wtorek, 5 czerwca 2018

#13

Adelina siedziała na tarasie i wpatrywała się w niebo. Popijała przez słomkę chłodną lemoniadę zastanawiając się, jak powinna spożytkować wolny dzień. Aniela spędzała kolejny dzień w towarzystwie swojego ukochanego, a Iwo akuratnie dzisiaj zaplanował sobie nurkowanie. Nie żeby spędzanie czasu w towarzystwie brata było jakąś super opcją, ale lepsze to niż się nudzić.
Odłożyła szklankę na szklany stolik i chciała szybko wstać, ale zrobiła to zbyt nerwowo i naczynie przewróciło się wylewając z siebie resztki napoju. Adelina odskoczyła żeby nie pobrudzić swoich śnieżno białych spodenek.
- Co za niezdara! - podsumował Victor, który cudownym sposobem stał opary o wejście do vili.
Adelina zmarszczyła brwi zastanawiając się, jak długo tutaj stał i się przyglądał. Spoglądnęła na chłopaka, który cały czas mierzył ją wzrokiem. Wwiercał w nią oczy oczekując jakiejś odpowiedzi z jej strony. Dziewczynę jednak ciekawił zbieg okoliczności - znowu byli ubrani w podobny sposób. Victor również miał na sobie białe spodenki. To już musiał być jakiś śmieszny boski żart.
- Co tutaj robisz? - zapytała ustawiając przewróconą szklankę do pionu. 
- Czekam na Ciebie - odpowiedział wesoło. 
- Dlaczego na mnie czekałeś? - zapytała dość głupkowato.
Skoro twierdził, że na nią czekał, to musiał mieć ku temu jakiś powód. Ich spotkania nigdy nie były zwykłymi przypadkami. Zawsze dotyczyły jakiegoś konkretnego celu. 
- Dlaczego na Ciebie czekam? - prychnął i w końcu wyprostował podchodząc do dziewczyny. - Spróbuj zgadnąć.
Zaśmiała się na głos, bo po prostu nie mogła się powstrzymać. W co on grał? Dlaczego ostatnio się jej uczepił i towarzyszył jak bezdomny pies?
- Bo jesteś mordercą? - podjęła próbę zgadnięcia powodów dla których Victor na nią czekał. - Bo Ci się nudziło? Bo chcesz mnie porwać i sprzedać moje organy?
- Muszę przyznać, że masz całkiem niezłą wyobraźnię. - Zaśmiał się. Próby zgadywania jego celów musiały naprawdę go bawić. - Próbuj dalej.
Popatrzyła na niego poważnym wzrokiem, a on za to uśmiechał się od ucha do ucha. Ciekawiło ją czy wiedział, że ten uśmiech naprawdę potrafił zrobić wrażenie. Szczególnie na niej, co tylko ją zdenerwowało, ponieważ została jego ofiarą i nie wiedziała jak to przerwać.
- Bo jesteś mną zainteresowany? - zapytała przekornie, chcąc poznać jego odpowiedź.
Słowa dziewczyny ewidentnie wybiły Victora z rytmu. Widocznie nie spodziewał się takiej bezpośredniości z jej strony.
- A masz na to nadzieję? - Przekrzywił głowę i wlepiał w nią swoje spojrzenie.
Odbił piłeczkę i czekał na jej odpowiedź. 
- A co, nie mogę? - mruknęła i dopiero po chwili dotarło do niej, co powiedziała.
- Ostatnio sama wypierałaś się naszego pocałunku - zauważył szybko, jakby bał się, że dziewczyna zaraz mu przerwie. - To jak to w końcu jest?
Adelina wyminęła go, ponieważ nie mogła znieść napięcia, które nagle zapanowało. Ta rozmowa zdecydowanie zmierzała w złą stronę i chciała to zatrzymać. Weszła więc do środka villi i ruszyła  na poszukiwania jakiejś ścierki, którą mogłaby zetrzeć rozlaną wcześniej lemoniadę. Na szczęście spotkała po drodze kogoś ze służby i udało jej się dostać kawałek ręcznika papierowego. 
Wróciła na miejsce popełnionej przez siebie zbrodni i zauważyła, że Victor nadal tam stał. Żałowała, że nie zniknął. Starła rozlany napój i wyprostowała się poprawiając swój jasnoróżowy T-shirt. 
- Jakie masz plany na dzisiaj? - zapytała chłopaka.
- Dobrze, że pytasz - stwierdził. - Właśnie po to Cię szukałem! Zechcesz spędzić ze mną dzisiejszy dzień?
- Masz szczęście, że jestem dzisiaj wolna i w dodatku ogromnie znudzona - przyznała.
W końcu i tak nie miała z kim spędzić swojego wolnego czasu, na który wcześniej narzekała. Victor może nie był jej wymarzonym towarzyszem w niedoli, ale postanowiła zaryzykować i sprawdzić, co z tego wyniknie. 
Okazało się, że chłopak był całkiem dobrym organizatorem czasu. Podjechali jego drogim autem do wypożyczalni rowerów. Tam wypożyczyli dwa jednoślady i wybrali się na wycieczkę rowerową, co było świetną sprawą. Jazda wzdłuż morskiego wybrzeża była bardzo przyjemna. Oczywiście pomijając wysokie temperatury i słońce palące w głowę. 
- Nie jedź tak szybko! - Adelina zawołała za Victorem, który śmigał na różowej damce. - Zwolnij, bo chcę to uwiecznić!!!
Nacisnęła kilka mocnych razy na pedały rowerowe i zrównała się z chłopakiem, który aktualnie podziwiał piękne widoki morskiego wybrzeża. Adelina wyciągnęła telefon i pstryknęła mu kilka fotek, bo widok takiej szychy na różowej damce był bezcenny.
- Hej! - oburzył się i wcisnął mocno hamulce. Zatrzymał się w jednej chwili, więc dziewczyna zrobiła to samo tyle, że chwilę później. - Mogłaś powiedzieć, to bym zapozował. 
- Wołałam, ale nie słyszałeś - zauważyła i zjechała za bok, ponieważ oboje zagrodzili przejazd na całej trasie. - Może zrobimy sobie przerwę?
- Poczekaj na mnie pod tym drzewem. - Wskazał palcem na ogromną roślinę, która dawała całkiem sporą ilość cienia. - Ja zaraz wrócę z przekąskami.
Tak też zrobiła. Postawiła rower na stopce i wyłożyła się na trawie pod drzewem, cierpliwie czekając na chłopaka, który pojawił się po kilku minutach przynosząc dwie wody i dwa lody. Uniosła brwi zdziwiona, ponieważ ich definicje przekąsek znacznie się różniły, ale postanowiła to przemilczeć. 
- Dziękuję - powiedziała i zabrała loda z jego dłoni. Chłopak usadowił się obok niej i wyciągnął nogi na całą długość. - Wiesz...Dzisiaj zobaczyłam Cię z całkiem innej strony - przyznała, że bardzo miło ją zaskoczył.
- Co masz przez to na myśli? - dopytał.
- Nie wiedziałam, że umiesz być normalny - wytłumaczyła, ale widząc jego minę dotarło do niej, że źle dobrała słowa. - No wiesz rowery to raczej nie jest powszechna rzecz używana przez wyższe sfery. I te lody i w ogóle...
- To, że jestem królewskim doradcą i prezesem firmy nie znaczy, że nie mogę się normalnie zachowywać - oburzył się lekko. Chyba poczuł się urażony jej wcześniejszymi słowami. - Mam wakacje i jestem pewien, że Ksawier, który jest królem spędza tak samo normalnie czas, jak ja. 
- I to jest właśnie dla mnie coś nowego - oznajmiłam. - Zwykle widuje się was w bardziej oficjalnej wersji.
- My też jesteśmy młodzi i zasługujemy na chwilę normalnego życia mimo stanowisk, które zajmujemy - wyjaśnił już bardziej spokojnym tonem. 
Co tak naprawdę oznaczało bycie normalnym? Adelina spoglądneła ukradkiem na chłopaka, który zajadał się lodem. W jego wcześniejszej wypowiedzi słychać było wyrzuty, jakby żałował, że nie może mieć zwykłego życia. Czyżby zajmowanie tak ważnej pozycji było dla niego tylko utrapieniem? 
- Co ty robisz? - oburzyła się, kiedy chłopak rzucił się na nią i ukradł jej porządnego gryza loda.
- Kapało ci - wzruszył ramionami.
Dziewczyna spoglądnęła na swoją dłoń, która cała się lepiła. Lód faktycznie się jej topił, ponieważ zaniast się nim zajadać to rozmyślała.
- Skoro mi kapało, to mogłeś powiedzieć, a nie zjadłeś mi pół loda! - mruknęła niezadowolona. Akuratnie co jak co, ale lody to uwielbiała.
- Nie mogłem, bo chciałem też spróbować twojego - poinformował ją o tym, jakby to była jedna z najoczywistych rzeczy.
- No i po co to zrobiłeś? - westchnęła i przewróciła oczami. Chłopak miał dokładnie takiego samego loda, więc jego smakował tak samo. - Jak ja mam go niby teraz zjeść, skoro jest cały obśliniony.
Victor słysząc jej oskarżenia uniósł brwi zdziwiony. Wyglądał jakby wypowiedziane wcześniej przez dziewczynę słowa wybiły go totalnie z rytmu.
- Nie wiesz, że od kogoś smakuje lepiej? - zaczął jej tłumaczyć i robił to w taki sposób jakby to były podstawowe zasady znane przez każdego śmiertelnika. - Poza tym nie udawaj, że brzydzisz się mojej śliny, bo ostatnio sama doskonale jej skosztowałaś.
Adelinie brakowało do niego słów. Ależ on lubił ją denerwować. Pokręciła głową i dokończyła resztkę loda, który jej pozostał. Wyprostowała nogi żeby zmienić dotychczasową pozycję. Siad turecki był wygodny, ale nie na dłuższą metę.
- Jak sytuacja z Anielą? - zapytała chcąc teraz jego wprowadzić w zakłopotanie. Była też ogromnie ciekawa jak rozwijają się ich kontakty.
- Chcesz usłyszeć prawdę? - Wyprostował się i zwrócił w jej stronę uważnie obserwując jej reakcję.
Dziewczyna zamrugała kilka razy oczami, ponieważ nie zrozumiała jego słów. Skoro zapytała go o coś, to chyba logiczne, że powinien odpowiedzieć w wygodny dla siebie sposób. Mógł opowiedzieć jej o obecnej sytuacji lub skłamać. Dlaczego więc pytał czy chce usłyszeć prawdę? 
- Oczywiście, że prawdę! Co to za głupie pytanie?
- Pytam, ponieważ nie jestem pewny czy chcesz znać całą prawdę - odpowiedział z lekkim zawachaniem. Adelina zmróżyła oczy i badała jego twarz. Czuła, że coś było nie tak. - Postanowiłem jednak traktować Cię poważnie, więc nie będę nic ukrywał - poinformował ją po chwili.
Jakie postanowiłem traktować Cię poważnie
Adelina już totalnie się pogubiła. Nie wiedziała w co ten Victor gra i co oznaczają, jego ostatnie słowa.
- Więc? - powiedziała, chcąc zachęcić go do mówienia.
- Więc...Z Anielą wszystko już skończone.
Adelina uniosła oczy ku niebu. I to miała być ta prawda? Za żadne skarby nie uwierzy, że chłopak skończył już z Anielą. Przecież ona była jego miłością i zarzekał się, że będzie walczył o dziewczynę do końca.
- Może powiesz coś więcej?
- Wy dziewczy to chciałybyście znać same szczegóły - westchnął. - Może jeszcze mam Ci opowiadać w co byliśmy ubrani i w ogóle?
- Bez przesady, ale Victor ja chcę konkrety - poinformowała chłopaka. - Co? Jak? Kiedy? Gdzie? Co jej powiedziałeś? Co Aniela na to? Ksawier wie?
- No i co jeszcze? - Uniósł jedną brew, co wyglądało bardzo komicznie. 
- Gdzie się podziało to poważne traktowanie? - mruknęła niezadowolona.
- No jezu...Powiedziałem jej co czuję, a ona nie zaakceptowała moich uczuć.
- Gdzie to zrobiłeś? - zapytała, chociaż wiedziała, że chłopak wyznał Anieli uczucia. Przyjaciółka sama jej to powiedziała, ale chciała usłyszeć to także od niego. - Poza tym co? To tyle? Nie zaakceptowała Cię więc się poddałeś?
- No nie do końca...Potem ją pocałowałem - powiedział i lekko się speszył. Szybko spoglądnął na dziewczynę obserwując jej reakcję.
