niedziela, 20 maja 2018

#10

- Oszalałeś? - pytanie wypłynęło z ust Anieli. 
Patrzyła na niego z pytaniem i złością w oczach.
Ksawiera zaskoczyło, że dopiero teraz poruszyła temat pocałunku. Minęło już trochę czasu podczas którego zdążyli przetańczyć kilka kawałków, a dziewczyna dopiero teraz wspomniała o tym incydencie. 
Oj tak. Zdecydowanie oszalał na jej punkcie. Kiedy zobaczył jak cudownie wyglądała w sukience, którą dla niej przygotował, to wiedział, że już jej się nie oprze. Był stracony, bo oszalał z miłości do dziewczyny tak bardzo, że nie mógł pozwolić by ktoś innym mógł ją mieć. Zwłaszcza Victor, który patrzył na nią wtedy głodnym wzrokiem.
- Oszalałem na twoim punkcie - powiedział wolno, ważąc każde słowo tak żeby dziewczyna je usłyszała. 
Orkiestra grała dosyć głośno, więc ciężko było się porozumieć w takim hałasie.
- Przestań. - Słowa wypłynęły z jej ust zbyt łatwo. Musiała być na niego zła. - Nie karz mi wysłuchiwać tych żałosnych tekstów.
- Ale o co Ci chodzi? - zaśmiał się rozbawiony jej reakcją.
- O te durne teksty. Zaraz mi powiesz, że oszalałeś na moim punkcie! - Emocje tak ją poniosły, że wyrwała rękę z jego uścisku i zatrzymała się. 
Już nie tańczyli w rytm biesiadnej muzyki, tylko stali na środku sali i szykowała się kłótnia. Ksawier widział po minie Anieli, że mu tego nie daruje. 
- Skąd wiedziałaś? - zasłonił sobie ręką usta. Nie mógł się powstrzymać od żartowania. Śmieszyła go ta sytuacja.
- Każdy tak mówi - wyjaśniła dziewczyna.
Ksawier spojrzał na nią rozbawionym wzrokiem. On nie był każdym. On po prostu naprawdę szalał na jej punkcie i był gotów wywrócić dla niej swój świat. Złapał ją za rękę i pociągnął w stronę tarasu, na którym było ciszej niż tutaj.
- Porozmawiajmy w spokojniejszym miejscu - wytłumaczył Anieli.
Przepychanie między tańczącymi było znacznie łatwiejsze jeśli było się królem. Wtedy ludzie sami schodzili z drogi. Dzięki temu już po chwili mogli stać na tarasie i podziwiać piękny wiosenny wieczór. Na zewnątrz było ciepło, więc Ksawier nie martwił się, że Aniela zmarznie przez odkryte ramiona. Dziewczyna oparła się o balustradę i odchyliła głowę do tyłu by podziwiać gwiazdy. Umożliwiła tym wspaniały widok dla chłopaka, który mógł spokojnie się jej przyglądać.
- Czemu to zrobiłeś? - zaczęła dziewczyna. - Wszyscy nas oglądali.
- I bardzo dobrze, niech patrzą i się uczą!
- Ksaiwer, Ty masz żonę z którą często pokazujesz się w mediach - westchnęła. Nie podnosiła na niego głosu, ale widział, że jest zdenerwowana. Bardzo mocno zaciskała ręce na balustradzie. - Pocałowałeś mnie na oczach wszystkich ludzi! 
- Nie mów, że Ci się nie podobało...
- Podobało, ale - zatrzymała się w połowie zdania i odwróciła w moją stronę. - Dlaczego nie pomyślałeś o mnie? Całując mnie dałeś wszystkim do zrozumienia, że mamy ze sobą romans.
Dlaczego to zrobił? Bo w tamtej chwili myślał tylko o tym, że jeżeli nie zdąży do niej dotrzeć to będzie tańczyła w objęciach Victora. Jego Aniela w ramionach jego wroga. 
- Nie podobają mi się twoje relacje z Victorem - podzielił się z nią swoimi obawami. 
- A mi nie podoba się twój egoistyczny sposób myślenia - odparła. - Może załóż mi obrożę i trzymaj na smyczy, co?
- Chętnie bym to zrobił - powiedział bez ogródek. - Jesteś tylko moja i inni mogą sobie o Tobie tylko pomarzyć. Postanowione.
Dziewczyna wzięła głęboki oddech. To był naprawdę głęboki oddech, bo widział jak zebrane powietrze uniosło jej klatkę piersiową. Wypuściła je bardzo wolno. Ksawier za to oparł się obok o balustradę  i przyglądał dziewczynie, która powtarzała oddychanie jeszcze kilka razy.
- Ja chcę tylko Ciebie - oznajmiła, kiedy skończyła swój rytuał z oddechami. - Dlatego nie musisz się martwić, czy ktoś inny chce mnie, bo w moim sercu jest tylko miejsce dla Ciebie. 
- Sugerujesz, że jestem zazdrosny? - zapytał, ale po chwili uśmiechnął się sam do siebie. Musiał przyznać jej racje. - Tak, jestem cholernie zazdrosny.
- Czy gdyby mi na Tobie nie zależało, to wprowadziłabym się do Ciebie? 
Jego uśmiech jeszcze bardzie się poszerzył na wspomnienie faktu, że od dzisiejszego dnia będą mieszkać razem. Tylko on i Aniela. Czy mogło być coś piękniejszego?
- Wiem Aniela, wiem. - Chwycił jej twarz w obie dłonie. Parząc na nią czuł jakby miał już wszystko. - Tylko co ja poradzę na to, że kręci się przy tobie tyle mężczyzn? 
- Ale tylko jeden mężczyzna umie sprawić, że jestem szczęśliwa. - Uśmiechnęła się szeroko.
Ksawier schylił głowę i cmoknął jej usta swoimi. To był szybki pocałunek, ponieważ nie chciał znowu jej stresować. Miał nadzieję, że poczuła przez niego całą miłość, którą przelewał przez siebie w jej kierunku. Objął ją ramieniem i stali podziwiając błyszczące gwiazdy. 
To był naprawdę magiczny wieczór, który pozwoliłby jego poddani zbliżyli się do niego. Zorganizowania balu dla wszystkich obywateli było nie lada wyczynem, który po ogromnych przygotowaniach udał się znakomicie. A to był dopiero początek wieczoru, który mógł przynieść jeszcze wiele niespodzianek. 
- Przepraszam - ktoś odchrząknął. Oboje odwrócili się w kierunku osoby, która do nich mówiła. - Czy mogłabym poprosić twojego kochanka, a mojego męża by ze mną poszedł?
To była Liliana. Patrzyła na nich wyczekująco. 
Ksawier przypatrzył się dokładnie swojej żonie, która zdecydowanie bardziej pasowała dzisiejszego wieczoru do Victora. Ona także postawiła dzisiaj na czerwień, która miała wyrażać jej pozycje i przyciągać wzrok. Sukienka obciskała ją w miejscach, w których powinna. Zwrócił na to uwagę, bo był mężczyzną, ale mógł szczerze powiedzieć, że Liliana nie prezentowała się tak dobrze, jak jego Aniela. Nawet bogactwo koralików, które ozdabiały kreacje królowej nie pomogło.
- A do czego jestem Ci potrzebny? - mruknął niechętnie.
Nie chciał z nią nigdzie iść. Chciał zostać z Anielą i spędzić z nią resztę wieczoru, a potem razem z nią wrócić do apartamentu.
- Ktoś chce się z Tobą spotkać - wzruszyła ramionami. - Ale jeśli nie chcesz iść...
Świetnie. Skoro nie musiał, to nie chciał nigdzie iść. Już miał jej odpowiedzieć żeby zjeżdżała, ale powstrzymała go Aniela.
- Powinieneś iść - doradziła mu. - Poczekam.
Pokiwał głową i puścił jej rękę ruszając za wiedźmą, która była jego żoną. Może zbyt łatwo na to się zgodził? Może powinien zostać z Anielą i odesłać Lilianę. Szli w ciszy, co było przyjemne, bo Ksawier nie musiał wysłuchiwać jej słów. Wyszli z sali, w której odbywał się bankiet i szli korytarzem. Po chwili, coś zaczęło się mu nie zgadzać, ale milczał. Kto niby chciał się z nim spotkać? Nie chciał wyciągać pochopnych wniosków, ale już wiedział, że coś się szykowało. Liliana nie przyszłaby w roli posłańca po niego.
- Daleko jeszcze? - zapytał znudzony. Spacer po pałacu, kiedy czekała na niego jego ukochana był ostatnią rzeczą, na którą miał ochotę. - Kto w ogóle chciał się ze mną widzieć?
- Jest ktoś taki - odparła Liliana wymijająco.
I wtedy coś zaczęło się nie zgadzać jeszcze bardziej. Nie było osoby, która rozkazałaby Lilianie żeby po niego poszła. Dziewczyna nie przyjęłaby od nikogo takiego polecenia. Coś było nie tak.



