mi. - Spuściłam wzrok na buty i próbowałam powstrzymać łzy, które zebrały się w moich oczach. - Przykro mi, że już go z nami nie ma.
Przymknęłam mocnej oczy, ale to nie powstrzymało wodospadu, który zaczął lecieć z moich oczu. Nigdy nie zdarzyło mi się, żebym płakała taką ilością łez. One normalnie kapały nawet na ziemię.
- Mi również jest przykro. - Victor przyciągnął mnie do siebie i objął rękami. Stałam jak lalka i wciskałam głowę między jego obojczyk i szyję. Miał szczęście, że ubrany był na czarno i nie będzie widać śladów, jakie po sobie zostawię. - On naprawdę odszedł w najmniej odpowiednim momencie.
Nadal chlipałam i wycierałam morką twarz w Victora. Chłopak chyba źle odebrał tą chwilę bliskości, bo odsunął się lekko, opuścił głowę i mnie pocałował. Miał naprawdę ciepłe usta i cholernie dobrze całował, ale jedyne o czym myślałam to żeby skończył, ale Victor wcale tego nie planował. On dodatkowo uniósł rękę i złapał mnie w pasie, chcąc żebym się do niego przybliżyła, ale ja tego nie chciałam. Ja nawet nie oddawałam mu tego pocałunku? Czy on nie czuł się, jakby całował się ze ścianą?
- Przestań. - Odepchnęłam go od siebie, ale nie było to łatwe.
- Jeszcze nie skończyłem - powiedział oburzony.
- Victor - westchnęłam i złapałam się za głowę. Nie wierzyłam, że właśnie pocałował mnie na cmentarzu! No dobór miejsca był fantastyczny. - Co to było?!
- Pocałunek.
- Dlaczego to zrobiłeś i dlaczego nie przestałeś? Nie czułeś, że ja nie oddaję Ci tego pocałunku?!
- Wiesz Aniela, gdy kogoś kochasz to mógłbyś go całować bez końca.
Tylko nie to, tylko nie to, tylko kurwa nie to!
Cofnęłam się kilka kroków żeby zwiększyć dystans. Patrzyłam się na niego skamieniała. Najpierw pocałował mnie na cmentarzu, a teraz zamierzał mi tu wyznać miłość? 
- Chciałabym żeby łączyła nas tylko praca - powiedziałam pewnym głosem.
Nie chciałam brutalnie go odrzucić, bo bardzo go lubiłam, ale tylko i wyłącznie go lubiłam. Był dla mnie przyjacielem, którego potrzebowałam. 
- A ja nie! Aniela, ja oszalałem na Twoim punkcie! 
- Proszę Cię, przestań. 
Patrzyłam na niego błagalnym wzrokiem. Nie chciałam i nie mogłam tego już dłużej słuchać. Było mi smutno, bo wiedziałam, że będę musiała go odrzucić. W moim sercu nie było dla niego miejsca.
- Nie mogę przestać! - wrzasnął, a jego głos rozniósł się po cmentarzu wraz z wiejącym wiatrem. - Wyprowadziłaś się! Rzuciłaś pracę! Codziennie zastanawiam się, czy Cię zobaczę. Wiem, że jesteś Ksawiera i nie powinienem Cię chcieć, ale kurwa stało się! Po prostu się stało i tego nie odwrócę.
- Jesteś świetnym chłopakiem, ale...
- Nie mogłabyś chociaż spróbować mnie pokochać? 
W jego głosie słyszałam nadzieję i to mnie dobiło. Musiałam go odrzucić, a to nie była łatwa sprawa. Chłopak był strasznie uparty. Wiedział, że nic do niego nie czuję, ale nadal próbował mnie przekonać.