Tego Aniela jej nie powiedziała.
Adelina przeniosła wzrok z chłopaka na rażąco zieloną trawę. Jak takie zwykłe rośliny mogły mieć tak intensywny kolor? Naprawdę starała się zająć czymś myśli, ale słowo pocałowałem odbijało się w jej głowie. Ok, pocałowali się. Adelina też się z nim całowała i to nic nie znaczyło. 
Chyba...
- No to gratuluję - podsumowała, ale nadal nie patrzyła się na niego. Bała się, że od razu odczytałby jej myśli. - A gdzie wyznałeś jej te uczucia?
- Na cmentarzu.
- Słucham?! - Otworzyła usta tak szeroko, że aż zabolały ją kąciki. - Powtórz, bo chyba się przesłyszałam. Gdzie to zzrobiłeś?
- Nie przesłyszałaś się. Zrobiłem to na cmentarzu.
Adelinie zabrakło słów. Nie wiedziała czy ma się śmiać, czy płakać. Jakby jej ktoś wyznał uczucia na cmentarzu pośród grobów to też by go odrzuciła. Przecież to jest niepoważne.
- A dlaczego byliście na cmentarzu? - zapytała, ponieważ ciągle miała nadzieję, że wybór miejsca nie był celowy. Ciągle liczyła na to, że Victor jest normalny.
- Odwiedzaliśmy Dantego - oznajmił. Mózg Adeliny zaczął pracować na najwyższych obrotach i już po chwili dotarło do niej, że faktycznie Dante nie żyje. Ciągle widniał w jej pamięci jako niesamowicie pokrzywdzone przez los dziecko. To co ten chłopak przeżył było straszne. - No i tak się złożyło, że nagle była dobra sytuacja, więc postanowiłem działać.
- Ty jesteś nienormalny - podsumowała. - Jak mogłeś wyznawać uczucia na cmentarzu?
- Adelina, miejsce nie ma znaczenia, bo Aniela i tak by mnie odrzuciła - poprawił dziewczynę. Mówił to bardzo pewnie, jakby to odrzucenie wcale mu nie przeszkadzało. - Ona kocha tylko Ksawiera.
- A Ty kochasz ją.
- Jest moją pierwszą miłością, więc zawsze będzie w mojej pamięci. 
Adelina zmarszczyła nos ze złością. Victor nie zaprzeczył, że kochał Anielę. A to był całkiem spory cios.
- Strasznie łatwo się poddałeś. Twierdziłeś, że zrobisz wszystko by ją mieć, a w sumie prawie nic nie walczyłeś.
- To prawda, ale nie mam zamiaru pluć sobie w brodę - zaczął tłumaczyć. - Wiesz, że całe moje życie polegało na rywalizacji z Ksawierem? Ciągle o coś się ścigaliśmy, ciągle ktoś musiał być lepszy i wiesz co? Po pewnym czasie to jest już nudne. Poza tym tkwienie w miłosnym trójkącie jest naprawdę męczące. Zwłaszcza, że to ja byłem tym drugim. Oni naprawdę się kochają, więc dla mnie nie ma miejsca. Nawet ja nie jestem w stanie zmienić czyjegoś serca, chociaż próbowałem.
- Czego próbowałeś? 
- Oświadczyłem się Anieli.
Adelina miała wrażenie, że zaraz wyskoczą jej oczy. Jak to się jej oświadzył? Niby kiedy? I dlaczego ona o tym nie wiedziała? Albo dlaczego Aniela jej o tym nie powiedziała? Czyżby nie były prawdziwymi przyjaciółkami? Teraz była naprawdę zła. Te wszystkie tajemnice tylko ich wszystkich od siebie oddalały.
- Dlaczego się jej oświadczyłeś? - W głosie dziewczyny słychać było absurd, który ciągle towarzyszył Victorowi. - Przecież wiadome było, że Aniela się nie zgodzi. Po co to zrobiłeś?
- Bo chciałem, więc się jej oświadczyłem. Kupiłem pierścionek i wszystko zaplanowałem, ale Aniela nie chciała współpracować, więc  wszystko odbyło się w najgorszy możliwy sposób. Dostałem ostatecznego kosza i postanowiłem z niej zrezygnować.
Wow, to wszystko było jedną wielką mieszaniną absurdu, którego nie dało się zrozumieć. Adelina wstała nie chcąc dłużej tego wysłuchiwać. Otrzepała tyłek i wtedy do niej dotarło- miała białe spodenki, w których siedziała na zielonej trawie. 
- Cholera! - mruknęła widząc plamy na tyłach spodenek.
Victor zaśmiał się, ale po chwili ucichł. On też przecież miał białe spodenki. 
- Musimy jechać na zakupy - powiedział i wsiadł na rower. - Za mną!
Adelina posłusznie wykonała jego polecenie i jechała za nim. Skręcili w prawą stronę i oddalili się od wybrzeża. Wyjechali z parku i znaleźli się w uliczce pełnej sklepów. Zapięli rowery i weszli do pierwszego lepszego sklepu.
Oczywiście na jednym sklepie się nie skończyło i zawitali chyba do każdego możliwego butiku. Finał był taki, że każde z nich miało ręce pełne reklamówek. Za wszystko zapłacił Victor- na co Adelina zgodziła się z ochotą, ponieważ chłopak więcej zarabiał. Ona miała na koncie jakieś grosze. 
Tym sposobem dorobiła się letniej zwiewnej sukienki, nowych jeansowych spodenek, które od razu wylądowały na niej, kapelusza, dwóch T-shirtów, spódnicy i koszuli. Victor miał trochę skromniej, bo kupił tylko nowe spodenki, podkoszulek z jakąś drużyną sportową, której był fanem i nowe okulary.
- Nie wiem co było bardziej męczące...Rowery czy te zakupy - westchnęła Adelina, kiedy po wszystkim siedzieli na schodach tuż przy rynku.
- Nie wyglądasz na mało zadowoloną - zaśmiał się Victor. Wyciągnął z reklamówki pudełko butów i postawił przed dziewczyną. - Proszę, to dla Ciebie.
Adelina bardzo uwielbiała prezenty, więc nie miała problemu z przyjęciem już kolejnego dzisiejszego dnia. Otworzyła pudełko i była pewna, że z jej oczu wychodziły serca. Zobaczyła parę płaskich srebrnych sandałków. Takich sportowych, więc były idealne a dzisiejszy dzień. Od razu je zmieniła i jej tenisówki wylądowały w reklamówce.
Od razu je założyła i wyciągnęła nogi do przodu, z radością patrzyąc na nowy nabytek.
- Dziękuję. Skąd wiedziałeś jaki mam rozmiar? - zagadnęła ciekawa.
- Jak odpoczywaliśmy wcześniej na trawie to z nudów sprawdziłem i okazało się, że masz tak na oko o pięć centymetry mniejszą stopę ode mnie.
Uśmiechnęła się, bo to było słodkie. W głowie wyobraziła sobie, jak Victor to sprawdza i aż się rozpłynęła.
- W takim razie ja stawiam nam kolację - poinformowała. - W ramach wdzięczności za dzisiaj.
- Za co jesteś wdzięczna? - zapytał jakby był nieświadomy, że doskonale wiedziała, ile dzisiaj na nią wydał. - Co chcesz przez to powiedzieć?
- Zgadnij. - Wyszczerzyła się do niego.
- Chcesz powiedzieć, że od dzisiaj jesteśmy parą?
- Nie to. - Skrzywiła się. - Chcę powiedzieć, że naprawdę miło spędziliśmy dzisiaj czas. Co jest aż dziwne.
Zabrali rowery i wybrali sobie miło wyglądającą knajpkę w samym centrum rynku. Usiedli w ogródku. Po chwili pojawił się kelner, więc zamówili. Victor udał się do toalety w środku lokalu.
Adelina została sama z ich zakupami. Nie mogła się powstrzymać od przeglądnięcia jego reklamówek. Była ciekawa, czy znajdzie jeszcze jedną niespodziankę. I znalazła, ale już mniej pozytywną. Wpatrywała się w identyczną parę butów jak te, które miała na sobie. Szybko zamknęła zła pudełko. 
Doskonale wiedziała dla kogo była druga para.
Zostawiła wszystko i wstała od stolika. Planowała zniknąć i zostawić Victora samego, ale się nie udało, ponieważ chłopak właśnie wrócił.
- Gdzie idziesz? - zapytał zaskoczony, bo nie wiedział co się dzieje.
Nie odpowiedziała i ruszyła przed siebie. Ściągnęła z nóg nowe sandałki i wyrzuciła je do mijanego po drodze kosza. Szkoda, bo były bardzo ładne, ale nie mogła znieść świadomości, że Aniela dostanie takie same. 
- Adelina! Porozmawiajmy! - Victorowi ledwo udało się ją zatrzymać, ponieważ biegł obładowany zakupami.
- W dupie mam rozmowy i twoje poważne traktowanie!
Chciała mu wykrzyczeć wszystko w twarz. Chciała żeby wiedział, jak poczuła się widząc tą samą parę butów dla Anieli. 
- Poczekaj! - Złapał ją za przedramię, rzucając wszystkie torby na ziemię. - Uspokój się i porozmawiajmy.
- Dobrze! Porozmawiajmy!!!- wykrzyczała całą frustrację. - Co?! Skończyłeś z Anielą?! Wiesz co...Skoro chciałeś mówić mi prawdę, to powinieneś był tak zrobić. Ty ją dalej kochasz! Najlepsze, że to wszystko zaczęło się dużo wcześniej niż po jej powrocie. Ty lubiłeś ją już wcześniej! Zakochałeś się w niej kiedy knuliście przeciwko Ksawierowi?! 
- Adelina, proszę uspokój się - dosłownie ją błagał. 
Musiał bać się sceny, która własnie się rozgrywała. Było bardzo poważnie, bo przechodzący naokoło ludzie też się zatrzymali.
- Knułeś z nią przeciwko Ksawierowi! Wróciła i mieszkała u Ciebie, ale mało Ci było! Chciałeś mieć ją dla siebie dwadzieścia cztery godziny na dobę! Więc zrobiłeś ją swoją sekretarką! Pocałowałeś ją, nawet się jej oświadczyłeś! - wymieniała wściekła. 
Adelina zobaczyła w tłumie znajomą postać Ksawiera, który wyglądał jakby poraził go piorun. Usłyszał to wszystko? Jeśli tak to będą niezłe jaja. Zobaczyła, że król obrócił się na pięcie i ruszył w inną stronę energicznym krokiem.
Chciała ruszyć za nim i wytłumaczyć mu wszystko, bo napewno źle zroumiał, ale Victor zagrodził jej drogę.
- O co Ci chodzi? - wyjęknął chłopak zaskoczony jej wybuchem. 
Zerknęła na Victora i na oddalające się plecy Ksawiera. 
- Nie teraz - warknęła i chciała go ominąć.
- Nie teraz? - Zaśmiał się Victor. - Zrobiłaś mi awanturę o nic w samym centrum miasta, więc chyba mam prawo wiedzieć dlaczego.
- Pytasz dlaczego? Nawet nie wiesz!? 
To już przebiło wszystko. Robiła z siebie atrakcję dla ludzi, wydzierając się na niego jak szalona, a ona nawet nie wiedział czemu. 
- Adelina, nie jestem duchem świętym. Jeśli coś Ci nie pasuje to mi to powiedz.
Zmierzyła go wzrokiem. Skupiła się już tylko na nim, bo Ksawier zniknął z jej pola widzenia., więc było za późno, żeby go zatrzymać i wszystko wytłumaczyć. Postanowiła zbagatelizować to licząc, że może Anieli uda się to wszystko wyjaśnić.
- Kupiłeś jej takie same buty! - mruknęła i zbeształa się w myślach, że powiedziała to na głos.
- Jesteś niemożliwa - powiedział i dostał napadu śmiechu. Otaczający nas ludzie w końcu się rozeszli, a ona stała i wpatrywała się w chłopaka. - Druga para też była dla Ciebie.
Adelina zamrugała i wpatrywała się w chłopaka, jak w lustro. Totlnie nie wiedziała o co chodzi i co się teraz stało.
- Jak to dla mnie? - wybąknęła.
- Nie byłem dokładnie pewny twojego rozmiaru, bo na oko ciężko jest ocenić, nie myląc się przy tym. Kupiłem więc dwie pary. Mniejszą i większą - wytłumaczył. Adelina zakryła dłońmi twarz i kucnęła. Było jej tak okropnie wstyd, że chciała się zapaść pod ziemię. Nie wiedziała, jak teraz spojrzy Victorowi w twarz. - Wszystko w porządku? - zapytał i kucnął przed nią. 
Mimo całej awantury on martwił się o nią. Nie przeszkadzało mu, że zrobili z siebie idiotów przed ludźmi, którzy przystanęli i oglądali ich żywą telenowelę. 