- Hej czerwony! - ktoś zawołał.
Zanim Victor obrócił się w stronę wołania dopił resztkę szampana, która została mu w kieliszku. Skrzywił się czując musujące bąbelki w ustach. Mimo, że był to jeden z droższych szampanów to i tak mu nie smakował. W zasadzie to szampan byłby ostatnim alkoholem po który sięgnąłby, ale dzisiaj miał ochotę się upić. Nieważne czym, byleby zadziałało.
Odłożył kieliszek i spoglądnął w stronę osoby, która go wołała. Adelina stała na przeciwko niego i mierzyła go wzrokiem.
- Wyglądasz całkiem ładnie - podsumował, kiedy skończył ją lustrować.
Granatowa sukieneczka dobrze na niej leżała. Nie mógł nazwać jej suknią, bo nią nie była. To byłą sukieneczka z długim rękawem. 
- Obsługa mówiła, że przez Ciebie zaraz skończy się szampan - powiedziała i podeszła do niego.
Miał ochotę cofnąć słowa, które przed chwilą jej powiedział. Wyglądała tak ładnie, że zapomniał jak beznadziejną miała osobowość. Wszystko jednak zostawało w rodzinie, bo jej brat był tak samo wkurzający.
- Mam ochotę pić, więc to robię. - Wzruszył ramionami.
- Topisz smutki? - Spoglądnął na nią z uniesionymi brwiami. Nie bardzo wiedział o co jej chodziło. - Nie mówi mi, że to przez ten pocałunek? - prychnęła.
- Nie.
Nie chciał drążyć tematu. Nie chciał też żeby Adelina mieszała się w jego sprawy, a zwłaszcza sercowe. 
- Serio myślałeś, że Aniela mogłaby być Twoja? - kontynuowała dziewczyna.
Victor chwycił z tacy przechodzącego kelnera kolejny kieliszek z szampanem. Przyda mu się. 
Czy naprawdę tak myślał? Może trochę...Czasami pojawiał mu się taki pomysł, że Aniela mogłaby go chcieć. Dlatego teraz próbował upić się szampanem, bo gdy zobaczył rzeczywistość to zatęsknił za czymś, co było tylko w jego głowie. 
Aniela kochała Ksawiera, a Ksawier ją. 
Naprawdę do siebie pasowali, tylko Victor nie mógł tego zaakceptować. 
- Weź się odczep! - mruknął i wziął łyka z kieliszka.
- Nie mogę. Patrzenie na bezbronnego Victora jest bardzo, bardzo, bardzo zabawne. - Uśmiechnęła się i zabrała mu z dłoni kieliszek. Wypiła resztę alkoholu, który został. - No i co Ty teraz zrobisz?
- Na pewno nie będę tutaj z Tobą siedzieć - mruknął i wziął z krzesła marynarkę, którą wcześniej zdjął. - Nie licz, że będę twoim partnerem na dzisiejszy wieczór.
Wstał i założył marynarkę na siebie.
- Wcale na to nie liczyłam - powiedziała oburzona i również wstała. 
- To dlaczego wstałaś? Będziesz za mną łaziła jak bezpański pies? - westchnął.
Adelina obdarzyła go dziwnym spojrzeniem i odeszła. Miał tego nie robić, ale i tak powędrował za nią wzrokiem. Dziewczyna ruszyła w kierunku Anieli, która własnie wracała z tarasu, na który przed chwilą weszła z Ksawierem. Gdzie się podział król?
Zapiął marynarkę i ruszył w ich kierunku.
- I kto tu kogo śledzi... - zaczęła Adelina, kiedy Victor podszedł do niej i Anieli.
- Gdzie masz Ksawiera? - zapytał ciekawy. Po cichu liczył na to, że się pokłócili i przez resztę wieczoru będzie miał go z głowy.
- Obowiązki - odpowiedziała i uśmiechnęła się smutno. - Musze chwilę odpocząć, ponieważ te buty mnie wykończą - westchnęła i ruszyła w stronę stolików.
Adelina poszła za nią, bo były przyjaciółkami, więc rozumiało się to samo przez się. A Victor im towarzyszył, bo i tak nie miał nic innego do roboty. Poza tym dzięki temu mógł przebywać w towarzystwie Anieli.
- A Ty gdzie się wybierasz?! - warknęła Adelina, kiedy cofnęła się do tyłu zostawiając Anielę na przodach. 
- Będę waszym towarzyszem - odpowiedział z radością i był prawie pewny, że oczy mu się zaświeciły.
- Nawet na to nie licz - zaprzeczyła Adelina i pogroziła mu wzrokiem.
Wow. To małe stworzenie umiało być wredne. Victora aż przeszły ciarki, ale i tak nie zrezygnował. 
- Co robicie? - zawołała za nimi Aniela, która już zajęła stolik dokładnie ten sam przy którym siedzieli wcześniej.
Zanim usiedli z dziewczyną, to Adelina zdążyła obdarować do krzywusem. Victor pokręcił głową z niedowierzaniem i zajął miejsce przy stoliku.
- Jak Ty chcesz zostać królową, jeśli nie umiesz wytrzymać w butach na obcasie nawet dwóch godzin? - zapytała ją Adelina.
- Może się zamienimy?! Ubierz się w ta kieckę i buty i idź tańczyć z Ksawierem - westchnęła. - Nie oszczędził mi żadnego kawałka, ponieważ twierdził, że do każdego się świetnie tańczy.
Victor przewrócił oczami. Miał ochotę parsknąć śmiechem. Nie nazwał by Ksawiera dobrym tancerzem, bo do profesjonalistów to on nie należał. Coś tam tupał sobie nóżką, ale jak na króla to mógłby pokazać jakąś klasę.
 - Widocznie wybrałaś złego partnera do tańca - powiedział. 
Miał ochotę dodać, że Ksaiwer był także złym partnerem do życia. Przecież Aniela powinna była wybrać jego. Był od niego zdecydowanie lepszy. Ok, może nie miał tytułu króla, ale jego majątek był znacznie większy. Wiedział jednak, że pieniądze nie przekonają dziewczyny.
- Dla Anieli istnieje tylko jeden partner, który świetnie do niej pasuje - wtrąciła się Adelina. 
Aniela uśmiechnęła się słysząc te słowa. Z jej oczu wychodziły serca. Victor miał ochotę się porzygać. To nie tak miało być. Zaczął żałować, że postanowił im towarzyszyć. Gdyby zostawił je same to oszczędził by sobie tematu miłości do Ksawiera.
Zabrał całą tacę z rąk przechodzącego kelnera i postawił na ich stoliku. Dziewczyny popatrzyły na niego z pytaniem w oczach.
- No co? - Zdziwił się. - Pomyślałem, że się przyda...
Jemu z pewnością taca pełna kieliszków się przyda. Zdecydowanie musiał się znieczulić. Naprawdę złapała go ochota na picie, bo jego plany w stosunku do Anieli uciekały z każdym dniem. Dziewczyna coraz bardziej zbliżała się do Ksaiwera, a on nie miał jak tego powstrzymać.
- Widzieliście Ksawiera? - zapytał Iwo, który wyrósł spod ziemi, przy ich stoliku.
- Czy to nie Ty przypadkiem powinieneś wiedzieć, gdzie on jest? - mruknął Victor.
Widok brata Adeliny działał mu na nerwy. Nie wiedział czemu, ale tak było.
- Aniela, wyszedł z Tobą na taras. Chciałem dać wam trochę prywatności i nie szedłem za wami - tłumaczył chłopak. - Dlaczego nie ma go teraz z Tobą? 
- Poszedł z Lilianą - odpowiedziała Aniela drżącym głosem. 
Victor spojrzał na dziewczynę, która wyglądała na przerażoną. Nagle stała się trupio blada.
- Zgubiłeś króla? W pałacu?! - wybuchł Victor. 
Musiał udawać, że bardzo go to przejęło. W rzeczywistości średnio się martwił o Ksawiera, ale musiał grać przed Anielą, która ledwo siedziała na krześle. 
- Od jakiegoś czasu nie mogę go zlokalizować - przyznał Iwo. 
Victor przewrócił oczami. To nie mogło być przecież nic strasznego. 
Wyciągnął telefon, który wibrował mu w spodniach. Odebrał i z przerażeniem wysłuchał, co osoba po drugiej stronie ma mu do powiedzenia. 
- Musimy zacząć poszukiwania - powiedział, kiedy się rozłączył. - Ogłoś sytuację kryzysową wśród reszty ochroniarzy, tylko zrób to w tajemnicy, żeby nie straszyć gości - poinstruował. Chociaż był pewny, że Iwo lepiej się orientował w przypadku nagłego postępowaniu. - Brat Liliany umarł.
Wszystkie oczy zwróciły się w jego stronę. Każdy już wiedział, co to oznaczało. Prawdziwa gra teraz się zacznie. Trzeba było znaleźć Ksawiera, bo groziło mu niebezpieczeństwo.