- Nie mogłabym - odpowiedziałam. - Nawet po tym pocałunku, będę się źle czuła patrząc na Ksawiera. Nie wrócę do pałacu z Tobą - oznajmiłam i odwróciłam się na pięcie.
Victor został. Czułam jak wwierca wzrok w moje plecy. Odrzucenie chłopaka było trudne, ale właściwe. Ruszyłam w stronę pałacu, który znajdował się jakieś dwadzieścia minut idąc pieszo. Tyle też mi zajęło dotarcie. Zanim weszłam do apartamentu to zwiedziłam kuchnię, w której znalazłam butelkę czerwonego wina. Zabrałam ją ze sobą, ale otworzyłam już po drodze. Zaczął padać deszcz, a mój humor i tak się zepsuł więc wino było idealnym towarzyszem. 
Napiłam się łyka z butelki, modląc się aby nikt tego nie widział. Wszyscy wiedzieli, że mieszkam z królem, więc widok mnie pijącej wino z gwinta mógłby być problemem, ale nie miałam siły się tym przejmować. Pociągnęłam jeszcze łyk i kolejny. Tak więc jak dotarłam do naszego apartamentu to połowa butelki zniknęła. 
Ruszyłam do sypialni w której miałam ochotę zakopać się pod kołdrą i dopić resztę alkoholu, która została. W łóżku zastałam jednak śpiącego Ksawiera. Zrzuciłam buty z nóg i przysiadłam na brzegu. Obserwowałam spokojny sen chłopaka. 
- Przepraszam, że ciągle powoduję problemy - westchnęłam i pogłaskałam go po głowie. 
W sumie to nie miałam za co przepraszać, bo ostatnimi czasami byłam bardzo grzeczna, ale po dzisiejszym pocałunku czułam się winna. To była moja wina, że Victor zbytnio mnie polubił.
- To ja zamierzałem Cię przeprosić, za te wszystkie tajemnice. - Ksawier otworzył oczy. To on nie spał? - Przepraszam, za te ciągłe sekrety. 
Uśmiechnęłam się smutno. Chłopak podniósł się i po prostu mnie przytulił. Objęłam go rękami uważając, by nie wylać przy tym wina, ponieważ nadal trzymałam butelkę. Wystarczyło by Ksawier mocno mnie przytulił z siłą i czułością. Przez ten dotyk poczułam miłość, którą mnie darzył. 
Odsunęliśmy się po chwili. Ksawier przekrzywił głowę i popatrzył na butelkę wina, którą uniosłam i napiłam się łyka. Skoro zaczęłam, to musiałam skończyć.
- Dobre? - zapytał.
- Tak. - Pokiwałam głową. - Chcesz łyka? - zapytałam i dopiero po chwili dotarło do mnie, że nie powinnam była tego robić.
Ksawier i alkohol nie byli dobrym połączeniem. On miał skłonności do zostania alkoholikiem, chociaż ostatnio dobrze mu szło i nie dotykał alkoholu.
- Nie powinienem pić - powiedział słowa, które chciałam usłyszeć. - Ale myślę, że znam sposób żeby chociaż spróbować jak smakuje...
Nachylił się w moją stronę, położył dłoń na moim karku i przyciągnął do siebie składając pocałunek na moich ustach. Ksawier potrafił sprawić swoją obecnością, bliskością i dotykiem, że wbrew sobie i mojemu humorowi byłam szczęśliwa.