Chwilę wcześniej...

Ksawierowi za bardzo spodobało się życie zwykłego człowieka. Nie wliczając jednej wpadki podczas imprezy, kiedy musieli uciekać przed chordą paparazzi. Te kilka dni w wakacyjnej rezydencji z ukochaną przy boku strasznie go rozmarzyło. 
Minął już prawie tydzień od kiedy znajdywali się na wakacjach. Sprawy państwowe zostały na chwilę odłożone na bok, więc młody król mógł odpocząć. Wczoraj pływali łódką po morzu, a dzisiaj dla odmiany od samego rana zwiedzali pobliskie portowe wioski. 
- Nad czym tak myślisz? - zapytała Aniela trzymająca głowę na jego nogach.
Ksawier spoglądnął na nią z czułością i odgarnął jej z twarzy kosmyk włosów. Aktualnie odpoczywali na kocu w tutejszym parku. Najlepszą rzeczą dla Ksawiera było zrobienie czegoś dla Anieli samemu. Nie dzięki pozycji i władzy jaką posiadał. On uwielbiał robić dla niej zwykłe rzeczy- jak na przykład teraz - służył jej za poduszkę.
- Myślę jak to jest być zwykłym człowiekiem - odpowiedział.
Aniela łypnęła na niego wzrokiem. Czyżby powiedział coś złego?
- Och to nic trudnego - prychnęła po chwili. - Mogę Ci opowiedzieć jak to jest mieć normalne życie. Chcesz?
- Jeśli możesz - odparł i uśmiechnął do swojej narzeczonej.
- Opowiem Ci o tym na moim przykładzie, ponieważ można uważać mnie za normalnego człowieka. - Ksawier w pierwszej chwili chciał się zaśmiać, a później zaprotestować. Zerknął na dziewczynę i stwierdził, że o Anieli można powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że była normalnym człowiekiem. Bo ona nigdy nim nie była. Zawsze sprawiała kłopoty, umiała też wychodzić z nich bez szwanku. Wylądowała kilka razy w mediach. Była narzeczoną księcia, ponieważ Ksawier jeszcze wtedy nie miał tak wysokiej pozycji. Mogła się pochwalić stażem w biurze doradcy królewskiego i teraz jest narzeczoną króla. Wiele argumentów przeczyło tezie dziewczyny, ale chłopak siedział cicho. - Wbrew pozorom zwykli ludzie mają masę bezsensownych problemów. Ja na przykład jestem jedynaczką, więc moim głównym problemem jest zbytnia uwaga rodziców skupiona na swoim dziecku. Mama ciągle się mnie o coś czepia i wszystko co robię jest zawsze źle. 
- Kiedy będę mógł poznać twoich rodziców? - wtrącił, czym uciszył Anielę. 
Aniela zamilkła i nic nie odpowiadała. Uniosła się do siadu pozwalając chłopakowi by zmienił pozycję.
- A po co miałbyś ich poznawać? - zaśmiała się nerwowo.
- To wcale nie jest zabawne - zauważył, patrząc jej w oczy. - Aniela my będziemy brali ślub, a ja nie znam twoich rodziców.
- Nie musisz ich poznawać - odparła i uśmiechnęła się lekko. 
- Jak to nie muszę? Chciałbym poznać moich przyszłych teściów - oznajmił i złapał dziewczynę za rękę. Chciał ją przekonać i najlepiej jakby już teraz ustalili spotkanie. Poznanie rodziców to ważna sprawa, której nie można ominąć. - Ty moich poznałaś - mruknął, chociaż chodziło mu tylko o ojca, bo matka odeszła dawno temu.
- Dobrze już dobrze - odparła po chwili zastanowienia. - Postaram się jakoś to zorganizować, tylko to trochę zejdzie, bo oni... - zamyśliła się na chwilę. - Oni mieszkają daleko!
- Odległość nie ma znaczenia - dodał szybko, żeby nie zmieniła zdania. - Wyślemy po nich samolot albo samochód.
- Zgoda, to po powrocie jakoś to zorganizujemy - odpowiedziała i wróciła do wcześniejszego tematu. - Normalni ludzie robią zakupy w supermarketach. Chodzą na randki do kina, do restauracji, na spacery. Pracują albo studiują - mówiła, a w jej głosie słychać było tęsknotę. 
Zanim została jego narzeczoną i wprowadziła się do jego apartamentu mogła robić wszystko, ale wraz z podjęciem decyzji o towarzyszeniu królowi jej życie wywróciło się do góry nogami. Ksawier wiedział o tym, że Aniela czuła się jak w klatce, więc starał się robić wszystko żeby jej nie ograniczać. Dlatego też zorganizował te wakacje.
- Przepraszam, że musiałaś wszystko do mnie podporządkować - powiedział ze skruchą.
- Przestań mnie przepraszać, bo nie masz za co - rzuciła bez namysłu. - Zanim zdecydowałam się z Toba być, to wiedziałam, że będę musiała coś poświęcić. 
- Aniela Ty poświęcasz dla mnie swoje życie, więc jest za co przepraszać - wyjaśnił. - Ja Cię tylko ograniczam, a Ty mimo to przy mnie jesteś. Dziękuję.
- Ksawier wiesz jaka jest odpowiedz na twoje wcześniejsze pytanie? - Uważnie obserwowała jego twarz, ale on nie wiedział o jakie pytanie jej chodzi. - Co by było gdybyś był zwykłym człowiekiem? - przypomniała mu. - Gdybyś był zwykłym człowiekiem to nawet byśmy się nie spotkali.
Ksawier uśmiechnął się słysząc te słowa. Czyli powinien cieszyć się z zajmowanej pozycji i powinien jeszcze więcej troszczyć się o Anielę. Będzie musiał jakoś to pogodzić z rządzeniem państwem.
Aniela wstała rozprostowując nogi.
- Zanim wrócimy to muszę się wysikać - poinformowała. - Zbierz rzeczy i czekaj na mnie w aucie, a ja skoczę i poszukam gdzieś WC.
Nie za bardzo chciał puszczać ją samą. Byli w obcym mieście, więc Aniela mogła nie orientować się w terenie, a zwłaszcza nie pamiętać gdzie zaparkowali, ale zanim zdążył zaprzeczyć i ją zatrzymać, to dziewczyna już zniknęła. Ksawier złożył więc koc i spakował do torby, którą mieli ze sobą. Ruszył do auta, które zaparkowane było w centrum, czyli malutki rynek.
Dopiero kiedy przechodził przez miejskie uliczki pełne sklepowych witryn dotarło do niego, że jest już wieczór. Światła latarni i neonowych napisów raziły w oczy. Szedł brukowaną kostką, która miała coś takiego w sobie, że człowiek czuł się dobrze, idąc tą drogą. Przechodził przez środek rynku ze schyloną głową, ponieważ bał się, że ktoś go rozpozna. Do jego uszów dotarły krzyki dziewczyny, która była ewidentnie zła na chłopaka i wykrzykiwała mu prosto w twarz swoje żale. 
Ksawier zauważył tłum ludzi, który zebrał się naokoło pary więc i on przystanął. W końcu był na wakacjach jako zwykły człowiek, więc zamierzał się zachowywać w ten sam sposób, jak inni. Przepchnął się przez kilka osób, żeby mieć dobre miejsce do obserwowania tej farsy. Popatrzył przed siebie i zobaczył, że to Adelina jest odpowiedzialna za ten cyrk. Stała boso na wspomnianej wcześniej kostce brukowej i wydzierała się na biednego Victora, który stał załadowany torbami. 
- Dobrze! Porozmawiajmy!!!- wykrzyczała Adelina, jakby uwalniała z siebie całą frustrację. - Co?! Skończyłeś z Anielą?! Wiesz co...Skoro chciałeś mówić mi prawdę to powinieneś był tak zrobić. Ty ją dalej kochasz! Najlepsze, że to wszystko zaczęło się dużo wcześniej niż po jej powrocie. Ty lubiłeś ją już wcześniej! Zakochałeś się w niej kiedy knuliście przeciwko Ksawierowi?! 
Ksawier przystanął z nogi na nogę. Dziwnie było słuchać o sobie i swojej narzeczonej z ust przyjaciół. Może w normalnych okolicznościach uznałby tą dwójkę za uroczą parę, a wręcz pasującą do siebie, ale to nie były normalne okoliczności. Rozmowa tej dwójki schodziła na niewłaściwy tor, ale Ksawier był ciekawy dalszego rozwoju wydarzeń. 
O co chodziło z tym knuciem przeciwko niemu?
- Adelina, proszę uspokój się - dosłownie błagał ją Victor. Musiał bać się sceny, która własnie się rozgrywała.
- Knułeś z nią przeciwko Ksawierowi! Wróciła i mieszkała u Ciebie, ale mało Ci było! Chciałeś mieć ją dla siebie dwadzieścia cztery godziny na dobę! Więc zrobiłeś ją swoją sekretarką! Pocałowałeś ją,  a nawet się jej oświadczyłeś! 
Ksawier otworzył szeroko oczy i zacisnął mocno pięści. To co usłyszał delikatnie mówiąc- bardzo go zdenerwowało i zaniepokoiło. 
Jaki pocałunek i jakie kurwa oświadczyny? Nie wiedział o żadnej z tych rzeczy.
I wtedy Adelina go zobaczyła. Chciał dowiedzieć się więcej, ale lepiej było dowiedzieć się prawdy od zamieszanej w to osoby, którą była Aniela. Musiała już na niego czekać przy aucie, ponieważ obserwowanie kłótni Adeliny i Victora zajęło mu chwilę. 
Według wcześniejszej umowy miał czekać na dziewczynę w aucie, a wyszło na to, że to ona na niego czekała. Stała oparta i wpatrywało się w gwieździste niebo. Ksawier przystanął i obserwował ją z daleka. Jej zwiewna, letnia sukienka tańczyła z powiewem wiatru. Był strasznie ciekawy i zarazem zdenerwowany słowami, które przed chwilą usłyszał. Aniela miała przed nim wiele tajemnic od czasu powrotu. Najpierw bycie sekretarką Victora, potem wspólne mieszkanie z chłopakiem. Czyżby coś ich łączyło i dlatego nie chciała o tym mówić? Teraz doszła kolejna sprawa, ale nie chciał tego wyciągać. Z drugiej jednak strony taka niewiedza mogła być zabójcza dla ich związku. 
- Czemu stoisz? - zawołała, kiedy go zauważyła. - Nie wracamy?
- Przepraszam coś mnie zatrzymało - wyjaśnił i otworzył auto kluczykiem. 
Wsiedli do środka i Ksawier wycofał auto z zaparkowanego miejsca. Ruszyli w drogę powrotną podczas, której rozmyślał co powinien zrobić. Miał wiele wątpliwości, co do wszystkiego. Ogromna ilość słów chodziła mu po głowie, ale zatrzymał je dla siebie. 
Kiedy wjechali na teren rezydencji i wysiedli to Ksawier zatrzymał Anielę. Nie mógł już wytrzymać.
- Aniela, co Cię łączy z Victorem? - zapytał w prost.
- O co Ci chodzi? 
- Czy wy macie romans? - podjął.
- Mam nadzieję, że żartujesz - odpowiedziała po chwili, ale widząc, że wyraz jego twarzy się nie zmienia zaczęła dopytywać. - Dlaczego o to pytasz?
- Nie mogę? Masz coś do ukrycia? - zaczął wątpić.
Za długo schodziła jej odpowiedź na takie proste pytanie. Wystarczyło odpowiedzieć 'nie mam romansu z Victorem'. Dlaczego Aniela milczała?
- Wątpisz w moją wierność? 
- Przepraszam - przerwał jej. - Dowiedziałem się o jakimś pocałunku i oświadczynach. Czy to prawda? - Aniela spuściła wzrok na ziemię i wpatrywała się w swoje buty. Czyli to była prawda. - Dlaczego mi nie powiedziałaś?!
- Myślałam o tym, ale...
- Ale co?! - przerwał jej zdenerwowany. - Dlaczego my ciągle mamy przed sobą tajemnice?! Dlaczego mi nie powiedziałaś? Wtedy spróbowałbym to jakoś przerwać - wyjaśnił. Już kilka razy rozmawiał na ten temat z Victorem, ale nie wiedział, że chłopak posunie się do takich kroków. Pocałunek i oświadczyny? - Zatrzymałaś to w tajemnicy i brnęłaś w to dalej!
Ksawierowi nawet nie chodziło o ten pocałunek, bo dobrze wiedział, że Aniela na pewno go nie odwzajemniła. Jemu chodziło o te tajemnice, które od początku miała z Victorem. Poczuł się przez to zdradzony emocjonalnie.
- Przecież nie kazałam mu żeby się we mnie zakochał! - broniła się, a w jej oczach pojawiły się łzy.
- Dobrze, a powiedz mi jeszcze o waszym wspólnym knuciu - dopytał o kolejną rzecz wymienioną przez Adelinę.
- Skąd to wiesz? 
- Aniela, ja jestem królem i wyobraź sobie, że moi informatorzy działają na najwyższym poziomie - powiedział trochę naginając fakty. - Wiec co masz jeszcze do powiedzenia? Kiedy to knucie się zaczęło?
- Po balu na którym oświadczyłeś się Lilianie - przyznała. Ksawier sięgnął pamięcią do tamtych wydarzeń. A więc to już wtedy się zaczęło? - Te jajka podczas konferencji prasowej? - Aniela kiwnęła głową. Ksawier zacisnął pięści. On i Liliana zostali obrzuceni wtedy jajkami na oczach całego narodu. Nigdy nie czuł się tak upokorzony jak wtedy, a to wszystko było sprawką osoby, którą najbardziej kochał. - Co jeszcze?
- Buntownicy, chwilę z nimi współpracowaliśmy - dodała.
Ksawier wypuścił głośno powietrze. Aniela mówiła o sobie i Victorze w liczbie mnogiej. To była już lekka przesada. Miał dość. Czuł się jakby ugodzono go nożem z każdej możliwej strony. Knucie za jego plecami...
- Ksawier, przepraszam. - Złapała go za rękę, kiedy obrócił się w kierunku auta. - Co mam zrobić żebyś mi wybaczył?
- Zejść mi z oczu - mruknął i wyszarpnął rękę. 
Miał wszystkiego dość. Wiedział, że nie wytrzyma dłużej w miejscu z tymi dwoma zdrajcami, którzy wbili mu sztylet w serce. Czuł się oszukany. Postanowił więc skrócić swoje wakacje. Pora wrócić do pałacu. Może gdy przemyśli to wszystko w samotności, to jakoś pogodzi się z tym wszystkim, ale na razie nie widział żadnego wyjścia z tego gówna, które pojawiło się tak nagle. 
Cofnął samochód i odjechał. Popatrzył ostatni raz we wsteczne lusterko i zobaczył zapłakaną Anielę, która wciąż patrzyła w jego stronę.