Liliana założyła czarną kurtkę jeansową i ostatni raz spojrzała na apartament, w którym spędziła sporą ilość czasu. A mogło być tak pięknie...A nie było. Miała z tym miejscem same złe wspomnienia.
Szybkim krokiem wydostała się na zewnątrz z pałacu, gdzie nadal trwała huczna zabawa zorganizowana przez króla, który obecnie leżał w związany w bagażniku auta czekającego na nią. Wracała do Makumonii. Jej brat umarł, więc teraz to ona była władcą kraju. Było tak teoretycznie, ponieważ przez zawarcie małżeństwa to jej mąż powinien rządzić oboma państwami, ale na to nie mogła pozwolić. Dlatego Ksawier leżał nieprzytomny w bagażniku. Jeszcze nie wiedziała, jak się go pozbędzie.
- Wasza Wysokość - otworzył jej drzwi szofer.
- Jedźmy - rozkazała. Była pewna, że za chwile dowiedzą się o zniknięciu króla.
Obeszła auto i ku zdziwieniu chłopaka, który ciągle trzymał otwarte drzwi, usiadła na miejscu pasażera. To nie była wycieczka krajoznawcza podczas której mogłaby siedzieć i relaksować się z tyłu. Ona musiała uciekać z kraju, którego była królową. Niestety jej działania nie były zgodne z prawem. Świadczyła o tym obecność związanego króla w bagażniku. 
Zapięła pas i zobaczyła, że na tylnym siedzeniu znajdowała się jej służąca. Zignorowała jej obecność i przyłożyła czoło do szyby. Miała serdecznie dość wszystkiego. Od kilku godzin nosiła żałobę po bracie, który odszedł, a ona nawet nie zdążyła się z nim pożegnać. Musiała wcisnąć się w kieckę i udawać, że wszystko jest w porządku podczas hucznej biesiady zorganizowanej dla całego ludu. Nikt nie interesował się jej samopoczuciem. Była królową, miała męża, a i tak była samotna. Jak do tego doszło?
Jakby tego było mało, to na własne oczy widziała jak Ksawier pocałował Anielę. Przy wszystkich. Nawet nie pomyślał o tym, jak będzie się czuła. A czuła się wtedy jakby tonęła. Para królewska miała idealny wizerunek w mediach, a on zniszczył to za jednym razem. Ośmieszył ją, ale najgorsze było to, że tak bardzo ją to zabolało. W końcu umarł jej brat, jej ostatnia rodzina, a jej własny mąż dołożył jej cierpienia.
Jednak to nie przez to podjęła decyzję o pozbyciu się swojego męża. Już od dawna planowała przejąć władzę, a było to możliwe tylko wtedy gdy jego zabraknie. Poprosiła nawet o wsparcie z Makumonii. Widząc więc kilka aut we wstecznym lusterku, które miały ich pilnować czuła się poniekąd bezpiecznie. 
- Jak się czujesz Wasza Wysokość? - zapytała służąca, która nadal odgrywała swoją rolę osoby, która powinna dbać o swoją królową.
Była jej za to wdzięczna. To ona pierwsza zapytała się o jej samopoczucie. 
- Dziękuję - odpowiedziała. Nie była to odpowiedź, której oczekiwała od niej dziewczyna. Królowa nie sądziła też, że będzie wiedziała o co jej chodzi, ale chciała jej to powiedzieć.
Podróż mijała im zaskakująco szybko i spokojnie. Za spokojnie. Liliana zdążyła nawet się zdrzemnąć, ale pobudka nie była już taka miła. Nagłe hamowanie sprawiło, że pas wcisnął ją w fotel. Nawet przez chwile brakowało jej powietrza. Otworzyła szeroko oczy i zobaczyła, że na granicy powstała blokada stworzona przez wojsko. Od jej państwa dzieliło ją zaledwie kilkanaście metrów, ale nie mogła się tam znaleźć przez przeszkodę, którą stworzyły czołgi. Wszędzie pełno było żołnierzy i ich sprzętów. 
- Cholera - mruknęła pod nosem i wysiadła. - Zejdźcie mi z drogi! Jestem królową i chcę odwiedzić dom!
- Dostałem rozkaz aby nikogo nie przepuszczać - odpowiedział jej mężczyzna, który wyszedł na środek. Widocznie to on był tutaj dowodzącym.
- Czy Ty właśnie nazwałeś mnie nikim?! - krzyknęła. - Ja jestem królową tego kraju!!!
Musiała powołać się na swoją pozycję żeby móc coś ugrać, ale mężczyzna nie wydawał się przekonany. Musiał już wiedzieć o wszystkim. Jak oni zorganizowali to wszystko? Pokręciła głową i wróciła w stronę auta. Trzeba będzie użyć innego sposobu.
- Wasza Wysokość powinnaś zostać w aucie - przekonywała ją służąca. która również wysiadła.
Nie mogła nic nie robić. Musiałą stąd uciec i wrócić do Makumonii. Rozglądnęła się w poszukiwaniu aut, które wcześniej jechały za nimi, ale okazało się, że wojsko zamknęło ich w pułapce i odłączyło od ich wsparcia. 