________________________________________________________________

Dzisiaj nie mam za dużo do przekazania. Podsyłam rozdział i zapraszam na następny w czwartek. Zapowiedź z boku :)
Myślałam, że uda mi się napisać chociaż jeden rozdział, ale wena nadal mi nie dopisuje. Trzymajcie kciuki żeby udało mi się coś wycisnąć i nie spodziewajcie się rewelacji w przyszłych rozdziałach ;___;
N

7 komentarzy:

  1. Jakoś zrobiło mi się smutno po przeczytaniu tego rozdziału. 😣😦
    Naprawdę strasznie szkoda mi Victora. Obdarzył uczuciami niewłaściwą do tego osobę, przez co teraz będzie cierpiał...
    W dodatku historia się powtarza i powiela scenariusz, jaki odegrał jego ojciec w przeszłości. Za co Harold poniósł wysoką cenę. Będąc właściwie dożywotnio zamknięty w swoim domu. Osmatoniony i pokonany. Nawet jego zrobiło mi się szkoda, choć jego czyny z przeszłości były karygodne.
    Na ile to wszystko jest zwykłym przeznaczeniem, czy rządzeniem losu, a ile w tym wszystkim sterowania wydarzeniami przez książkę. Nikt tak naprawdę nie wie. Ale historia ojców Victora i Ksawiera, a ich własna jest okropnie do siebie podobna. Strasznie mnie ciekawi, co z tego ostatecznie wyjdzie.
    Cała ta scena na cmentarzu. Nie dość, że przywołała bolesne wspomnienia o śmierci Dantego.
    Nadal nie mogę się pogodzić z jego śmiercią! 😣😥
    To jeszcze Aniela dowiedziała się o prawdziwych uczuciach Victora. Które bezlitośnie odrzuciła.😭☹
    O ile, nie można mieć do niej pretensji z tego powodu. W końcu ona od zawsze podkreślała, że liczy się dla niej tylko Ksawier. O tyle po prostu po ludzku żal Vicotra. W końcu serce nie sługa i nie odkocha się w niej z dnia na dzień. A będzie tylko cierpiał, widząc ją razem z jej wybrankiem. W tej sytuacji jego decyzja o rezygnacji już niedługo z posady doradcy Króla, wydaje się dobrym pomysłem.
    W ogóle spodobała mi się jego rozmowa z Jadwigą.
    Kobieta chciała go powstrzymać przed cierpieniem i wyraźnie prosiła, aby nie powielał błędów z młodości ojca. (Z którym jej relacje są nadal tajemnicze i niewyjaśnione)
    Może nie była w tym wszystkim do końca bezstronna, jakby nie było jest matką Ksawiera, czyli jego rywala. Ale wydawała się naprawdę szczera i w dodatku opowiedziała Victorowi o Julii. Która w jakiś sposób przypomina mi Adalinę. Kto wie, jak to wszystko potoczy się dalej... Na pewno atmosfera, zaczyna się zagęszczać.
    Mam tylko nadzieję, że wszyscy będą na koncu szczęśliwi.
    Ksawier przestał w końcu tylko gadać i wziął się do prawdziwej pracy. Próbuje rozwiązać pokojowo sprawy z Makomunią i wziąć rozwód z Lilianą. (Mam nadzieję, że nie zajmie mu to całego życia.) Nie rozumiem tylko, dlaczego on ciągle ma jakieś tajemnice przed Anielą. Skoro są razem to powinni sobie ufać i mówić o wszytskim, co ich martwi, czy dręczy.
    Powoli wszystko niby zaczyna się stabilizować. Ksawier wyznał poddanym prawdę o jego małżeństwie, co chyba nie było najrozsądniejsze. Bo może znowu zniszczyć jego wizerunek w ich oczach. Ale chyba niezbędne. Jeśli naprawdę myśli poważnie o prawdziwym związku z Anielą.
    Wypad do tego baru, chyba nie był zbyt fortunny. Aniela się upiła, co było jedynym zabawnym momentem rozdziału. 😁
    A Victor z naszym Królem się po raz kolejny pobili. Serio, czy oni nie mogą inaczej rozwiązywać swoich konfliktów? Są w końcu dorośli i posiadają odpowiedzialne stanowiska.
    Niech Adelina i Iwo żałują, że się spóźnili. 😉 Przegapili ciekawe widowisko.
    Czekam na nowy rozdział, trzymając mocno kciuki, aby Twoja wena wróciła. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Smutny był ten rozdział, że aż nie wiem, co napisać... :(