No i miałam za swoje. Teraz ostrzeżenia Iwo i staruchy dotyczące mojej współpracy z Victorem wydawały się sensowne. Wcześniej za bardzo się tym nie przejmowałam. Teraz tego żałuję. Gdybym na chwilę się zatrzymała i pomyślała, jak poczuje się Ksawier, kiedy wszystkiego się dowie to postąpiłabym zupełnie inaczej. No cóż...Byłam zwykłym człowiekiem, który miał prawo popełnić błąd, a potem pluć sobie za niego w brodę.
Poznanie prawdy przez Ksawiera skutkowało zakończeniem wakacji. Tak się zdenerwował tym wszystkim, że odjechał i zostawił mnie z resztą. Ja czułam się taka przytłoczona, że nie wiedziałam nawet, co mam teraz robić. Wytłumaczyłam wszystko reszcie i my także zakończyliśmy nasz pobyt nad morzem. Wróciliśmy do normalności, ale ja nadal nie wiedziałam co robić i jak przeprosić Ksawiera, który czuł się najzwyklej w świecie zraniony.
Postanowiłam dać mu trochę czasu i przestrzeni. Wyniosłam się na jakiś czas z apartamentu królewskiego i wróciłam do domu Victora. Nie było to mądre posunięcie, ale nie miałam gdzie zostać. Próbowałam jakoś kontaktować się z Ksawierem, ale dni mijały, a on nie odbierał ode mnie telefonów. Chciałam się z nim spotkać, ale zawsze był zajęty. Tylko z mediów wiedziałam, że chłopak żył, ponieważ ciągle się w nich pojawiał. Co chwile było głośno o coraz to nowszych i mądrych ustawach. Widocznie postanowił poświęcić się pracy i stać się lepszym władcą.
A ja? A ja spędzałam wolny czas na lenieniu się, czytaniu książek i zwiedzaniu domu Victora, z którym też ciężko było mi się spotkać, bo on także pracował w firmie na najwyższych obrotach.
- Dzień dobry - przywitałam się z ojcem Victora, którego zastałam w bibliotece.
- Dzień dobry - odezwał się mężczyzna podnosząc wzrok znad książki, którą czytał. - Jak się dzisiaj czujesz?
- Hmm, tak sobie - powiedziałam niepewnie i niechętnie weszłam do środka.
Będąc szczera, to nie mogłam powiedzieć, że lubiłam towarzystwo pana Harolda. Byłam zbyt pamiętliwą osobą, żeby zapomnieć mu wszystkie rzeczy z przeszłości. Taka moja natura, że to co złe będę pamiętać aż do śmierci. Nie mogłam go traktować jak najbliższego przyjaciela ani jak wroga, bo w końcu mieszkałam w jego domu.
- Mnie wydaje się, że w końcu wyglądasz normalnie - zauważył, czym dał mi do zrozumienia, że wiedział w jakim stanie byłam po powrocie z wakacji.
Cóż...Nie było wtedy ze mną dobrze, ponieważ miałam moment użalania się nad sobą. Troszeczkę płakałam i spałam wykonując te dwie czynności na zmianę. Tak spędziłam całe dwa dni, co z perspektywy czasu, czyli pięciu dni, wydaje się żałosne. 
- Dziękuję - skwitowałam chcąc urwać tą niezręczną rozmowę.
Podeszłam do pułki z książkami i sięgnęłam po pierwszą lepszą książkę, która okazała się romansem. 
- Mało oryginalny wybór - wychrypiał ojciec Victora i uśmiechnął się zadziornie. Przyglądałam mu się przez krótką chwilę, ponieważ właśnie zauważyłam, jak bardzo był podobny do syna. Mieli te same złośliwe uśmieszki i oczy, które sprawiały wrażenie tak niewinnych, a naprawdę skrywały wojownika, który potrafił zawzięcie walczyć. - Może polecę Ci jakąś ciekawszą pozycję?
- Dziękuję, ale zostanę jednak przy tej - wychrypiałam już lekko poddenerwowana. 
Denerwowało mnie, że mężczyzna próbował złapać ze mną kontakt. To było serio uciążliwe, bo ja nie miałam zamiaru zostawać jego przyjaciółką. To, że od kilku dni siedzieliśmy razem w domu nie oznaczało, że mamy spędzać ze sobą czas, a tym bardzie ze sobą rozmawiać. 
Mężczyzna siedział i czytał przy stole, więc ja zajęłam miejsce na wygodnym, szarym fotelu i wyciągnęłam nogi na podnóżku. Jak każda, zwyczajna kobieta ucieszyłam się, że pozycja, która wpadła w moje ręce była romansem. Ten gatunek miał jakąś specjalną moc, która przyciągała mnie do siebie. Miałam też nadzieję, że wgłębiając się w tą historię znajdę jakąś podpowiedź, co powinnam zrobić z moim obecnym związkiem. Formalnie nadal byłam narzeczoną Ksawiera, ponieważ zaręczyny nie zostały zerwane, a pierścionek ciągle błyszczał się na moim palcu. Praktycznie, nie wiedziałam na czym stoję. Od kilku dni nie miałam kontaktu z Ksawierem, który jako jedyny mógłby mi to wyjaśnić. 
- Ty i Victor jesteście strasznie do siebie podobni, dlatego tak dobrze się dogadujecie - westchnął mężczyzna. Uniosłam wzrok znad książki, w którą wpatrywałam się dobre kilka minut i zmarszczyłam brwi. O co mu chodziło? - Mój syn tak samo, jak Ty zanim zajmie się wykonaniem jakiegoś zadania, to zdąży pięć razy uciec myślami w jakieś miejsce.
Odruchowo prychnęłam, ale już po chwili przywołałam się do porządku. Nie mogłam rozgryźć, dlaczego ten człowiek ciągle próbował zagaić rozmowę. Rozumiem, ze jest samotny i mu się nudzi przez areszt domowy, ale sam wybrał taki los. 
- To nawet już nie można się zamyślić? - odparłam.
- Szczerze mówiąc, to odradzałbym Ci to ciągłe rozmyślanie - zaczął swój wywód, o który wcale nie prosiłam. - Najlepiej być spontanicznym i iść na żywioł. Przestań wszystko analizować, bo i tak nie uda Ci się wszystkiego kontrolować.
- Dlaczego pan mi to robi? - westchnęłam zrezygnowana. 
Mężczyzna zaśmiał się, a jego śmiech rozniósł się po całym pomieszczeniu. Mi za to nie było do śmiechu, bo on był ostatnią osobą, od której chciałabym dostawać rady.
- Przypominasz mi kogoś - odpowiedział i spuścił wzrok na strony książki.
- Niech zgadnę, Jadwigę? - burknęłam.
Proszę bardzo, chciał ze mną rozmawiać, to niech rozmawia. Tylko nie gwarantuję mu, że będą to wygodne tematy.
- Nie - zaprzeczył, zaskakując mnie tym. W końcu udało mu się zyskać moją uwagę. Wpatrywałam się w niego i zaciekawiona czekałam na prawidłową odpowiedź. - Przypominasz mi moją żonę.
- Mamę Victora? - zapytałam chcąc wiedzieć, o którą kobietę tutaj chodzi, ponieważ z tego co wiedziałam, to pan Harold lubił otaczać się różnymi paniami.
- Julia, miała na imię Julia - poinformował mnie. - Zawsze była uśmiechnięta, a mimo tego nadal nie wiem czy była ze mną szczęśliwa.
Boże, właśnie zostałam wyznaczona na spowiednika ojca Victora. Mężczyzna ewidentnie chciał wyrzucić z siebie, to co leżało mu na sercu i nieszczęśliwie padło na mnie.
- Z tego co mi wiadomo, to był pan zakochany w Jadwidze - zauważyłam, bo byłam ciekawa tej skomplikowanej relacji. - Jak to się stało, że żoną została Julia?
- Była przyjaciółką Jadwigi - wyjaśnił i zawahał się na chwilę, tak jakby wracał do wspomnień. - Ona po prostu przy mnie była i czekała aż przejrzę na oczy. I w końcu to zrobiłem tylko, że upewniłem się o ogromnej miłości, którą ją darzyłem, kiedy odeszła.
Ściągnęłam usta w grymasie. Czy wszystkie związki musiały być tak skomplikowane? Właściwie to nie wiadomo nawet o co chodzi w tej całej miłości. 
- Dlaczego więc jestem podobna do Julii? - dopytałam, co wszyscy zawsze twierdzili, że jestem bardziej, jak Jadwiga. 
- Julia kochała we mnie dosłownie wszystko. Mój uśmiech, moje oczy, moje włosy, moje spojrzenia w jej stronę, mój głos, moje usta - wymieniał mężczyzna, a ja zaczęłam patrzeć na zegarek, zastanawiając się ile mu jeszcze zejdzie. - Ty tak samo kochasz Ksawiera, więc nie poddawaj się, bo jesteście przeznaczeni by się kochać. 