Wyciągnęła telefon i wybrała numer, który powinien jej jakoś pomóc. Poprosiła o wsparcie wojsk Makumonii. Za jakąś godzinę powinny znaleźć się na granicy. Walka była jedyną opcją, która pozostała.
- Mamy w aucie jakieś ostre przedmioty, którymi można by zrobić krzywdę? - zapytała kierowcy, który wyglądał na bardzo przestraszonego. Nie wiedziała, czy bardziej stresował go widok wojska, czy to, że stała nad nim.
Do przybycia posiłków z Makumonii pozostała niecała godzina, podczas której może się wiele zmienić. Była pewna, że jeszcze dzisiaj zobaczy Anielę i resztę jej ferajny. Miała jeszcze jedną kartę przetargową, którą był Ksawier. Jak przyjadą, to bezpieczeństwo chłopaka będzie ich priorytetem, więc żeby coś ugrać musiała być prawdziwą sobą. Chciała zabrać chłopaka jako zakładnika do Makumonii i tam pomyśleć, co z nim zrobić, ale teraz nie mogła być już niczego pewna. Los był zmienny. Kto wie do czego będzie musiała się posunąć?
- Nożyczki w apteczce - wyjęknął szofer po chwili zastanowienia.
- Gdzie jest ta apteczka? 
- W bagażniku.
Liliana zmarszczyła brwi. A więc zobaczy Ksawiera wcześniej. Obeszła auto. Widziała, jak żołnierze obserwowali każdy jej ruch. Cóż nie mogli jej nic zrobić, ponieważ miała ich króla. Otworzyła bagażnik i spojrzała na Ksawiera, który wił się jak dżdżownica. Jego starania były zbędne, bo i tak się nie wydostanie. Węzły na jego nogach i rękach były bardzo mocne. Wyciągnęła dłoń w kierunku schowka, gdzie znajdowała się apteczka, i wyciągnęła z niej nożyczki.
Ksawiera musiał przestraszyć ten widok, ponieważ nagle zaczął próbować coś jej powiedzieć. Uśmiechnęła się słysząc dźwięki wydobywające się z jego zaklejonych ust. Jednym ruchem zdarła mu taśmę znajdującą się na nich i ucieszyła się, ponieważ musiało go to zaboleć. Cóż i tak mieli sporo czasu, więc mogli porozmawiać.
- Zobacz jak wyglądasz... - Pogładziła go dłonią po ramieniu. 
Tak dobrze prezentował się na balu, a teraz leżał zwinięty w bagażniku. Jego biała marynarka była wybrudzona i wymięta. Miał też rozbitą wargę. Wyglądał jak siedem nieszczęść.
- Pojebało Cię?! - warknął.
- Nie wydaje mi się żebyś z pozycji jaką zajmujesz, mógł tak do mnie mówić. - Wyszczerzyła zęby i zakręciła w palcach nożyczkami.
Widziała jak źrenice chłopaka momentalnie się otworzyły widząc, co ma w ręce. 
- Liliana wywołasz wojnę...
- To ja jestem jedyną osobą, która może tutaj grozić - poinformowała chłopaka, który chyba nie do końca orientował się w jakiej sytuacji się znalazł. - Przypominam Ci, że to ja Cię obezwładniłam, porwałam i teraz leżysz związany w bagażniku.
- Zrobili to twoi ludzie - poprawił ją, jakby chciał jej udowodnić, że to nie ona to osiągnęła.
- A jak myślisz, kto to wymyślił? 
- Tylko jedna osoba mogła być mózgiem całej tej akcji - mruknął. - Zastanawia mnie tylko dlaczego? 
- Jeszcze pytasz?! - Zaśmiała się wrednie. 
On miał czelność pytać dlaczego. Wypuściła powietrze ustami i przyglądnęła się chłopakowi. Czy on naprawdę nie wiedział czy tylko udawał?
- Zawsze możemy rozstać się w zgodzie...
- Proponujesz mi rozwód? Żebyś mógł być z nią?! - wybuchła.
Nie wierzyła w to co się działo. Niby nie było tutaj Anieli, a i tak czuła się jakby tu była. Ta dziewczyna ją prześladowała. Przyłożyła nożyczki do policzka chłopaka. Skrzywił się czując chłód metalu na skórze.
- Co Ty robisz? - zapytał. - Nadal jestem twoim mężem.
- Teraz twierdzisz, że jesteś moim mężem... - znowu się zaśmiała. Nic innego nie mogła robić w tej zabawnej sytuacji. 
Była ciekawa, jak daleko będzie próbował się posunąć.
- Bo nim  jestem. Twierdziłaś, że mnie kochasz, więc dlaczego to robisz?
- Kiedy Cię kochałam, Ty mnie nie kochałeś - wyjaśniła chłopakowi, żeby zabrać mu resztki nadziei, że powołując się na miłość, którą go darzyła coś zdziała. - Czas przeszły, więc wiesz co to oznacza?
Miał jej odpowiedzieć, ale odwróciła się w kierunku odgłosu rozsuwających się aut. Wojsko rozsunęło się i przepuściło dwa auta, w których siedziały znajome osoby. Spoglądnęła na zegarek. Potrzebne było jej jeszcze około trzydzieści minut, żeby dotarły posiłki. 
Trzeba będzie zacząć negocjować.