    Najsmutniejsze dla mnie chyba było wspomnienie Dantego... Ten chłopak nie zasłużył na ten los, który zgotowała mu Liliana. Nie życzę nikomu śmierci, ale zdecydowanie uważam, że Liliana powinna się zamienić na miejsca z Dante. Może i nie było go tu aż tak wiele razy, ale bardzo go lubiłam i nadal nie mogę Ci wybaczyć tego, że go uśmierciłaś😭😭😭
    Drugą smutną rzeczą w tym rozdziale było też to, że Aniela musiała odrzucić Victora. Zyskał moją sympatię już dawno temu i żal mi go. Wiem jednak, że tak musiało być. Tym bardziej, że mimo wszystko kibicuję Ksawierowi i Anieli.
    Tutaj niestety los rządzi się swoimi prawami i czasem sama już nie wiem, kto tu ma tak naprawdę władzę - Starucha (która swoją drogą od dawna już się nie pojawia w opowiadaniu), książka czy los.
    Była też jednak zabawna sytuacja w tym rozdziale. A mianowicie wypad do "knajpki", o ile to "coś" mogę tak nazwać. Aniela i jej pijackie wyznania... Oraz oczywiście bujka!😂 Czy te dwa głupki nie potrafią rozwiązywać swoich problemów w inny sposób? Powoli zaczynam się zastanawiać, co jest z nimi nie tak. Adelina i Iwo mogą tylko żałować, że przegapili taką szopkę. Po co zachowywać się jak cywilizowani ludzie na bardzo, ale to bardzo wysokich stanowiskach? Lepiej dać sobie po mordzie! No powiem ci, Ksawier, że świetnie odbudowujesz swój wizerunek u poddanych.
    Jednak mimo wszystko, moim zdaniem, wcale nie bujka wygrała to spotkanie... Najbardziej rozwaliło mnie to, że chłopaki tak po prostu sobie wyszli, zostawiając śpiącą Anielę na stole. Dopiero po tym jak się pobili, przypomnieli sobie o dziewczynie i postanowili ją stamtąd zabrać. Co tam, że w oczach ludu jest kochanką króla i właśnie spała na stole, zalana w trzy dupy. Nic się nie stanie! Idźmy sobie obić mordy!
    Mam nadzieję, że uda się jakoś rozwiązać sprawy z Makumonią i obyć się bez wojny. Niestety Liliana na pewno tak łatwo się nie podda. A detronizacja z pewnością jej się nie spodoba... A dobrze ci tak, wiedźmo!
    Ta powtarzająca się historia zaczyna mnie powoli przerażać. Wszystko idealnie się zgadza, nawet najmniejsze detale wydają się być identyczne. Ciekawi mnie w takim razie... Jak to będzie z Adeliną? Jaką rolę odegra tu Iwo, którego nigdy w życiu nie może zabraknąć.
    JAK TO VICTOR MA OPUŚCIĆ POSADĘ DORADCY KRÓLEWSKIEGO? NIE ZGADZAM SIĘ! Nie ma nawet takiej opcji. On musi zostać!
    Ode mnie to tyle na dziś. Niestety krótko, ale cóż...
    Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału i oby jak najszybciej powróciła Ci wena!
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzisiaj ja spóźniona, przepraszam od razu 😊
    Kurczę smutno mi po tym rozdziale. Może to nie Victora widzę przy Anieli, ale i tak mi źle z jego powodu😢😢😢 chłopak zakochał się nieszczęśliwie i nie ma szans żeby jego uczucie zostało odwzajemnione. Też mi się wydaje że jego rezygnacja z pozycji królewskiego doradcy jest jak najbardziej w porządku. Bo oglądając Aniele z Ksawierem będzie tylko cierpiał.
    Powrót do Dantego dobił mnie tutaj jeszcze bardziej. Ciągle nie mogę uwierzyć w to że on nie żyje. Bardzo lubiłam jego postać.
    Fajnie że Jadwiga próbowała wybić Victorowi z głowy Aniele , szkoda że na nic się to nie zdało. I chłopak będzie bardzo cierpiał z jej powodu. W ogóle podobała mi się ich rozmowa i wspomnienia o jego mamie.
    Co do wypadu do knajpki, to jedyna wesoła rzecz w tym rozdziale ( o ile można tak powiedzieć 😉)
    Victor i Ksawier zostawiający nawaloną dziewczynę śpiąca na stoliku, no brawo panowie. Gratuluję pomysłu. Najwazniejsze w tym momencie bylo żeby sobie przylać. Oj czy oni naprawdę nie potrafią inaczej załatwiać swoich spraw tylko pięściami.