Nie miałam zielonego pojęcia skąd mój rozmówca wpadł na taki pomysł, ale trafił z nim w dziesiątkę. Ja i Ksawier byliśmy sobie przeznaczeni, ale to przeznaczenie nie przyjdzie samo do nas. Trzeba za nim ruszyć i to ja będę osobą, która musi wkroczyć do akcji i ratować to wszystko.
- Muszę skontaktować się z Jadwigą - powiedziałam mocnym głosem.
Musiałam porozmawiać z kobietą na temat mojego pobytu w tym świecie, który był ostatnią tajemnicą, którą ukrywałam przed Ksawierem. Jeżeli znajdzie się sposób żebym mogła podróżować między światami, to może znalazłby się też sposób żeby Ksawier poznał moich rodziców. Ostatnio nalegał by to zrobić. Wtedy wyjaśniłabym mu wszystko.
- Dobrze, jutro ma mnie odwiedzić - poinformował mnie.
- A co to za odwiedziny? - zainteresowałam się, bo gdyby nie patrzyć to mężczyzna troszeczkę mi dzisiaj pomógł. Może i ja będę w stanie mu coś podpowiedzieć? - Czy wy...umawiacie się?
- Można tak powiedzieć - odparł, po dłuższym zastanowieniu. 
- Generalnie to życzę wam szczęścia - powiedziałam szczerze. Oboje byli wolnymi ludźmi i śmiało mogli się umawiać. Nie wiedziałam tylko, co na to ich synowie. - Dobrze razem wyglądacie.
Pan Harold obdarzył mnie uśmiechem tak podobnym do swojego syna, że poczułam się jakbym widziała Victora za kilkanaście dobrych lat. Również się uśmiechnęłam, bo akuratnie dobrze mu życzyłam. Nie wybaczyłam mu wszystkich win, ale może z czasem się to zmieni.
Dalszą rozmowę przerwał mi dźwięk i wibracje telefonu, który trzymałam w tylnej kieszeni moich domowych dresów. Zaskoczona odebrałam połączenie od Iwo.
- Co tam Iwan? - zapytałam na starcie, czym oczywiście go rozzłościłam, ale tym razem obyło się od złośliwego komentarza.
- Czekam przed domem, więc wyjdź - odpowiedział i się rozłączył.
Wstałam z mojej wygodnej miejscówki i ruszyłam do drzwi. Zanim wyszłam przypomniało mi się, że się nie pożegnałam.
- Dziękuję za rozmowę i cenne rady - przyznałam mimo, że na początku rozmowa była uciążliwa, to potem okazała się przydatna. - Proszę przekazać Jadwidze, że chcę z nią porozmawiać.
Wyszłam z biblioteki i ruszyłam na miejsce spotkania. 
Iwo opierał się o auto, które wygrał zakładając się z Victorem. Jego szary Jaguar aż błyszczał się, kiedy patrzyło się w jego stronę. O właścicielu nie można było powiedzieć gorszego słowa, ponieważ przy jego jeansach, które modnie sobie podwinął i zwykłej czarnej koszulce, przylegającej tam gdzie powinna, ja i moje dresy wyglądałam jak dziad.
- Schowałaś się przed światem i użalasz się nad sobą - podsumował, kiedy rozbawiony zlustrował mnie wzrokiem. - Ten dom to forteca, a ty z niej nie wychodzisz. Jak chcesz naprawić swoją relację z Ksawierem siedząc na dupie i nic nie robiąc?
Słysząc słowa prawdy stanęłam jak wryta. Iwo chyba stał się dla mnie lepszym przyjacielem niż jego siostra. On zawsze umiał wjechać mi na ambicje i postawić mnie do pionu. Pomijając oczywiście, że wkurwiał mnie przy tym milion razy, ale działał skutecznie.
- Powiedz jeszcze a nie mówiłem - rzuciłam, niby żartem, ale skutek był odwrotny.
- A nie mówiłem? Mówiłem, ale Ty się nigdy nie słuchasz, bo wiesz zawsze sama lepiej. - Naprawdę zdziwił mnie swoimi słowami. - Zawsze musisz robić na odwrót. Ile razy powtarzałem Ci, że Ksawier nie wybaczy Ci twoich przekrętów z Victorem?! 
- Dużo razy...- odpowiedziałam i spuściłam wzrok. Czułam się jak dziecko karcone przez matkę. - Popełniłam błąd, ok?! Nie wściekaj się.
- Ja się nie wściekam - szybko wyjaśnił. - Ja mówię Ci tylko prawdę, która w oczy kole.
- Kole mnie i to w chuj! - warknęłam zła na samą siebie.
- I bardzo dobrze! To teraz weź się do działania, bo niczego nie osiągniesz użalając się nad sobą. 
- Jutro, jutro wszystko naprawię - zapewniłam, chociaż nie wiedziałam czy mi się to uda. Najpierw musiałam wszystko przedyskutować z Jadwigą, która jako jedyna mogła mi pomóc. - Jakie masz teraz plany?
- A czemu pytasz? 
- Napijesz się ze mną? - spytałam z nadzieją w głosie.
- Napić, nie napiję, bo przyjechałem autem, ale mogę Ci potowarzyszyć - zaproponował, na co z radością pokiwałam głową.
Wyszliśmy z posesji rodziny Victora i ruszyliśmy na piechotę w stronę sklepu spożywczego, gdzie miałam zamiar zaopatrzyć się w co najmniej jedną puszkę piwa. Szliśmy wzdłuż chodnika i rozmawialiśmy na bieżące tematy. Zapytałam o Adelinę, której nie mogłam złapać od dłuższego czasu. Iwo poinformował mnie, że wróciła na studia z czego ucieszyłam się ogromnie. W trakcie naszych spontanicznych wakacji miała problem i rozważała ich porzucenie. Okazało się jednak, że wróciła  na medycynę i teraz zdawała sesję.
- Rozumiem, że mam być twoim sponsorem? - zapytał Iwo, kiedy dotarliśmy pod pierwszy lepszy spożywczak. 
- Co? - Łypnęłam na niego wzrokiem, nie wiedząc o co mu chodzi.
- Jestem pewien, że w tych dresikach nie masz schowanego portfela - zauważył, kolejny raz mierząc wzrokiem mój dzisiejszy domowy outfit.
- Nie jesteś zabawny - mruknęłam. - Ty płacisz, bo zarabiasz! - zarządziłam i rozsiadłam się przy stoliku, który stał przed sklepie.
Czekałam na Iwo, który robił zakupy i zastanawiałam się nad tym, dlaczego w tym świecie ciągle byłam od kogoś zależna. Brak własnych finansów powodował moje uwiązanie. Zdecydowania powinnam to zmienić. 
Po chwili na stoliku przede mną wylądowała reklamówka z zakupami. Znalazłam w środku dwie puszki smakowego piwa i czekoladę. Uśmiechnęłam się promiennie do chłopaka, który usiadł na przeciwko.
- Wszyscy jesteście chorzy - podsumował i zabrzmiał dość poważnie. Otworzyłam puszkę i spojrzałam w oczy chłopakowi. - Co wy widzicie w tym alkoholu, że zawsze sięgacie po niego mając jakieś kłopoty?
- Sugerujesz, że jestem alkoholiczką? - wtrąciłam, zanim zdążył dokończyć.
- Ty, Ksawier i Victor macie jakąś dziwną skłonność do alkoholu. Myślicie, że to rozwiąże wasze problemy? - Chciałam zaprotestować, ale dotarło do mnie, że miał rację. Faktycznie zachowywaliśmy się jak alkoholicy. Odłożyłam puszkę, którą niedawno otwarłam i nawet nie wzięłam z niej łyka. Głupio było mi pić, po tych słusznych słowach. - Spokojnie, te piwa możesz sobie wypić. Specjalne wziąłem najsłabsze i w dodatku owocowe. Musiałabyś ich wypić z piętnaście, żeby się upić. 
- Alkohol sprawia, że nie zastanawiasz się nad problemami, które Cię otaczają - zaczęłam mówić i popijać piwo-lemoniadę zakupioną przez Iwo. - Możesz go pić sam, albo z kimś i nic nie zaprząta Ci głowy. 
Iwo pokiwał głową jakby rozumiał, bo musiał to rozumieć. On też przecież pił, bo widziałam kiedyś. Tego wieczoru siedzieliśmy długi czas razem i rozmawialiśmy na wiele tematów. Zdążyłam wypić dwie puszki i zgnieść je w ładne kulki, które ozdabiały nasz stolik.
- Ej, ale ta czekolada byłą dla mnie! - powiedział Iwo, kiedy zabrałam się za otwieranie opakowania.
- Jasne, była dla Ciebie i zostawiłeś ją w reklamówce? - prychnęłam i popatrzyłam na niego spod byka. Naprawdę miałam ochotę na tą czekoladę. - Co u Ksawiera? 
- Czekałem aż zapytasz - powiedział z uśmiechem. - Jakoś się trzyma, ale myślę, że powinniście porozmawiać. Wiesz im dłużej milczycie, tym będzie wam trudniej.  
- Wiem - przyznałam mu rację. - Jutro, zajmę się wszystkim jutro.