Iwo zatrzymał auto i wysiadł z niego w pośpiechu. Całą drogę jechał, jak szalony. Musiał być bardzo przejęty, że Ksawier zniknął podczas jego służby. I tak nie mógł pobić mojego zdenerwowania. Przecież ja mało nie wyszłam z siebie martwiąc się o Ksawiera. Ta wiedźma mogła mu zrobić wszystko.
Również otwarłam drzwi i udało mi się wysiąść z samochodu. Nie było to łatwe zadanie, bo balowa suknia i sportowe auto nie są dla siebie stworzone. Nic nie mogłam na to poradzić, bo nie było czasu na przebranie. Iwo z Victorem zadecydowali i postawili wojsko na najwyższe obroty. Potem się rozdzieliliśmy do aut i ruszyliśmy na ratunek królowi.
- Nie wierzę, że pozwoliłeś jej wysiąść! - zawołał Victor, który nie był zadowolony moją obecnością. Cały czas nalegał żebym została z Adeliną w pałacu.
- Zamknij się wreszcie - szturchnęła go Adelina.
To nie był czas i miejsce na takie sprzeczki. Z każdej strony otaczało nas wojsko, a przed nami stała Liliana. Nachylała się do bagażnika.
- Aniela - podszedł do mnie Iwo. - Wybij sobie z głowy łapanie noży i inne głupie pomysły. Po prostu stój i się nie wtrącaj, bo to nie jest Twoja walka.
- Jak nie moja?! - zaprzeczyłam. - Ona ma Ksawiera!
- Pozwól, że doświadczeni ludzie się tym zajmą - powiedział i ruszył do przodu. - Adelina pilnuj jej - rozkazał siostrze, która już po chwili stała przy mnie.
Obserwowałam, jak Iwo z Victorem kroczyli dzielnie do przodu. Szli w stronę Liliany, która uważnie ich obserwowała.
- Nie wierzę! - parsknął Victor. Tylko jego mogło coś rozśmieszyć w takiej sytuacji. - Zamknęła go w bagolu!!!
Zmarszczyłam brwi. Ksawier leżał w bagażniku. Czy nic mu nie było?
- Jesteście szybcy - odezwała się Liliana.
- Szybcy i wściekli - dodał Victor. - Dlatego powinnaś zacząć się bać.
Dlaczego Iwo milczał i pozwalałby Victor z nią rozmawiał? Przecież to był najgorszy pomysł z możliwych. Pozwolić by Victor negocjował życie Ksawiera. Zacisnęłam pięści. Chyba powinnam tam wkroczyć. Już ruszałam do przodu, ale Adelina zagrodziła mi drogę.
- Przepuść mnie - warknęłam. Chciałam jak najszybciej zobaczyć Ksawiera.
- Nie mogę tego zrobić. - Patrzyła na mnie przepraszającym wzrokiem. - Ten jeden raz daj szanse profesjonalistom.
- Victorowi? Żartujesz sobie?
- Iwo wszystkim się zajmie. Zaufaj mu - zapewniła dziewczyna.
Sytuacja była mega stresująca. Ci wszyscy żołnierze, ten wcześniejszy pościg i zniknięcie Ksawiera. Wszystko potoczyło się za szybko.
Przeniosłam wzrok w kierunku chłopaków. 
- Pora zacząć negocjować - zaśmiała się Liliana. Jej okropny śmiech dotarł nawet do moich uszu. - Co mi zaproponujecie?
- A co byś chciała? - zapytał Iwo, który w końcu dołączył do rozmowy.
- Oddam wam waszego króla w zamian za przepustkę na przekroczenie granicy - zaproponowała.
- A jeżeli się nie zgodzimy? - przerwał jej Victor. - Jak widzisz, to my tutaj mamy przewagę. - Obrócił się w koło wskazując palcem żołnierzy, którzy nas otaczali.
Zacisnęłam szczęki. Co za idiota. Nie powinien jej tego mówić, bo tylko ją prowokuje. Liliana musi być bardzo zdesperowana żeby uciec, więc posunie się do wszystkiego.
- Jeśli się nie zgodzicie, to Ksawier pożałuje. - Odsunęła się kawałek i przyłożyła nożyczki do szyi Ksawiera. Dopiero teraz zauważyłam chłopaka. Leżał związany w bagażniku. Miał nawet zaklejone usta. Myślałam, że takie rzeczy można spotkać tylko w filmach. - Jak myślicie, po jakim czasie się wykrwawi? - zapytała i przycisnęła mocniej nożyczki do jego szyi.
- Idę do niej! - zacisnęłam pięści i wyminęłam Adelinę.
Dziewczyna szybko się rzuciła i złapała mnie za dłoń. Pociągnęła w swoją stronę, ale ja nie mogłam się poddać. Tu chodziło o życie mojego ukochanego!
- Aniela, zachowaj spokój - uspokajała mnie dziewczyna.
- Adelina jak ja mam być spokojna?!