    Jestem ciekawa czy Ksawierowi uda się pokojowo załatwić sprawy z Makumonią .No i jak długo zajmie mu rozwód .Bo u niego jakoś to wszystko tak długo trwa. Mam wrażenie że chłopak więcej gada niż robi 😉 Choć teraz chyba naprawdę wziął się do roboty.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i życzę dużo weny. Żebyś jak najdłużej dla nas pisała 😊😊😊 Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja dzisiaj krócej, bo mam kolorowy zawrót głowy ostatnio i ledwo znajduje czas, by siąść do komputera i przeczytać te wszystkie rozdziały, nie mówiąc już o pisaniu własnych historii.
    Przejdę może jednak do konkretów. Przyznam, że ja akurat jakoś specjalnie smutna po tym rozdziale nie jestem. Nigdy nie byłam specjalną zwolenniczką jego związku z Anielą, tak, jak nie jestem przeciwniczką jej związku z Ksawierem. Tak naprawdę żaden z chłopaków nie budzi we mnie większych emocji.
    Cieszę jednak, że Victor w końcu zdecydował się powiedzieć Anieli, co czuje. Przynajmniej ma to już z głowy. Trochę jest mi go szkoda, bo ulokował uczucia w nieodpowiedniej osobie i teraz cierpi. Ale zdecydowanie nie powinien rezygnować z funkcji doradcy. Mimo wszystko jest potrzebny królowi, a jego rady wiele razy ocaliły sytuacje.
    Ogólnie scena w barze rozwaliła system xD Co jak co, ale pijanej Anieli się nie spodziewałam. Dobrze, że chociaż Ksawier nic nie pił, to przynajmniej był wstanie ogarną pozostałą dwójkę. Choć zostawienie dziewczyny przy stoliku chyba nie było zbyt logicznym posunięciem.
    Fajnie, że pojawiła się Jagoda. Próbowała wybić Victorowi z głowy miłość do Anieli. Nie bardzo się jej to udało, ale przynajmniej przekazała mu zdjęcia matki. To na pewno bardzo ważna pamiątka dla chłopaka.
    Strasznie ciekawi mnie, jak dalej potoczy się konflikt z Makumią. Mam tylko nadzieję, że nie będzie trzeba używać wojsk.
    Ode mnie to tyle. Dużo weny życzę i z góry przepraszam za brak rozdziału u Sharona i Asi – tak, jak mówiłam totalnie nie mam na nic czasu.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, hej :D Rozdział jak zawsze genialny :D Zacznę może od sytuacji w Ministerstwie wódki xD Cała trójka przesadziła. Z alkoholem. A Victor i Ksawier to już w ogóle pojechali po bandzie. Po co załatwić sprawę rozmową jak cywilizowani ludzie. Najlepiej wyjść z lokali i zacząć się lać. I jeszcze zostawili Anielę w środku, w dodatku śpiącą. Moim zdaniem jeszcze jest nieodpowiednia pora na rezygnację z posady doradcy królewskiego. Ma on dużo dobrych pomysłów i jest potrzebny w pałacu. Kolejny wątek: Victor i jego ojciec oraz Victor i Jadwiga. Odkąd ojciec Victora ma areszt domowy, to bardzo poprawiły się jego relacje z synem. W przypadku drugim myślę, że była to naprawdę cenna rozmowa. Victor w końcu dowiedział się czegoś o swojej mamie. Niestety nie udało jej się wybić mu Anieli z głowy. Trochę przykro, że Aniela musiała odrzucić miłość Victora. Wiem, że musiało tak być, ponieważ Aniela kocha Ksawiera, ale to i tak smutne. Swoją drogą "świetne" miejsce wybrał Victor na pocałunek i wyznanie miłości. Ja dla mnie rozdział wygrał ostatni wątek, czyli pocałunek Anieli i Ksawiera <3<3<3 Oni są razem tacy słodcy i uroczy <3 A rozdział wygrał dlatego, ponieważ ten wątek bardzo przypomina mi scenę z mojego ukochanego koreańskiego serialu, gdzie też był motyw "wine kiss" <3<3<3 Nawet sceneria taka sama, bo w serialu też wtedy padał deszcz. Swoją drogą naprawdę polecam ten serial ;) Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału ;) Życzę dużo, dużo weny :D ;) Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O seriale uwielbiam, chociaż rzadko mam czas na oglądanie :/ ale chętnie poznam tytuł :) może kiedyś w wolnej chwili się za niego zabiorę