Cały dzień wyczekiwałam spotkania z Jadwigą. Zgodnie z tym co ustaliłam z ojcem Victora, to miał jej przekazać, że chcę się z nią zobaczyć. Chciałam żeby pomogła mi wszystko poukładać, a może nawet coś podpowiedziała. Godziny mijały, a ja nadal jej nie spotkałam. Nie wiedziałam czym mam się zająć, ponieważ odczuwałam ogromny nacisk po wczorajszej rozmowie z Iwo. Chłopak skutecznie mnie zmotywował do działania. 
Ubrana w jasne jeansy, zwykły biały podkoszulek i klapki wyszłam z pokoju, który działał na mnie przygnębiająco. Postanowiłam zapytać pana Harolda, co z tym spotkaniem. Przechodząc przez korytarz wpadłam na Victora i Adelinę. Ostatnio ciężko było mi złapać każde z nich, a teraz nagle spotkałam ich razem. 
- Halo? - zawołałam, chcąc żeby przerwali swoją rozmowę i zwrócili na mnie uwagę. 
- Aniela - odezwała się Adelina. - Co Ty tu robisz?
- Stoję i czekam aż w końcu mnie zauważycie - odparłam, wykrzywiając usta w grymasie. - Dobrze wyglądacie razem - zauważyłam, zerkając na tą dwójkę, która naprawdę do siebie pasowała. 
- Dziękujemy - odrzekł Victor, a ja uniosłam brwi zdziwiona. Mówił o sobie i Adelinie w liczbie mnogiej. - Ty za to wyglądasz okropnie.
Zacisnęłam szczękę. Victor jak zwykle nie oszczędzał mi gorzkich słów. Pewnie znowu nie podobał mu się mój strój, ale to było mało ważne. Miałam teraz na głowie ważniejsze sprawy. 
- Widziałeś może swojego tatę? - zapytałam. 
- Od kiedy to interesujesz się moim ojcem? - Victor wyraźnie się zdziwił. 
- Od wczorajszego dnia, kiedy zajął miejsce moich przyjaciół, którzy nie mają dla mnie czasu - pozwoliłam sobie zauważyć, że ostatnio faktycznie żadne z nich nie miało dla mnie czasu. 
- To prawda, nie mamy ostatnio czasu - westchnęła Adelina, a ja ponownie zauważyłam, że mówią o sobie w liczbie mnogiej. - Studia, Victor pracuje, no i wiesz jak to jest...
Przyglądnęłam się dziewczynie, która wyraźnie unikała mojego wzroku. 
- Umawiacie się - bardziej stwierdziłam niż pytałam. 
- Od niedawna - przytaknął Victor, który w przeciwieństwie do Adeliny nie czuł się skrępowany sytuacją. - Niestety, straciłaś swoją szansę - zwrócił się w moją stronę. - Teraz mogę zaproponować Ci tylko przyjaźń.
Zamrugałam kilka razy oczami. On będzie mi proponował przyjaźń? Nie chciałam wspominać przy Adelinie o tych śmiesznych oświadczynach, ponieważ mogłabym wywołać tym kłótnię między nimi, ale zupełnie nie rozumiałam o co chodziło chłopakowi.
- Skąd ten idiotyczny pomysł? - prychnęłam.
- Nie układa Ci się z Ksawierem, więc teraz musisz żałować, że straciłaś takiego kandydata, jak ja - przedstawił swoją koncepcję przez którą nie tylko ja czułam się dziwnie. - Musisz być nieszczęśliwa i jestem pewny, że żałujesz, że mnie wtedy odrzuciłaś.
Spoglądnęłam na Adelinę, która milczała i przyglądała się nam na zmianę. 
- Victor, czy ja wyglądam jakbym żałowała, że Cię odrzuciłam? - zapytałam przekornie. - Nie odpowiadaj - dodałam szybko, chcąc uniknąć kontynuacji tej żałosnej wymiany zdań. 
- I tyle? - oburzył się chłopak.
- Nie mam czasu na pierdoły, bo jestem w trakcie ratowania mojego związku - zaczęłam tłumaczyć. - Tobie radze to samo, bo Adelina nie wygląda na zadowoloną.
Dziewczyna uśmiechnęła się tylko smutno. Byłam pewna, że w środku wyzywała chłopaka i może i mnie? Wkurzona dziewczyna potrafi obwiniać wszystkich, więc trzeba było spodziewać się wszystkiego.
- Jeszcze nie udało Ci się nic zrobić? - westchnął Victor. - To co Ty robiłaś przez ten cały czas? 
- To po części twoja wina! - oburzyłam się, bo przecież to też przez Victora Ksawier był na mnie zły. - Dobra, nie mam czasu. Udanej randki, czy czegoś tam.
Minęłam ich i ruszyłam w stronę biblioteki. To było pierwsze miejsce, które przyszło mi na myśl jeśli pomyślałam sobie o panu Haroldzie. Otworzyłam drzwi i w środku zastałam Jadwigę i ojca Victora, który dyskutowali na jakiś temat.
- O przyszłaś! - Uśmiechnęła się kobieta, kiedy mnie zauważyła. - Właśnie się do ciebie zbierałam.
- Chciałam porozmawiać - powiedziałam nieśmiało.
- Zostańcie tutaj, a ja pójdę zrobić jakąś herbatę - poinformował pan Harold, który chyba chciał nam dać czas na rozmowę w cztery oczy.
Poczekałam aż mężczyzna opuścił pomieszczenie i dopiero zaczęłam. Kobieta ubrana w długą, obcisną, czarną sukienkę niesamowicie mnie onieśmielała, ale to tak jak zawsze. Jadwiga zawsze była osobą, która swoją obecnością wprawiała innych w dziwne samopoczucie.
- Pokłóciłam się z Ksawierem, ale tak poważnie - wyjaśniłam. - Muszę to wszystko uratować tylko chciałabym wrócić na chwilę do mojego świata.
- Chcesz wrócić - powtórzyła za mną. 
- Czy to jakiś problem? - dopytałam. - Nie mogę wrócić?
- Możesz. Wystarczy, że udasz się do mojej matki i jej o tym powiesz - wyjaśniła. Byłam lekko zdziwiona, ale też pewna, że starucha nie będzie miała problemu z odesłaniem mnie z powrotem. W końcu zawsze chciała żebym wróciła. - O później też się nie martw, bo będziesz mogła wracać, kiedy tylko zechcesz.
- To jak to w końcu jest? - westchnęłam.
- Pierścionek na twoim palcu. - Wskazała na diamencik błyszczący na moim palcu. - Dostałaś go od Ksawiera z miłości i tym samym połączyłaś się z tym światem.
Odetchnęłam z ulgą. To wszystko było dziwne i niesamowicie zagmatwane, ale najważniejsze, że chociaż ta kwestia się wyjaśniła. 
- A jeśli chciałabym żeby ktoś wszedł do tego świata ze mną? - zapytałam, chcąc się dowiedzieć, czy będę mogła przyprowadzić rodziców żeby poznali Ksawiera.
- Z tym już będzie ciężej, a o kogo konkretnie chodzi? 
- O moich rodziców. Ksawier chciał ich poznać - powiedziałam jej prawdę. - Zastanawiam się czy byłaby możliwość zorganizowania jakiegoś spotkania. 
- Możliwość zawsze jest - przyznała. - Tylko do tego będziesz musiała wyznać mu całą prawdę.
- Tak też chcę zrobić - przytaknęłam. - Nigdy więcej tajemnic, bo one tylko szkodzą.
- Pomogę Ci we wszystkim, tylko najpierw będę musiała porozmawiać ze swoim synem. - Uśmiechnęła się smutno. - W końcu nadszedł czas - westchnęła.
Czasami zastanawiałam się jak Jadwiga wytrzymywała będąc tak blisko swojego syna, a jednocześnie tak daleko. Ona i Ksawier byli dla siebie rodziną, ale wcale się nie znali. Dlaczego wszystko w tym świecie musiało być tak skomplikowane?
- A więc to już czas - powtórzyłam i pokiwałam głową.
Uzgodniłyśmy, że w czasie kiedy ja wrócę do mojego świata, to poukładam sobie wszystko, a ona w tym czasie porozmawia z Ksawierem. Pan Harold wrócił z herbatą, ale niestety musiałam ich opuścić, bo im wcześniej wrócę do swojego świata tym szybciej wszystko uda się naprawić. Musiałam porozmawiać z rodzicami i najpierw poinformować ich że mam narzeczonego, co będzie dla nich ogromnym szokiem. Nigdy nie przedstawiłam im żadnego chłopaka, a teraz wylecę z narzeczonym. Nie wiedziałam jak dokładnie odbędzie się spotkanie ich z Ksawierem, ale Jadwiga miała to wszystko załatwić. 
Wyszłam z domu Victora, a na zewnątrz czekała na mnie Adelina.
- O, kogo ja tu widzę - mruknęłam. - Czyżby moja przyjaciółka znalazła w końcu dla mnie czas?
- W zasadzie, to muszę Ci się do czegoś przyznać...
- Przecież wiem, że jesteście z Victorem. Nie przeszkadza mi to. Życzę wam szczęścia - zapewniłam ją o moim pozytywnym zdaniu na ich temat.
- To przeze mnie Ksawier dowiedział się o wszystkim - wyznała. Słysząc te słowa otworzyłam szeroko oczy. To ona była tym informatorem, o którym mówił Ksawier? - Nie zrobiłam tego specjalnie. To wszystko przez to, że byłam zazdrosna o Ciebie i w nerwach wykrzyczałam wszystko Victorowi. Ksawier przez przypadek to usłyszał...
Otwierałam i zamykałam usta na zmianę. Nie wiedziałam, co mam jej odpowiedzieć. Z jednej strony byłam wściekła, ale z drugiej rozumiałam dlaczego mogła być zła. Wszystko przez te tajemnice, które mają moc destrukcji. Może gdybym była ze wszystkimi szczera, to teraz nie byłoby takiej sytuacji. Adelina nie czułaby się niepewnie w związku z Victorem, a ja i Ksawier bylibyśmy szczęśliwi.
- Dziękuję - powiedziałam po chwili. Dziewczyna popatrzyła na mnie jak na nienormalną. - Serio Ci dziękuję. Gdyby nie ty, to Ksawier nie wiedziałby o niczym, a ja dalej brnęłabym w te tajemnice. Tak to tylko przyśpieszyłaś to, co nieuniknione.
- Serio? Nie jesteś zła? - upewniła się.
- Jestem, ale nie mogę Cię winić o moje błędy - odparłam. - Adelina, porozmawiajmy po moim powrocie. Może trochę minąć, bo wasz czas płynie szybciej niż w moim świecie, ale obiecuję się odezwać jak wrócę.
Machnęłam jej ręką. Widziałam jak otwiera usta i pyta mnie o coś, ale nie odpowiedziałam na pytanie, ponieważ nawet go nie usłyszałam. 
Jakimś cudem udało mi się dostać pod znienawidzony przeze mnie dom staruchy. Zapukałam w drzwi, które otworzyła mi w mgnieniu oka.
- Jak mniemam, jesteś tu tylko w jednym celu - podsumowała moje odwiedziny.
- Zgadza się. Wracam.