Dziewczyna wskazała głową w stronę miejsca, gdzie odbywały się negocjacje. Wzięłam więc głęboki oddech i przestałam siłować się z Adeliną. Postanowiłam zaufać chłopakom. 
- Iwo daję ci trzydzieści sekund na obezwładnienie naszej byłej królowej - zaczął Victor. - Jeśli Ci się uda, to podaruję Ci jedno z moich aut. Wchodzisz w to? 
Zacisnęłam szczękę. Jak ten dureń mógł zakładać się w takiej sytuacji. Jeszcze wsadził ręce do kieszeni płaszcza i stał sobie jak luzak, a mój Ksawier leżał w bagażniku, jak jakaś walizka.
- Jestem w stanie zrobić to w ciągu dziesięciu sekund - poinformował go Iwo. - Ale jeśli mi się uda, to ja wybiorę sobie, które auto mi podarujesz.
- Stoi! - zgodził się Victor.
Liliana patrzyła na nich zdezorientowana. Nie wiedziała, co się własnie dzieje. Ja za to wyklinałam ich wszystkich pod nosem, a Adelina wyglądała jakby brakowało jej tylko popcornu. 
Iwo przeszedł do działania. Kopnął w wolną dłoń Liliany, którą trzymała wzdłuż tułowia. Dziewczyna pisnęła i zgięła się z bólu. Wtedy chłopak zabrał jej nożyczki i wykręcił rękę. Wyrobił się w niecałe siedem sekund, które zdążył policzyć Victor. W dodatku na głos.
- Przepraszam, zwykle nie biję kobiet - powiedział do niej, kiedy trzymał ją jak rybę w sieci.
To był koniec. Victor rozwiązał Ksaiwera i pomógł mu wyjść z bagażnika. Mój ukochany przeciągnął się kilka razy i puścił do mnie oczko, a ja rzuciłam się biegiem w jego stronę. Wpadłam mu w ramiona i myślałam, że się popłaczę, bo wszystkie emocje ze mnie zeszły.
- Już są! - odezwała się nagle Liliana, a na jej twarzy zakwitł uśmiech. - I co teraz zrobicie?
Nie wiedzieliśmy o co jej chodzi, ale żołnierz, który wybiegł z szeregu wszystko nam wytłumaczył. Okazało się, że wojsko Makumonii stało na granicy i było gotowe do ataku. 
- A więc tak to sobie zaplanowałaś - podsumował zszokowany Victor. - Chcesz wywołać wojnę?
- To zależy od was - zagroziła.
Popatrzyłam na Ksawiera, który ewidentnie walczył ze swoimi myślami. Był w końcu królem, któremu raczej nie potrzebna była wojna.B- Puść ją - rozkazał.
- Oszalałeś?! - wybuchłam razem z Victorem.
- Ona od początku chciała uciec, więc puścimy ją wolno - wytłumaczył król. - Nie możemy ryzykować wojną.
Iwo przytaknął mu głową i wypuścił Lilianę, która uśmiechnęła się zwycięsko. I tak oto mogła uciec. Po tym wszystkim, co złego uczyniła. Stałam i wpatrywałam się w jej plecy, bo właśnie się odwróciła i miała zamiar wsiąść do auta. Nie mogłam jej tego popuścić i wnerwiona schyliłam się i ściągnęłam jednego z butów, które denerwowały mnie przez cały wieczór. Po prostu rzuciłam nim w dziewczynę. Nie trafiłam w głowę, ale plecy też były dobre. Popatrzyła na mnie nienawistnym okiem po raz ostatni i wsiadła do auta, które odjechało.
- Jak możecie ją tak puścić?! - Nie mogłam w to uwierzyć. To było dla mnie nie do pomyślenia. - Powinna za wszystko zapłacić!
- Zrobi to, ale innym razem - powiedział Ksawier, ale nie przekonał mnie tym. - Wracajmy do domu!
Odwrócił się i ruszył w stronę naszych aut. Nie mogłam w to uwierzyć. Liliana po porostu sobie uciekła. Miałam sprawić, że pożałuje śmierci Dantego, a nawet nie zdążyłam zacząć.
Powinnam ją gonić?
Po chwili ziemia uciekła mi spod stóp i zawisłam przewieszona przez czyjeś ramie.
- Co robisz? - zapytałam i zaczęłam wierzgać nogami.
- Mam jakieś dziwne przeczucie, że mogłabyś zacząć ją gonić - zaśmiał się Iwo.
- Puszczaj mnie! - mruknęłam.
- I tak nie masz buta, więc uspokój się i poczekaj aż Cię zaniosę. - Tak też zrobiłam. Miałam wszystkiego dość, więc po prostu wisiałam sobie przewieszona przez ramię Iwo, który postanowił zanieść mnie do auta. - Nie martw się, jeszcze ją dorwiemy. Musi przecież za wszystko zapłacić.
Oczywiście, że Liliana musiała za wszystko zapłacić. Byłam w szoku, że karma jeszcze jej nie dopadła i pozwalała by takie babsko chodziło po ziemi.