      Usuń
  6. Hej, hej – jestem, choć spóźniona i do końca czerwca nie przewiduję poprawy :(
    Zadania i nauka mnie wykończy, nawet u siebie musiałam zrobić przerwę… idź na zaoczne – mówili, będzie ci lżej – mówili… gówno prawda – ja ci mówię :<

    Po tym wstępiku przechodzę do rozdziału, cóż, mówiąc szczerze, to widać, że nie masz weny. Można powiedzieć, że #11 to zapychacz – nic nie wnosi do fabuły, tylko ma nam, czytelnikom uzmysłowić, jak bardzo Aniela kocha Ksawiera i jak bardzo Victor nie może być dla niej :P
    Dzisiaj rozpiszę się ogólnikowo, a nie scena po scenie, bo komentarz to taki mój oddech od kucia ;)

    W każdym razie, nie wiem… trochę to sztucznie wychodzi, jak bardzo napierasz w opisach, że nie, Victor i Aniela, nie, nie, nie, trzy razy nie, do widzenia. Wcześniej też się to zdarzało, ale można było przymknąć na to oko, w tym rozdziale już się nie da. Uwierz, że masz mądrych czytelników i zrozumieją za pierwszym razem xD
    Niemniej po tych „żarcikach” Victora w pubie dotyczących Ksawiera i jego wcześniejszego problemu alkoholowego, dostał ode mnie wielkiego MINUSA (w sensie, Victor) ależ to było dziecinne i prostackie :/ no ja go nie poznaję i w ogóle żal. Wstydź się Victorze! A potem jeszcze się pobili, zostawiając Anielę samą w loku. Jak tylko przeczytałam te wzmiankę, to „Jezu, serio? Serio, głąby? ;___;” Nikomu nie kibicowałam, to było takie niepoważne…

    Jeszcze kilka słów o wątku miłosnym Anieli. Co by tu… liczyłam, że będziesz szła szlakiem z Pocahontas – w pierwszej części jeden pan, a w drugiej inny <3 ale, trzymasz się jednego i choć teraz Victor sobie u mnie totalnie przegrał, to nadal nie jestem za Ksawierem ^^”. Jak dla mnie wciąż tworzą toksyczny związek i no, przykro mi bardzo :P
    Co do Victora i przepowiedzenia mu związku z Adeliną, jak to niegdyś było z jego starymi, to hm… jestem raczej sceptycznie nastawione w takie coś jak przeznaczenie, ale to nawet słodkie :3 ciekawe, jak to rozwiniesz :3

    Rozmowa z Jadwigą o mamie na pewno była dla Victora w jakimś tam stopniu oczyszczająca, zważywszy na to, że z ojcem to raczej pogadać nie mógł – w sumie to musi być trudne, tak żyć be j1edne1go rodzica… dobra, nie będę tu filozofować ;) mam nadzieję, że Victor się ogarnie.
    „Chciał teraz zobaczyć się z Anielą, a najlepiej wyznać jej miłość i mieć to z głowy. Dowie się wtedy na czym stoi i będzie po sprawie.” <- to mnie trochę rozbawiło, bo po tym wszystkim co Aniela zrobiła i wypowiada się o Ksawierze, to on nadal nie wie na czym stoi? XD jak delikatne odrzucenie nie pomaga to niech Aniela się na drugi raz zaopatrzy w wałek do ciasta xD

    No i skoro jesteśmy w temacie to sypnę coś na temat buziaka – faktycznie, nie ma to jak całus na cmentarzu, tak mrocznie xD w ogóle powiem ci, ze kiedyś czytałam, że najlepiej na randce po przechadzać się po zmroku przez cmentarz, wtedy ma się największą szansę na zakochanie, bo w mózgu wytwarza się adrenalina, strach i wtedy jest się podnieconym i patrzy się inaczej (lepiej) na partnera. Chyba, że gość bardziej się boi :P
    Ja osobiście na pierwszą randkę dostałam zaproszenie do kościoła… (y) romantyzm pierwsza klasa…

    Przepraszam, że komentarz taki… rozlazły :P
    Czekam na jutro <3
    Weny, weny, weny i weny, a przede wszystkim weny ;)

    OdpowiedzUsuń