_________________________________________________________________

Widzę, że nie tylko u mnie trwa szał końca roku. Zaliczenia i egzaminy to zło, ale jako szalona osoba nadal będę dodawać rozdziały. Następny w niedzielę ;)
Cieszy mnie, że wszystkie wątki po mału się zamykają i już niedługo będziemy kończyć przygodę z tymi bohaterami. Oczywiście nie odchodzę, bo pomysłów na nowe opowiadania mi nie brakuje. Wybrałam jeden, trochę ciężki, ale trzeba podejmować się wyzwań. Aktualnie jestem w trakcie szału zbliżającej się sesji i obmyślania szczegółów nowej historii, którą przedstawię, jak zakończę tą historię. 
To co...pozdrawiam i powodzenia w tej szalonej czerwcowej bieganinie,
N

10 komentarzy:

  1. Przeczytałam w nocy ale nie mialam siły już pisać 😉
    Strasznie podoba mi się ten rozdział, szczególnie pierwsza część z Adeliną i Victorem. Tak mi się ekstra o nich czytało,że byłam zła że przeszłaś do czegoś innego.
    Sytuacja pomiędzy nimi fajnie się rozkręca. Adelina jest coraz bardziej zazdrosna o chlopaka. A on mógłby czasem pomyśleć zanim coś powie😂 . Ale i tak po prostu go uwielbiam.
    Ksawier w dość nieciekawy sposób dowiedział się o knuciu Anieli oraz o zaraczynach i pocałunku. I naprawdę rozumiem go że się wściekła. (Chyba pierwszy raz w życiu 😉)
    Tylko czy nie za mocno? Kurcze dziewczynie musi być teraz ciężko. Tym bardziej że została teraz prawie sama bo Adelina nie ma dla niej czasu spotykając się z Victorem.
    Coraz mocniej przekonuje się do jego ojca. Który chyba bardzo żałuję wszystkiego co się stało. Fajnie że pogadał z Aniela.I załatwił spotkanie z Jadwiga. Po zwiastunie kolejnego rozdziału wnioskuje że podróż do drugiego świata nie przebiegnie zbyt dobrze.I wydarzy się coś złego. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Szkoda że kazdym kolejnym rozdzialem zbliżamy się do końca.Ale już się cieszę na kolejną historię w Twoim wykonaniu. Pozdrawiam 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Adelina i Victor oficjalnie zyskali status, mojej ulubionej pary w tej historii!
    W życiu bym wcześniej nie podejrzewała, że mogą do siebie, aż tak idealnie pasować. Choć są od siebie różni, to świetnie się nawzajem uzupełniają i są razem strasznie słodcy.
    Ten wspólnie spędzony przez nich dzień, był najlepszym momentem rozdziału. Czytałam o nim z szerokim uśmiechem na ustach.
    Mam nadzieję, że uda się im stworzyć coś trwałego i będą ze sobą szczęśliwi.
    Najważniejsze, że Adelina wie już wszystko o jego relacjach z Anielą i nie mają przed sobą żadnych tajemnic. A Victor szybko otrząsnął się po odrzuceniu przez Anielę. Przynajmniej nie powiela błędów ojca, który idąc w zaparte zniszczył sobie życie i stracił przyjaciela.
    Ksawier dowiedział się przypadkiem o niektórych tajemnicach Anieli... Sposób w jaki do tego doszło, nie był zbyt fortunny.
    Dlatego z jednej strony, rozumiem jego złość w końcu poczuł się oszukany i zdradzony. Ale z drugiej, on także wielokrotnie ukrywał istotne fakty przed swoją narzeczoną. Jakby choćby prawdziwy powód zaręczyn z Lilianą.
    Dlatego uważam, że jego reakcja była trochę za ostra.
    Zamiast się obrażać, powinien zostać i na spokojnie z nią porozmawiać. Jeśli oni chcą, aby ich związek przetrwał i był zgodny. Muszą się nauczyć poważnie ze sobą rozmawiać. Tym bardziej, że pozostaje jeszcze kwestia, skąd tak naprawdę pochodzi Aniela. Ksawier, jak najszybciej powinien się o tym dowiedzieć. Bo z czasem, wszystko może się, jeszcze bardziej skomplikować. Strasznie mnie ciekawi jego reakcja.
    Iwo to jednak prawdziwy przyjaciel. Wiedział, że Aniela pewnie rozpacza po kłótni z Ksawierem i spróbował zmotywować ją do wzięcia się w garść. Znowu udowodnił, że świetnie ją zna i jako jedne z nielicznych, potrafi "wjechać jej na ambicje".
    Ojciec Victora, także coraz mocniej zyskuje w moich oczach. Jego cenne rady, mogą się przydać Anieli.
    Czekam na następny rodział z niecierpliwością. Ciekawa, jak rodzice zareagują na nowiny, jakie zaserwuje im Aniela. Na pewno będą w niezłym szoku.
    Równocześnie się cieszę, że po zakończoniu tego opowiadania, będzie kolejne. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. W końcu jestem! Jak zawsze z opóźnieniem, ale jestem.
    I co ja tutaj czytam? Jakiś koniec? O niee. Ja mam się z nimi wszystkimi rozstać? No chyba sobie żartujesz.
    Najlepsze w rozdziale - nareszcie nie ma Liliany. Wszyscy tak naprawdę o niej zapomnieli i zajęli się sobą. Ale czy to oznacza, że Liliana zapomniała o nich? A może knuje właśnie coś przeciwko nim? Oby nie i oby ta wiedźma już się tu więcej nie pokazała.
    Ojciec Victora jakoś nigdy nie wybijał się u mnie przed szereg, był dla mnie raczej neutralny. Jednak po tym rozdziale trochę mnie zaskoczył. Oczywiście miło zaskoczył. Jakoś tak jego sposób rozmowy i to co mówił przypadło mi do gustu. Wydawał się być inteligentną osobą, którą jest, bo przecież medycyna, ale pokazał taką inteligencję życiową.
    Jadwiga jest trochę taką dobrą wróżką. Zmienia sobie światy, w którym się znajduje, gdy się jej podoba. Pomaga Anieli w poruszaniu się między światami, wstawiła się za nią. Fajna osóbka. I chce teraz spotkać się z Ksawierem? Jestem strasznie ciekawa tej rozmowy. Kompletnie nie mogę przewidzieć reakcji chłopaka. Mam jednak nadzieję, że będzie w miarę dobra. Chociaż jeśli tak nie będzie to nie ma się mu co dziwić. Z pewnością będzie w ogromnym szoku. Wreszcie pozna całą prawdę, a ja już wyczekuję tego momentu.
    A mieli tym razem dłużej być tym narzeczeństwem i ich plan spalił na panewce po raz kolejny. Już kłótnia? I to taka? Ci są nieźli. Jeśli chcą tracić do książki Guinessa to niech sobie lepiej wyszukają inny rekord do pobicia, bo ten im rozwala związek.
    Aniela chce przedstawić swoich rodziców Ksawierowi? Trochę się tęgo obawiam i nie do końca rozumiem, jak ma się to udać. "Mamo, tato, to jest mój narzeczony Ksawier, król innego świata. Ksawier to moi rodzice, których przyprowadziłam z innego świata. Tak sobie chodzę pomiędzy wymiarami." Raczej to dobrze nie zabrzmi. Więc jest to kolejna już rzecz, której niecierpliwie wyczekuję. A może nawet najbardziej z tych wszystkich. To spotkanie może dużo zmienić .I oby to było na plus.
    Już tak dawno nie było Staruchy, że prawie o niej zapomniałam. Zadziwiająco szybko się zgodziła na prośbę Anieli i od razu sama wiedziała, czego oczekuje od niej dziewczyna.
    Nie wiem, oj, nie wiem. Chyba wolałabym, żeby Aniela nie wracała do tamtego świata. Może się tam dużo wydarzyć i nigdy nic nie wiadomo. Mam tylko nadzieję, że jak najszybciej wróci i porządnie się zajmie odbudowywaniem związku z Ksawierem. Ich rozłąka już i tak zdecydowanie trwa za długo, a przez tą podróż wydłuży się jeszcze bardziej.