________________________________________________________________

Błagam nie piszcie, że mieliście nadzieję, że coś stanie się Ksawierowi XD Ja nie wiem czemu wy go tak nie lubicie. No, ale dzięki Bogu to autor decyduje o biegu wydarzeń, więc chyba wiecie czego możecie się spodziewać :D
Tak z bieżących informacji to rozdział w piątek. Muszę trochę zwolnić dodawanie, bo z weną kiepsko. Mogę zdradzić tylko, że w napisanych rozdziałach nie ma Liliany. Jeszcze nie do końca wiem, co z nią zrobię.
Zapowiedź z boku. Czekam na wasze komentarze i dziękuję za poprzednie,
N

5 komentarzy:

  1. O kurde :O Ale akcja :O Zacznę może od początku. Po pierwsze nie dziwię się Anieli, że była zła na Ksawiera. Pomimo, że pocałunek był romantyczny, to jednak nie skończyło się to dobrze. Liliana posunęła się do ostateczności, ale na całe szczęście, dzięki szybkiej interwencji Iwo nie zdążyła go zranić nożyczkami. Ta wiedźma musi zapłacić za wszystko co zrobiła!!! Z niecierpliwością czekam na następny rozdział ;) Życzę mnóstwa weny ;) Pozdrawiam cieplutko ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ,No bez przesady 😉aż tak źle mu nie życzę 😂. Mnie po prostu drażni jego sposób bycia i myślenia. No ale cóż nic na to poradzić nie mogę 😉.
    Co do rozdziału nie dziwię się Anieli że się wściekła za ten pocałunek . I tak mało według mnie😉 Bo Ksawier postawił ja naprawdę w złym świetle.
    Liliana jest niezrównoważona , tak lekko mówiąc 😉 Dobrze że Iwo z resztą wpadli w odpowiednim momencie bo mogło to się naprawdę źle skończyć.(I nie . Nie cieszyłabym się 😉) Kurczę teraz jak zmarł jej brat , będzie już tylko gorzej. Cieszę się że nie masz jej w planowanych rozdziałach . Może trochę od niej odpoczniemy .Chyba zgadzam się z Aniela , oni nie powinni jej wypuszczać. Powinna za wszystko zapłacić. Szkoda że nie trafiła tym butem w ten jej pusty łeb😉
    Z niecierpliwością czekam na piątek. Pozdrawiam i życzę dużo weny. Żebyś nam za szybko tego nie skończyła 😉