    No no no... Dzikie podrywy. No Victor, dajesz tygrysie. Adelina jest bardzo fajna, więc startuj. Z tej dwójki może być ciekawy związek. Ciekawe co Ty tam dla tej parki wymyślisz.
    Ode mnie to tyle.
    Już się nie mogę doczekać niedzieli, kiedy ukaże się następny rozdział. Czekam i życzę dużo weny! ;*
    PS. W wolnej chwili zapraszam do mnie na nowość. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem, z drobnym opóźnieniem, ale jestem.
    Zacznę może od Adeliny i Victora, którzy są chyba najbardziej pozytywni w tym rozdziale + zdecydowanie są moją ulubioną parą. Adelinę po prostu uwielbiam, a Victor jest bardzo spoko. Ten pomysł z rowerami był genialny, choć nie powiem, troszeczkę byłam zaskoczona, że Victor był taki… no nie wiem… normalny? Trochę się na początku podśmiewywał z dziewczyny, która wylała na siebie lemoniadę, ale potem zachowywał się naprawdę uroczo, a akcja z sandałkami była wręcz genialna. Serio, nie spodziewałam się tego po Victorze.
    Adelina troszkę u mnie straciła przez tę akcję, ale zaraz potem znów zaplusowała. W końcu naprawdę żałowała swojego wybuchu. Strasznie się cieszę, że między nią i Victorem wszystko się wyjaśniło. Niech sobie szczęśliwie żyją, okej?
    Co do Anieli i Ksawiera to znów mam mieszane uczucia. Z jednej strony rozumiem Ksawiera, że wściekł się na dziewczyna za te wszystkie sekrety i tajemnice. W końcu niedługo będą małżeństwem, powinni sobie bezgranicznie ufać. Ale jednocześnie kochają się, chcą być razem, a Ksawier wie mniej więcej przez co przeszła Aniela. Może powinien postarać się zrozumieć jej intencje, zachowania. Na pewno muszą teraz ze sobą poważnie porozmawiać. I wszystko wyjaśnić.
    Strasznie ciekawi mnie, jak Ksawier zareaguje, gdy dowie się, skąd tak naprawdę pochodzi Aniela. Myślę, że na początku będzie nieźle zszokowany – w końcu fakt istnienia innego świata nie jest tak oczywisty. Może się okazać nawet cokolwiek przerażający.
    Super, że dzięki pierścionkowi Aniela będzie mogła swobodnie przechodzić między światami. To na pewno ułatwi jej związek z Ksawierem i wiele inny rzeczy. Tylko jak wytłumaczy rodzicom, że jej narzeczony pochodzi z innego świata? To może być bardzo ciekawe spotkanie.
    W ogóle to już nie mogę się doczekać twojego kolejnego opowiadania. To jest genialne i czuję, że cokolwiek byś nie wymyśliła, ja będę czytała to z prawdziwą przyjemnością.
    Ode mnie to tyle. Dużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  5. No, no, no xD Trochę się porobiło. Po pierwsze cieszę się, że Adelina i Victor zostali parą, ponieważ bardzo do siebie pasują <3 To było słodkie jak Victor kupił Adelinie buty <3 Szkoda tylko, że przez coś takiego rozpętała się taka awantura, którą (nie)stety usłyszał Ksawier. Z jednej strony to przyspieszyło poznanie prawdy przez Ksawiera, ale sposób w jaki się tego dowiedział był okrutny. Aniela i Ksawier muszą ze sobą porozmawiać. Podobał mi się wątek rozmowy ojca Victora z Anielą :) Widać, że bardzo się zmienił i to na lepsze ;) I w dodatku jej pomógł :) Aniela postanowiła wrócić do swojego świata, ale sądząc po zapowiedzi następnego rozdziału wróci raczej dość szybko. Dobrze, że chociaż z przemieszczaniem się pomiędzy światami nie będzie już problemu. Aniela już nie może dłużej ukrywać tego, że jest z innego świata. Oni są sobie przeznaczeni i muszą się pogodzić i w końcu zacząć cieszyć się swoim szczęściem, bez żadnych tajemnic. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział ;) Życzę dużo weny i pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem! Mega spóźniona, ale jestem!
    Musiałam rozłożyć sobie czytanie na części, bo czasu brak, ponadto kompletnie jestem nie do życia ostatnimi czasy :/ Mam nadzieję, że komentarz cię zadowoli. Lecimy!

    Szczerze mówiąc to ubolewam, że uczucie Adeliny i Victora wytworzyło się tak szybko, tak *za* szybko w moim odczuciu. Choć, gdyby przymknąć na tą kwestię oko, to tak jestem nimi urzeczona <3 To takie urocze, jak Adi była w szoku, że Victor jeździ na rowerze. No poważnie? :D Jak się jest bogatym, to w ich świecie nie umie się jeździć na rowerze (no to ja byłabym bogata xD) Trochę parsknęłam na tym :) I jeszcze na zjedzeniu przez Victora loda „bo kapało” D: Jezus Maria, gdyby mi tak zrobił, to by już nie żył… To było… obrzydliwe i niehigieniczne, jak on mógł? Takie coś może robić tylko mama i tylko, gdy masz siedem lat… Victor, ogarnij się xD „od kogoś smakuje lepiej” nie, nie, nie :D to skradzione smakuje lepiej :P nie przekonał mnie, w kwestii żarcia zasady są święte! No dobra, za kupno butów można mu wybaczyć, w końcu… to buty, nie? :P chociaż Adelina ma tylko 5 cm mniejszą stopę? To chyba niewiele ;) Potem cały ten jej wybuch za kupno drugiej pary… a może kupił takie same dla siebie? W końcu lubią się tak samo ubierać :P Przepraszam, bije mi od tego ciepła ^^ Niemniej jednak rozwaliło mnie też właśnie ten sposób myślenia „on ma na sobie białe spodenki i ja też… OMG!!! To przeznaczenie! Będziemy razem i urodzę mu dzieci, którym kupimy białe spodenki, bo to takie oryginalne i nikt inny nie nosi białych spodenek!” na kilometr zajeżdża desperacją xD

    Sama nie wiem jak mam odbierać tą kłótnie między Anielą, a Ksawierem… mieli inne powody do obrażania się, a tu hm, takie w sumie nic, a takie konsekwencje ^^” Chociaż moim zdaniem Aniela dolała oliwy do ognia, kiedy przeniosła się do Victora – ja rozumiem, ze nie miała gdzie się podziać, chociaż czy aby na pewno? A u Adi? Pokój Iwo teraz pewnie jest tam pusty ;) No kurde, choćby się paliło, to nie utwierdzałabym ukochanego w podejrzeniach i wolałabym już spać pod mostem. Harold i jego pogadanka o Julii… przez chwilę mi stanęło serducho, bo myślałam, że znowu chcesz zrobić zamieszanie i zmylić czytelników by wciąż mieli nadzieje na Victor x Aniela xD

    Czasami zapominam, że bohaterowie nie są w realiach i, że jest inny świat, bo światy się w sumie niewiele różnią ;) wystarczyła miłość i pierścionek by przejścia na światy były łatwe – hm, nie wiem co myśleć… tylko tyle? :D nie wiem czemu właśnie pomyślałam, że matka Anieli to Julia, dlatego Harold wyłapał podobieństwo, a Victor byłby jej bratem… - ta myśl mi rozwaliła mózg xD nienawidzę upałów… :/

    Wyłapałam jeden błąd ortograficzny – chorda – horda* to całkiem różne słowa ;)

    No ja nie muszę długo czekać na następny rozdział, mam nadzieję, że ty na mój komentarz też nie ;)
    I czekam na te nowe opowiadanie. Zdradzisz jaki gatunek masz w zanadrzu? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdradziłabym gdybym była tego pewna 😂 sama żyje w niepewności haha

      Usuń
    2. XD widzę, że nie tylko dla mnie to będzie niespodzianka :P

      Usuń
    3. Bedzie jedna wielka mieszanina xd dlatego ciężko określić haha

      Usuń