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałaś rację pisząc ostatnio, że sporo się wydarzy w tym rozdziale.
    Akcja nabrała, jeszcze większego rozpędu niż przedtem.
    Zacznę od balu, który okazał sie sporym sukcesem, przynajmniej do pewnego momentu.
    Poza małymi wyjątkami, wszyscy się dobrze bawili, co może ocieplić wizerunek Ksawiera w oczach poddanych.
    Dobrze, że Aniela wspomniała mu jego niestosowne zachowanie z tym pocałunkiem. Szkoda tylko, że tak mało do niego dotarło. Ale przemilczę już to. Wszystko na temat mojej antypatii do tego bohatera, zostało już wcześniej napisane. Ale nawet ja nie chciałam, żeby coś się mu stało. Nikt nie zasługuje, aby ucierpieć ze względu na obsesję na punkcie władzy Liliany.
    W ogóle jej pomysł na porwanie męża i trzymanie go jako zakładnika. Był conajmniej żałosny. Jak ona niby chciała, to wszystko osiągnąć? Widać, że powoli traci zdrowy rozsądek i przez swoją desperację i chęć zemsty popełnia, coraz więcej błędów.
    Nie podoba mi się, że ją wypuścili. W końcu ma teraz pełne pole do dalszego knucia. Jej brat nie żyje, a ona na pewno nie odpuści i będzie dążyć za wszelką cenę do wojny.
    Ksawier musi się teraz trzymać na baczności. Dobrze, że przynajmniej ma przy sobie osoby, które mu w tym pomogą.
    Najbardziej szkoda zrobiło mi się jednak w tym rozdziale Victora.
    Biedak próbował topić swoje smutki w alkoholu. Jego uczucia do Anieli, choć pisze to ze smutkien, są raczej niemożliwe do spełnienia. Chyba będzie musiał w niedalekiej przyszłości, spróbować o niej zapomnieć. Aniela świata nie widzi poza Ksawierem, czy to się komuś podoba, czy nie.
    Brawa dla Iwa. Wygrał samochód od Victora. Mam nadzieję, że ten drugi spełni swoją obietnicę.
    Największy pozytyw tego wszystkiego, to informacja że Liliany nie będzie w następnych rozdziałach. Ogromnie się z tego powodu cieszę. I nie mogę doczekac się następnego.
    Życzę dużo, dużo weny. Skoro ostatnio narzekasz na jej brak. 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten rozdział był niewątpliwie genialny i przyniósł naprawdę mnóstwo emocji. Serio, czytało mi się go wyjątkowo przyjemnie i uważam, że był chyba jednym z najlepszych, jakie dotychczas napisałaś.
    Ale przejdę może do samej fabuły. Ksawier i Aniela są uroczy i to aż przesadnie. Normalnie jeszcze obsypać ich brokatem i mogą spokojnie grać w filmach Barbie. Nawet zazdrość Ksawiera nie może tutaj niczego zepsuć. A przynajmniej na razie, bo oczywiście nic jeszcze nie wiadomo. Nasz król jest nieprzewidywalny, a dodatkowo zachowuje się jak dzieciak. W końcu ten pocałunek na balu to był szczyt głupoty i nie dziwę się, że wszyscy mają do niego pretensje.
    Dlaczego mam wrażenie, że coś kroi się między Victorem i Adeliną? Bardzo, bardzo bym tego chciała, bo obydwoje są moimi ulubionymi bohaterami i zasługują na szczęście. Oczywiście to tylko takie moje drobne domysły, pewnie zupełnie nie związane z rzeczywistością.
    Ogólnie to Victor trochę rozwalił system na tym balu. Może powinni mu od razu całą cysternę szampana zamówić? Przynajmniej oszczędziłby bieganiny kelnerom.
    Liliana w końcu postanowiła przejść do konkretnych czynów. Oczywiście trochę jest mi jej żal, w końcu straciła brata, który był jej jedyną rodziną, ale jednocześnie jest tak straszną jędzą, że nóż sam się w kieszeni otwiera. Porwanie Ksawiera? Serio? I co ona zamierzała potem z nim zrobić? A potem jeszcze to grożenie mu nożyczkami. Trochę nielogicznie.
    Dobrze, że Iwo jak zwykle wykazał się szybką reakcją i w porę zdążyli zablokować „królowej drogę”. Nie wyobrażam sobie, co by było, gdyby to się nie udało. Liliana jest nieprzewidywalna i coś czuję, że jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa. Akcja dochodzi do punktu kulminacyjnego i teraz powinno się zrobić naprawdę ciekawie.
    Rzucanie butem? Serio? Aniela, może na kolejne spotkanie załatw sobie takie wysokie, wojskowe buty? Przynajmniej jak już trafisz to może jakieś krzywdy wyrządzisz.
    Ode mnie to tyle. Przepraszam za chaotyczność tego komentarza, pozdrawiam i dużo weny życzę.
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, hej – przepraszam za spóźnienie, ostatnio się z niczym nie wyrabiam i nic mi nie wychodzi, więc nie oczekuj wiele od dzisiejszego komentarza… :(

    No dlaczego ten opierdziel Anieli był taki słaby? Ja tu się spodziewałam, że zrobi królowi z dupy jesień średniowiecza, a tu taki zawód... Gdzie się podział jej temperament? :( no, ale jak się kocha kogoś za bardzo, to mu się pozwala sobą pomiatać - wybacz, dla mnie Aniela i Ksawier pozostaną przykładem toksycznego związku :( W niektórych momentach życia wręcz TRZEBA być egoistą dla własnego dobra, przykro mi, że Aniela pozwoliła by całe królestwo nadało jej łatkę nałożnicy, której tak bardzo się wypierała.
    Tak z innej beczki, to odnoszę wrażenie, że Ksawier wszystko co robi, to by podrażnić Liliane, by była zazdrosna i zła... Czy on aby czegoś do niej jednak nie czuje? Trochę to podejrzane :P

    Tak jak koleżanka z powyżej, też zauważyłam, że Adelina poczuła miętę do Victora (ach ten czerwony kolor!) :D Troszkę za bardzo jej przeszkadza jego towarzyszenie Anieli – brata czepiać się może, ale obcego…? No i w sumie nie wiemy, jak przebiegł wcześniejszy ratunek Adeliny przez Victora… ;> a wszyscy wiemy, że kto się czubi, ten się lubi :D
    Kurczę, co ta Aniela robi z tymi facetami, ze po jej koszu oni lgną do alkoholu? :P

    Liliana i jej działania są tak tragiczne w efekcie – głupie, nieprzemyślane i nielogiczne – że serio, ona nadaje się tylko do czubków, chociaż podłoże jej problemu tkwi ewidentnie w jej osamotnieniu. Mimo wszystko strasznie mi się jej żal zrobiło, gdy musiała się wystroić i bawić, a jej brat zmarł… choć nie wiem czemu tego nikomu nie powiedziała, w ten sposób mogłaby odwołać bal… ale najwyraźniej woli cierpieć w samotności – a to błąd.
    Nawet nie wiem jak to ocenić, bo Liliana to momentami straszna harpia, ale nie tylko ona sama jest winna tej zmianie… człowiek kształtuje człowieka :P

    Moment uwolnienia Liliany – strasznie głupi ze strony Ksawiera, ale…! Czy to nie udowadnia mojej tezie jakoby coś tam czuł do królowej? SZACH-MAT :P Iwo cholernie łatwo wytrącił Lilianie nożyczki i wykręcił jej rękę… za łatwo. Ona nie miała przy sobie żadnej ochrony? Pozwoliła mu się zbliżyć na tyle by miał ją w zasięgu? Serio? Niech Lili do mnie zadzwoni, dam jej kilka porad odnośnie bycia czarnym charakterem xDD
    Aniela i jej rzut butem w Lilianę… normalnie kreskówka XD jeszcze brakowało by go podniosła i odrzuciła w nią (trafiając w Victora, bo czemu nie :P)

    Tyle ode mnie, następnym razem się poprawię ;)
    Trzymaj się, dużo weny! Pozdroo~!

    OdpowiedzUsuń